piątek, 20 grudnia 2013

Świąteczne podarki czyli radość bez granic!


   Obudził mnie telefon. Półprzytomna odebrałam a jako, że po przebudzeniu inteligencją nie grzeszę to po chwili dopiero zorientowałam się, że delikwent po drugiej stronie próbuje mi coś sprzedać.  Nie wnikając w szczegóły, zgasiłam jego nadzieje na zakup czegokolwiek przeze mnie. Grzecznie podziękowałam za pobudkę i rozłączyłam się. Spać mi się odechciało... Z żalem spojrzałam na budzik i z głębokim westchnięciem wstałam. Psica łypnęła na mnie spod oka, zdziwiona moją niecodzienną poranną hiperaktywnością. Podreptałam do okna wiedziona nadzieją ujrzenia bajkowo -białego krajobrazu. Niestety za oknem nadal było szaro, buro i ponuro... Letni kaloryfer przypomniał mi o  dopieszczeniu pieca c.o. Jako, że nade wszystko nie znoszę marznąć, funkcje palacza wykonuję niechętnie acz szalenie gorliwie. Plątałam się po domu bez ładu i składu. Tu coś sprzątnęłam, tam nabrudziłam jednym słowem bilans utrzymywał się na zero. W końcu postanowiłam sobie urozmaicić życie a jako, że ostatnio dużo szydełkowałam, za rozrywkę miał robić haft. Ustawiłam wokół siebie cztery pudła z muliną, obłożyłam się kartami z przelicznikami mulin i ... zaczęło się mozolne komponowanie. Brak oryginalnych nici powodował konieczność  samodzielnego doboru. Po latach takich radosnych kombinacji  nie chce mi się wierzyć, że można inaczej... Brnęłam krok po kroku przez listę kolorów, kiedy usłyszałam dzwonek do furtki. I tu narodził się dylemat. Miałam do wyboru zerwać się - pchała mnie do tego nadzieja ujrzenia wyczekiwanego listonosza- lub spokojnie wygrzebać się spod pudeł, kartek i wszechobecnych mulin. W końcu mimo chaotycznego  miotania, powodowanego wewnętrzną walką miedzy sprzecznymi opcjami, udało mi się dotrzeć do drzwi, nie powodując totalnej demolki.. Wyjrzawszy na dwór, zobaczyłam upragnioną postać listonosza. Radość dodaje nam skrzydeł, tak też i ja w rekordowym tempie dotarłam do furtki. Niecierpliwie przestępując z nogi na nogę, wymieniłam z doręczycielem pocztowym kurtuazyjne formułki, po czym prawie wyrywając mu z ręki moje wyczekiwane przesyłki, udałam się na powrót w pielesze domowe. Wpadłam do kuchni, nie na darmo zowie się ją sercem domu, z zamiarem jak najszybszego dobrania się do paczuszek. Już miałam otworzyć, kiedy przypomniałam sobie o zdjęciach. Zdjęcia... jak zdjęcia to potrzebny aparat... gdzie jest aparat?! Po dwóch rundach odbytych kurcgalopkiem po całym domu, aparat odnalazł się w kuchni na stole. Pstryk, pstryk... Szybko, szybciej! Teraz otwieramy, ale jak? Nóż...  nóż będzie najlepszy... ciach, ciach, kurcze zsunął się po palcu. Nic to, najważniejsze, że już mogę zajrzeć! Lecąca krew, zaniepokoiła mnie, możliwością zabrudzenia zawartości przesyłek. Luuudzie! Gdzie ja mam plaster?!Po wybebeszeniu dwóch szufladek dorwałam się w końcu do upragnionego opatrunku, Z zaklejonym palcem, drżącymi ręcyma zaczęłam wyjmować zawartość. 
  Oto czym mnie obdarowała Dorota z Weniger ist mehr - Mniej jest więcej

Te ptaszki widziałam u niej i od tego momentu,
 stały się moim mrocznym przedmiotem pożądania


   Katarzyna z Retro blue zrobiła mi niespodziankę

Patrzcie i zazdraszczajcie ;))))
  Mimo przeszkód jakie musiałam pokonać (największą byłam ja sama) żeby zrobić zdjęcia przed  i w trakcie niecierpliwego rozpakowywania udało mi się zrobić kilkanascie fotek. Niestety okazało się, że emocje sięgnęły zenitu i większość jest zamazana. Rączyny mi się tak trzęsły...



