Zosieńka nie wiedziała czy przeziębiła się bo była zmęczona, czy czuła się zmęczona bo była przeziębiona. Fakt jest faktem, że była pociągająca, wprawdzie tylko nosem, ale w tym wieku się nie wybrzydza, dobre i to. Tak więc wspierając się o meble i ocierając się o ściany (przy okazji w ten sposób załatwiła sprawę zalegających kurzy), snuła się po domu, usiłując za wszelką cenę, poczynić przygotowania do świąt. Będąc tradycjonalistką aż do szpiku kości, kuchnię postanowiła przystroić w czerwień. Wieszając zasłonki, spoglądała na nie z czułością. Wszak to od nich zaczęło się jej blogowanie. Była tak dumna z ich uszycia, że musiała koniecznie podzielić się ich widokiem z całym światem. Najpierw były zasłonki, potem obrus i serweta, i abażur... W tym roku doszły poduszki na krzesła. Szyjąc je Zosieńka, wykorzystywała resztki pozostałe po zasłonach. Kombinowała niczym koń pod górkę i w ten sposób powstał jej pierwszy paczłork. Ot kwadraty i prostokąty zeszyte ze sobą, Na pierwszą poduszkę Zosieńka odmierzała materiał z iście zegarmistrzowska precyzją, pewna sukcesu. Niestety okazało się, że tylko w jednym miejscu zeszło się idealnie. Przy drugiej poduszce starała się jeszcze bardziej, jednak efekt był powtórką pierwszej podusi. Przy trzeciej odpuściła i w pośpiechu przycięła materiał. W trakcie szycia, a trzeba Wam wiedzieć, że Zosieńka szyje ręcznie (ręcznie to znaczy przy pomocy igły tradycyjnej bez przyczepionej do tego maszyny) i efekty widzi dopiero po jakimś czasie, okazało się, że zeszło się idealnie w trzech newralgicznych miejscach a w czwartym prawie, prawie... Przy ostatniej poduszce tkaninę przycinała na chybcika, na przekór wszystkiemu wyszło najlepiej. Zachęcona efektem Zosieńka poczyniła jeszcze fartuszek, serwetę, bieżnik i cztery serwetki do kompletu. Następnie wyczerpana jak nigdy, postanowiła natychmiast zrobić foteczki, póki jeszcze miała siły na cokolwiek.
|
Oto fartuszek! |
|
A to podusia numer jeden ;) |
|
Druga strona jednorodna. |
|
Mocowanie do krzesła tradycyjne - kokarda ;) Uwaga kurz jest istotną częścią wystroju ;))) |
|
Następne ujęcie fartuszka... |
|
Zbliżenie na hafcik. |
|
I całość ;) |
|
Jedna z małych serwetek. |
|
W tle duża serweta. |
|
Bieżnik |
|
Haft podszyłam bo lewa strona nie jest zbyt atrakcyjna. |
|
Okno niezmienne jak widać, można porównać ze zdjęciami z pierwszych postów ;)) |
|
Dopiero teraz zobaczyłam bałagan na kaloryferze... ;) |
Oczu oderwac ne moge. Slicznosci same:)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńAle cudowne te Twoje dzieła.Napracowałaś się :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie trochę mi zeszło ;)
UsuńAle jaki kurz? Wystrój jest po prostu pierwsza klasa! Uwielbiam czerwień, wiec jakby robiony pode mnie.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czerwoną kuchnię, ale wiem, że w okolicach lutego z ulgą zmienię kolorystykę kuchni ;)) Marzy mi się lawendowa wiosna... zobaczymy czy się uda. Zbieractwo w tym kierunku czynię już od 2,5 roku ;))
UsuńI ty tak ręcznie te wszystkie serwetunie, bieżniki, podusie ? Czapki z głów. : ) Hafciki piękne. Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńWszystko ręcznie, tylko igła i ja ;))
UsuńDzięki :))
Zosiu, przepiękne te dekoracje!
OdpowiedzUsuńI aż trudno uwierzyć, że Ty to bez igły przyczepionej do maszyny wszystko poczyniłaś :D Jestem pod wrażeniem. Ogromnym.
Wszystko bez maszyny, bowiem takowej nie posiadam. Paczłorki mi się marzą, ale nie wiem jak wyjdą pikowania ręczne... z drugiej strony pikowano ręcznie, jak nie było maszyn i jakoś im wychodziło :)))
UsuńNaprawdę piękne.Już widzę jak duma rozpiera,gdy do kuchni wchodzą przyjaciółki na kawę.
OdpowiedzUsuńDuma mnie rozpiera jak tylko zerknę na me dzieło (Zosieńce jak widać poskąpiono cnoty skromności) ;)))
UsuńJakie śliczności Zosieńka poczyniła pomimo przeziębienia,pociągania,przewracania-rewelacja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże dlatego to wszystko powstało, właśnie na przekór losowi? ;)))
UsuńRany!!!!!!!! Zosiu!!!!! Mistrzostwo świata:):):)Wszystko tak pięknie skombinowanie i tak pięknie uszyte, ze dech zapiera. A najbardziej hafty.
OdpowiedzUsuńI muszę dodać, że na razie u mnie kurz jest podstawową istotą wystroju. Do świąt postaram się, żeby był w takim istotnym zakresie, jak u Ciebie, czyli zero, nul kurzu.
