sobota, 14 grudnia 2013

Świąteczna opowieść czyli historia w trzech odsłonach cz.3

grudzień ... przed laty - następnego ranka cz.3

Następnego dnia po przebudzeniu, czułam niebotyczną ulgę. Dziwny przymus, który dotąd zmuszał mnie, do poruszania po domu nerwowym kłusem, bezpowrotnie znikł. Przestało mi już zależeć na pedantycznych porządkach. Wiedziałam już gdzie tkwi tajemnica udanych świąt. Podeszłam do stołu, wzięłam karteczkę z zaplanowanymi pracami... podarłam i wyrzuciłam. Widziałam pytające spojrzenia dzieci i Ślubnego, zaczęłam się śmiać. Po chwili rechotaliśmy wszyscy... Pierwszy raz przygotowaniom do świąt towarzyszył śmiech. Tego wieczoru z kuchni dochodził gwar... ja piekłam ciasta, dzieci z zapałem ozdabiały świąteczne wypieki a Ślubny zajął się przygotowaniem sałatki ziemniaczanej (po latach został mistrzem w tej dziedzinie). Powiem Wam szczerze, daleko było tym świętom do doskonałości. Część okien nie doczekała się mycia, w wielu kątach pająki nie gnębione, radośnie rozsnuwały swe pajęczyny... ciasta delikatnie mówiąc były oryginalnie przystrojone a część potraw spadła z planu. Wieczorem w półmroku rozświetlanym jedynie przez światełka na choince wspólnie śpiewaliśmy kolędy. A muszę Wam powiedzieć, że śpiewanie to było nader oryginalne, bowiem z naszej czwórki, tylko jedna osoba została obdarzona jednocześnie słuchem muzycznym i  ładnym głosem. W zaufaniu Wam wyznam, że niestety nie byłam to ja. Nie przeszkadzało mi to jednak radośnie wyśpiewywać - "Przybieżeli do Betlejem...", bądź melancholijnie zawodzić na góralską nutę - "Oj maluśki, maluśki...". Kiedy wszyscy spali już głęboko, stanęłam w oknie i zobaczyłam jak na ziemie spadają pierwsze płatki śniegu...Księżyc rozświetlał mrok nocy wigilijnej a ja z ufnością dziecka wpatrywałam się w jego tarczę... kto wie, może kiedyś... zobaczę zaprzęg reniferów ciągnący sanie z Jegomościem w czerwonej czapce ;)  Noc Wigilijna to noc cudów, choć nie zawsze je zauważamy...
  Właściwie to koniec. Koniec opowieści o tych świętach, bowiem po nich nadeszły następne i następne...



grudzień... chwila obecna

Będąc osobą pamiętliwą z natury, nie zapomniałam o przeżytej przygodzie. Od tamtych świąt, moje porządki przedświąteczne przebiegają według starodawnej zasady. Omieść pajęczyny, pozamiatać stół i wyjąć grzebień z masła. Po wykonaniu powyższych zaleceń, z lubością oddaję się przyjemniejszym zadaniom, polegającym na dekorowaniu domu. Cóż z tego, że dekorowanie domostwa w moim wykonaniu jest równie kontrowersyjne jak ja sama w moim świątecznym sweterku :)  Mój kochany Ślubny zdążył się przyzwyczaić a reszta? Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził! Mimo tego, że po kątach czai się zapewne kurz, że okna nie wszystkie się załapały na przedświąteczne mycie, że część potraw będzie kupiona. Tak, tak! Część po prostu kupię, przyznaję się do tego z całą świadomością konsekwencji z tym związanych... Ja promienieję świąteczną aurą :) Dziergam, szyję, dekoruję i staram się pamiętać o tym co najważniejsze:
RADOŚĆ i SPOKÓJ .
Piszę ku przestrodze, uważajcie jeśli się zapędzicie, odwiedzi Was Jegomość w czerwonym kubraczku. Spojrzy na Was z wyrzutem, pokiwa głową... Nie sprawiajcie mu zawodu i pamiętajcie... o czym? O ludziach wokół. Może ktoś potrzebuje dobrego słowa, może u kogoś pusto pod choinką... a może tego kogoś nie trzeba daleko szukać, siedzi obok na fotelu... a my w świątecznym rejwachu zapomnieliśmy o nim... Nie dajmy się zwariować! Najważniejsi są ludzie, reszta to otoczka, która umknie niepostrzeżenie naszej pamięci...


