Dziś będzie o tym czego nie lubię. Nie lubię palić w piecu ale szybko marznę więc jak tylko robi się chłodniej z wielkim szwungiem lecę palić. Nie lubię myć okien ale lubię widzieć co się dzieje na dworze, no to myję i to dość często, bo koty lubią sobie łapki wytrzeć w szybki. Nie lubię gotować ale lubię jeść, toteż pichcę , choć efekty bywają różne, czasem nawet jadalne. Nie lubię wyjeżdżać z domu ale lubię odwiedzać pasmanterię.Jadę więc do pasmanterii i tak całkiem od niechcenia i przy okazji robię zakupy. Nie lubię wycierać "kurzy" ale wolę pisać na blogu niż palcem po meblach. Nie lubię chamstwa ale szanuję swoje nerwy i staram się być ponadto. Pewnie dlatego jeszcze nie zostałam pociągnięta do odpowiedzialności za uszkodzenie ciała, które by skutkowało L-4 powyżej dni siedmiu :) Choć czasem rączka świerzbi oj, świerzbi.
I tak to w życiu jest, że chociaż niechcem to muszem :)))
Dzięki temu, mam w domu ciepło, przez czyste okna podziwiam widoki. No może z tymi widokami trochę przesadziłam, żeby tak przez kilkanaście lat podziwiać w kółko własny płot?! Jestem syta pod warunkiem, że się nie zapędzę i ugotuję coś prostego, leżącego w zakresie moich skromnych możliwości. Mam czysto w domu, no chyba, że akurat mam niesamowite parcie na robótkę, bez której nie przeżyję następnego dnia, co ja mówię dnia, najbliższego kwadransa nie przetrwam.:) Zakupy mam zrobione regularnie dzięki wycieczkom pasmanteryjnym. No i najważniejsze na koniec, w związku z tym, że wszelakiego rodzaju chamstwa staram się unikać jak ognia, jak dotąd jeszcze nie siedziałam ani ciągana po kolegiach żadnych nie byłam. Jak widać same plusy z tej mojej wewnętrznej walki mam, tylko się cieszyć:-))))
Skończyłam kolekcję wyrobów z resztek do kuchni, więc możecie się domyślić w związku z powyższymi wynurzeniami, że pewne niedociągnięcia w domu powstały. Mogę Wam tylko zdradzić, że nie jestem głodna, w domu jest ciepło, zakupy zrobiłam przed tygodniem a okna umyłam przed dwoma. Rodzi się pytanie co sobie odpuściłam?
Z resztek powstały ptaszki w dwóch rodzajach i rozmiarach, serduszka tym razem dla odmiany smukłe i oczywiście tildowe kwiatuszki. Jak uszyłam to postanowiłam jeszcze je jakoś przyozdobić. Znalazłam kawałek wąskiej, bawełnianej koronki, pogrzebałam w guzikach, od lat odcinanych od starych ubrań i proszę bardzo, oto efekt :))) Nie mogę się tylko zdecydować czy połączyć je poziomo w girlandę, czy pionowo... a może każde gdzie indziej w kuchni umieścić? Został mi jeszcze kawałek pasków, ale jak na razie nie mam żadnego pomysłu na jego zagospodarowanie, będzie musiał poczekać aż mnie jaka muza nawiedzi :)
Pa, pa do następnego razu :)
|
Różności z resztek. |
|
Serduszka |
|
To na wierzchu dostało aplikację w kształcie ptaszka. |
|
Serce w paski ma przyszyty guziczek metalowy w kształcie serduszka :) |
|
Większe ptaszki. |
|
Tak z półprofilu :) ... |
|
...i en face |
|
Mniejsze ptaszyny |
|
Ten po lewej na głowie ma kieliszek na jajko :) |
|
Tildowe kwiatki też z metalowymi guziczkami.
