Herbatkę ową nabyła w promocji, przed świętami w ramach prezentu gwiazdkowego dla samej siebie. Prezent ów był szalenie udany, jak wszystkie, które sobie sama czyniła. Zosieńka przez lata wypróbowała wszelakie sposoby wpływania na najbliższe otoczenie, które miały na celu zaowocować otrzymaniem, jeśli nie wymarzonego to chociaż udanego prezentu. Zostawiała w widocznych miejscach gazetki reklamowe z zakreślonymi typami, prowadziła długie monologi na temat swych mrocznych przedmiotów pożądania... Ba! Zdarzało jej się nawet na żywo w sklepie palcem pokazywać, choć uczono ją od małego, że to nieładnie. Jej wysiłki okazywały się daremne. W końcu dziwnym trafem, czas jakiś temu odkryła, że jej najlepszym przyjacielem nie jest ani pies, którego posiadała w ilości sztuk jeden ani tym bardziej brylanty, których nie posiadała w żadnej ilości. Jej najlepszym przyjacielem była ona sama. Błysk geniuszu, który pozwolił jej to zrozumieć, był przełomową chwilą w jej życiu. od tego momentu starała się dbać o siebie najlepiej jak umiała, rozpieszczając się drobnymi dowodami przyjaźni w postaci a to dobrej herbatki, a to znowu kolejnej porcelanowej durnostojki nabytej w KiK za złotych polskich cztery a idealnie pasującej do porcelanowych ptaszków od Dorotki TU .
Jajo nabyła w KiK, bowiem nieopodal Zosieńki w pobliskim miasteczku otworzono sklep tej sieci i teraz Zosieńka Europejka całą gębą, pomykała przy każdej sposobności, między regałami, podziwiając metki z ceną przeliczoną na cztery waluty. Niestety realia życiowe powodowały, że spoglądając na metkę, szukała tylko i wyłącznie napisu 1 euro, nie znajdując go, odkładała towar na półkę.
W jej rozmyślania wdarł się aromat parzącej się herbatki. Zaciągnęła się nim, upajając się niebiańską wonią. Wszystko co dobre kiedyś się kończy - pomyślała niosąc filiżankę do pokoju. Obok fotela leżał haft. Wzięła go do ręki i zaczęła stawiać kolejne krzyżyki. Jak zwykle jeden procesor zajmował się haftem a drugi planował post o odżywianiu. Idea owego przedsięwzięcia pomału już się krystalizowała w zosieńkowej głowinie i według wszelkich znaków na niebie i ziemi w tym tygodniu dojdzie do skutku. Odłożyła robótkę i wzięła w dłonie filiżankę, łyk herbaty przyjemnym ciepłem rozszedł się po jej ciele. Z radością i wielką czułością spojrzała na nowy nabytek i pomyślała jak to dobrze, że zdarzają się jej chwile głupoty, lekkomyślności i nieodpowiedzialności. W sumie Zosieńka powinna czuć się zwolniona z obowiązku bycia mądrą bowiem zęby mądrości nie dość, że wyszły jej późno, co samo sobie o czymś świadczy, to w dodatku długo miejsca w zosieńkowej gębie nie zagrzały ... Pociągając kolejny łyczek z filiżanki doszła do wniosku, że fakt ów całkowicie ją rozgrzesza z lekkomyślności, której postanowiła się odtąd oddawać w sklepach z artykułami dekoracyjnymi... Oczywiście w granicach jednego euro ;)))
Do herbatki był deser w postaci haftu oczywiście ;)))
Ach,te Twoje hafty!!!Uwielbiam je:)A co do herbatki to rozumiem Cię,mi włąśnie kończy sie owocowa:)Już mi jest przykro:)
OdpowiedzUsuńMój ból jest tym większy, ze w mojej okolicy nie znalazłam sklepu, w którym owa herbatkę by mieli... a w internecie to i owszem, ale cena z przesyłką mię przerosła. Trza mi czekać do następnej promocji w markecie ;))
UsuńSliczny te Twoj krzyzykowy deser..wierze ze herbatka Cie raduje a KIK to takze moj sklep w ktorym od czasu do czasu wyszperam cos dla mnie naj..naj..naj..ale to nie zmienia faktu ze czekam na porady i wskazowki jak zgubic te zbedne kilogramy,,,punkt pierwszy mam za soba to znaczy ..jestem dla siebie dobra i jestem moja najlepsza przyjaciolka
OdpowiedzUsuńAlicjo zapewniam Cię, że następny post będzie już mówił o kulinariach :)
UsuńPierwszą lekcję odrobiłaś na szóstkę ;) Najważniejsze to zaprzyjaźnić się sama ze sobą! :))
Zgłodniałam patrząc na Twoje hafty :)
OdpowiedzUsuńOrzeszszszsz! To miało być zamiast deseru! ;)) Jak ta przysłowiowa szklanka zimnej wody, ani przed ani po tylko zamiast ;)))
UsuńJak Ty Zosieńko fantastycznie piszesz:-))) Ja gdybym miała tą samą treść napisać własnymi słowami, to pewnie bym się zmieściła w 10 zdaniach:-) A Ty opowiadanie stworzyłaś ! Uwielbiam czytać twoje teksty!!! Hafciki prześliczne:-) Czekam z niecierpliwością na efekt twoich herbacianych przemyśleń o odżywianiu:-)))
OdpowiedzUsuńBuziaki:-)
Dyć to nie przemyślenia będą tylko relacja bez mała na żywo, z legutkim poślizgiem ;)))
UsuńBuźka!
