czwartek, 12 grudnia 2013

Świąteczna opowieść czyli historia w trzech odsłonach cz. 1

Grudzień ... przed laty     (cz.1)

Wyszedłszy za mąż zapragnęłam zostać perfekcyjną panią domu. Przedsięwzięcie nie należało do łatwych, bowiem nie zostałam obdarzona talentami, które by to ułatwiały. Sprzątałam często, ale w trakcie miałam tendencję do zamyślania, wskutek czego jedno okno umyte było dwa razy a drugie wcale. Takich perełek bywało więcej... Mimo wielu porażek uparcie dążyłam do celu
Moja żądza perfekcjonizmu nasilała się corocznie w grudniu. Nadchodzące święta powodowały wzmożenie uciążliwych dla otocznia objawów. Myłam okna przy 20
-stopniowym mrozie, odsuwałam meble aby wytropić za nimi najmniejszą choćby drobinkę kurzu. Szorowałam drzwi i podłogi, żaden kącik nie umknął mej uwadze... Planowałam naście potraw, oczywiście wszystko domowe, jakżeby inaczej... W efekcie, w okolicach wigilii zbliżanie się do mnie bez kija, było obarczone dużym ryzykiem. Pewnego wieczoru umordowana nieziemsko, padłam bez sił. Leżałam i zastanawiałam się... Im bardziej się starałam tym gorzej wychodziło. Wszystkie wysiłki, które wkładałam w sprzątanie, gotowanie, idealnie dobrane prezenty... wszystko to psu na budę! Po policzku potoczyła się łza, najpierw jedna, zaraz za nią druga... kap, kap... zmęczona, zasnęłam niespokojnym snem.
  Obudziło mnie światło...  było tak silne, że jego łuna wystarczała do oświetlenia sypialni. Spojrzałam na zegarek, była pierwsza w nocy. Ciarki przeleciały mi po krzyżu. Pierwsza myśl - włamywacze a ja sama z dziećmi! To niemożliwe, uspokoiłam sama siebie, przecież włamywacze raczej nie posługiwaliby się taką iluminacją, poza tym u mnie nie ma co ukraść... Ciekawość zwyciężyła strach. Wstałam i po cichutku na paluszkach, zakradłam się pod drzwi.
- Wejdź, wejdź - usłyszałam. Zdębiałam i ani drgnęłam.
-Wejdź, nie będę tu czekał na ciebie całą noc!- głos brzmiał dobrotliwie i to dodało mi odwagi. Zarzuciłam szlafrok i wsunęłam się boczkiem do pokoju. Przy stole siedział jegomość w czerwonym kubraczku i bawił się pomponem przy swojej czapce.Spojrzał na mnie i westchnął.
- Jak ty wyglądasz? - zadał pytanie i nie czekając, odpowiedział sam sobie pod nosem -Jak półtora nieszczęścia.
Tego było już za wiele, siedzi w moim salonie i jeszcze mnie krytykuje. Krew w żyłach mi się zburzyła, co zaowocowało natychmiast wzmożoną odwagą.
- A ty kim jesteś i co tu robisz?! -wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
Stary westchnął jeszcze raz, pokiwał głową i gestem wskazał krzesło naprzeciw siebie. Usiadłam, strach gdzieś w międzyczasie wyparował.
-Przyszedłem żeby ci pomóc.
Już się ucieszyłam, że umyje okna ale szybko się zreflektowałam. Na pomoc domową to on nie wyglądał.
Dżentelmen w czapce z pomponem sięgnął po pilota do telewizora i zanim  zdążyłam zaprotestować, włączył telewizor. Najwyraźniej mimo późnej pory leciał jakiś film. Zobaczyłam małą dziewczynkę... ale zaraz, momencik... ja ją przecież znam!
c.d.n.

Haft na czarnej kanwie. Rosyjskie klimaty.





