Pomna wczorajszych miłych doświadczeń z pobytu na tarasie, postanowiłam dziś strzelić ripleja. Wywlokłam odtwarzacz muzyki, robótkę dziś dla odmiany hafcik, wodę źródlaną co by nie wyschnąć od środka przypadkiem i przyjęłam pozycję leniwca skrzyżowanego z pasożytem domowym. Zagnieździłam się wygodnie na fotelu, psychicznie nastawiona na dłuższe posiedzenie. Słoneczko świeciło, ptaszęta wyśpiewywały swoje trele, starając się za wszelką cenę przekrzyczeć sąsiadów a wychodziło im to tak składnie, że zrezygnowałam bez żalu z ludzkiej muzyki. Nagle moja psica zaczęła przejawiać zaniepokojenie, które wkrótce przerodziło się w silny niepokój. W końcu zaczęła nerwowo biegać między domem a mną... Jak widać słoneczko nie działa pozytywnie na poziom mojej inteligencji, bowiem dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że psica usilnie próbuje mnie poinformować, że dzieje się coś co powinno mnie zaniepokoić. Pomna, że sezon burzowy trwa u nas ostatnio cały rok, nie zastanawiając się juz dłużej pognałam kurcgalopkiem po pranie, energicznie powiewające na sznurkach. Zdążyłam wszystko pozbierać z tarasu i pozamykać wszystkie okna, kiedy nagle i bez uprzedzenia (tylko raz zagrzmiało) lunęło jak z cebra...
Za oknami zrobiło się szaro i cokolwiek nieprzyjście...
Tak to wyglądało, szara ściana wody, ale żeby nie było nudno po chwili usłyszałam łomot ... dochodził z okien
Ku mojemu niebotycznemu zdziwieniu to był grad i to całkiem spory, ciemno się zrobiło...
W ogrodzie porobiły się sadzawki oraz rwące potoczki...
Jednak po jakimś czasie zaczęło się przejaśniać i wróciła nadzieja, że to nie żaden potop tylko oberwanie chmury z gradem jako dodatkową atrakcją. Ogródek zdewastowany, ale poza tym nic więcej się nie stało, gołąbek powrócił z gałązką w dzióbku :)
Burza, ulewa (jak zwał to zwał) minęła czyli wszystko dobre co się dobrze kończy :)))
Kiedyś zawsze przestaje padać;) Świetny wzór haftu i piękne wykonanie:)
OdpowiedzUsuń"Kiedyś zawsze przestaje padać" - te słowa niosą nadzieję, która może pomóc przetrwać największe burze :)))
UsuńO Matko!!! Faktycznie straszna burza
OdpowiedzUsuńOj, było strasznie, przez moment byłam delikatnie mówiąc, cokolwiek zaniepokojona, bo jak zwykle jak się coś takiego dzieje, to jestem sama w domu :)
UsuńTo byla napewno straszna burza . Ostatnio tez zauważam coraz gwałtowniejsze pogody , pioruny nie wala tak mocno jak u Ciebie ale trąby wodne nad morzem się tworzą i sieją popłoch na plażach . Mam tylko nadzieje , ze większych szkód ta pogoda nie narobi . Hafcik wspaniale wygląda , piekny i tak delikatny . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAż się boję wyobrażać sobie jak takie trąby wodne wyglądają... cóż począć, klimat postanowił się zmieniać akurat na naszych oczach ;)
UsuńPozdrawiam gorąco!
Mądra psina zadbała o panią. :) Ja w piątek sprawdziłam swoją kondycję, biegnąc do domu w pierwszych kroplach deszczu. Kondycja słaba, bardzo słaba, ale lunęło jak wbiegłam do domu.
OdpowiedzUsuńPsica jest najmądrzejsza na świecie ;) Dobrze, że ja nie musiałam sprawdzać swojej kondycji, bo byłoby kiepściutko, oj kiepściutko ;))
UsuńU mnie wyglądało to identycznie... Ciemności, grad i rwące potoki w ogrodzie...
OdpowiedzUsuńSerduszko jest śliczne!
Znaczy się, że załapałyśmy się na tę samą burzę ;) U Ciebie o której lunęło? U mnie koło trzeciej po południu.
UsuńPozdrawiam gorąco!
Nasze strony na razie takie "atrakcje" omijają . Serce śliczne jak i poprzednie!
OdpowiedzUsuńCzyżby to była jakaś seryjka? Pozdrawiam upalnie:)
I niech tak lepiej zostanie, takowe "atrakcje" najlepiej oglądać na zdjęciach.
UsuńBasiu zgadłaś to cała seria, jest ich mnóstwo. Wszystkie śliczne a ja wsiąkłam, przy każdym mówię to już ostatnie... a potem haftuję następne :)))
Mogę się mylić w pisowni ale jeśli dobrze pamiętam to hafty są sygnowane przez Isabelle Vautier.
