Zosieńka szorowała zęby, oczekując na przesyłkę. Doba była dla niej zawsze za krótka, więc niczym Napoleon Zosieńka dwoiła się i troiła. Znużona oczekiwaniem na listonosza, postanowiła przywrócić równowagę kwasową w jamie ustnej. Szczotkowała z włosem i pod włos zęby, jakie los przy wydatnej pomocy stomatologa pozostawił w jej gębie, i rozmyślała o niezbadanych drogach, jakie tak oczekiwana przez nią przesyłka, musiała pokonać w drodze do niej... Rozbrzmiewający dzwonek do drzwi w kilka sekund podniósł jej ciśnienie, jednak pomna iż Ślubny jest na spacerze z Psicą (Ślubny uwielbiał robić kontrole dzwonka) zlekceważyła ten sygnał. Atoli po chwili dzwonek ponownie rozbrzmiał, niczym dzwony w Notre Dame ogłaszające radosną nowinę - listonosz u bram! A dokładniej u furtki ;) Zosieńka upuściła szczoteczkę i kubek (dzięki Bogu, że nie szklany!) i pognała kurcgalopkiem do drzwi. Wychynęła i zakrzykła donośnym głosem - "Już idę". Przypomniawszy sobie iż na pewno trza będzie coś kwitować, rzuciła się po okulary, po drodze przytomnie wyłączając gaz pod czajnikiem. Już była przy drzwiach, kiedy stanęła, rażona niczym piorunem myślą o niekompletnym uzębieniu. Przez moment stała w miejscu miotana wewnętrznym rozdarciem duszy... ponownie wychyliła się przez drzwi, huknęła donośnie, że zaraz idzie i pognała na powrót do łazienki, gdzie przyozdobiwszy się pełnym uzębieniem z ulgą odetchnęła. Zrobiła w tył zwrot i radosnym truchcikiem udała się do furtki, gdzie cierpliwie czekał Listonosz. Był to człowiek młody, zawsze uśmiechnięty i tak bardzo obowiązkowy, że współpraca z nim oznaczała zawsze czystą przyjemność. Zosieńka złożyła w wyznaczonym miejscu fantazyjny podpis i choć kłębiły się w niej demony, żądające natychmiastowego rozpakowania dzierżonego w ręcach pakunku, grzecznie zamieniła z Listonoszem słów kilka na tematy ogólne. Pożegnawszy się z przedstawicielem poczty, wyrwała do domu niczym rącza sarenka. Postawiwszy z ogromną pieczołowitością na stole dopiero co odebraną przesyłkę, zerknęła na adres wypisany na szarym papierze. Zerknęła jeszcze raz...i jeszcze raz. Zosieńka zagryzła wargi (wszak miała czym) i smętnie pokiwała głową. Podając adres pomyliła własny kod, jakby nie było znany jej przecież od lat. Zosieńka odkąd przyszło jej żyć z komórką za pan brat, nie pamiętała nigdy własnego numeru, ale żeby osobisty od lat nie zmieniany adres pomylić! Przez chwilę rozważała czy by do własnego odzienia nie podoszywać tasiemek z adresem, ale porzuciła te rozważania targana ciekawością o zawartość przesyłki. Jednak w życiu Zosieńki nigdy nic nie jest tak proste jakby się mogło wydawać. Pudełko było obwiązane sznurkiem. Niecierpliwa Zosieńka podpowiadała by użyć noża bądź nożyczek... ekologiczna i oszczędna Zosieńka oburzona na tamtą, nakazywała odzysk sznurka... Rozdarta Zosieńka przez moment się wahała a potem ulegając demonowi oszczędności i ekologicznego odzysku materiałów nadających się do powtórnego użycia, zaczęła mozolnie rozsupływać sznurek. Rozdłubawszy supełki i przeciąwszy papier, Zosieńka z ciśnieniem oscylującym wokół górnej granicy wydolności, zaczęła wypakowywać kolejne skarby... Z ogromną starannością by nie rzec pietyzmem układała kolejne rarytasy jakie ukazywały się jej oczętom. Każde cacko dokładnie oglądała a potem ze ściśniętym gardłem ze wzruszenia, odkładała na stół. Po chwili blat stołu zapełnił się unikalnymi przedmiotami, których maestria wykonania wprawiała ją w podziw. Zosieńka otarła oczy, udając, że to... że nic to... Poszła po chusteczkę, wydmuchała w nią elegancko nosek i jeszcze raz zaczęła oglądać... Potem wzięła aparat i robiła zdjęcia.