29 komentarzy:

  1. A ja mam dzisiaj całą chatę do posprzątania. Czekam na c.d. może mnie też ktoś uratuje.
    Śliczne serwetki i haft. Lubię te światła w oknach na haftach. Dają taki klimat, który mi przypomina dzieciństwo u babci na wsi. Pozdrawiam, miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światełka w oknach to mój ulubiony motyw :) Bije z nich ciepło domowego ogniska...
      Kto wie może znajdziesz ratunek od sprzątania ;)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. A kiedy drugi cdn ??? Bo już byś mogła opublikować. Ciekawość mnie zżera! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ciekawość coś zostawiła ;)
      Cdn w piątek do śniadanka :)))

      Usuń
  3. Cudna opowieść i jestem ciekawa dalszego ciągu. Jako dziecko marzyłam o tym, żeby pisać opowiadania dla dzieci (mama sprowadziła mnie na ziemię, że drugim Sienkiewiczem raczej nie zostanę). Uwielbiam Twoje opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popraw mnie jeśli się mylę. Sienkiewicz to chyba bajek nie pisał ;) a Ty nie o trylogii pisaniu marzyłaś.
      To może ja Cię popchnę w stronę obłoczków i powiem: pisz, próbuj,potykaj się ale przyj do przodu... trzeba próbować realizować swoje marzenia.
      Obiecaj mi, że spróbujesz napisać, choćby jedno krótkie opowiadanko...Taki prezent dla mnie pod choinkę. Proooszę!

      Usuń
    2. Sienkiewicz nie pisał baśni to fakt, ale jakiś sentyment do niego miałam, nawet prace magisterską pisałam o rycerzach w Trylogii Sienkiewicza, a opowiadanie spróbuję naskrobać specjalnie dla Ciebie. Pozdrawiam i dzięki za motywację :)

      Usuń
  4. No to teraz będę myśleć jaki jest ciąg dalszy Twojej historii,ciekawa jestem okrutnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawość Twoja zostanie zaspokojona :) Już napisałam i zaraz wrzucam ...

      Usuń
  5. A już myślałam, że to duch - rozumiesz, opowieść wigilijna w nowej odsłonie.;) Haft na czarnej kanwie podoba mi się.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakby, tak jakby... Widzę, że rozumiemy się w pół słowa :)))
      Uwielbiam haft na czarnej kanwie.
      Buźka!

      Usuń
  6. Nooo, mnie została jeszcze kuchnia i okna chyba jeszcze raz umyję, bo Ksawery zawiał piaskiem, a potem oddam się błogiemu leniuchowaniu, bo wigilia w tym roku u mamy.:) Chociaż nie, ciasta muszę upiec, sałatki zrobić, leczo, mięso, chatę udekorować, a potem oddam się... mężowi.;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie czyżbyś zeszła do podziemia?! Konspiracja przedświąteczna, czy jak?
      Ja myślę, że mężowi wystarczyłby ostatni punkt ... hihihihihi!

