Kanwa 14 Tajlur zakupiona w Coricamo, mulina jak zwykle dobierana metoda prób i błędów :)
Pamiętacie, że zaczęłam większy haft? Mam z nim problem a właściwie nie tyle z nim co z własną oceną swojej pracy. Czy to oczy już nie te, mimo iż haftuję na tamborku, w okularach i używając lupy, widzę iż krzyżyki nie są takie jak być powinny. Mówiąc wprost są krzywe, nierówne... Irytuje mnie to i mam dylemat czy pirzgnąć ten hafcik w kąt, tudzież upchnąć do jakiejś mysiej dziury czy zacisnąć zęby i kontynuować?
Oceńcie efekt dotychczasowej pracy i SZCZERZE doradźcie, wiecie jak to jest kiedy człowiek po tygodniach dziubaniny nie jest zadowolony z efektu, ale może ja przesadzam... ??? No sama nie wiem...
Haft jest piękny!!! Kontynuuje:))) Babeczki wyglądają smakowicie, niestety dla mnie również tylko te haftowane. Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż można sobie wyhaftować bez obawy przybrania tu i ówdzie ;))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Babeczki przesliczne, a haft rewelacyjny, lec dalej i nie wybrzydzaj, moze za duzo przez ta lupe patrzysz i widzisz to, co normalnie patrzac na obraz w calosci nie jest sie w stanie dostrzec:) Jak dla mnie mistrzostwo:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że lupa z jednej strony pomaga a z drugiej utrudnia życie ;))
UsuńDzięki za pomoc w podjęciu decyzji :)
Pozdrawiam gorąco! :))
Myślę, że nikt nie będzie tego haftu oglądać przez lupę i w związku z tym nikt nie zauważy tego, że jakiś krzyżyk nie jest idealny. Mnie się to, co wyhaftowałaś bardzo podoba. Głosuję za tym abyś haftowała dalej. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nikt nie będzie go oglądał przez lupę ;)) Czasem się zastanawiam skąd się w człowieku bierze ten perfekcjonizm? Biorę sobie Twoja opinię głęboko do serca :))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Wiemy jak to jest, wiemy, ale wtedy najlepiej zacisnąć zęby i wyszywać dalej:) Żadne ciśnięcie w kąt nie da Ci takiej satysfakcji, jak gotowe dzieło i pochwały od innych.
OdpowiedzUsuńCiacha wyglądają bardzo apetycznie!
Jedno moje JA mówi jest ok a drugie podpowiada ale nie jest idealnie... Nie ma lekko, oj nie ma... ale masz rację, zaciskam zęby (te które pozostały mi po wizytach u dentysty:)) i biorę się do pracy, a jak już będzie gotowe to będę oczekiwać peanów, a co! Obiecane mam zawczasu ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ja tam nic nie widzę , wyrzuć lupę !!!!!!
OdpowiedzUsuńJak wyrzucę lupę to nie skończę haftu ;)))) Postaram się w trakcie haftowania przymykać jedno oko ;)
UsuńPozdrawiam gorąco!
Gratuluje efektow:)
OdpowiedzUsuńI tych wynikajacych z diety i tych hafciarskich.
Piekne kochana, ja tam nic nie widze..
A poza tym bardzo, bardzo sie ciesze z podjetej decyzji!
W końcu mamy demokrację i większość ma rację (prawda?!) ;))) tak tez podporządkowuję się bez szemrania i wyszywam dalej :)
UsuńDecyzja spowodowała, że odmłodniałam o 10 a może nawet 20 lat ! :))
Ściskam mocno!
Ciasteczko i pączusie pychota dla oka, a co do dużego haftu to ja nie wiem co Ty chcesz, bo nawet jakieś niewielkie potknięcia i tak zginą w całości pracy, a zapowiada się bardzo ciekawie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLogika podpowiadała mi to samo ale jak włączał się perfekcjonizm... ech, lepiej nie mówić. Jednak po zastanowieniu, przyznaję Ci rację, w końcu na gotowy haft nie patrzy się z odległości 10 cm ;))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Wspaniałe i bardzo smakowite to haftowane ciasteczko..... Ze względu na moje krągłości zostaje mi tylko smakowanie słodkości w takim wykonaniu jak Twoje ... czyli xxxx. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nawet z czasem znajduję coraz większe upodobanie w takich haftowanych słodkościach :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
A może Ty przesadzasz, :):):):):)Tak, na pewno przesadzasz. Matko jedyna, a kto będzie się tak pięknemu haftowi dokładnie przyglądał pod kątem równości krzyżyków?
OdpowiedzUsuńluzuj, szanuj swoja prace, którą już włożyłaś i heja do przodu:)
Ciasteczka- MNIAM!