  Uczucie wszechogarniającej błogości kojąco spłynęło na mą duszę. Oglądałam, macałam nawet polizałam...a jak polizałam to i zjadłam... hihihi... tak, tak Dorotko nie powstrzymałam się ;) Te cudne prezenty są dla mnie tym ważniejsze, że dziewczyny zadały sobie tyle trudu, żeby trafić w dziesiątkę. To niesamowite ale mimo tego, że nigdy nie widziałyśmy się "na żywo", okazało się, że znają mnie doskonale i wiedzą czym zrobić mi radość.
Zachęcam, zaglądajcie do nich, ich blogi mimo, że różne są pełne ciepła i sympatii. 
Kochane moje dziewczyny, dziękuję Wam, świat wokół jest piękniejszy, kiedy się ma takich przyjaciół!

  Jeszcze trochę nowości z frontu robótkowego. oto serweta z szydełkową bortą. Wzór serc i śnieżynek na tkaninie jest tak urzekający, że postanowiłam go powtórzyć na plisie. Jeszcze niewyprasowana ale chciałam ją jak najszybciej wam pokazać.











Jeszcze dwa małe hafciki z zeszłego roku.







28 komentarzy:

  1. No nie dziwię się twemu szczęściu Zosiu - śliczne podarki i co ważne od serca a serweta jest cudowna buziaki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
  2. Serweta prezentuje się bardzo ładnie idealnie dobrałaś wzór i kolor tej szydełkowej koronki (borty) , hafciki jak zwykle urocze i nastrojowe.
    Prezencików tylko pozazdrościć.
    Życzę Ci radosnych przygotowań przedświątecznych.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygotowania radosne i spokojne :) Ciesze się, że Ci się podoba serweta :))))
      Dorotko ja też Ci życzę spokoju i radości towarzyszących przygotowaniom świątecznym :)))

      Usuń
  3. Wspaniale prezenty otrzymalas . Pozdrawiam serdecznie i juz Swiatecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam twój styl pisania:))) Buzia sama sie śmieje... Cudne prezenty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę :)))))) Niech Ci się buźka śmieje jak najczęściej :)))))))

      Usuń
  5. Gratuluję pięknych podarków!:) Świetna serweta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zosiu, piekne hafty:)
    Juz sobie wypbrazam mine tegp biednego pana listonosza;)
    Buziaki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci co się częściej ze mną kontaktują to już przyzwyczajeni, ale ten bidulek na zastępstwie był... Tak sobie przypomniałam, że wszystko co mówił, powtarzał dwukrotnie. Ciekawe dlaczego? Czyżbym miała niezbyt inteligentny wyraz twarzy?
      Buźka!

      Usuń
  7. Hafty wspaniałe, pozdrawiam Anulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobają :)))))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  8. Serweta piękna, a hafty są takie milusie - uwielbiam . Wspaniałych Świąt Zosiu życzę Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusiu, ja Tobie także życzę wesołych, radosnych, spokojnych i zdrowych Świąt!
      Miło mi, że spodobały Ci się moje wyroby ;)))

      Usuń
  9. Serweta z koronką super. Wiesz, że ja kocham takie rzeczy. Podarki również cudne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zamieszczałam te zdjęcia to właśnie o Tobie myślałam :))))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  10. Moja droga!
    W trakcie podniecenia nie powinnaś łapać się za żadne ostre rzeczy!!!
    A co to by było , jakby to była siekiera a nie nóż?!
    Ratunku!
    hahahahaha! ;)))
    Cieszę się, że nie tylko Ja sprawiłam Ci radość, ale w imię Ojca i Syna, uważaj przy następnych przesyłkach!
    A serweta piękna! Piszę to szczerze ,bo wiesz, że z haftami mam niewiele wspólnego. Kolorystyka i motywy utrafione w dziesiątkę! Podoba mi się bardzo.
    Buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana!
      Kiedyś było takie hasło - zapałki +dzieci=pożar, można by powiedzieć, że nóż + ja = opatrunek ;))))
      Obiecuję, że postaram się uważać. A tak nawiasem mówiąc siekiery nie dostaję do ręki nawet jak jestem spokojna, a mój Ślubny to tak naprawdę odetchnął dopiero wtedy jak w sprzedaży pojawił się chleb krojony ;) Ponoć wcześniej nieustannie prześladowała go wizja bezpalcej zony ;)))
      Cieszę się bardzo, że spodobała Ci się serweta :)
      Buziole leecą!

      Usuń
  11. Śliczne prezenty dostałas ,
    A pomysł na serwetke jak pozwolis to odgapie , bo bardzo mi się podoba ,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violu odgapiaj ile wlezie :))) cieszę się, że spodobała Ci się na tyle, że masz ochotę też taką zrobić :))))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  12. SERWETA ZROBIŁA NA MNIE NAJWIĘKSZE WRAŻENIE, WARTO BYŁO ZERWAĆ SIĘ Z ŁÓŻKA.

    OdpowiedzUsuń
  13. wspaniałe upominki, czytając tego posta czułam, jakbym to ja oczekiwała tych przesyłek i to mnie ręce sie trzęsły z wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się przekazać moje emocje :))))

      Usuń