Niestety mój aparat nie oddał urody szczegółów tych guzików. |
|
Cała banda razem :) |
|
No i jak je połączyć??? |
Jak je połączysz tak będzie pięknie :) Ja bym zrobiła każdego osobno :)
OdpowiedzUsuńTeż się skłaniam do tego, żeby je rozdzielić. W takiej bandzie mogą być niebezpieczne a pojedyńczo spokornieją :)))
UsuńJa nie lubie sprzatać popiołu z kominka ale uwielbiam jak się w nim pali no więc nie mam wyjścia:)) Piekne małe ozdoby uszyłaś:))
OdpowiedzUsuńNo widzisz jak to jest, nie chcem ale muszem :))) Takie jest życie!
UsuńZ przyjemnoscia przeczytałam Twój post i nieźle się przy nim uśmiałam się.Ozdoby piękne zrobiłaś i moze lepiej ich nie łączyc. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę się uśmiałaś? A ja o takich poważnych sprawach pisałam :))))) Nie połączę ich razem bo broją :) od dziś są osobno, każde w swoim kącie :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na poważne posty o poważnych sprawach :)
UsuńChyba lepiej będzie każde z osobna, ale na jakimś jasnym jednolitym tle, a nie na krateczce:-))) Będzie bardziej wyeksponowane:-) Ja najbardziej nie lubię prasować i robię to tylko jak muszę:-/
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:-)
Zgadzam się z Tobą, na krateczce nie :) i na paskach też nie.:) Popatrz każda z nas robi tyle rzeczy, których nie lubi... ciekawe jak by wyglądał świat, gdybyśmy robiły tylko to co lubimy :))) Pozdrówko!
UsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie:-)
UsuńOoooo! To lecę w te pędy :))))
UsuńFajny masz styl moja droga, nie tylko ten dekoracyjny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam jakikolwiek styl a jak jeszcze fajny to jestem w siódmym niebie :)))
UsuńFajnie się czytało :)Śliczne dekoracje a pomysł sam przyjdzie jak je zagspodarować, tylko czasem trzeba cierpliwie poczekać:)
OdpowiedzUsuńNo i o to chodziło :) Myślę, że masz rację. Na razie są osobno bo nabroiły i odbywają karę. Imprezkę taką odstawiły, że aż pióra leciały :)))
UsuńRozpisujesz się ostatnio Zosiu- ale fajnie się czyta, a co do zagospodarowania - zrób zawieszki np.serducho i ptaszor na wstążce, dwa ptaszory itp.pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńOj, tam zaraz rozpisuję się.:) W liceum pisałam wypracowania na 8 stron A4 drobnym maczkiem z wąskim marginesem, to może wtedy się ciut rozpędzałam. Nawiasem mówiąc teraz współczuję mojej polonistce :))) Tutaj to ledwo notki jakieś :))) Sugestia wykorzystana :) Pozdrowienia ślę ogromne!
UsuńWreszcie udało mi się zawitać na Twojego bloga , i nie myśl sobie , że na chwilkę zostaje na dłużej.Wiele wspólnego mamy z sobą .Ot chociażby te odchowane dzieci i powrót do pasji.Ale i wiele nas różni .U ciebie też niby w biegu ale jakiś taki spokój panuje , którego akurat mnie brakuje no i cudne małe szyciowe poczynania .Wstyd powiedzieć ale ja nie mam do nich jakoś " ręki ". Tak więc Zosiu zyskałaś nową obserwatorkę w mojej osobie ..pozdrawiam Ewa :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie teraz to kiedy - jak to przeczytałam, to jakbym dostała obuchem w głowę :) Dokładnie tak myślę. Faktycznie mamy wiele wspólnego a że się też równocześnie różnimy... to chyba dobrze, inaczej byłoby nudno. A tak nigdy nie wiadomo kto, kogo i czym zaskoczy. Tym "spokojem u mnie panującym" mnie ucieszyłaś, bo to znaczy, że udało mi się wypełnić zalecenia lekarza. Spokojnie mam żyć, tak mi powiedziała, ale jak to zrobić ano mru, mru :))) Ja jak patrzę na Twoje "szycia" to z moimi wytworami czuję się jak chałupnicza manufaktura :))) Znowu się rozpisałam - przepraszam. Pozdrowienia!