Wyluzowałam, poszanowałam i wyszywam dalej, za jakiś czas następna odsłona postępów :))
UsuńCiasteczek mam jeszcze trochę w zapasie, ale kanwy coraz mniej... przyjdzie i mnie w końcu poszukać w budżecie środków na zakupy w Coricamo :)))
Ściskam :))
A te ciasteczka to wymagają ciągle zmiany nitki i precyzyjnego liczenia. To jest dopiero czasochłonne :) Tym bardziej godne podziwu:):)
UsuńA jak sobie człowiek takie ciacho wyhaftuje to mu się prawdziwego odechciewa ;))) i w ten sposób mam dwie pieczenie przy jednym ogniu upieczone :)))
UsuńKontynuować!!! Małe, wyhaftowane słodkości są przeurocze:) No i gratuluję oczywiście efektów:) Gratuluję bardzo, bo wiem jak ciężko na nie zapracować.
OdpowiedzUsuńMówisz masz! :)) Decyzja podjęta, haftuję dalej :) Efekty faktycznie osiągnięte w bólu i pocie czoła oraz innych części ciała ;-D Jednak coraz luźniejsze ubrania, dają taką satysfakcję, zapomniałam już co to znaczy ból żołądka... czy może być lepsza nagroda?! :)))
UsuńDla mnie i d e a l n i e !
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją zaciętość w chudnięciu, jak i w tych haftach (Ja bym odpadła bardzo szybko w jednym i drugim... hihi!)
Wiesz Dorotko, jak już człowiek zmieni jedno, to czuje że może zmienić jeszcze coś i tak jakoś leci ;)) Czy jestem naprawdę wytrwała w chudnięciu, to pogadamy za pół roku:))) Najgorzej będzie jak przyjdzie jesień i długie zimowe wieczory... Jednak mimo wszystko jestem dobrej myśli.
UsuńBuźka!
Cieszę się Zosiu, ze już widzisz pozytywne efekty swych jedzeniowych wyrzeczeń. To bardzo człowieka podbudowuje, nieprawdaż? I chce siedalej jechać z tym koksem, odzyskując wiarę, że nie jest z nami tak źle i jak sie bardzo czegoś chce, to się tego dokonuje.
OdpowiedzUsuńCiasteczek żadnych nie tykam i nawet mnie nie bardzo do nich ciągnie. Za to wczoraj góre placków ziemniaczanych nasmazyłam i wraz z miłymi gośćmi mieliśmy niebiańską ucztę!
Miłej niedzieli Zosiu i radosnych myśli życzę, zasyłajac Ci moc serdecznych pozdrowień!:-)))
Dokładnie tak jak napisałaś :) Myślę sobie, jeśli jestem w stanie zapanować nad swoimi nawykami żywieniowymi i je diametralnie zmienić, to... właściwie nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych!!! :))))
UsuńFaktycznie mnie też do słodyczy już tak nie ciągnie, może dlatego, że jem regularnie owoce. My ostatnio na biesiadzie przy grillu jedliśmy szaszłyki :) Pychota!
Ściskam Cię mocno i buziaki zasyłam! :)))
Te ciasteczka wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńI w dodatku są zerokaloryczne ;-D
UsuńPozdrawiam :)))
Piękny haft!!! Ja tam Kochana nic nie zauważyłam, możesz śmiało wyszywać dalej.
OdpowiedzUsuńWspaniałe i cudne ciasteczka!!!
Serdecznie pozdrawiam:))
Tak też i czynię, wsparta przez komentarze, a czasami wręcz postawiona do pionu (i dobrze:)) Cieszę się, że podobają Ci się ciasteczka, mnie urzekły i wyhaftowałam je, nie mając pojęcia co z nimi dalej uczynić ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Nie widzę tam żadnych rażących nierówności, a wzrok mam jeszcze całkiem dobry.
OdpowiedzUsuńJa bym spokojnie kontynuowała zwłaszcza, że śliczny obrazek się zapowiada.
Ciasteczko apetyczne i masz rację ni jak po nim nie da się przytyć.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Widzisz, co z człowieka może zrobić perfekcjonizm... dobrze, że poradziłam się na blogu, bo jeszcze bym do kąta rzuciła a potem żałowała.
UsuńMoje ciasteczka należą do bardzo niskokalorycznych, z podgrupy 0 kalorii ;-D
Pozdrawiam gorąco!
Jakie piękne hafty...podziwiam prace i precyzję. To cudo!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa.Ciepło pozdrawiam-Gosia*
Miło mi, że Ci się spodobały moje dłubaninki :)))
UsuńPozdrawiam gorąco ***
Ja również nie rzucałabym pracy w kąt~! kontynuuj :)
OdpowiedzUsuńJuż się otrzepałam z wątpliwości twórczych i praca wre :)))
UsuńNiedługo kolejna odsłona :)