czwartek, 24 grudnia 2015

Zdrowych i wesołych czyli życzenia świąteczne

Zosieńka długo zastanawiała się nad formą życzeń aż doszła do wniosku, że w tym wypadku prostota jest najlepsza :)

ZDROWYCH, SPOKOJNYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT!!!


piątek, 18 grudnia 2015

Poszewki czyli i ze słomy da się bat ukręcić ;)


...latem...

Zosieńka latem, kiedy skwar był okrutny przechadzała się po sklepach (wszak były klimatyzowane) i oglądała. Jej szoping przypominał raczej oglądajning, bowiem do domu zabierała jeno pamięć o przedmiotach, które widziała.Jednak nie przejmowała się tym za bardzo, doceniając klimat sklepowy dzięki, któremu nie spływała potem niczym mysz. Oglądała, macała czasem nawet spoglądała na metkę. Cena nieodmiennie zwalała ją z nóg i za każdym razem wywoływała w niej dylemat. Czy cena jest zawyżona czy dochody zaniżone? Problem ów był od lat nierozwiązany i Zosieńka straciła nadzieję, że kiedykolwiek pozna odpowiedź na to pytanie. Zwiedziwszy sklepy mające w swej ofercie dekoracje dla domu, Zosieńka udała się do dyskontu by uczynić zakupy spożywcze. Zadumana i rozmarzona snuła się między półkami, wrzucając do koszyka kolejne pozycje ze starannie sporządzonej listy zakupowej. Nagle kątem oka ujrzała coś, co wywołało przyspieszone bicie jej serca! Czy aby na pewno się nie myliła? Pozostawiwszy wózek na łasce boskiej, ku zdziwieniu Ślubnego pognała wprost przed siebie. Zgrabnie niczym sarenka ominęła dwa koszyki, przeskoczyła przez torbę leżącą na podłodze niczym rącza łania i dotarła na miejsce. Chwyciła w dłonie upragniony towar i nerwowo poczęła szukać sprawdzacza cen, by potwierdzić fakt, który sprawił, że zapomniała o bolącym kręgosłupie i dacie urodzenia, która nieodmiennie jej przypominała, że powinna się zachowywać godnie i statecznie. Zeskanowany kod potwierdził radosną nowinę i Zosieńka ze zdobyczą przytuloną do cherlawej piersi, maskując zadyszkę, wróciła do Ślubnego, który przez lata wspólnego pożycia zdążył się przyzwyczaić do jej nieobliczalnych wyskoków.

...zimą...

Zosieńka robiąc kipisz, który dla uspokojenia własnego sumienia nazywała porządkami, odkryła ściereczki, które zakupiła latem w Biedronce. Ściereczek były cztery komplety, w każdym były dwie sztuki. Jedna była zwykła jednokolorowa, taka ścierkowa a druga była z kolorowej drukowanej bawełny. Zosieńka jednobarwne odłożyła na bok, postanawiając wywiesić je do użytku na Wigilię a nad kolorowymi zadumała się. Przymierzyła, poskładała, dołożyła materiał, który jej został po harcach zasłonowofartuszkowopoduszkowych i uszyła poszewki. Jedną na poduszkę i trzy na jaśki.

Żal takiego cuda na ściereczkę....

Tył doszyty na czerwono.

To druga...

.... ta dostała biały tył.

Ta Zosieńce przypadła szczególnie do gustu....

.... miała niżej napis, który został uwidoczniony na drugiej stronie jasieczka.

I pomyśleć, że jedna ściereczka kosztowała Zosieńkę tylko złotówkę! :-D


Z ostatniej powstała podusia...

.... zapinana na zameczek, bowiem materiału było na styk. 


