sobota, 7 lutego 2015

Jak schudnąć czyli wszystko od początku ;) odc. 1 - Śniadanie

 Planów ci ja miałam co nie miara jak posta tego napisać, ale gdy zasiadłam do klawiatury, w głowie poczułam pustkę rozległą niczym mickiewiczowskie stepy akermańskie.  Zadumałam się głęboko i postanowiłam zacząć od początku.
Z wagą od dzieciństwa nie posiadałam żadnych problemów, jeśli już to raczej była za niska niż za wysoka i tak dotrwałam do ponad 2/3 mojego dotychczasowego życia, wspomagając w tym czasie nasz kraj nowymi obywatelami w ilości - sztuk dwa. I kto wie co by było, gdyby nie przejażdżka karetką, pobyt w szpitalu i w końcu diagnoza -astma alergiczna. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co zrobić i stres z tym związany postanowiłam zajeść. W ciągu półtora miesiąca przytyłam tyle, że przestałam się mieścić w spodnie. Przez lat naście w końcu doszłam prawie do 90 kg i zaczęłam z wyraźną niechęcią spoglądać do lustra. Pewnie dalej bym trwała w tym stanie gdyby nie blog na który zaglądacie. Autocenzura mi się włączyła, gdy zauważyłam jak często narzekam na lustra a właściwie moje w nich odbicie. A i zdrowie dotkliwie zaczęło mi doskwierać. Jako, że służbę zdrowia jaką mamy to widać i czuć ( niestety), czas najwyższy był coś z tym zrobić. Zalęgło się we mnie pytanie - dlaczego nie mogę schudnąć? Odpowiedzi zapisałam na kartce:
- nie chudnę, bo lekarstwa, które zmuszona jestem ćpać bez opamiętania mają skutki uboczne w postaci nadprogramowych kilogramów
- nie chudnę, bo mam wolniejszą przemianę materii
- nie chudnę, bo nie stać mnie na dobre jedzenie a wiadomo, że biedni jedzą najgorsze, więc tyją
- nie chudnę, bo się starzeję a im człowiek starszy tym grubszy
- nie chudnę, bo jem niezdrowe ale smaczne rzeczy, ale przecież trzeba na coś umrzeć
- nie chudnę, bo mi się nudzi, bo jestem zestresowana a rozwiązuję te problemy jedząc
Przeczytałam własne gryzmoły i napisałam drugą listę obok:
- moje leki nie mają wpływu na moją wagę, są jedynie wygodną wymówką
- jak przez większość życia miałam dobrą przemianę materii, to mam taką nadal
- zdrowe jedzenie jest tańsze niż batoniki, ciastka, cukierki czy też fast food
- są ludzie 60, 70, 80 letni nadal szczupli, zaawansowany wiek nie łączy się z nadwagą
- można się zajeść na śmierć, ale lepiej umrzeć z powodu zgrzybiałej starości
- jedzenie jest paliwem a nie rozrywką czy odstresowaczem

             NIE ŻYJEMY PO TO ABY JEŚĆ LECZ JEMY PO TO ABY ŻYĆ

Przyczyna krągłości jest zawsze jedna - JEMY ZA DUŻO!!!
Po pierwsze odstawiłam całkowicie batoniki, cukierki i tym podobne. Na czarną listę trafiły wszystkie bez wyjątku napoje słodzone i gazowane. Wszystko co ma napis light trzymajmy od siebie z daleka. Brak cukru jest rekompensowany większą zawartością tłuszczu i skrobi, a słodziki wszelakie powodują zwiększony apetyt na cukier czyli słodycze. Poza tym jemy i pijemy tego light zawsze więcej, usprawiedliwiając to napisem light ;) Po pierwszym szoku, kiedy przechodząc koło półek ze słodkościami łykałam łzy rozpaczy (naprawdę!), postanowiłam zmienić nawyki żywieniowe.

Jedzenie odtąd miało być tanie, zdrowe i łatwe (czytaj - szybkie) w przyrządzaniu.
Oto  moje śniadanie



Pół chleba o wadze 200 g starcza dla mnie i mojego Ślubnego na cały dzień :)



Na chlebku jest prawdziwe masło, tylko cienko posmarowane.



