czwartek, 15 października 2015

Sajonara czyli żegnajcie marzenia ;)

Przebywając od dłuższej chwili na kolanach, uzmysłowiłam sobie, że samurajem nie zostanę. Nijak nie dam rady, siedzieć po japońsku. Prawdą tą podzieliłam się natychmiast ze Ślubnym, który akurat zajrzał do łazienki, by sprawdzić postęp pracy, którą wykonywałam z wielką przyjemnością. Osłupiał i widać było jak przetrawia informację, dopiero co ode mnie uzyskaną.
- Samurajem... na boga, dlaczego akurat samurajem?! - wyrwało się zdumionemu małżonkowi.
- No bo gejszą też nie mogę być, sam mówiłeś - odpowiedziałam z wyrzutem.

A było to tak...
Jako, że jesień nadeszła wielkimi krokami a w gratisie przywlokła ochłodzenie i coraz szybciej zapadające wieczory, spędzaliśmy coraz częściej czas na oglądactwie filmów. Uściślić by trza, że Ślubny ogląda całym sobą a ja tylko częściowo, bowiem jakaś tam część mnie haftuje, jakaś ogląda a jeszcze jakaś część mnie, cały czas duma. Popatrywałam na ekran monitora i podziwiałam gejsze pomykające z gracją po ekranie... Zaczęłam już sobie wyobrażać siebie jako gejszę... druty mam, jakiegoś koka na głowie zamotam i robótkowe akcesoria w niego wetknę, lico mąką przypudruję... strój przez moment stanowił przeszkodę dla mej wyobraźni, ale tylko przez chwilę... założę szlafrok, przepasam się złożonym prześcieradłem. Nowa stylizacja nabierała rumieńców. Już widziałam siebie drepczącą po kuchni, podającą memu panu i władcy sake (czyt. piwo) i takie tam inne... Rozmarzona i zachwycona zapragnęłam się podzielić swym nowym powołaniem z moja drugą połówką, i nie zważając na nic gromkim głosem rzekłam:
- Będę gejszą!
Ślubny spojrzał na mnie niczym gromem rażony, oczy zrobił ogromne i... zakrztusił się. Potem twierdził, że ekspresja mej wypowiedzi go poraziła. Po udzielniu mu pierwszej pomocy, poczęłam się domagać wyjaśnień. Ślubny przełknął ślinę raz i drugi i zaczął wykład o cechach gejszy...
- Gejsza to sztuka, inteligencja... - wyliczał.
Tu mu przerwałam, złośliwie się dopytując; czego mi bardziej według niego brakuje - artystycznych zdolności czy inteligencji? Przez następne minuty mogłam z rosnącym zainteresowaniem, obserwować na jego twarzy, rosnącą panikę. Bezlitośnie patrzyłam jak usilnie próbuje znaleźć rozwiązanie zaistniałego nagle problemu. Nagle jego twarz rozjaśniła się i triumfalnie dokończył:
- Sztuka, inteligencja i usługiwanie mężczyźnie!
Poczułam się jak przekłuty balonik, z którego uchodzi powietrze. Usługiwanie panu i władcy...??? No może i faktycznie to nie moja bajka. Skrzyżowania wojującej feministki z kurą domową, chyba się nie da przerobić na gejszę.Film obejrzeliśmy już do końca w spokoju, jednak zauroczona kulturą, którą chłonęłam przez półtorej godziny, zaczęłam rozważać inne opcje.
Malując na kolanach  (w ramach wieczornej rozrywki),  sztachetki do ozdobnego płotka, rozważałam:
- Jak nie gejszą to może samurajem zostanę?
Okazało się jednak, że nie posiadam cechy koniecznie niezbędnej każdemu samurajowi - posłuszeństwa dla suwerena. Faktycznie suwerena żadnego nie posiadałam a poza tym nie dla mnie to siedzenie na klęczkach ;))


31 komentarzy:

  1. Zaraz tam usługiwać! Zabawiać i owszem, a Zosieńka to potrafi, a może jeszcze śpiewać i grać na jakiś instrumencie potrafi? I to by wystarczyło. Byłaby Zosieńka fantastyczną gejszą i niech to ślubnemu przekaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało się ukazać rano, ale coś pokręciłam i poszło wieczorem... :(
      Śpiew Zosieńki zmusza wszystko co żywe w promieniu słyszalności do natychmiastowej ewakuacji ;)))
      Pogodziłam się, że ta droga nie dla mnie... ;)))

      Usuń
    2. Oj, to musimy kiedyś zaspiewać razem. jestem przekonana, że nawet budowę autostrady przeniesiono by znacznie dalej.

