Zosieńka zamyślała się ostatnio coraz częściej. Bujała myślami Bóg jeden wie gdzie. przez co niestety jej najbliższe otoczenie było narażone na przeróżne niespodzianki. Zwierzyna była zadowolona z tego stanu rzeczy, bowiem Zosieńka nie będąc pewna czy jej pupile otrzymały przydziałowe posiłki, bez zastanowienia serwowała repetę. Ślubny bywał trochę mniej zadowolony, a brak zadowolenia miał źródło w poczuciu smaku, które namolnie domagało się potraw doprawionych akurat i w sam raz. Niestety ostatnio jadał posiłki niedosolone, bądź przesolone, ten pierwszy przypadek dawał się dość łatwo skorygować, ten drugi był niestety trudny do przełknięcia, w przenośni jako i dosłownie. Toteż po kolejnym źle doprawionym posiłku, spojrzał swej połowicy głęboko w oczy i zażądał by teraz, zaraz i natychmiast powiedziała czego pragnie a on spełni Zosieńkowe pragnienie, mając głęboko w sercu nadzieję na normalnie doprawione posiłki. Zosieńka westchnęła i ponownie się zamyśliła... cóż mogła powiedzieć, przecież Ślubny granic nie uszczelni, kryzysu migracyjnego nie zakończy, Targowicy nie uprzątnie, jednym słowem świata nie naprawi. Już, już z Zosieńkowej piersi miało się wyrwać kolejne westchnięcie, gdy na usta wepchły się jej słowa mistrza pióra hr. Fredry i na jednym oddechu spłynęły:
- Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla kup mi Luby!
Jakież było zdziwienie Zosieńki gdy jakiś czas potem otrzymała to co chciała. Mały pluszak przysłonił problemy świata, bowiem kryło się za nim wielkie serce... no i oczywiście przemożne pragnienie spożywania normalnie doprawionych posiłków ;)))
A tak oto na co dzień wykorzystywane są "światowe poduszki" :))
Zosieńko, z największą przyjemnością wróciłam na Twój blog. Cudnie napisany post i proszę, aby to nie był jedyny w tym miesiącu. A prezent po prostu bajka.
OdpowiedzUsuńChciałaby dusza do raju, ale grzechy nie puszczają... postaram się ;)
UsuńObiecałas się postarać i co? Dwa latka minęły, a my czekamy.
UsuńNo patrz! Mówisz i masz... Jednak ten Twój Slubny to złoty człowiek!;)
OdpowiedzUsuńU mnie takie coś raczej ciężkie do zrealizowania - ot, pomysłodawca, jest i wykonawcą. Mogłabym zachrypnąć od wspominania moich zacnych zachcianek Najdroższemu (poczułby się od razu, że robię na niego nagonkę) dlatego obdarowywuję się sama (zaraz mi się jeden z Twoich postów przypomina - zostałam swoją najlepszą przyjaciółką i rozpieszczam się sama, a co! ;) )
Uściski!
Fakt, nie narzekam na Ślubnego, choć jak wiesz pasmanteryjno - dekoracyjnie wolę się spełniać samodzielnie ;)) Całkowicie mi wystarcza brak protestów na moje kolejne odwiedziny w ulubionych sklepikach ;))
UsuńUroczy gest ze strony Lubego! Pozdrawiam serdecznie Zosieńko!
OdpowiedzUsuńCóż, różne zwierzęta żywe i pluszowe miałam, ale krokodyla jeszcze nigdy... ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Dzień dobry, Zosieńko. No tak, rzeczywistosc skrzeczy coraz bardziej, problemy się zagęszczają. Jakiejż tu szukać ucieczki, jakiegoś pocieszenia? Tylko w sercu kochanej osoby, na którą zawsze mozna liczyć (niesamowitego masz męża swoją drogą), tylko w tym co bliskie, nad czym jako tako panujemy, bo w granicach naszego królestwa domowego sie odbywa.) A krokodylek piekny! Że też taka gadzina budzic może tyle rzewnych uczuć!:-) I co posiłki juz niedosolone, czy krokodyl płacząc krokodylimi łzami znowu niepotrzebnie dosala?
