Nie było mnie... A właściwie byłam ale jakby mnie nie było... dni upływały mi na codziennych czynnościach. Gotowanie, jedzenie, sprzątanie i obowiązkowe spacery z psem. Gdybym to wszystko mogła robić bezmyślnie, pewnie byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie, ale nieeee! Ja zawsze, ciągle i wciąż myślę, aż dziw że nie zostałam myśliwym! ;) A może zgodnie z powszechnie obowiązującą autocenzurą, zwaną potocznie poprawnością polityczną, powinnam napisać nie - "mysliwym" tylko "myśliwką"? ;)) Nie byłam nigdy poprawna, nigdy w stadzie, zawsze pod prąd. Może i dobrze, wszak z prądem płyną tylko zdechłe ryby ;)
Poczytywałam ostatnio o Einsteinie i natknęłam się na anegdotę, którą chciałam się z Wami podzielić. Otóż, kiedy Einstein ogłosił teorię względności, współczesny mu świat nauki przekonywał go usilnie, że tylu profesorów i naukowców nie może się mylić i na pewno jest w błędzie, na co Einstein odpowiedział - i cóż z tego, że was jest wielu a ja jeden, kiedy to ja mam rację! Czas pokazał, że myliło się wielu a rację miał jeden. Dlaczego ludzie tak chętnie podążają za stadem... może tak jest bezpieczniej, może wygodniej... nie myśląc płynąć z prądem ? A kiedy takie stado poczuje swoją moc, nagle pragnie ukształtować wszystko i wszystkich wokół na swoje podobieństwo. Niosąc sztandar z napisem - różnorodność, niweluje teren, przycinając wszystko zgodnie z obowiązującym aktualnie modelem . Wiecie kiedy przeżyłam szok? Kiedy dowiedziałam się, że na maturze z języka polskiego młodzież musi trafić w modelową odpowiedź! Mnie moja pani profesor uczyła, że mogę napisać co chcę. Wystarczyło umiejętnie przedstawić argumenty, nie było mowy o trafianiu w jedynie słuszny model odpowiedzi. Ba! Prace z oryginalnym punktem widzenia były mile widziane. Dziwne i straszne czasy nadchodzą...
Robótkowo się dzieje, ale dziś jeszcze z serii po trochu wyciągane z lochu ;) Wazon pełen kwiatów stojący na pięknym haftowanym obrusie... taki bukiet sprzed 100 lat...
Zosiu, bycie wyjątkiem potwierdza regułę. Każdy z nas czasami musi pójść od prąd, żeby nie stracić szacunku do siebie i zachować osobowość. Niestety żyjemy w świecie sztywno zdefiniowanym, mnie przeraża to, co teraz szykuje minister edukacji, to dopiero będzie katastrofa dla myślących inaczej.
OdpowiedzUsuńWracając do haftu coś przepięknego w takim starym stylu, cudo.
Łączę moc serdeczności.:))
Zdecydowanie pod prąd, niech sobie inni myślą co chcą. Wiem, że czasem bywa to trudne, ale warto ponieść ten wysiłek. Haft jest piękny, a to i tak zbyt skromne określenie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakie skarby masz w tym lochu.Bukiet kwiatów jak żywy, do oprawy z nim.Takie coś to unikat i zawsze na czasie.Pozdrawiam niedzielne.
OdpowiedzUsuńMasz rację, zawsze warto żyć w zgodzie ze sobą. To, że innych ponosi owczy pęd do robienia czegoś " bo wszyscy tak robią", bo " tak trzeba" skłania wdrukowanie do mózgu od dzieciństwa pewnych zachowań. Jak widzę co wyprawia nomen omen Czarnek, to mam wrażenie, że politykom zależy na wychowaniu społeczeństwa na idiotów.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście jednak, że są blogi robótkowe i można odreagować oglądając piękne prace. Twój bukiet podoba mi się niesamowicie. Nie jestem fanką ścinania kwiatów do wazonu, wolę je w tej postaci albo za oknem. Nawet choinkę mam za oknem.
Urok starych motywów do haftowania, czy schematów do szydełkowania jest nieodparty. Im są starsze, tym bardziej wyrafinowane i wymagające, ale za to piękne. Tak też jest z Twoim obrusem- perfekcyjna praca i urzekający bukiet. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńZ wykształcenia jestem polonistką, tylko od lat nie praktykującą (czyt. nie uczę polskiego, pracuję w bibliotece). Kiedy weszła wspomniana przez ciebie matura z polskiego, stwierdziłam, że ja bym jej na pewno nie zdała.;) I od tej pory konsekwentnie unikam nauczania polskiego. Natomiast twój haft robi oszałamiające wrażenie.:)
OdpowiedzUsuńNowa matura miała być ujednolicona, mniej odtwórcza od poprzedniej i kłaść nacisk na umiejętność wykorzystania wiedzy, była jednak wprowadzana bez przygotowania do niej nauczycieli "od dupy strony", jak powiedział doświadczony dyrektor szkoły. Po wielu latach powinno już wszystko grać, a okazuje się że język ojczysty sprawia oceniającym najwięcej problemów. Mój wnuczek na szczęście zdał.
UsuńCudowny bukiet. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńNádherná kytica ruží, wau!
OdpowiedzUsuńOj tak również to zauważam. Kiedyś jak wysypałam dzieciom klocki na dywanie to budowały co się dało.. Domy zamki samochody pociągi itd. Ile dzieciaczków tyle pomysłów. Teraz nie wiedzą co właściwie mają z nich zrobić..nie ma polecenia jak w grze cyfrowej więc nie ma pomysłu..:"bawcie sie" ... pani ale jak? Zjawisko to, jest już zauważalne w trzylatkach...smutne..
OdpowiedzUsuńTwój bukiet zachwyca! Feria barw! Przepiękny haft! Pozdrawiam serdecznie.