UsuńKurcze... Ja bym te cudeńka nie łączyła, każde z osobna. Super dekoracja na gałązki wielkanocne w wazonie, bądź też na choinkę... Kwestia tego co Ci bardziej odpowiada.
OdpowiedzUsuńGotować lubię tak średnio na jeża, wolę coś upiec niż ugotować, ale że najdroźsi są jak moje pisklaki, także jestem zmuszona, ot co! ;)
Prasowanie to też moja zmora!
...no właśnie! (zawala mnie!)
Problem w tym, że odpowiada mi za dużo wersji :) i często przesadzam :)) Ja też wolę piec niż gotować. Jednak Ślubny i dzieci przez lata domagały się codziennego karmienia i mus był gotować :) Teraz jak jesteśmy we dwoje, to często Ślubny pichci, żeby mnie odciążyć od "ukochanego obowiązku". Prasować to nawet lubię pod warunkiem posiadania dobrego sprzętu, czyli porządnego żelazka i deski do prasowania, żadne półśrodki nie wchodzą w grę. Za to nie znoszę składania prania i często zdarzało mi się, składować je w pokoju dzieci, zgodnie z zasadą co z oczu to i z serca :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTwoje posty to jak wizyta u najlepszego psychoterapełty:) Od razu uśmiech gości na ustach! A ptaszyny śliczne, każda jedna z osobna i razem. Cokolwiek postanowisz będzie ślicznie.
OdpowiedzUsuńO, widzisz to gdyby mnie kiedyś życie przymusiło ( nie daj Boże) do odwiedzin pośredniaka, to mogę śmiało powiedzieć, że dzięki ustawicznemu samokształceniu zdobyłam nowy zawód :))) A Ciebie na świadka będę ciągać gdzie się da :))) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńPiękne drobiazgi. Ja bym ich nie łączyła, tylko każdy z osobna, ewentualnie po 2-3 poustawiała/poukładała w różnych miejscach
OdpowiedzUsuńI tak też zrobię, jeno przy najbliższej okazji wstążkę muszę zakupić coby je godnie zawiesić :))) Jeszcze się zastanawiam czy jakiegoś na patyczek nie nadziać i doniczki tym sposobem nie ozdobić :))) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTrochę chyba było z tym zabawy ale super wyszły te ozdóbki. Sama miała bym dylemat jak je umieścić, jest tyle możliwości. Moja znajoma lubi wieszać ozdoby na karniszu z firanką lub na lampie. Ja wolę opcje półkowe, lub połączone po 2 lub 3 sztuki na wstążeczkach w wersji wiszącej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Dorota
Ja to sobie lubię życie utrudniać takim dziubdzianiem :))) Karnisz mnie kusi a i półkę posiadam, więc niedługo będą zdjęcia :) Dorotko, tematem farb jestem zainteresowana jeśli masz czas i ochotę mi doradzić to napiszę więcej o tym pokoju :) Pozdrawiam gorąco!
UsuńZosiu, napisalas swietny felietonik, a roznosci z resztek sliczne sa!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobały:) Ja u Ciebie podziwiałam piękne widoki! Pozdrawiam!
UsuńPiękne ptaszyny i śliczne kwiatuszki;)) Ja uwielbiam różne zawieszki więc pewnie każdy ptaszek by osobno sobie fruwał;))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też lubię wszelakiego rodzaju zawieszki a przy ich dłubaniu miałam mnóstwo bezcennej frajdy :))) Pozdrawiam ciepło!
UsuńSuper ptaszynki !
OdpowiedzUsuńZostałam upoważniona przez ptaszynki do przekazania podziękowań za pochwałę :)))) Pozdrawiam!
UsuńWalcz,bo efekty wspaniałe!:)
OdpowiedzUsuńTaak jest! Bagnet na broń i do dzieła :))) Pozdrawiam!
UsuńŚliczne ozdoby, bardzo efektownie sie prezentują!
OdpowiedzUsuńJak się cieszę :))))), że się dobrze prezentują. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń