sobota, 17 maja 2014

Zimny maj czyli ocieplenie klimatu ;)

  Przebudziwszy się dziś rankiem , łypnęłam niechętnym okiem  spod kołdry, nijak nie przejawiając ochoty do opuszczenia ciepłego gniazdka. Przyczyną mego zachowania nie było bynajmniej lenistwo, lecz ocieplenie klimatu, które u nas nie wiadomo dlaczego objawia się ostatnio lodowatymi wiosnami.  Lodowce topnieją, poziom oceanów rośnie w tempie zastraszającym a ja w połowie maja wyciągam z szafy zimowe dresy.  Słysząc czas jakiś temu o wzroście temperatury na tym naszym ziemskim padole, roiłam sobie naiwna, że w niedalekiej przyszłości będę mogła na piecu do c.o. powiesić kłódkę a kluczyk symbolicznie do rzeki wrzucić. A tu co?
                                      Z I M N O
Opatuliwszy się szczelnie grubym szlafroczkiem udałam się do łazienki. Dokonawszy tam niechętnie ze względu na panującą temperaturę, porannych ablucji, jeszcze mocniej opatulona, zasiadłam do śniadania, którego przebojem okazał się kubek z gorącą herbatką. O z jakąż czułością tuliłam go w mych zziębniętych dłoniach...  Z każdym łykiem gorącego nektaru, wzrastała we mnie chęć do życia. Niestety jak to już dawno ludzie zauważyli, wszystko co dobre szybko się kończy. W kubeczku ukazało się dno a żołądek zapełniony porannym posiłkiem odmówił dalszej współpracy w przyjmowaniu kolejnych porcji gorących płynów. Cóż począć, gdy opał z poprzedniego sezonu uległ już całkowitemu i definitywnemu wykończeniu a węgiel na następny sezon grzewczy prawdopodobnie według wszelkich znaków na niebie i ziemi znajduje się jeszcze w kopalni... Wszystko co się dało spalić, zostało spalone, łącznie z chrustem na rozpałkę, który w akcie desperacji dokonał swego żywota w czeluściach pieca już parę dni temu. Trzeba wam wiedzieć, że jestem stworzeniem wyjątkowo ciepłolubnym, mogę być głodna ale nie zmarznięta. Toteż nie bacząc na nic zaczęłam nerwowo przemierzać pokoje, pożądliwym okiem spoglądając na wszystko co jako łatwopalne, mogłyby strawić płomienie, przy okazji dając mi odrobinę ciepła. Zaiste widok mnie przemierzającej nerwowym truchcikiem nasze salony, wywarł na mym Ślubnym wstrząsające wrażenie, bowiem podjął męską czyli szybką decyzję, która zaowocowała zduszeniem w zarodku mej krwiożerczej chęci puszczenia z dymem wszystkiego co się da. Udaliśmy się do najbliższego większego skupiska ludności i w markecie budowlanym nabyliśmy kominek elektryczny, który odtąd miał czynić zadość mej zachciance przebywania w ciepłym pomieszczeniu. Zakup oceniam jako udany, Instalacja polega na włożeniu wtyczki do kontaktu, co opanowałam  w tempie iście einsteinowskim, następnie pod zgrabną klapką umieszczono 4 pstryczki i 2 pokrętełka. Zdolniejsi ode mnie z matematyki wiedzą, że taka ilość dyngsów ma sporo możliwych kombinacji. Ja nie zaprzątałam sobie nimi głowy dążąc usilnie do poznania dwóch możliwości. Zgłębiwszy tajniki włączania grzałki oraz efektu płomieni, spoczęłam na laurach. Po chwili wokół mnie zapanowało błogie ciepełko. Rozprostowałam zziębnięte palce, dotąd kurczowo ściśnięte  i mogłam zająć się tym co Zosieńki lubią najbardziej czyli akurat dziś szydełkiem. W cieple serwetka powstawała w tempie dzikim a me oczęta z lubością co chwila spoglądały na sztuczne płomienie, które teraz zdawały mi się najpiękniejszym widokiem świata. Psica doceniwszy fanaberyjne  dążenie swojej pańci do ogrzania pokoju, zasnęła obok. Po chwili głośno sapiąc, przewróciła się na plecy wystawiając brzuszek na ciepłe podmuchy :)

Serwetka  ze względu na braki w nasłonecznieniu, robi za erzac słońxca :)


 


Poniższe fotki zamieszczam abyśmy nie zapomnieli, że jednak i pomimo wszystko jest wiosna :)))










22 komentarze:

  1. Салфетка очень хороша. На солнышко похожа.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Спасибо! В ожидании настоящего солнца :))