Tak wygląda mój zestaw śniadaniowy, pomidor można zastąpić ogórkiem, papryką itp.


Wędlina jest dowolna, co kto lubi, ale warunek jest jeden musi być cieniutko pokrojona.



Do śniadania piję herbatę, kawę zbożową, czasem z mlekiem. Oczywiście bez cukru :)

Jem powoli, żując z namaszczeniem bez popijania. Popijając każdy kęs skracamy posiłek a czas trwania posiłku jest bardzo ważny (najlepiej 15-20 minut). Kiedy żujemy na sucho trwa to dłużej. Herbatkę czy kawę wypijam na koniec.  Zwierzolubnych zachęcam na spojrzenie na czworołapnych milusińskich - najpierw jedzą,  potem piją ;)

Dobrze jest mieć w domu wagę a najlepiej dwie ;)) Jedną należy umieścić w łazience i od razu o niej zapomnieć. Będziemy z niej korzystać od czasu do czasu. Zawsze o tej samej porze, najwygodniej to robić rano po przebudzeniu. Unikniemy w ten sposób stresu  w stylu -"orany przytyłam po obiedzie". Obiad, który został przed chwilą spożyty też waży, w energię zostanie dopiero przetworzony :)
Drugą wagę trzymamy w kuchni i z niej na początku korzystamy bez przerwy, wciąż i ciągle aby wyrobić sobie"oko" ile co waży.
Ja przez pierwszy miesiąc jadłam 1000 kalorii, potem w przeciągu trzech miesięcy doszłam do przeciętnie 1500-1900 kalorii. Nie przekraczam górnej granicy, jednak staram się nie popaść w obsesję i jednego dnia to jest 1400 a drugiego 1800 :)
Tu jest link do strony z tabelami kalorii wszystkich produktów http://kalorycznosc.eu.interiowo.pl/

I to by było na tyle na dziś. Następny odcinek będzie o drugim śniadaniu. Mile widziane wszelkie pytania dotyczące powyższego tematu :))
We w związku z tym, że zbliżają się Walentynki przedstawiam hafcik jak najbardziej na temat ;)
Kanwa 14 ct muliny jak zwykle widzimisię - moje oczywiście ;)
Poniższy deser jest oczywiście z a m i a s t ! ;-D








34 komentarze:

  1. Zosiu, trzymam za ciebie kciuki, ja tez bardzo pilnuje sie z jedzeniem, staram sie zapychac salatami i owocami, a poza tym pije duzo wody. Bardzo zdrowo jest wypic codziennie rano wode z wycisnietym sokiem cytryny, woda powinna byc lekko ciepla. Dziala to oczyszczajaco, uodparniajaco, poprawia przemiane materii . Tez mam smutek w czach jak musze przejsc obok batonikow, ale wychodze z takiego zalozenia, ze wszystko jest dla ludzi i raz na jakis czas mozna sobie pozwolic. Hafcik przesliczny:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja batoniki odstawiłam zupełnie, raz na dłuuugi czas zjadam kawałek czekolady o dużej zawartości kakao i raz w tygodniu racze się ciastem w rozsądnych ilościach, plus do tego owoce i nie mam napadów głodu cukru ;))
      Dzięki za radę o soku cytrynowym :)
      Pozdrawiam :))

      Usuń
  2. Zosiu, a co z tymi płatkami na śniadanko, o których wszędzie piszą? Czy traktować je jako zamiennik czy lepiej zrezygnować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczytałam się o płatkach co nie miara a że opinie były z przewagą tych negatywnych (ponoć dietetycy już nie zachwalają ich tak bardzo), zrezygnowałam z nich stawiając na tradycyjne produkty. Niżej wklejam tekst, który mądrze mówi to co chciałam Ci przekazać na ten temat. Ja jestem na nie :)
      "Jak wiadomo, w diecie redukcyjnej nic co ma wysoki indeks glikemiczny nie może być słusznym wyborem. Niestety, zarówno płatki kukurydziane, jak i tym bardziej mieszanka musli obfitująca w suszone owoce, przegrywają ze zwykłą kanapką z pełnoziarnistego chleba z chudym serkiem, czy wędliną. Sytuacja jeszcze bardziej się pogarsza, gdy płatki są wysoko przetworzone i zawierają dodatkowo cukier, czy nawet „miód”. Po takim śniadaniu i po szybkim, ale krótkim „piku” glukozowym, poziom cukru we krwi raptownie spada, co owocuje stosunkowo szybkim atakiem głodu. Taka sytuacja nigdy nie będzie pomocna w trakcie procesu odchudzania."

