Zosieńka z zadumą i żalem spoglądała na stojącą przed nią filiżankę parującej herbatki. Ukochany napój odkąd przestała go słodzić stracił dla niej całą swoją atrakcyjność. Podniosła do ust czarkę pełną aromatycznej esencji po to tylko by po raz kolejny przekonać się, że uwielbienie dla tego trunku prysło jak bańka mydlana. Najwyraźniej w życiu Zosieńki nadszedł czas zmian. Westchnęła głęboko i bez żalu wylała herbatę do zlewu, po czym sięgnęła po kolorowe pudełko z napisem "Green Tea". Otworzyła opakowanie, używając kuchennego noża,którego nie powstydziłby się nawet mistrz rzeźnicki i pełna nieufności powąchała zawartość. Mimo uprzedzeń jakich była pełna, zapach mile ją zaskoczył. Wrzuciła torebkę (Zosieńka była wygodnicka) do filiżanki i nastawiła wodę. Czekając aż woda dojdzie do stanu, w którym chętnie zmienia swój stan na lotny, pogrążyła się w rozmyślaniach. Wdzięcznie podparłszy wiotką rączyną zgrabną główkę, spoglądała na widok rozpościerający się za jej oknem. Miał wiele uroku, ale już nie dla niej. Wczoraj, po wielu miesiącach a szczerze mówiąc latach zapadła decyzja, która na nowo wywróci Zosieńkowe życie do góry nogami. Zosieńka wraz ze swoim osobistym Ślubnym podjęli decyzję o zmianie miejsca zamieszkania. Decyzja owa rodziła się w bólu i niezliczonych rozterkach, ale raz podjęta sprowadziła na nich niebotyczną ulgę. Byli mieszczuchami z krwi i kości i oboje postanowili w końcu przestać walczyć z własną naturą.
Kłęby pary wydobywającej się z wdzięcznie wygiętego dzióbka czajnika, przerwały Zosieńkową zadumę. Poderwała zgrabnie swoje 80 kilo żywej wagi i wyłączyła gaz. Zgodnie z instrukcją parzenia nowej herbatki, odczekała 7 minut by woda nieco ochłodziła się do temperatury 70-80 stopni i zalała nią nowy napitek. Po dłuższej chwili usadowiwszy się na swoim ulubionym fotelu, z wielka obawa podnosiła do ust herbatkę. Im bliżej jej warg znajdowała się filiżanka, tym większy stawał się lęk, ze napój znajdujący się w niej okaże się gorszy od poprzedniego... Okazało się, że między ustami a brzegiem pucharu, mieszka nie tylko szczęście, ale także lęk i obawa... W końcu rzuciwszy się na główkę, wzięła duży łyk, gotowa pozbyć się go natychmiast... ale w ustach poczuła miły aromat. Każdy następny łyk okazywał się lepszy od poprzedniego.
Na zosieńkowej buźce zamieszkał uśmiech. Okazało się, że życie jednak jest sprawiedliwe - kiedy jedne drzwi się zamykają, natychmiast otwierają się inne. Zosieńka teraz ufnie spoglądała w przyszłość. Wiedziała, że chociaż przed nią miesiące poszukiwań i papierkowych załatwiań, to na końcu tej drogi będą na nią czekały otwarte drzwi. Drzwi prowadzące do przyszłości... Lepszej? Gorszej? Na pewno innej....
Zosieńka pełna optymizmu przedziergała wypełniającą ją nadzieję na lepsze jutro na takie oto z i e l o n e serwetki :)))
o czymkolwiek piszesz robisz to cudnie Zosiu... a dziś ważne sprawy, bo ważne decyzje zapadły..... pięknie przelewasz myśli na papier a ytoski na serwetki... zawsze czytam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i wszystkiego dobrego :))
Tyle pochwał zebrałam, że rumieniec oblał moje niemłode już przecież lico niczym u pensjonarki ;))
UsuńDzięki za tyle miłych słów i cieszę się, że Ci podoba Ci się u mnie :))
Pozdrawiam gorąco!
Jejku, jakie one ładne:) Nie cierpię zielonej herbaty, ma smak siana i boli mnie po niej żołądek. Wiem, że to samo zdrowie, ale mój organizm jej nie toleruje.
OdpowiedzUsuńczy miedzy grzmotami burzy usłyszałaś ten ogromny dodatkowy huk? To wielki kamień spadł z całkiem żywego serducha po przeczytaniu Twego posta:):)
Mnie też kiedyś "nie wchodziła", ale teraz wypiłam z przyjemnością :)
UsuńSłyszałam, słyszałam tylko nie byłam pewna czy to od Twojej strony doszedł ten huk ;))
Czy mój dzisiejszy e-mail dotarł? Nigdy nie jestem pewna elektroniki...