      Usuń
  2. Ohh jak dobrze, że pokazałaś te żółciutkie kwiatuszki- tak się cieplej zrobiło i na chwilę przez mą głowę myśl przeleciała- a może by tak już zgasić to światło w mieszkaniu? :) Pali się od samego rana bo w ściany bym właziła ;)
    Tak Tak- u mnie ciemno na dodatek. Ciepło na szczęście od przedwczoraj, jako, że spółdzielnia się zlitowała i kaloryfery uruchomiła. Tak ledwo ledwo, ale przynajmniej pranie (przy Piotrusiu 11 stomiesięczynym robione co drugi dzień) nie gnije :)
    A serweta jest piękna. Tym bardziej, że w takim klimatycznym otoczeniu powstała :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też ciemno tak było, że światło się od rana świeciło. dobrze że ledowe :))) Miałam taką nadzieję, że te żółtości pomogą przetrwać do lepszych dni :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. U ciebie tyle nowości , a u nie dalej czasu brak ,,i głowy na pisanie ,,,Muszę zapisać przepis na babeczki bo apetycznie wyglądają,,,Pozdrawiam cieplutko ,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babeczki nie dość, że smaczne to szybkie do zrobienia :)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Pięknie, żółciutko, od razu cieplej na duszy.:) Kominek, no proszę... Mąż miał świetny pomysł. A ja pomstuję, bo w mieszkanku wprawdzie ciepło, ale kupiłam sobie rozkładany fotel-leżak na balkon i jeszcze na nim nie usiadłam na tymże balkonie.:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promyczku ja także zakupiłam na tzw pchlim targu, fotel rozkładany (pouczono mnie, że nazywa się pięciopozycyjny) z zamiarem robótkowania na świeżym powietrzu... i musiałam go schować bo tak wiało, że obawiałam się, że będę go szukać po całej wsi ;))
      Kominek sprawdza się, mały lekki, łatwo go przenieść w razie potrzeby i przyjemny dla oczu.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  5. Jakie cudne kolorki! Od razu cieplej na ...sercu! a serwetka bardzo ładna ! Pozdrawim i czekam na dalsze opowiastki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że Ty masz "oko" do kolorów :) Cieszę się, że ociepliłam choć troszkę atmosferę... zwłaszcza tę sercową ;)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  6. Zosiu, a to wszystko przez Zimna Zoske;)
    U nas nie tak zle, slonce do Ciebie wysylam.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholibka z tą Zośką ;))
      Słoneczko od Ciebie właśnie dociera, dziś mimo że jeszcze chłodno to już słonecznie :))))
      Ściskam !

      Usuń
  7. Wiem, wiem i rozumiem - właśnie wrzucam do pieca ostatnie kawałki węgla... A miałam nadzieję, że odpoczniemy sobie z piecem od siebie przynajmniej do września...
    Serwetka jest śliczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten odpoczynek ja też liczyłam... :)
      Serwetka miała przyciągnąć prawdziwe słońce ;)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  8. Serwetka bardzo ładna, faktycznie przypomina słoneczko. U nas rano potwornie lało, mąż napalił zanim się obudziłam, ale teraz wyszło piękne słońce i zimno nie jest. Miłego, ciepłego weekendu Zosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj było jeszcze paskudnie, ale dziś słońce w pełnej krasie, daje nadzieję na przyszły tydzień
      Dzięki za życzenia, jak widać spełniają się, więc życzę Ci gorącego tygodnia!

      Usuń
  9. już nie mogę się doczekać,kiedy będzie jeszcze cieplej.ciekawe,co wtedy stworzysz?skoro przy minimalnym ciepełku wyszła bardzo ładna serwerka:-)był czas,że już przestaliśmy palić w piecach,ale na noc trzeba troszkę przepalić.Niby od jutra poprawa pogody.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że sama jestem ciekawa co jeszcze wydziergam... pożyjemy zobaczymy :))
      Cóż nam pozostało jak czekać na słońce !
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  10. Ty tak zawsze Zosiu cos napiszesz, że pochichram sobie zdrowo, aż do łez!:-))Uwielbiam ten Twój lekki styl pisania i już (wyglada to na kadzenie, ale jest jak najbardziej szczere!)
    Ponoć ciepło omalże orientalne ma teraz przyjsc Zosieńko! Tropik sie nam szykuje i cieplarnia. Pozyjemy, zobaczymy! Jakby tak było, to i piecyk i szydełko a takze komputer pójda na jakis czas w odstawkę, bo chwaściory tak sie rozmnoża, ze trzeba będzie całymi dniami plewić i plewić!
    Całusy wesołe zasyłam o poranku - dosc ciepłym na Podkarpaciu, ale niestety, zachmurzonym!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo wierzę Ci całkowicie :) i cieszę się niezmiernie, że moja pisanina wywołuje uśmiech na Twej twarzy. Życie tylu trosk dostarcza, że należy nam się trochę chichrania :-)))
      Wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na to, że w plewieniu w tym roku będę pełnić, li tylko i wyłącznie rolę kierowniczą, bowiem mój kręgosłup nadwyrężony ciężkimi życiowymi doświadczeniami, tudzież dolegliwościami ciągnącymi się od lat siedemdziesiatych, w tym roku stanowczo i definitywnie odmówił współpracy przy tej czynności, a że potrafi się odgryźć to mu ustąpię ;)
      Olgo kochana, czekam na te tropiki z wytęsknieniem !
      Buziaczki wysyłam i dużo słońca życzę!

      Usuń
  11. No to wprowadziłaś trochę słońca tym żółtym kolorem kwiatów.
    Nawet serwetka ma ciepły żółty odcień i ładnie się prezentuje.
    Podobnie jak Ty jestem zmarzluchem. W takie chłodne dni palę w kominku, od którego czasem trudno mnie oderwać. Opał zawsze jakiś znajdę w obejściu albo w sadzie. A co do dogrzewania się w taki sposób jak mówisz, mnie przed zakupem takiego urządzenia powstrzymałaby myśl o wysokości rachunku za energię elektryczną. Ale możemy pocieszać się tym, że nadchodzą bardzo ciepłe dni i nie będą potrzebne żadne ogrzewacze.
    Ściskam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, mimo ze mieszkam na wsi to każdy gram opału, łącznie z rozpałką muszę zakupić. Uwierz mi obliczyłam wszystko z ołówkiem w ręku :) przepalenie w centralnym przez 2-3 godziny i ogrzanie stukilkudziesięciu metrów kosztuje więcej niż włączenie grzejnika na ten sam czas. Zwłaszcza, że nie wiem jakbym się starała to najczęściej udaje mi się przebywać tylko w jednym pomieszczeniu naraz ;D
      Na te ciepłe dni to wyglądam jak kania dźdźu, będę całymi dniami pławić się w promieniach słońca :)
      Ściskam mocno :))

      Usuń