      Usuń
  7. Kurcze... Ja mam tyle sprzątania, że na samą myśl ręce opadają....
    Ostatnio robię przemyślenia w tym kierunku, co by zrobić, żeby pracy nieco sobie odjąć. No cóż, na moich męskich członków rodziny raczej nie ma co liczyć...
    Ba! Raczej mi dowalą roboty iż jej ujmną.Dlatego na ten przykład przestałam większość rzeczy prasować. Zciągam zl inek suche i od razu składam. A kiedyś stałam przy żelazku czasami i do północy...
    Stwierdziłam też, że trzeba szafy "przewietrzyć", czyli powychrzaniać rzeczy w których nie chodzę, bo... "wyrosłam".Zresztą zrobiłam sobie ostatnio przemyślenia, co tak naprawdę potrzebuję i doszłam do wniosków dość ciekawych.Chodzę w sumie tylko w paru rzeczach, które jakoś tam kombinuję razem, no to po co mi ta cała reszta?
    Coraz częściej też przyglądam sią krytycznie moim czterem kątom. Przychodzę z pracy zmęczona, a tu w domu czeka mnie "druga zmiana" sprzątania.... A Ja już coraz mniej mam na ten nasz chaos sił... Ze porozrzucane rzeczy, to jeszcze pół biedy, ale kurz! Dlatego zaczęłam wdrażać powoli znikanie durnostójek, czyli rzeczy w sumie które tylko są dla oka , no i dla kurzu.Ciężko mi się z niektórymi przedmiotami rozstać na stałe, dlatego pakuję najpierw w pudełka i do piwnicy... Czas pokaże, co z tego wyjdzie.
    Pisz kochana drugą część tej powieści, bo się wczułam. Jak można tak przerywać w połowie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wietrzenie szaf zrobiłam jakieś dwa lata temu. I to takie gruntowne. W domu łazikuję i tak w dresach a do miasta wystarczy jeden ancug. Żelazko u mnie hula najczęściej na robótkach... najgorsza sprawa z tymi durnostojkami. Kocham je miłością zachłanną i nijak nie mogę się z nimi rozstać :) Kiedyś też je popakowałam i wyniosłam ale nie do piwnicy tylko na strych... niestety po jakimś czasie zniosłam z powrotem ;)
      Piszę, piszę a tak w ogóle to nie połowa ;)

      Usuń
  8. Czekam na ciag dalszy;)) Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już za chwileczkę, już za momencik... :)))
      Buziole lecą!

      Usuń
  9. Zaintrygowałaś:) Czekam na dalszy ciąg podziwiając rosyjskie klimaty haftu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodziło ;)
      Rosyjskie klimaty coś w sobie mają... ale trudno coś znaleźć w tym stylu. Marzy mi się trojka zimą...

      Usuń
  10. Ej tak sie nie robi , kiedy ciąg dalszy ,
    Podziaiam za xxx na czarnej kanwie , teraz bym juz chyba nie dała rady ,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W piątek do śniadanka :)))
      Uwielbiam czarna kanwę i haftuje póki mogę ;)

      Usuń
  11. Bardzo wciągająca opowieść, z niecierpliwością oczekuję na ciąg dalszy.
    Jeżeli chodzi o porządki świąteczne staram się nie zostawiać wszystkiego na ostatni tydzień. Gruntowne sprzątania kącików, różnych zakamarków, szufladek i szaf przeprowadzam tuż po mikołajkach. Mycie okien przewidziałam na najbliższą sobotę. Lecę kontynuować sprzątanie.
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O moim sprzątaniu dowiesz się z następnych postów :))))
      Pozdrawiam gorąco !

      Usuń
  12. Czyżbyś zobaczyła to, w jaki sposób zapamiętałaś święta z dzieciństwa? I oczywiście nie miały one nic wspólnego z perfekcjonizmem w sprzątaniu, tylko najważniejsze okazało się towarzystwo bliskich? Mimo że to początek daje do myślenia, moja wybujała wyobraźnia pracuje i każe się na chwilkę zatrzymać w tej całej bieganinie. Czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej jesteśmy z podobnej gliny ulepione bo Twoja wybujała wyobraźnia dobrze Ci podpowiada :))) Zatrzymać się na chwilę naprawdę warto!

      Usuń
  13. Zapomniałam dodać--haft na czarnej kanwie cudny, rzeczywiście oddaje rosyjski klimat.
    Wracam do porządków (jestem na etapie kuchennych szufladek)
    Duża buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że haft się podoba. Nici dobierałam sama, bo oryginały były dla mnie niedostępne. Jak ogólnie wiadomo potrzeba matką wynalazku, tak też i mnie udało się w końcu wyhaftować tym co miałam.
      Moje szufladki zaliczyłam pół roku temu ;)))
      Bużka!

      Usuń
  14. Proszę szybciutko o drugą część opowieści......Śliczne prace;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz masz ;) Na piątkowe śniadanie będzie już gotowe.
      Ściskam!

      Usuń