Jeden z moich ulubionych hafcików.
 Nie dość, że miś to jeszcze w czerwonym kubraczku ;)

Serca nigdy nie za dużo :)


34 komentarze:

  1. Zosia z tym sprzątaniem masz całkowitą rację, ludzie i atmosfera są najważniejsi. Ładnie piszesz, a haft z Mikołajem uroczy.Na tym drugim serduszku śliczne obrobienie naokoło. Cudnie to wygląda z takimi jakby ząbkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym serduszku urzekło mnie dokładnie to samo co Ciebie, te cudne ząbki naokoło ;) Myślałam żeby jeszcze zrobić drugie, zszyć i wypełnić... najlepiej płatkami róży :)

      Usuń
  2. hafcik z misiem prześliczny....
    opowieść rewelacyjna. Naprawdę w święta nie pajęczyny są najważniejsze.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię ten hafcik... Niech pająki też mają święta ;))))
      Widzę Basiu, że doskonale rozumiesz o co mi chodzi :)

      Usuń
  3. Zosienko, madra kobieto, Twoj tekst powinien sie znalezc w gazecie jakowejs na pierwszej stronie:))
    Piekne serducha:)
    Sciskam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się Kasiu zastanawiam z tą gazetą... o kosmetykach nie wspomniałam, o modnych ciuchach nie wspomniałam, o świętach w eleganckim kurorcie też nie wspomniałam, lokowania produktu żadnego też nie było... ba, raczej takie nawoływanie do minimalizmu wyszło.
      Nie znajdziemy gazety, która by to wydrukowała ;))))
      Serducha znalazły się tu całkiem nieprzypadkowo ;)
      Ściskam mocno!

      Usuń
  4. Piękny haft i pouczająca historia. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hafcik z misiem uroczy ! Zwróciłaś uwagę na błąd popełniany przed świętami przez wiele z nas. Ja wielokrotnie tak się przed świętami napracowałam, że kiedy już przyszły, to bliższą i dalszą rodzinę gościł mąż na dole, a ja na górze, w łóżku walczyłam z przemęczeniem i gorączką. Czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja dokładnie to samo miałam. Przemęczona byłam, to każde choróbsko się mnie imało... Naprawdę warto zmienić przyzwyczajenia... człowiek się potem sam sobie dziwi,jak mógł tak ganiać w kieracie.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  6. Masz zupełną rację:) Właśnie przerzuciłam sterty swoich książek, by skrupulatnie wymieść spod nich kurz... I co? gdyby zostały zakurzone, święta i tak by nadeszły;))
    Misiek jest przeuroczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek fajny jest! :)))
      No właśnie, święta i tak przyjdą... a my co będziemy kiedyś wspominać? Tyranie od rana do nocy?
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  7. Piękna opowieść kochana następna serce czerwone cudowne ale teraz wubacz mi bięgnę dalej na szybciutko i pilnować pierników dwóch małych ale coś tam będzie buziaki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)))
      Pilnuj pierniczków, żeby się nie spaliły czasem ;)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  8. zapomniałam dodać - misiowy hafcik jest urzekający pappapap buziaki Mariii śle

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietna opowiesc . Misiu mikolaj przeuroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna opowieść i jaka prawdziwa!
    Pamiętam jak babcia zawsze nam mówiła.. że pierwsza gwiazdka zaświeci czy będziesz miała umyte okna czy nie.... tylko jest jedno ale..... by ją dojrzeć Twoje serce musi przepełniać miłość i spokój ;)) Śliczny Misiaczek!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś bardzo mądrą babcię, wiedziała co jest najważniejsze! My teraz za często stawiamy na perfekcjonizm, na modne gadżety zamiast na ludzi.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  11. Wspaniala opowiesc. Ja tez co roku pedantycznie przygotowuje sie do Swiat. Dzisiaj mimo tego, ze bez listy, to wysprzatalam pol domu i za chwile zabieram sie za dekoracje drzwi wejsciowych. Od jutra jednak wrzucam na luz i ide na spontan. Kochana, pieknie piszesz! Pozdrawiam cieplutko i zapraszam serdecznie na swiateczne candy http://peacock111.blogspot.co.uk/2013/11/zimowe-candy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wrzucam na luz i jestem na spontanie ;)))
      Cudne zdjęcie z małym Mikołajkiem masz u siebie :))))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Jak się ma piąty krzyżyk na karku, to jest o czym pisać. Niedługo znowu coś napiszę ;))))