Dobrze, ze podchodzisz do tej zupelnej rodzinnej ignorancji w kwestii prezentow, z takim dystansem:)
OdpowiedzUsuńHerbatka jest rzeczywiscie niczego:)
Bywam tez w owym KIKU, miewaja tam naprawde b. atrakcyjny towar. Zwlaszcza , gdy przeceniony.
Sliczne hafty.
Buziaki:)
Kiedyś mię to przyprawiało o ból głowy i westchnienia do poduszki... a teraz postanowiłam, że będzie jak w reklamie - Polaku zrób sobie dobrze sam! ;)))
UsuńJak otworzyli tego KiK to nie miałam pojęcia, że to taki fajny sklep! U nas tez mają przeceny a to jest to co Zosieńka lubi najbardziej ;)
Buźka!
takie deserki to ja lubię w postaci hafciku :P
OdpowiedzUsuńI ja też! Przyjemność dłużej trwa i w biedrach nie zostaje ;)))
UsuńZosiu, wszystko co tworzysz mnie zachwyca, ale Twoje teksty łykam, chłonę, wciągam jednym tchem, a potem jeszcze raz, spokojnie delektuję się kazdym słowem. Już mnie stąd nie wyrzucisz, bo uwielbiam tu być-Mistrzu słowa i emocji. Pisz Zośka o tych kilogramach, bo na razie są chęci i oby nie uciekły.
OdpowiedzUsuńNastępny post obiecuję - będzie o kilogramach. Chęci trzymaj, nie puszczaj ja się postaram do końca tygodnia stworzyć jakieś wiekopomne dzieło ;)))
UsuńCzytając Twe pochwały spiekłam raczka niczym pensjonarka :)))
Buźka
Zosiu czy ty moderujesz komentarze, bo napisałam i go nie ma.
OdpowiedzUsuńModeruję - taki los celebrytki ;)))
UsuńApetyczne babeczki;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeno dla oka! ;)))
UsuńNie mam pojęcia co to KiK, czas się dokształcić. To bardzo ważne być swoją dobrą przyjaciółka, ja nie zawsze potrafię. w naszym domku założyliśmy zeszyt marzeń, każdy ma tam swój rozdział gdzie może wpisać marzenia te realne i te mniej realne na dziś do spełnienia. I tym sposobem prezenty są zawsze trafione. Serwetka z haftowanym deserkiem herbatka w kubeczku i podwieczorek mniam. :)
OdpowiedzUsuńKiK to super sklep taki szwarc mydło i powidło, coś jak Pepco ale dużo lepszy i tańszy. Od czasu do czasu robimy takie listy, ale najlepsze prezenty sparwiam sama sobie ;)))
UsuńOj, po takim deserku "na niby" to dopiero zgłodniałabym:)
OdpowiedzUsuńŚliczne babeczki. Pozdrawiam.
