wczoraj...
Zosieńka plątała się bez celu po domu. Nawałnica jaka przetoczyła się ostatnimi dniami przez jej życie, skutecznie ją zniechęciła do jakiegokolwiek działania. A to lekarze a to urzędy, a to sklepy, które było mus odwiedzić... Miała dość. Dziś w domu panowała błoga cisza, która w jej uszach brzmiała jak muzyka sfer niebieskich. Pchana wewnętrznym poczuciem obowiązku obmiotła chałupę i skleciła na chybcika jakiś posiłek. Na szybko wyszła kanapka, ale coś jej podpowiadało, ze po południu powinna spożyć gorący posiłek, więc długo się nie zastanawiając zaparzyła herbatkę, uciszając w ten sposób wewnętrzne poczucie winy, które energicznie dopominało się czegoś gorącego. Zamyślona skonsumowała jadło i popijając g o r ą c ą herbatkę rozmyślała co zrobić z pozostałą częścią dnia. Sprzątanie odpadło w przedbiegach, bowiem myśl o pucowaniu dla pucowania była jej nad wyraz niemiła. Książki pożyczone z biblioteki były dziwnie nieatrakcyjne a do skończenia ostatniej robótki zabrakło jej kordonka. Wykonała nawet patrol podwórzowy, ale nawet Psica nie miała ochoty szczekać przy płocie i uporczywie dopominała się o powrót do domu. Zosieńka siadła na fotelu i głęboko westchnęła. Gdyby była dzieckiem mogłaby zacząć marudzić, że jej się nudzi. Jednak będąc delikatnie mówiąc mocno dorosła, takim marudzeniem mogła się najwyżej doprosić o etykietkę nudziary. Obmiatała wzrokiem swe otoczenie, zauważyła nawet w kątku małą pajęczynkę nad którą szybko i sprawnie pracował maleńki pajączek. Przez moment poczucie obowiązku już, już miało ją poderwać w celu usunięcia niepożądanej ozdoby, ale po chwili pomyślała, że ogłosi dziś zawieszenie broni i pozwoli małemu pracusiowi dokończyć życiowe dzieło.
Natręctwo w postaci pojawiającej się przed oczyma wyobraźni malej pajęczynki, przywiodło jej na myśl, że posiada obręcz, która okazała się za mała do pewnego dawno zapomnianego projektu. Po chwili kopała w koszyku z kordonkami z zaciętością, której nie powstydziłby się żaden rasowy norowiec. Znalazłszy resztki nici, wzięła się do roboty. Czas płynął spokojnie a Zosieńka przygryzając wargę, szybko machała szydełkiem. Kiedy skończyła, słoneczko już dawno oświetlało drugą półkulę. Zdjęcia poczynione nocą, nie zadowoliło jej ciągle rosnącego poczucia estetyki i postanowiła trzasnąć drugą sesję w dzień.
następny dzień...
Zdjęcia zrobione w dzień też nie należały do mistrzowskich, ale Zosieńka wzdychając i kręcąc nosem w końcu wybrała kilka i postanowiła zasiąść do pisania posta...
Oto sesja dzienna...
A to nocna...
Migawka z ogrodu. Datura jednoroczna czyli jak dobrze pamiętam bieluń kędzierzawy.
Cudny bukiecik masz Zosiu w oknie, a razem z pięknymi szydełkowymi zazdroskami stanowią klimatyczny komplet. Mnie się bardzo podoba zdjęcie nocne. Super to wszystko wykombinowałaś, teraz już możesz się przespać, miłych snów !
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydawało, że będą pasować razem :)))
UsuńNocne wyraźniejsze, zaś na dziennym kolory prawdziwsze.
Buźka!
Śliczna pajęczynka.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :))
UsuńPajęczynka jest super! Masz zacięcie do takich prac!