      Usuń
  13. I nic dodać, nic ująć. Świetne zakończenie historii. Dodam jeszcze, że u mnie okna nie umyte. Dlaczego mam narażać męża na przeziębienie?;)) Ale firanki uprane i z lubością wdycham ich zapach. Miś w czerwonym (tak! Uwielbiam czerwień)kubraczku jedyny w swoim rodzaju.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię czerwień :) Tak właściwie to po prostu lubię kolory. Ruch i kolory to życie ;)
      Firanki u mnie też już wiszą, a i dom udekorowany :)))

      Usuń
  14. Piękna opowieść. Masz racje- ludzie generalnie w ferworze porządków gubią gdzieś ducha Bożego Narodzenia. Hafcik z miśkiem- rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przesiąkamy materializmem, to nie dziwota że ducha gubimy... ale zawsze możemy spróbować coś zmienić w życiu :)
      Hafcik ze złotą nitką, na żywo wydaje mi się ładniejszy.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  15. Moja droga!
    Często zapominamy o jednej rzeczy, że to przedmioty są dla nas, a nie My dla nich... Także nic się nie stanie, jeżeli o nieumytych oknach przestaniesz myśleć, na kurze przymkniesz oko.
    Z wiekiem na pewne rzeczy patrzę inaczej i powiem Ci, że jest z tym mi nawet dobrze.
    A czy Ja muszę mieć wszystko idealnie? Nie muszę!
    Czy powinnam podołać tradycji i przygotować dwanaście potraw? Powiem Ci, że kuzynka w zeszłym roku przygotowała ponad dwadzieścia. Ja nie mam ochoty stawać z nią w szranki, nam starczy może z siedem i nieszczęśliwi z tego powodu nie będziemy. Wręcz przeciwnie, bynajmniej moje nogi odpoczną...
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana moja!
      Masz całkowitą rację, stajemy się niewolnikami przedmiotów i nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi. Dobrze, że chociaż z wiekiem nam rozumu przybywa ;)
      Ja się cieszę, że się przełamałam i mieszkam w domu a nie w muzeum ;)
      Na pewno ważniejsze, żeby Twoje nogi odpoczęły niż żeby kolejna potrawa wylądowała na stole (jakże często taka kolejna potrawa ląduje po świętach w koszu!)
      Perfekcji mówimy nie!
      Buźka! :))))))

      Usuń
  16. Ja od kilku lat idę nieco na skróty z tymi przygotowaniami do świąt. Jak byłam trochę młodsza ambitniej podchodziłam do sprawy, nawet prezenty miałam dużo wcześniej przygotowane.
    Masz rację nie ma sensu się tak ,,eksploatować,, przed świętami. Też kiedyś z tym przesadziłam. Potem człowiek jest tak zmęczony, że nic go nie cieszy ;ani prezenty, ani odwiedziny najbliższych-- tylko patrzy gdzie by się tu położyć i odpocząć nieco. No i co to za święta? Nawet na spacer ze ślubnym nie miałam wtedy siły.
    Dlatego pomysł popieram w 100%. Oj tam generalne porządki można zrobić w innym terminie.
    Misiu w mikołajowym ubranku wygląda słodko. Serducha też bardzo ładne.
    Ściskam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Doroto!
      Tak to właśnie wygląda, najpierw wykańczamy się podczas przygotowań, potem w czasie świąt odchorowujemy... nie dziwota, że coraz więcej kobiet otwarcie mówi, że nie lubi świąt. Gwiazdka jest w porządku, trzeba tylko zmienić podejście do przygotowań. Trudno jest oprzeć się, powszechnie występującemu w tym czasie trendowi, zorganizowania idealnych świąt ale myślę, że warto :)))) U Ciebie widzę, że też sprawdzają się święta bez "gonitwy", prawda?
      Ściskam mocno!

      Usuń
  17. I dopiero dzisiaj przeczytałam część 2. i 3.
    Radości dzieci umazanych ciastem piernikowym nigdy nie zapomnę, Bawiliśmy się świetnie. co prawda, gdybym sama upiekła pierniki, byłoby szybciej i byłoby mniej sprzątania... ale po co?
    Dzieci zapamietałyby znerwicowaną matkę z tacką idealnie upieczonych pierników przechadzającej sie po idealnie wyszorowanej podłodze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, wydaje mi się, że perfekcjonizm to najgorsze co może być i dla osoby, którą to dotknęło i dla jej otoczenia... Cieszę się, że tak dobrze bawiłaś się z dziećmi :)))))

      Usuń