W nocy kiedy Ślubny spał snem sprawiedliwego, Zosieńka siedziała w kuchni i kolejny raz oglądała wszystkie cudeńka...
Wieczorem przy komputerze okazało się, że zdjęcia nie wyszły. Wszystkie były poruszone... to zosieńkowe ręce nie strzymawszy emocji, które nią targały, nie były w stanie utrzymać aparatu. Sesja została powtórzona na następny dzień, by wszyscy mogli podziwiać prezenty jakie Zosieńka otrzymała od Danusi - spragnionych dalszego podziwiania jej fenomenalnych prac zapraszam na jej blog -
Anstahe.
|
Oto schowek na przydasiowe skarby, których Zosieńka strzeże niczym oka w głowie. |
|
Pojemniki na kawę i herbatę. Zosieńka ostatnio obtłukła róg takowego pojemnika, więc z niezwykłą radością powitała nowe. Ślubnego ucieszył szczególnie pojemnik na kawę, Zosieńkę ten na herbatę... ;) |
|
Cudnej urody podstawki, Zosieńka obejrzała szczególnie dokładnie, próbując podglądnąć mistrzowski warsztat. |
|
Ta blaszka przyda się Zosieńce szczególnie.... |
|
.... choć powinna się na niej jeszcze znaleźć przypominajka a własnym adresie ;))) |
|
Kociska... żywcem jakby Cichociemna :)) |
|
Zosieńka się z tym zgadza... kot dodaje smaczku i uczy... pokory ;) |
|
Nic dodać nic ująć! |
|
To sobie Zosieńka zawiesi na "oczach", co by się stresować niepotrzebnie nie musiała ;)) |
|
Cyferki z kociskami... Zosieńka rozpływa się w zachwytach... |
|
Wiem, wiem to sępolia a nie bazylia, ale powstrzymać się był ciężko, by nie wypróbować :))) |
|
No i jak Zosieńka ma hołubić swą dysfunkcję motywacji, jak dostała tyle cudków? Trza będzie to wszystko na wiosnę wysiać, żeby się nie zmarnowało ;)) |
|
Tę technikę, którą Danusia posługuje się po mistrzowsku, Zosieńka nieodmiennie podziwia... |
|
... i dlatego jest głęboko wdzięczna za ten prezent! |
|
Danusia dobra dusza jest i wiedząc co Zosience jest potrzebne do życia oprócz powietrza i odrobiny strawy, obdarowała Zosieńkę jej ulubionym kordonkiem. Pytanie się tłucze po zosieńkowej główce - skąd Danusia wiedziała, że Zosieńka ten właśnie kordonek, o tej grubości lubi najbardziej??? |
|
Tu Zosieńka będzie mogła się wyżyć dekupażowo! :)) |
|
Danusia pomyślała również o serwetkach, żeby Zosieńka miała nie tylko na czym ale także czym wyżywać się dekupażowo ;))) |
Droga Zosieńko! Jak widzisz, jest jeszcze wokół Ciebie wiele życzliwych duszyczek! Prezenciki przednie... Akurat to, co Zosieńki lubią najbardziej......... ;)))
OdpowiedzUsuńParsknęłam śmiechem, co do tego kodu pocztowego, ale na poczcie chyba powinni się już conieco do tych przebojów z cyferkami przyzwyczaić (chyba wiesz co mam na myśli...hihi ;) )
I teraz kochana chcąc nie chcąc musisz ogródek ziołowy na wiosnę urządzić! Nie ma zmiłij się! Wszystkie ziółka, tak jak na etykietkach - przed Slubnym będzie wyzwanie bojowe skopać rabatkę, a Twoje to wszystko wysiać i mieć na oku!