Zasada jest taka - haftujemy deserek ale go nie zjadamy ;)))
UsuńPozdrawiam :)
A Gosieńka przysiadła z gorącym kubkiem herbatki z dużą ilością cytrynki i jak zawsze z przyjemnością pochłonęła pisane słowo od Zosieńki ;P
OdpowiedzUsuńZosieńkę bardzo cieszy, że Gosieńka też pija herbatkę. Niech Gosieńka da znać o której pija herbatki, to sobie na odległość wypijemy razem ;)))
UsuńNajważniejsze, to polubić siebie. A tak poza tym, to chyba była najlepsza filiżanka herbatki, bo ostatnia. Muszę Ci jednak napisać, że po dziecięciu latach małżeństwa w końcu dostrzeżono i moje potrzeby wyśnionych gwiazdkowych prezentów. Dostałam same książki. W sumie o czasu do czasu też można samej zrobić sobie niespodziankę, z sympatii rzecz jasna:)
OdpowiedzUsuńHafty bardzo apetyczne:)
pozdrawiam
lena
Jednym słowem pukajcie a będzie wam otworzone :)) Lepiej późno niż wcale, ja jednak już przywykłam do robienia prezentów sama sobie ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Hej!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, post fantastycznie napisany!
Następnie powiem Ci kochana, że nie znam tej herbatki.Czy to jakaś z serii Earl Grey?
Ja ostatnio litrami zaczęłam pić zieloną.Nie dlatego, żeby zbytnio mi smakowała, tylko po to, by trochę te swoje ciałko kochane ruszyć.Widzisz, tak przejęłam się Twoimi zmianami nawyków żywienia, że sama zaczęłam też coś w tym kierunku działać... Jakby nie patrzeć - konkurencja nie śpi! ;)))
U nas mamy Kik.Czasami tam zaglądam, jak jestem na łowach.
I terazsię uśmiejesz... Kupiłam te same białe jajco co Ty! Były jeszcze takie same tylko podłużne.Tych nabyłam chyba trzy, a tych co Ty też coś koło tego.Ideą przewodnią było...
...zasianie w tym rzerzuchy! Chyba nadajemy na tych samych falach, nie uważasz? hihi! ;)
Dorotko bo my jesteśmy z jednej gliny ulepione!!! :-D A co do herbatki to trafiłaś, to jedna z jej odmian. Na przemianę materii lepiej wpłynie czerwona herbata... choć jej smak jest ziemisty i zielona przy niej to ambrozja ;)
UsuńWracając do zakupów to ja je zakupiłam dokładnie w tym samym celu jak Ty. popatrzyłam na jajo i od razu zobaczyłam w nim rzeżuchę!
Dorotko a propos konkurencji, jesteśmy drapieżnikami - warkniemy i po sprawie! ;)))
Buźka!
Kiedyś kupiłam sobie tą czerwoną herbatę...
Usuń... moja konsumpcja skończyła się na jednym kartoniku. Smak przyponinał mi wypłuczyny po suszonych grzybach.Może i ma bardziej magiczne działanie niż zielona, ale smak na tyle obrzydliwy, że wcale mnie do niej nie ciągnie... hihi! ;)
Ta herbatka ma specyficzny smak, ale poszukaj z dodatkiem cytryny i pij ją tak z 10 - 15 minut po zaparzeniu (parzyć najwyżej 3 min). Wtedy jest najłagodniejsza a efekty naprawdę są widoczne :))) Poza tym trzeba się do niej przyzwyczaić to fakt! :))
UsuńJak nie przepadam za herbatą tak Zosieńka mi smaka narobiła, że o tej barbarzyńskiej porze zamiast kawki z herbatką zasiadłam :)
OdpowiedzUsuńŻe o mufinkach i smaku nie wspomnę bom się zaśliniła...
Z ogromnym zainteresowaniem czekam na sposób wykorzystania owych słit hafcików :)
Pozdrawiam Ania
Bo herbatka jest najlepsiesza pod słońcem , toż to aromat takowy posiada, że... po prostu brak mi słów czasem! ;)) Jakżesz się cieszę, że łaskawszym okiem na herbatkę spojrzałaś :-D
UsuńŚciskam Aneczkę i dobrej herbatki życzę! :))
Twoje hafty są przepiękne- nie można się napatrzyć:)) Też lubię usiąść sobie z kubkiem dobrej herbaty wiec rozumiem twój ból.
OdpowiedzUsuńNic to... jak powiadał Pan Wołodyjowski do swej Basieńki - nic to! Teraz Earl Grey pijać będę ;))) Miło mnie bardzo, że me hafty Twą przychylność znalazły :)))
Usuńsłodki hafcik....a porcelanki wyglądają ślicznie....