OdpowiedzUsuńKochana!Uściski serdeczne Ci zasyłam z krainy mojego zabiegania i zatroskania!**
Choć miłośniczką gadów nie jestem, w tym wypadku uczyniłam wyjątek. Krokodylisko wydaje mi się przeurocze :) Posiłki zdecydowanie zyskały na atrakcyjności i smaku, acz mysli moje nadal błądzą po tematach wielu... na czas obiadu jednak staram się skupić na tym co robię ;)))
UsuńŚciskam Cię Oleńko i buziaki zasyłam z krainy mego zatroskania i wiecznego zamyślenia! :)***
No i masz! Uśmiech na mojej twarzy momentalnie wywołałaś Zosieńko - dziękuję!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
To się cieszę! :))) Pozdrawiam gorąco!
UsuńNie ma to jak mąż, który spełnia marzenia!:) Skarb! A ty bywaj częściej i nie zamartwiaj się czymś, na co nie masz wpływu. Jak to mówią, dłużej klasztora niźli przeora i ja się tej myśli kurczowo trzymam.;)
OdpowiedzUsuńA jeśli możemy mieć wpływ na to co się dzieje, tylko z lenistwa albo jakichś innych nieuświadomionych powodów nic nie robimy, choć moglibyśmy? A gdybyśmy zawołali - "stop" - a ten krzyk wyszedłby z milionów gardeł...
UsuńPromyczku, myślę, że tym razem problem Europy polega na tym, że przeor może przeżyć klasztor i co wtedy?
Pozdrawiam gorąco!
Ależ masz wspaniałego Męża :) Być może działał z pobudek egoistycznych ale zauważył, że coś Cię dręczy i chciał poprawić ten stan rzeczy. A krokodyl dobitnie świadczy o tym, że nie chce Twojej zguby :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę i dlatego podarowaną gadzinę cenię nad wyraz! :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Śmieszny ten krokodyl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Śmieszny i z charakterem... wystarczy mu w ślipia popatrzeć ;)
UsuńPozdrawiam
Super mąż. A gdybyś powiedziała, że marzy Ci się księżyc lub gwiazdka z nieba?
OdpowiedzUsuńKrokodyl- marzenie:)Teraz nie możesz dać kulinarnej plamy.
Jaskółeczko a mało to pluszowych gwiazdek i księżyców? To już chyba krokodyla było trudniej znaleźć ;)))
UsuńWielkie uznanie dla małżonka, ma facet poczucie humoru,ale najważniejsze,że uszczęśliwianie Ciebie jest dla niego priorytetem. Z solą to jest tak, że jedna ma więcej inna mniej soli w soli, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZosiu, psiak wtulony w poduszki - rozwalił mnie kompletnie ! Dlaczego ? - bo to jakbym mojego Olego( psa rasy shit-zu) widziała, który nie bacząc na nic wskakuje na kanapę i układa się na poduszkach, jak najwyżej, brudząc łapkami przy okazji cenne okrycie. I nic nie poradzisz ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDroga Zosiu- na Twojego bloga trafiłam dzięki liście A.Relskiego. Dzisiejszego wieczoru "przeleciałam" całego bloga, skupiając się na stronie ilustracyjnej czyli zdjęciach Twojej krawieckiej, hafciarskiej i szydełkowej działalności. Hafty są przepiękne ale nie lubię haftu krzyżykowego, więc zakończyłam tylko na obejrzeniu. uwagę moją przykuły natomiast choinki robione jak sama to określiłaś "Łuską krokodyla"(do tej pory w żadnym opracowaniu o ściegach szydełkowych nie spotkałam się z tą nazwą). Tak czy inaczej choinki są powalające, dlatego chciałam prosić o namiary schematu lub wskazówki jak je zrobić. Poza tym zachwycające są zazdrostki na oknach i ozdóbki na kole(w mojej hurtowni pasmanteryjnej nie natrafiłam na takie koła,dlatego nie porywałam się na robienie takich cudeniek). Czy znasz nazwę kwiatka, którego zdjęcie zrobiłaś z datą 8.05.2014? Tak mi się spodobał, że chciałabym spróbować go kupić. Gdybyś zechciała odpowiedzieć na moje zapytania, to będzie mi bardzo miło. Mój adres Ika53@autograf.pl. Obiecuję, że z treścią Twoich postów także się zapoznam w późniejszym terminie, bo styl masz lekki, dowcipny i jesteś z dużym dystansem do siebie. Pozdrawiam Ciebie i Ślubnego.
OdpowiedzUsuńTakiego krokodyla to bym chętnie przytulila :)
OdpowiedzUsuńTego krokodyla to ja przytulam;))
OdpowiedzUsuń