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy to ja mam zacięcie do tych prac, czy to one mają zacięcie do mnie :)
UsuńNocna sesja wyraźniejsza. Urocza ozdoba.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ale na dziennej kolory prawdziwsze :))
UsuńFajny pomysł. Pierwszy raz widzę takie cudo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomysł nie jest mój, gdzieś go w sieci widziałam, ale zabijcie nie pamiętam ani gdzie ani kiedy ;))
UsuńPozdrawiam gorąco!
I kto by pomyslal ze taki malutki pajaczek Cie zainspiruje do wykonania takiego cudenka! Przepiekna rzecz! Przy okazji przygladnelam sie Twoim szydelkowym kwiatuszkom. Bardzo efektowne!
OdpowiedzUsuńLubię robić kwiatuszki i takie różne maleństwa szydełkowe, to wytchnienie po zrobieniu bieżnika czy firanki :)))
UsuńKolejne cudo Twego autorstwa. Niezwykła, bardzo ozdobna pajęczyna. Lepsza niż witraż, bo mozna z jednego okna zdjąć i dać na inne. Twoja kreatywnosc jest niesamowita Zosiu. Piekne rzeczy splatasz. magiczne i delikatne. Ot, co znaczy natchnienie, pasja, talent i pracowitość!
OdpowiedzUsuńA propos prawdziwych pajęczyn w domu, to jest ich u mnie dostatek, gdyż nie ogarniam juz tego wszystkiego(nigdy nie ogarniałam!). I nie raz podziwiam kreatywnosc domowych pajęczyc, które przez jedna noc potrafia istne cuda miedzy szafkami a sufitem wyczarować.
Moja kreatywnosc zasneła bardzo głęboko a ja w sieci codziennych, powtarzalnych czynnosci oraz ciezkiej harówy na polu przy przewracaniu siana stałam sie robotem, któemu śrubki mocno już skrzypią a zawiasy jęczą. Jedynie tym sie pocieszam, że taka robota lepsza niz siłownia i moze waga pokaże mi za jakis czas coś przyjemnego dla oka.(ale marne szanse, bo apetycik mi wzrósł - wczoraj spozyłam pół kilo orzechów z daktylami, ot tak, pogryzajac sobie niewinne po obiedzie!)
Pozdrowienia serdeczne zasyłam Ci kochana Zosiu o słonecznym poranku, zapowiadającym miły, pogodny i akuratny do dalszej pracy z sianem dzionek!:-)))
Faktycznie takie ozdoby mają przewagę nad witrażem :) można je dowolnie przenosić i zmieniać według swego widzimisię ;) Pająki są niesamowite, ich pracowitość według mnie przewyższa tę pszczółkową i mrówkową ;)
UsuńTaak, wiem coś na ten temat a własnego doświadczenia. ciężka praca przygina człowieka do ziemi, dosłownie i w przenośni. Wiem, że etos ciężkiej pracy jest u nas wciąż na topie, ale uważam, że jest przereklamowany. Zresztą to temat rzeka, najlepiej na dyskusję oko w oko :)) Zastanawiałam się czy to napisać, ale ja najbardziej tyłam jak ciężko harowałam w ogrodzie. Apetyt miałam za dwóch i najwyraźniej nie nadążałam spalać tego co zjadłam. W moim wypadku umiarkowany ruch czyni cuda.
Kochana Olgo buziaki zasyłam i spokojnej niedzieli życzę :)))
Pięknie wyszedł ten pajączek, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Prawda, że ma coś w sobie z pajęczynki :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Na widok Twojego dzieła pająki wpadną w kompleksy. Piękna i oryginalna ozdoba.
OdpowiedzUsuńDobrze by było, ale jak na razie pchają się do chałupy drzwiami i oknami :)))
Usuńtakiego pająka się nie boję bo jest cudny i kolorowy - buziaki śle Marii
OdpowiedzUsuńI dobrze :)))
UsuńBuźka!
Świetna pajęczynka!
OdpowiedzUsuńDzięki :)))
UsuńWygląda dokładnie jak misternie utkana pajęczyna. I jak nie lubię genralnie obcych w domu to takiego pajączki bym nawet przytuliła :)
OdpowiedzUsuńJa miałam nadzieję, że moje zawstydzone się wyprowadzą, ale niestety... :)))
UsuńBuźka!