środa, 16 grudnia 2015

Gwiazdka czyli czerwień w natarciu ;)

Zosieńka nie wiedziała czy przeziębiła się bo była zmęczona, czy czuła się zmęczona bo była przeziębiona. Fakt jest faktem, że była pociągająca, wprawdzie tylko nosem, ale w tym wieku się nie wybrzydza, dobre i to. Tak więc wspierając się o meble i ocierając się o ściany (przy okazji w ten sposób załatwiła sprawę zalegających kurzy), snuła się po domu, usiłując za wszelką cenę, poczynić przygotowania do świąt. Będąc tradycjonalistką aż do szpiku kości, kuchnię postanowiła przystroić w czerwień. Wieszając zasłonki, spoglądała na nie z czułością. Wszak to od nich zaczęło się jej blogowanie. Była tak dumna z ich uszycia, że musiała koniecznie podzielić się ich widokiem z całym światem. Najpierw były zasłonki, potem obrus i serweta, i abażur... W tym roku doszły poduszki na krzesła. Szyjąc je Zosieńka, wykorzystywała resztki pozostałe po zasłonach. Kombinowała niczym koń pod górkę i w ten sposób powstał jej pierwszy paczłork. Ot kwadraty i prostokąty zeszyte ze sobą, Na pierwszą poduszkę Zosieńka odmierzała materiał z iście zegarmistrzowska precyzją, pewna sukcesu. Niestety okazało się, że tylko w jednym miejscu zeszło się idealnie. Przy drugiej poduszce starała się jeszcze bardziej, jednak efekt był powtórką pierwszej podusi. Przy trzeciej odpuściła i w pośpiechu przycięła materiał. W trakcie szycia, a trzeba Wam wiedzieć, że Zosieńka szyje ręcznie (ręcznie to znaczy przy pomocy igły tradycyjnej bez przyczepionej do tego maszyny) i efekty widzi dopiero po jakimś czasie, okazało się, że zeszło się idealnie w trzech newralgicznych miejscach a w czwartym prawie, prawie... Przy ostatniej poduszce tkaninę  przycinała na chybcika, na przekór wszystkiemu wyszło najlepiej. Zachęcona efektem Zosieńka poczyniła jeszcze fartuszek, serwetę, bieżnik i cztery serwetki do kompletu. Następnie wyczerpana jak nigdy, postanowiła natychmiast zrobić foteczki, póki jeszcze miała siły na cokolwiek.

Oto fartuszek!

A to podusia numer jeden ;)

Druga strona jednorodna.

Mocowanie do krzesła tradycyjne - kokarda ;) Uwaga kurz jest istotną częścią wystroju ;)))

Następne ujęcie fartuszka...

Zbliżenie na hafcik.

I całość ;)

Jedna z małych serwetek.

W tle duża serweta.








Bieżnik





Haft podszyłam bo lewa strona nie jest zbyt atrakcyjna.


Okno niezmienne jak widać, można porównać ze zdjęciami z pierwszych postów ;))

Dopiero teraz zobaczyłam bałagan na kaloryferze... ;)



wtorek, 15 grudnia 2015

Skrzynia i transfer czyli nie święci garnki lepią

Zosieńka spojrzała na kalendarz i zakreśliła zgrabnym kółeczkiem datę 24 grudnia. Potem policzyła ile jeszcze dni zostało i głęboko westchnęła. Mimo iż nie czyniła generalnych porządków, ograniczyła listę smakołyków czynionych własnoręcznie na święta i starała się jak mogła zminimalizować wysiłki związane ze świętami, nadal była zmęczona a wszystko inne w lesie. Najwidoczniej się starzeję - pomyślała i czym prędzej pobiegła do lustra sprawdzić efekty swych przemyśleń. Widok w lustrze utwierdził ją w przekonaniu, iż ma prawo być zmęczona i z niczym się nie wyrabiać. Machnęła ręką i podreptała zrobić parę fotek skrzyni, która niedawno odnowiona, stała dumnie na środku pokoju. Na niej stała mała skrzyneczka z laserowym transferem, w której kłębiły się przydasie.