OdpowiedzUsuńSłabość posiadam do porcelanek ;) jakoż i innych durnostojek, które z uwielbieniem ustawiam gdzie się tylko da... a potem klnę w żywy kamień, jak trzeba je odkurzać. Ot, taka sprzeczność wewnętrzna... ;))
UsuńPyszny hafcik;) A z prezentami i u mnie podobnie, mogę wzdychać przed wystawą, rozpływać się nad duperelkiem z zachwytem w oczach - nie zostaje to zazwyczaj zarejestrowane przez receptory mężowskie. Czasem podejrzewam że to z premedytacją jest czynione żeby nie zwiększać zanadto stopnia zagracenia domu... Trza samemu od czasu do czasu zadbać o swój poziom serotonin.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI mnie przez wiele lat po ślubie przykro było z tego powodu... aż w końcu przestałam czekać aż los w postaci męża obdaruje mnie wyśnionymi gadżetami... poszłam po rozum do głowy i wyszło mi, że i ja posiadam parę wad, z którymi on musi żyć, a jeśli tak to prezenty mogę sobie sama kupować ;)) Problem został rozwiązany i pożycie małżeńskie na tym zdecydowanie zyskało ;))) Pozdrawaim gorąco!
UsuńCieszę się , że wróciła Zosieńka pełna autoironii w dobrym tego słowa znaczeniu. Bardzo lubię czytać o jej codziennych perypetiach i różnych przemyśleniach! a hafciki słodziutkie, oj słodziutkie... :)
OdpowiedzUsuńAutoironia to chyba moje,,, momencik drugie - nie, trzecie - nie, taak! czwarte imię ;-D i mam czasem wrażenie, że ulubione ;)) Cieszy mnie bardzo, że lubisz śledzić jej perypetie. Zosieńce bowiem często się zdaje, że prowadzi szalenie nudny żywot...
UsuńBuźka!
O, i to jest dopiero sztuka, by "szalenie nudny żywot" opisać tak, aby wszystkim zdawał się niezwykle atrakcyjnym!;) Poważnie, masz świetne pióro, ale to już kiedyś pisałam. Co nie znaczy, ze nie będę tego powtarzać!;) Babeczki są przesłodkie i jako hafcik i jako one same.;)
OdpowiedzUsuńPromyczku kochany, naprawdę tak myślisz? :)
UsuńŻe masz świetne pióro? Oczywiście, że tak. A znam się na tym, w końcu jestem filologiem polskim.:) Powinnaś pisać powieści.
UsuńDobrze, że sie doczytałam w powyższyck komentach, co to ten KiK. U nas niczego takiego nie ma, niestety...
OdpowiedzUsuńAle herbatkę wonną tez lubię. Wprawdzie nie Lady, ale moja też nie od parady - najlepiej z miętą i lipą oraz melisą - a wszystko z własnego ogródecka!
Lubię czytać te Twoje posty - małe dziełą sztuki - a w nich humor, lekkośc, blas i oko puszczane do czytajacego.
Uściski zasyłam serdeczne, Zosieńko kochana!:-)***
U nas dopiero co otwarcie było tegoż KiK było... właściwie nie dopiero co, bo to już ze dwa miesiące temu było ;)) Przyznaje się, że ja raczej za tradycyjna herbata jestem, ale zawdzięczam to obciążeniu genetycznemu ;) Podtrzymuję tradycję, która trwa od kilku pokoleń wśród moich przodków po kądzieli :)
UsuńCiesze się, że sprawia Ci przyjemność ta moja pisanina. Ja niecierpliwie czekam na Twoje posty. Cezary ma dobry styl i ciekawe spojrzenie, ale mnie brakuje Ciebie!
Ściskam i buziaki zasyłam! :)****
Dzięki Zosieńko! Jak się ostatecznie zbiorę, to coś na pewno spłodzę. A na razie...codzienna akcja chrust, bo coraz większa zimnica idzie! Brrr!Na to i herbatki czarodziejskie nie pomagają!
UsuńCałusy zasyłam i dużo....bardzo duzo życzliwych mysli!:-))***
A Ty się za pisanie książki wzięłaś już ?:)
OdpowiedzUsuńAleż te wyszywane babeczki wyglądają apetycznie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem smakoszem różnych herbatek. A od pewnego czasu to nie wiem, albo mój zmysł smaku i powonienia osłabł, albo jakość herbat serwowanych w handlu się pogorszyła.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Pogorszyła się zdecydowanie, ja mam podobne odczucia jak Ty! I to mnie przeraża, bo sięgam po coraz droższe... a w portfelu mam coraz mniej :(
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Lubię czytać Pani bloga, na każdy post czekam z niecierpliwością.Podziwiam Pani hafty i poczucie humoru.Pozdrowienia. Hania
OdpowiedzUsuń