Uściski! :)
Miejscowa poczta jest obeznana z Zosieńką i to zarówno osobiście jak i telefonicznie... niestety reszta poczty krajowej jeszcze Zosieńki nie zna :( Znaczy się zadanie przede mną do wykonania ;))) A tak nawiasem mówiąc czy to nie wstyd własny adres pomylić?! ;)))
UsuńJa o tym ogródku to w kategoriach doniczkowych myślałam! Donice, skrzynki na tarasie se poustawiam, pięknie blaszkami pooznaczam i podziwiać będę! :) Od jakiegoś czasu zauważam u siebie dziwną niechęć do katorżniczych prac a prace ogrodowe kategorycznie się do nich zaliczają. Uprawa w donicach i skrzynkach jest zdecydowanie przyjaźniejsza :)))
"Kurcgalopkiem" to dopiero brzmi. Masz piękny dar budowania napięcia, niczym Hitchcock. Ale się nie dziwię, cudne przedmioty dostałaś, te blaszki chyba też zamówię.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.:)
Zosieńka chodzi po domu dumna jak paw jaki co najmniej ;)))
UsuńWłaściwie można by rzec, że sezon gwiazdkowy u Zosieńki został otwarty :)
To nie Zosieńka buduje napięcie, jeno życie... ;)
Pozdrawiam gorąco! :)
Piękne prezenty. Pięknie zrobione. A ja teraz czekam na twoje dekupaże:):):) I założę się, że na pierwszy ogień pójdzie lawenda:):)
OdpowiedzUsuńDodam też, że dom bez kota to dom z psem, a dom bez psa to właśnie mieszkanie:):)
Ja to bym uogólniła, że dom bez zwierza to mieszkanie, choć przyznać muszę , że kot jest przypadkiem szczególnym... ;))
UsuńDekupaż będzie ale nie z lawendą :) Jak widać lepiej się nie zakładać ;)))
Zosieńko lgną do ciebie cudeńka:)
OdpowiedzUsuńKu mej radości niewysłowionej! :)))
UsuńZosiu, zostałaś wspanmiale obdarowana! Piękny prezent!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Czujem sie jak królowa jaka! ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco! :)
Fajnie jest dostawac prezenty! Też to lubię! Budzi sie wówczas w człowieku taka dziecieca radość. Coś jak w czasie święta Mikołaja czy Gwiazdki.
OdpowiedzUsuńCieszę się Zisieńko Twoim ukontentowaniem, tym bardziej, ze prezenty takie trafione, a to jest wielka sztuka! teraz rozwiniesz skrzydła i będziesz przy pomocy nowego kordonka oraz farb i innych utensyliów do decoupagu tworzyć aż do satysfakcjonującego Cię finału. A potem? Od nowa rzecz jasna, gdyż tworzenie dodaje zyciu cudownego smaku!Ściskam Cie serdecznie, kreatywna duszyczko!:-))***
Oleńko, Ty mnie rozumiesz! :)) Dokładnie tak się czułam, jak dziecko na gwiazdkę :)))
UsuńZ tworzeniem jest dokładnie tak samo, bez względu na to co się tworzy, rzecz w tym by gonić króliczka a nie by go złapać ;))) Tyle wzorów, tyle możliwości a życie takie krótkie...i pomyśleć, że są ludzie na świecie, którzy się nudzą?!
Ściskam i parę liści lipowych (już chciałam napisać lipnych) posyłam do Ciebie! :)***
Podziwiam Twoje opanowania, ja przy rozpakowywaniu paczek budzę w sobie dziecko i zapominam o ekologi. Ależ skarbami Cię Danusia obdarowała, się będzie działo wielowątkowo. Tylko Zosiu nie zapomnij o nas : ) Twoje opowieści są niesamowite.