Buźka!
Powodzenia i dobrych ludzi życzę na tej drodze do zmian. Serwetki piękne. :)
OdpowiedzUsuńTakie życzenia zawsze się przydadzą :)) Fajnie, że serwetki się podobają, przy cieniowanym kordonku nigdy nie wiadomo jaki efekt się osiągnie...
UsuńPozdrawiam gorąco!
Piękne serwetki z ciekawymi wzorkami! Zielona herbatka nie taka zła, piję ją od dawna, ale tylko z Herbapolu, bo innej mój organizm nie toleruje. A Tobie tej dobrej i tylko dobrej przyszłości życzę!
OdpowiedzUsuńMoja chyba skądinąd, bowiem logo Herbapolu nie znalazłam na opakowaniu.
UsuńMuszę kiedyś do nich przy okazji wdepnąć :)
DZIĘKI ! :)))
Ciekawe serwetki, ładnie im w zieleni :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zieloną herbatę to jakoś za nią nie przepadam. Wolę czerwoną, a już szczególnie mi zasmakowała, kiedy mąż powiedział, że czerwona herbata jest nazywana zabójcą tłuszczu. Teraz piję taką z kawałkami kandyzowanego ananasa, którego zwykle wyjadam przed zaparzeniem herbaty :)))
Przyznam się bez bicia, czerwonej jeszcze nie próbowałam. Pozbawiwszy się cukru, zauważyłam że smak mi się zmienił, dlatego próbuję wszystkiego by znaleźć nowe upodobania. Wieść o jej umiejętności zabijania tłuszczu szczerze mnie zachęca ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Och! Nie bardzo wiem, co napisać, tak zaskoczona czuję sie Twoją decyzją, Przebąkiwałaś wprawdzie o tym nieraz, ale nie sądziłam, że aż tak źle Ci na wsi i że jednak spróbujesz po raz kolejny zmienić swoje życie o 180 stopni.
OdpowiedzUsuńAle człowiek ma prawo do marzeń i zmian, póki sił w sercu i w mięsniach. Najwet do najbardziej szalonych (wszak i ja diametralnie zmieniałam miejsce pobytu kilka razy w swym zyciu).
Zosiu, jesli cieszysz się, że klamka zapadła i wiesz na sto procent, ze robisz dobrze, to cieszę sie razem z Tobą i gratuluję Ci z całego serca.Ciekawa jestem ile czasu zajmie Wam realizacja tego marzenia i czy w nowej rzeczywistosci odnajdziesz wiecej spokoju wewnętrznego i spełnienia. Życzę Ci wszystkiego najlepszego. I ściskam Cie mocno, dzielna dziewczyno!***
P.S. Serwetki są przepiekne! Kojarzą mi siez paprociami oglądanymi pod światło albo z ubraniami elfów!:-)))
Rozważania na ten temat trwały już od kilku lat... Jeśli po 20 latach nadal czuję się nie na miejscu, to chyba szkoda życia by tu nadal trwać. Realizacja jak zwykle jest zależna od tylu różnych spraw, że trudno przewidzieć ile to potrwa. Czy odnajdę spokój? Tego nie wiem, ale na pewno będzie bezpieczniej i na naszą kieszeń :)
UsuńPrzyznam Ci się, że mnie zaskoczyłaś porównaniem do paproci. Robiąc je cały czas miałam wrażenie, że przypominają mi coś znajomego...
Trzymaj za mnie kciuki Olgo :)
Ściskam Cię mocno!
przyszłość w zielonych barwach brzmi i wygląda ciekawie. Najwazniejsze chyba, żeby nie walczyć z własną naturą, ale żeby umieć ją odnaleźć, wysłuchać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Dokładnie tak, jak to kiedyś ludzie powiadali przeciw wiatru nie nadmuchasz :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Czyli decyzja podjęta - przeprowadzacie się do miasta? No proszę, a mnie marzy się wieś... Wszystkiego dobrego życzę!
OdpowiedzUsuńRuch w przyrodzie musi być ;) Zwierzęta migrują i my też :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ruch w przyrodzie musi być ;) Zwierzęta migrują i my też :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Moja kochana, taki zabawnie-nostalgiczny ten pościk! życzę Wam, aby Wasze podjęte decyzje zamieniły się w pewność i zostały szybko zrealizowane.Trzymam kciuki:) a serwetki przez to cieniowanie wyglądają ślicznie:)
OdpowiedzUsuńŻycie wbrew pozorom też takie zabawnie- nostalgiczne jest :)) Podjęta decyzja jest pewna na 1000 %, Realizacja jak zwykle zależy od tak wielu czynników, że jej szybkość spoczywa na przysłowiowym łucie szczęścia ;)
UsuńTrzymaj kciuki, trzymaj można by powiedzieć, że każdy kciuk na wagę złota ;))
Pozdrawiam gorąco!
