Dziś ciąg dalszy historii, która zaczęła się w listopadzie. 13 listopada pokazałam Wam wycinanki patchworkowe, 18 listopada były już zszyte :) Wczoraj skończyłam je pikować. Jednak nie myślcie, że cały ten czas je pikowałam. W międzyczasie uszyłam zasłony, komplet zawieszek, dwie poszewki na poduszki, cztery podkładki-serwetki (wszystko ręcznie igłą z nitką) oraz wyhaftowałam dwa hafty Beatrix Potter i trzy mniejsze świąteczne ;)) Oczywiście piekłam w tym czasie cały czas chleb (nie kupujemy wcale pieczywa) , od czasu do czasu coś słodkiego, do tego dom i kuchnię na bieżąco ogarniałam a wykonaniu tego wszystkiego towarzyszyła mi cały czas myśl, że doba jest stanowczo za krótka! ;)) Pomyśleć, że całe życie kiedy na pytanie -"zawód?" - odpowiadałam, że gospodyni domowa, słyszałam ripostę -" a znaczy się, że pani nie pracuje!". Taaak! Nie pracuję! Cały dzień siedzę na kanapie i pachnę! ;))
Tak też poniżej przedstawiam efekty tego "siedzenia i pachnięcia czyli roztaczania wokół siebie czarownego aromatu" ;))
Niesamowita jesteś, szok, tyle rzeczy ręcznie? Masz jakiś motorek w rękach ? Niestety ludzie tak myślą.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRęce obejrzałam dokładnie z każdej strony i nijakiego motorka nie znalazłam ;))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Śliczności, i moje jesienne kolory na pierwszych zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie, też gospodyni domowa:-)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w mych niskich progach gospodynię domową aż z Pogórza Przemyskiego! Za dobre słowo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Usuń