OdpowiedzUsuńA gdzieżbym zapomniała, doba wprawdzie krótka, ale starać się będę ze wszystkich sił... :)))
UsuńOdzysk ekologiczny we krwi posiadam i choćby nie wiem co... inaczej nie potrafię ;)))
Dzięki duszyczko za dobre słowo :-D
Ło matko !!!!!! Aż tyle prezentów dostałaś ???!!! I blaszek tyle ? Szczególnie ta : " W tym domu mówimy prawdę..." zapadła mi w serce i te kocie , i ziołowe...! Ech ! Wszystko piękne !!! W osłupienie wprowadziłaś mnie swym stanem "w niepełnym uzębieniu" - uhahałam się :)) Ściskam i pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńJa już dawno się poddałam i na pytanie - co podoba mi się najbardziej - po prostu się zawieszam, nie mogąc podjąć decyzji ;))
UsuńWieść o Twym uhahaniu wprawiła mnie w świetny nastrój ;-D
Ściskam i buziaki zasyłam! :))
Widzę, że Danusia pięknie naumiała siekartonażu. Pudło pierwsza klasa, brawo Danusiu.
OdpowiedzUsuńZosieńko śliczności dotarły do Ciebie... wiem bo wszystkie te cuda oglądałam u Danusi ( może nie te egzemplarze ) ... a kartonażu Danusia uczyła sie gdy u niej byłam :)
Fakt w następnym roku ogródek być musi nie ma wymówki.
A to się kartonaż nazywa... Zosieńka owo pudło długo oglądała i podziwiała jego wykonanie, nie wiedząc, że technika owa posiada tak uczoną nazwę ;)
UsuńZosieńka czuwa nad swymi skarbami niczym kwoka nad kurczętami. Ślubny taktownie rzuca uwagi, by Zosieńka może miejsce wybrała, to on by chętnie jakieś haczyki umieścił, ale Zosieńka jeszcze w szoku podarunkowym jest i nijak sobie wyobrazić nie może, żeby te wszystkie skarby mogły się znajdować dalej niż pół metra od niej (słownie pięćdziesiąt centymetrów). Dodatkowy ubaw Ślubny posiada wew związku z tym, że Zosieńka przenosząc się z pokoju do pokoju, wszystkie te skarby przenosi ze sobą :) Ogródek będzie, choć doniczkowy ;))
A tak w ogóle to Zosieńka zazdraszcza niektórym szczęścia bywania na Danusiowych salonach, tudzież bezpośredniego obcowania z Tą wspaniałą, szaloną kobietą! :))
Jak zwykle dzięki Tobie sie uśmiecham. Dziekuje.
OdpowiedzUsuńJak zwykle dzięki takim komentarzom, mam ochotę dalej pisać! :))) Dziękuję! :))
UsuńPrezenciki przecudnej urody ale opis jeszcze piękniejszy.Śmieję się za każdym razem gdy tu zaglądam. Wyżywaj się "dekupażowo" i kordonkowo. Tabliczki ogródkowe i domowe też piękne, nie mówiąc o obrazku wstążeczkowym, wszystko cudne, podarowane z sercem. Śmieję się za każdym razem gdy tu zaglądam.
OdpowiedzUsuńZosieńce ciepło się na sercu robi, jak czyta o uśmiechu jaki jej posty wywołują :))
UsuńPudło z prezentami musiało być spore, skoro tyle śliczności w nim było.Przepraszam, ale uśmiałam się do łez, że z wrażenia biegłaś, jak do pożaru i o zębach zapomniałaś. Listonosz nie uciekał i musiał być troszkę zdziwiony. Generalnie prezenty bardzo przydatne, nie wiem tylko, do czego Ci posłużą numerki z kotkami?
OdpowiedzUsuńNie ma co przepraszać... ;)) Listonosz taktowny człek i przyzwyczajony do zosieńkowych wybryków, trza pamiętać, że za Zosieńką biegną zawsze koty i pies ;) tak, że widok wart jest ujrzenia.
UsuńNumerki jak na razie służą do podziwiania ;)))
Ale niesamowity prezenty, a właściwie prezenty!!! Ciesz się nimi, ciesz.
OdpowiedzUsuńNic innego nie robię, jeno się cieszę! ;))
Usuń
OdpowiedzUsuńdziekuje Ci bardzo za kolejne ciekawe "sprawozdanie" ! a prezent rewelacyjny i piękny!
Cieszy mię bardzo Twe zadowolenie :)))
UsuńRzeczywiscie same slicznosci)))
OdpowiedzUsuńale cudowności :-)
OdpowiedzUsuń