      Usuń
    3. Znaczy się miałybyśmy szansę na dużą popularność u ekologów wszelakiej maści ;)))

      Usuń
  2. Zosia Zosią niech zostanie, my tu uradowane, że zagubiona Zosia powróciła a jej po głowie jakieś przemiany chodzą : ) Swoją drogą mężowy nie chce pod dachem gejszy ani samuraja bo sam by się musiał do zmian dostosować. Chryzantemy piękne masz pod oknem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosieńka obdarzone jest pewną przypadłością... nadmiarem wyobraźni i choc żywot wiedzie nad wyraz ustatkowany, to na brak urozmaicenia nie narzeka ;))
      Co do Ślubnego to trafiałaś w dziesiątkę, zmian nie lubi a już tym bardziej przystosowywania się do nich.
      Chryzantemki maleńkie, ale urocze są i bardzo je lubię :)

      Usuń
  3. Ale Zosieńka ma marzenia. Ja to nie mogłabym zostać nawet Japonką. Ze względu na rozmiar buta, oczywiście :) Anuśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmiar buta Zosieńka posiada odpowiedni, choć wzrostu jest słusznego... a co do marzeń to bardziej wygląda na to, że to marzenia mają Zosieńkę ;))

      Usuń
  4. ...kochana, z tym strojem gejszy, to może ten przejrzysty szlafroczek z różyczkami? hahahahaha! ;)))))))))))))) Inne gadżety już nie będą Ci wtedy potrzebne - Slubny zbaranieje na mur beton................ ;)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak byś tu była, nie oszukujmy się... była to część garderoby, która go najbardziej zainteresowała ;))))) Najwyraźniej muszę doprecyzować o jaki szlafroczek chodzi ;)))))

      Usuń
  5. Sądzę, że z tym usługiwaniem dałabyś sobie radę.Gorzej, że gejsza musi często milczeć i swoje zdanie zostawiać dla siebie.W tym tkwi problem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milczeć i zostawiać swoje zdanie dla siebie... po krótkim i długim zastanowieniu stwierdzam, że to niemożliwe! ;) Zosieńka tych czynności potrzebuje jak powietrza ;))

      Usuń
  6. Posłuszeństwo nie leży w naszej naturze, a widok drutów we włosach bezcenny, oczywiście, byłby, gdyby doszedł do skutku.
    Uściski serdeczne.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, posłuszeństwo to coś baardzo egzotycznego ;)))
      Ściskam! :)

      Usuń
  7. A, tam gejszą! Może to u nas nazywa się inaczej, ale czy nie ma wspólnych cech z tymi zza oceanu? Sama stwierdzasz, że lepiej lub gorzej ale śpiewasz, artystyczna dusza z ciebie, i pewnie wiele innych dodatnich cech znajdziemy, jak się postarasz...Tak, że Zosieńko, dobrze jest i nie trzeba psuć...Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewam to raczej, chyba, na pewno gorzej ;))
      Cechy osobiste mam wspaniałe, ale czy nadające się na gejszę? ;)))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ty wiesz, że one miały mocno bandażowane stopy i chodziły na takich ogromnych koturnach? mało Ci przygód z kręgosłupem i stłuczeniami poupadkowymi? A chodziłaś tylko na prawie płaskim. Ja sobie w ogóle nie wyobrażam parzenia herbaty w takim ściśniętym pasem kimonie, a potem jej podawania na tych szczudłach. Życie Ci niemiłe?????? Koniecznie musisz być kimś "podległym"? Mnie by odpowiadała rola królowej np. Babilonii, kiedy to jeszcze baby rządziły, a faceci musieli słuchać i milczeć.
    Chyba czas zmienić kierunek marzeń i wyobrażeń o sobie w przyszłości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmniejszanie stóp przez owijanie, które doprowadzało do złamań stosowane było w Chinach, jesli się nie mylę... No, Kochana królową Babilonii to ja na pewno bym nie chciała być - jaka to musiała być odpowiedzialność, spać bym pewnie zupelnie przestała a i na robótki czasu by nie było... ;) Dla mnie władza to ogromna odpowiedzialność, przeto w sferze marzeń moich nie leży ;))
      "Bycie gejszą" to raczej żartobliwa fantazja a nie wyobrażenie o sobie w przyszłości czy marzenie. Feministka może równie dobrze realizować się pracując zawodowo, jak i wybierając rolę gospodyni domowej czyli brzydko nazywanej (przez kobiety również) "kury domowej". Wszak najważniejsze by mieć wolny wybór a nie być przymuszanym do określonych zachowań przez jakąkolwiek ideologię :)

      Usuń
    2. Fakt, bandażowano w Chinach. Pewnie skojarzyły mi się drobne kroczki Japonek w kimonach właśnie z tymi biednymi stopami.

