Zosienka siedziała w fotelu. Opatulona grubym kocem, tuliła w dłoniach filiżankę z gorącą herbatą. W tle wybrzmiewala cicha i spokojna muzyka. Myśli biegły swobodnie , odkrywając dawno zapomniane wspomnienia.
... stała na chodniku, padał śnieg. Maleńkie śnieżynki wirowały w szalonym tańcu by w końcu jednak opaść i przykryć cały świat białą, puchową pierzynką. Płatki śniegu spadały jej na twarz, uniesioną ku górze. Stała zapatrzona w jedyny w swoim rodzaju czarowny balet, odbywający się w świetle ulicznych latarni. Gwiazdki śniegu wirowały, unoszone porywami wiatru a ona nie mogła oderwać wzroku od tego przedstawienia...
Zosienka dolała herbaty do filiżanki i poprawiła koc. Mała lampka rozpraszała mrok, nastrajając do dalszych wspomnień.
... szła ulicami miasta. Mijała witryny sklepowe, przystrojone choinkami, bombkami i kolorowymi łańcuchami. Przed niektórymi sklepami przystawała, podziwiając mieniące się złotem bombki. Idąc obserwowała gwarną ulicę. Ludzie podekscytowani przedświąteczną gorączką pędzili przed siebie w pośpiechu. Lubiła te wieczorne spacery. Powoli, bez konkretnego celu szła, obserwując mijających ją przechodniów...
Zosienka dorzuciła do pieca i wróciła na swój ulubiony fotel. Ponownie opatulila się kocem i pokornie poddała się ponownie swobodnemu biegowi wspomnień.
... śnieg skrzypiał pod nogami. Ostry mróz szczypał w policzki. Z każdym oddechem zimne powietrze wdzierało się do płuc. Podciągnęła wyżej szalik i spojrzała na zaśnieżone podwórko. Śnieg skrzyl się milionami diamentów. Lampa przed domem rozpraszała mrok nocy, tworząc zaczarowany krąg. Wrzucała w pośpiechu drewniane polana do koszyka, żałując że nie wzięła rękawiczek. Drewno wymykało się ze skostniałych palców...
Zosienka rozmyślała nad upływającym czasem. Mijały kolejne zimy, świat zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Czy upływ czasu zmienia nas czy tylko scenerię, w której często wbrew swej woli występujemy? Pytań w zosienkowej głowie pojawiało się zbyt wiele by je spamiętać a co dopiero próbować na nie odpowiedzieć. Zosienka wypiła ostatni łyk herbaty, głośno westchnęła i wstała. Wzięła tacę i poszła do kuchni. Odkręciła kurek z gorącą wodą i z lubością zanurzyła w niej wiecznie marznące dłonie. Gorąca woda przepływała między palcami niczym czas przez życie...
Takie próbne wypalanki, mam wrażenie niedosytu. Coś bym jeszcze z nimi zrobiła, ale sama jeszcze nie wiem co... Wszelkie sugestie mile widziane :))
Zosieńko droga , w tych wspomnieniach widzę siebie.Jak zaczyna padać śnieg potrafię siedzieć a myśli uciekają daleko w czasy dzieciństwa, czasy pięknych chwil,i mogę tak siedzieć i myśleć i patrzeć.Dziekuje .Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWszyscy mamy takie migawki... Zamrożone chwile poustawiane na półkach wspomnień... czasem po nie sięgamy i wtedy w cieple naszych uczuć topnieją, zaczynają żyć :)
UsuńWspominajmy jak najczęściej, przecież wspomnienia to my :)
Pozdrawiam gorąco!