Super, bardzo mi się podoba. Pozdrawiam i proponuję wzajemną obserwacje. Jeśli jesteś zainteresowana to zaobserwuj i napisz mi o tym,a ja zrobię to samo :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało, na pewno nie omieszkam zajrzeć do Ciebie :))
UsuńGratuluję odważnej decyzji i trzymam kciuki, by wszystko ułożyło się jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńSerwetki są przeurocze i kipią nadzieją:)
Decyzja poprzedzona latami rozmyślań... Jestem pełna nadziei i prę do przodu :)
UsuńCieszę się, że spodobały Ci się serwetki ich kolor mnie wciąż i ciągle urzeka :)
Pozdrawiam gorąco!
Cieszę się z Tobą na zmianę miejsca zamieszkania (decyzję) i bardzo Cię rozumiem. Ja też pochodzę z miasta( dużego). Mieszkam na wsi bardzo długo i "męczę się okropnie". Na razie perspektywy na zmianę nie widzę, ale nadzieja umiera ostatnia. Trzymam kciuki !!! Serwetki są przepiękne w pięknym kolorze a i hafciki cudne. Cudeńka Twoje rączki wyczarowują ;)))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu Cię widzę :-D Nie zaaklimatyzowaliśmy się przez tyle lat, to nie było sensu ciągnąć tego dłużej. Nadzieję warto mieć, przekonuję się o tym wciąż na nowo :))
UsuńDzięki za pochwały, miło je usłyszeć z ust tak uzdolnionej osoby jak Ty :)))
Ściskam mocno!
Gratuluję podjęcia decyzji i troszeczkę zazdroszczę. Nowe miejsce, nowe życie, ciekawsze i wygodniejsze. Teraz tylko szybkie zdecydowane kroki są pożądane, żeby do zimy zdążyć z przeprowadzką. Cieniowane serwetki pod filiżankę dobrej niespapranej cukrem herbatki są w sam raz. Pozdrawiam i cieszę się razem z Tobą.
OdpowiedzUsuńMiłó mi niezmiernie, że cieszysz się razem ze mną :) Człowiek chciały się swoją radością dzielić z bliskimi mu ludźmi :)) Czy się uda przed zimą? Chciałabym, ale zależności tyle różnych jest, że to wielka niewiadoma...
UsuńWiedz w każdym razie, że od podjęcia decyzji, obojgu nam jakby lat ubyło :)))
Pozdrawiam gorąco!
Uważnie przeczytałam, tą gładką herbacianą opowieść;- czyżbyś przestała słodzić ten szlachetny napój ? Decyzja o przeprowadzce odważna. Ja chyba już się za bardzo zasiedziałam i zbyt przywiązałam do swojego miejsca zamieszkania.
OdpowiedzUsuńSerwetki śliczne kolorki super; bardzo lubię takie cieniowane nici.
Pozdrawiam wakacyjnie Dorota
Dorotko mało, że przestałam słodzić herbatkę... ja całkowicie zmieniłam swoje nawyki żywieniowe! I jest mi z tym świetnie :)) Postanowiłam udowodnić, że nawet starego psa da się nauczyć nowych sztuczek ;)))
UsuńBuźka!
Serwetki przepiękne! Jako mieszczuch całkowicie cię rozumiem - przebywać na wsi, owszem, ale mieszkać na stałe - nie dałabym rady. Trzymam kciuki za powodzenie przeprowadzki i szczęśliwe osiedlenie się w nowym miejscu.:))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie rozumiesz :) Myślałam, że mi się uda... ale nic z tego, ciągnie wilka do lasu a mnie do miasta :))
UsuńŚciskam!
Zosiu, serce się raduje ! cieszę się niezmiernie, że podjęliście trudną i odważną, ale chyba dla Was (Ciebie szczególnie) odpowiednią decyzję. Z całych sił trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPrzed nami jeszcze miesiące,,, ale już jest lżej :) Świadomość, że dążymy we właściwym kierunku dodaje skrzydeł!
UsuńŚciskam mocno!
Kochana, trzymam kciuki, żeby wszystko jak najprędzej się posunęło do przodu i żebyś nigdy nie żałowała tej decyzji!
OdpowiedzUsuńTrzeba spełniać w końcu swoje marzenia.................... :)
(a tak w ogóle, to zdjęcia są super!)
UsuńNajbardziej boję się, że mogłabym kiedyś żałować, że mogłam coś zrobić a nic nie zrobiłam. Dopóki działam to żyję :)))
UsuńNaprawdę spodobały Ci się zdjęcia? Wkładam w nie sporo zaangażowania ;)
Ściskam!