Twoje pozdrowienie przyniosło piękną pogodę , pozdrawiam gorąco!
Kwiczę z zazdrości...o te serduszka! już ich nie haftuj bo mnie poskręca! :))
OdpowiedzUsuńAguniu, nie wiem jak Ci to napisać, ale ja się nie mogę powstrzymać :))
UsuńWszyyyyystkie są takie śliczne! Nie skręcaj się tylko haftuj, mogę Ci podesłać schematy :)) Co będę tak sama ulegać nałogowi... ;-))
Kolejne ślicznie wyhaftowane serduszko. Te serduszka to jakaś większa seria?
OdpowiedzUsuńPytam, bo bardzo mi się podobają.
U mnie kilka dni temu też była gwałtowna burza z gradem. Na szczęście większych szkód nie poczyniła.
Widzę, że u Ciebie system wczesnego oszczegania ( mądry pies) działa bez zarzutu. ..haha...
Ściskam Dorota
Bo ja stawiam na ekologię i mam broń biologiczna na gryzonie w postaci kotów, a na burze i jeszcze parę innych zagrożeń mam psicę ;-))
UsuńDorotko trafiłaś w dziesiątkę z tą serią i jest ich mnóstwo. Po prostu dla każdego coś dobrego :) Wpadłam po uszy i co chwilę haftuje kolejne, obiecując sobie, że to będzie już ostatnie :-D
U mnie burza a właściwie grad, który jej towarzyszył zdemolował ogródek, poza tym żadnych szkód nie odkryłam.
Ściskam Cię mocno Dorotko!
Uwielbiam burze , takie co szody nie robią , zawsze próbuje uchwycić w kadrze błysk , jeszcze mi sie nie udało ,,
OdpowiedzUsuńKolejne serduszko , boskie ,,
A ja odkąd uderzenie pioruna w słup z elektrycznością, pozbawiło mnie całego sprzętu od żarówek a skończywszy na lodówce, po prostu burzy się boję...
UsuńSerduszka coś w sobie mają :)
Podobnie jak u nas, tylko gołąbków prześlicznych brak.:)
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej szło całym pasem... Gołąbek jak się okazało całkiem na temat wyszedł :)))
UsuńTen twój piesek to niezły barometr:))) To nic, ze grad potłukł co mógł, ważne ze pranie w porę ściągniete ze sznura:)))
OdpowiedzUsuńMilego tygodnia zycze
Pranie uratowałam, myśl by ochronić ogród przed gradem przeleciała mi przez głowę, ale w związku z brakiem parasola o odpowiednim rozmiarze pomysł upadł ;)
UsuńPozdrawiam gorąco i życzę samych miłych chwil w najbliższych dniach :))
Cudne wykonanie haftu :). Dobrze, że kiedyś przestaje padać.
OdpowiedzUsuńOj, dobrze, dobrze... :)))
UsuńNie lubie, bardzo nie lubie burz. Do tego z gradem, ojej.
OdpowiedzUsuńSzkoda Twego ogrodka...
Dzielny psiak, jednak zwierzeta posiadaja, jakis niesamowity zmysl..
Piekne serducho.
Usciski Malgosiu;)
Ja też wielbicielką takich gwałtownych zdarzeń pogodowych nie jestem...
UsuńZwierzęta ufają swojemu instynktowi, my swoje odczucia zawsze poddajemy osądowi rozumu :)
Ściskam mocno!
U nas, kilka dni temu, burza skończyła się małym potopem w przedpokoju (mamy mieszkanie 2 schodki niżej niż poziom gruntu - taka niby piwnica, ale na szczęście z oknami). Przez 3 lata takich przygód nie było.
OdpowiedzUsuńHafcik śliczny :)
A dla psicy przesyłam głaskanie! Pozdrawiam
Najpierw zimno, teraz burze... miejmy nadzieję, że pula rozrywek na okres wiosenno-letni już wyczerpana.
UsuńPsica jest od lat tak wygłaskiwana, że otoczenie się dziwi, że jeszcze sierść jakąkolwiek posiada ;-D
Pozdrawiam gorąco!
Szkoda ogródka, ale w tym temacie jesteśmy bezsilni, u mnie na trasie 11km powaliło 15 drzew , prawie wszystkie z korzeniami wyrwane.Serducho ślicznie wyhaftowane!
OdpowiedzUsuńMówi się trudno i żyje się dalej - tak zawsze mówiła moja mama. Burza przyspieszyła tylko decyzję, która wisiała w powietrzu już od jakiegoś czasu.
UsuńPochwała od Ciebie jest dla mnie bardzo ważna!
Pozdrawiam gorąco!
i praca zakończona z gołąbkiem,bardzo ładna.
OdpowiedzUsuń