      Usuń
  9. Toś nas wszystkie w zadumę wprawiła Zosiu. Mój rozmiar buta jest odpowiedni i nawet miałam kiedyś adoratora Japończyka. Był bardzo romantyczny, grał i śpiewał dla mnie smętne piosenki, dobrze nam się ze sobą rozmawiało na tematy różne, więc trzymania języka za zębami nie oczekiwał, ale twierdził, że kobieta pracująca jest hańbą dla męża i takie podejście mężczyzn do problemu, wynika z wielkiego szacunku do kobiet. Nie potrafiłam tego zrozumieć, przyjęłam od niego jedynie pozytywkę z wiśniowego drzewa na pamiątkę naszej znajomości. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniała historia!
      Miło mi szalenie, że opowiedziałaś ją :) No cóż przyznać Ci się muszę, że w mojej rodzinie (po kądzieli) kobiety po wyjściu za mąż, nie pracowały zawodowo, ale nigdy nie przyjmowały roli łagodnego bluszczyku... wręcz przeciwnie ;) Pełniły rolę, że tak powiem decyzyjno-przywódczą i nadawały ton i charakter domowi ;)) Takie geny ;)))
      Pozdrówko! :)

      Usuń
  10. Moja kochana! A ja myslę, że i Ty i ja jestesmy gejszami w najlepszym tego słowa znaczeniu. Posiadamy szereg przymiotów koniecznych do wykonywania tego posłannictwa.A są to: umiejętnośc zaparzania pysznych kaw i herbat,chęc dogadzania komuś w imię jego dobra, troska o niego, wrażliwosć, umiłowanie piekna, inteligencja, takt, romantycznosć, ale i pragmatyzm oraz z rzeczy zewnętrznych miły, szczery uśmiech oraz długie włosy, które mozna od biedy odpowiednio upiąć. A co najwazniejsze - mamy swoich ukochanych samurajów, dla których robimy wszystko z dobrej i nieprzymuszonej woli, sprawiajac iz są spokojni przy nas, szczęśliwi i odprężeni (no, zazwyczaj, bo czasami i gejszom trza siewyładować albo parę fochów z siebie, jak parę z czajnika wypuścić).
    Zupełnie do mnie nie pasuje takie zadowolenie i akceptacja samej siebie, jakie wyraziłam powyżej, ale po głebszym zastanowieniu stwierdziłam, że przecież wcale nie jest z nami tak źle, jak się stale zwykłysmy oceniać. A podawanie herbaty, czy też kawy małzonkowi oraz picie go wspólnie w miłym nastroju to jeden z naszych wspólnych, codziennych, wielce sympatycznych małżeńskich ceremoniałów.A nie ponizajace usługiwanie.
    Ja to wszystko oczywiscie z usmiechem piszę i z lekkim przymruzeniem oka, ale mysle, że nasi małżonkowie potrafią spojrzec na nas z prawdziwym zachwytem i ukontentowaniem, a my o tym wiemy...i tak ma być, nieprawdaż?:-))
    Całusy slę Ci słoneczne Zosieńko, bo u nas dzisiaj słonko i ciepełko wróciło. I od razu lepiej na duszy i ciele!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko, Ty wiesz co mi w duszy gra!!! :-D
      Podpisuję się pod tym co napisałaś obiema ręcyma :)
      My też każdego dnia pielęgnujemy ceremoniał parzenia herbaty ( albo kawy). Czasem robię to ja, czasem on a czasem robimy to oboje :)) Nie wydzielamy sobie czułości ani milości według grafika. Znajomi kiedyś pękali ze śmiechu bo prawie się posprzeczaliśmy... o to kto będzie zmywał naczynia. Komizm sytuacji tkwił w fakcie, że każde z nas chcialo zmywać uważając, że to drugie jest bardziej zmęczone i powinno odpocząć ;))
      U nas też ciepło się zrobiło i faktycznie od razu więcej energii sie w człowieku pojawiło :))
      Ściskam Cię buziaczki zasyłam! :)****

      Usuń
    2. Cudnie, że się tak dobrze rozumiemy!
      I fajnie mieć dobrego męża. I fajnie być dobrą zoną, tak pozytywnie przez połowicę odbieraną. I sobie wzajemnie pomagać, bez licytowania się i doszukiwania dziury w całym.Niech to trwa forever!
      Całusy kochana moja!***♥

      Usuń
  11. P.S. Piękne, złote chryzantemy wyhodowałaś Zosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupne ci one, kupne... :))
      W promocji je nabyłam... dwie za pięć złotych. Miały byc dwie bordowe, ale jak rozchylily płatki, to jedna okazała się złota. Jak promocja to promocja... ;)))

      Usuń
  12. ...ooo mamuniu....to ja się niezmiernie cieszę żeś zarzuciła plany przeistoczenia w gejszę tudzież samuraja....z przyczyn czysto egoistycznych oczywiście. Wszak....nie umim po japońsku ni huhu...:) Pozdrowieństwa :) i czekam niecierpliwie na zdjątko jakoweś owego wspomnianego płotka który mnie niezmiernie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, o tym że trza by się japońskiego nauczyć nie pomyślałam ;))))
      Fotka jak najbardziej będzie :))
      Pozdrówko!

      Usuń
  13. Ja tez Cie w roli gejszy jakos nie widze:)
    Zbyt sprawnie dzialaja Twe komorki mozgowe Zosienko)

    Cudny kolor chryzantem.Jak z piosenki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te działające komórki mózgowe to nie wiadomo czy Zosieńka ma się z nich cieszyć, czy przeklinać... ;)))
      Chryzantemy złociste w kryształowym wazonie... Trza by wazonu poszukać ;))

      Usuń