Szycie igłą, bez doczepionej do niej maszyny jest chyba żmudne? Eh, na pewno żmudne. tym bardziej podziwiam:)
Kurz na krzesełku jest, nie ma co zaprzeczać. Dobrze, że parapetów z bliska nie obfociłam ;))
UsuńSzycie bez maszyny żmudne...? Nieee, wycisza uspokaja, a w świecie, który cały czas popędza szybciej, szybciej uczy opanowania, cierpliwości i pokory :))
Piękna robota! Podziwiam i nie kryje szacunku do cierpliwości.
OdpowiedzUsuńBrawo! W takich klimatach Święta na pewno będą cudowne i ciepłe.
Pozdrawiam
Dzięki za tyle miłych słów! :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ale Zosieńka dała czadu. Wszystko śliczne, ale serwetki magiczne. Zdolna ta Zosieńka.
OdpowiedzUsuńSprawiłaś, żem w wieku delikatnie mówiąc balzakowskim, spłonęłam rumieńcem niczym pensjonarka jaka... ;)))
UsuńZosieńko! I TY TO WSZYSTKO SWOIMI RĘCYMA??? Jestem wstrząśnięta i zmieszana a przede wszystkim zachwycona. Cudne, misterne, prześliczne rzeczy potrafisz robić Zosieńko. Kłaniam sie w pas i jako ta myszka pod miotłę sie chowam coby stamtąd niesmiało ino spozirać!:-))***
OdpowiedzUsuńTymi ręcyma :))) Oleńko Ty inną nitkę przędziesz, bardziej cudną niż moje wytwory!
UsuńŚciskam Cię i buziaki zasyłam! :)***
Wszystko jest prześliczne. Oj aż mi głupio, że ja tak mało świątecznie mam... muszę się na przyszły rok postarać! U Ciebie bajkowo!!! :) Będę częstym bywalcem na blogu(jeśli można?)
OdpowiedzUsuńCzem chata bogata, tym rada!
UsuńDo świąt jeszcze trochę czasu, zdążysz przystroić :)))
Wenę wyjątkową miałaś Zosieńko,podziwiam, tyle śliczności w bożonarodzeniowym stylu ! Fartuszek to mistrzostwo świata, Hafty musiały być ręczne, ale dlaczego wszystko bez użycia maszyny?
OdpowiedzUsuńHafty ręczne i szycie ręczne... dlaczego? Maszyny nie posiadam, za droga, ale przecież to nie może być przeszkodą w działaniu, prawda? ;)))
UsuńNowoczesna maszyna do szycia na pewno jest droga, ale przecież ludzie pozbywają się starszych, używanych modeli, za bezcen. Czasami wystarczy to naoliwić i pedał lub bębenek zmienić. Pomyśl o tym, bo aż żal, że nie wykorzystujesz w pełni swojego, krawieckiego talentu. Mój poczciwy walizkowy Łucznik służy mi ok. 35 lat, kupowałam Burdy z wykrojami i dzięki temu właśnie oszczędzałam.
UsuńKilkanaście lat temu poczyniłam taki zakup... miało być tylko oliwienie, skończyło się na niekończących się naprawach... W końcu poszła do utylizacji. Była skarbonką bez dna...
UsuńPodziwiam Cię kobieto!!!
OdpowiedzUsuńJa to nawet nie mam cierpliwości do zacerowania skarpetek... ;)
Piękne białoczerwone święta sobie zaserwowałaś.Powiem Ci, że bez tego czerwonego na ten czas, jakoś by nijako było. Dlatego nadal trwam w klasyce świątecznej i z tym mi dobrze.
Kurz? Zebyś nie napisała, to nawet nikt by nie zauważył!
Super wyglądają te serwetki... Normalnie kochana, coś chyba ze mną nie tak, bo na pierwszy rzut oka zobaczyłam.....?
Motylka!
A to dwa serduszka do kupy przecież. Chyba powinnam się już powoli leczyć...;)))
Cerować to ja też nie lubię ;))) Ja myślę, że czerwień o tej porze roku dodaje energii, w lutym będę miała jej pewnie dość jak co roku, ale teraz patrzę na nią zachwycona!
UsuńKurzu ja robiłam zdjęcie nie widziałam, niestety na ekranie monitora ujrzałam go w całej okazałości. Nowych zdjęć nie miałam siły robić. Poza tym ten typ tak ma, nie będę udawać, że "zdążam" wszystko robić... coś za coś w życiu ;))
Ja Ci się nie dziwię z tym motylkiem, ja też tak zobaczyłam na początku i nawet się dziwiłam, że do serduszek dodali motylka ;)) Wniosek z tego taki, że na leczenie możemy się udać obie, w towarzystwie (i to tak wyśmienitym) zawsze przyjemniej ;))))
Ależ piękności wyszły spod Twoich zdolnych rączek! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
tyyyle pracy i czasu ,podziwiam bo same urocze rzeczy wyszły z pod Twoich rączek :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo bardzo gorąco.
Czas nad nimi spędziłam z wielką przyjemnością... cieszę się, że wróciłaś!
UsuńŚciskam mocno! :)))
Czapki z głów i pokłony dla Ciebie o Mistrzynio!!!!
OdpowiedzUsuńWpadnę w pychę, jak nic! ;)))
UsuńDzięki!
Szczęke zbieram z podłogi!!! igłą bez maszyny???ja cie kręce!!! Cudowny wystrój, masz piękną kuchnie w tych czerwieniach!!! Bardzo przytulnie:) a bez kurzu?? cóz to byłoby z nudne zycie:))!
OdpowiedzUsuń