Piękna ta twoja pajęczyna;- cała usiana kwiatami.
OdpowiedzUsuńTa nocna sesja bardziej mi się podoba, pajęczynka wyraźniejsza wyszła.
A co ja mam z tymi pająkami w domu. Córa boi się nawet malutkiego pajączka, z kolei małżonek nie pozwala ich zabijać ;- więc każdego z osobna łapię i wynoszę w słoiku na zewnątrz.
Pozdrawiam Dorota
Moja mama też nie pozwalała zabijać pająków, toteż swoich nie zbijam, najwyżej co poniektórego wciągnę Goblinem. Zauważyłam, że regularne niszczenie pajęczyn zniechęca je i opuszczają niegościnne lokum :)) Nocna sesja wyraźniejsza, ale na dziennej kolory są bardziej zbliżone do oryginału.
UsuńPozdrawiam gorąco!
takie pajęczyny to mogą być i u mnie. Za to te z pająkami,brr...nie przepadam za nimi. Dobra, panicznie się ich boję. I kto by pomyślał, że powód moich lęków może Ciebie zainspirować do działania;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Pająków się nie boję, ale mieszkanie wśród pajęczyn nie jest moim marzeniem ;) Jak się okazuje inspiracje mogą być przedziwne :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Takie pająki niech się panoszą w naszych domach...cudnie to wykonałaś:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Cieszę się, że Ci się spodobało :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
pieknie je utkałaś:):)
UsuńI bardzo fajnie Ci to wyszło!
OdpowiedzUsuńJa już wcześniej wypatrzyłam u Ciebie podobne kółko w poście o zasłonach w żółte róże... Te jest inne, ale też piękne... :)
...i nie marudź ze zdjęciami! Te ze światłem dziennym są pierwszej klasy!
Mam jeszcze parę w zapasie, już gotowych. Na różne pory roku :)
UsuńTe nocne wydają się wyraźniejsze, ale na dziennych kolory są prawdziwsze, ale z mistrzem się nie spieram. Jak tak mówisz to tak jest :)))
Buźka!
Już Ci chyba kiedyś pisałam, że jak ktoś zdolny to i z pajęczyny "utka" piękny kawałek ogródka....no i rymnęło mi się! piękności Zosiu, a komentarzyk rewelacja!
OdpowiedzUsuńMnie jak nic Twoje dywagacje pasują do jakiegoś babskiego pisemka np. Pani domu czy " cóś"... Pozdrawiam i dziękuję:)
Naprawdę tak myślisz? ;)) Nic ino czekać coby mnie odkryli ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
śliczności... a na daturę uważaj Zosiu - skubana ma atropinę w soku ..;-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:))
Dzięki za ostrzeżenie. Wiem także, że jej nasiona mają takie a nie inne działanie, ale ograniczam się jedynie do podziwiania jej kwiatów :)))
UsuńPozdrawiam gorąco! :)
Piękne kółko , zawieszka , mam podobne od Dusi, pozdrawiam Anulka
OdpowiedzUsuńMiło mi, że Ci się spodobało :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Takie pajeczynki, to ja moge podziwiac:))) Piekne:)
OdpowiedzUsuńMowisz, ze pajaczki traktujesz Goblinem.
Te moje to tak szybko sie przemieszczaja, ze nie nadazam ;) A poza tym troche duze bywaja, hm. Wieksze niz te polskie. Kapec to jednak-najlepsza bron.
Moje na szczęście są małe z chudymi odnóżami, za to pracowite, że hej! :)))
UsuńPiękna!!!
OdpowiedzUsuńBeautiful suncatcher!!
Greetings!
Estou feliz que tenha gostado :))
UsuńSaudações quente!
Jedna i druga sesja piękna, bo praca przeurocza!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRaduje się me serce, że Ci się spodobało :))
UsuńPozdrawiam gorąco!