      Usuń
  3. Zosieńko kochana - bardzo dobrze, że o tym wszystkim piszesz. Bo to niby oczywiste wszystko a wciąz dla wielu tak trudne do zastosowania. Po prostu mniej jeśc i ograniczyć spożywanie tego, co najbardziej tuczy.Uświadamiasz tym samym ludziom, że mozna schudnąc nie głodząc się i nie wyrzekając się wszystkiego. To jest mozliwe. To jest proste. Wystarczy podjąc decyzję o zmianie sposobu zywienia, wdrażać tę decyzję uparcie w zycie i ...mieć obok partnera, który zgadza sie z nami i w imię wyższego dobra będzie nas wspomagał w nowym trybie zycia, jedząc to, co my i nie narzekajac na nic. Wszystko w imię zdrowia i wspólnego dobra.
    Brawo Zosieńko! Robisz bardzo dobrą robotę!Na pewno pisaniem o swoim mądrym odchudzaniu pomożesz wielu ludziom!
    Całusy zasyłam i serdeczne myśli!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się zgadza Oleńko kochana, tylko z tym partnerem mnie wspierającym to tak nie do końca... to ja robię za tego żandarma niestety... ;))
      Jednak mam świadomość, że z każdy miesiąc pracuje na moją korzyść, bo wszak wiadomo nie od dziś, że przyzwyczajenie drugą natura człowieka :)))
      Dziś już mi wirus trochę odpuścił, mam nadzieję, że Ty też już lepiej się czujesz :)
      Ściskam i buziaki zasyłam! :)***

      Usuń
  4. Ja zupełnie przypadkiem odkryłam cudna dietę , schudnąć można bez wysiłku.Może Ci się przyda.W mojej lodówce gości to czego nie lubię.To co uwielbiam jeść jest na liście rzeczy zakazanych.W ten sposób przez 10 miesięcy pozbyłam się 15 kilogramów bez jakiegoś większego wysiłku a co najważniejsze bez efektu jojo.Teraz nawet jak coś " podjem " to waga nie reaguje błyskawicznym wzrostem.Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tośmy razem na to wpadły, bo ja też unikam potraw szczególnie smacznych. Ograniczyłam sól a w mojej lodówce próżno szukać frykasów ;)
      Jedzenie jest proste i strawne i tyle ;)
      Powodzenia Ewuniu!

      Usuń
  5. Ptaszki słodziutkie:) A ja dodam- zamiast chleba jem chlebek (deseczki) Burgera (Kaufland). Można Wazę, ale ona jest taka papierzasta, a Burger ma dodatkowo ziarenka różnych roślin. Jem 3 takie deseczki posmarowane białym serem (nie smaruje ani margaryną, ani masłem-w ogóle). Do tego czerwona papryka, pomidor, plastry zielonego ogóra czy co tam jeszcze do pogryzania z warzyw. No i tak, jak piszesz, cienko wędlinę:)

    Zosiu, nie chcę Ci ukraść posta, ale mam dobry sposób, żeby zabić ochotę na słodkie
    Wieczorem do pół szklanki ciepłej wody ( nie może być gorąca) daję wielką łychę miodu i rozpuszczam. Rano dodaję do tego sok z cytryny (świeży) i na czczo wypijam. Potem idę codziennie na 15 minutowy spacer z psem. I można jeść śniadanie.
    Miód zabija ochotę na cukier i jest bardzo leczniczy, ale nie można go jeść za dużo bezpośrednio "na żołądek" , dlatego tak go traktuję.
    Miód jest kaloryczny, jednak te kalorie nie są tak groźne, jak w słodyczach.
    No i nie słodzę w ogóle niczego, a wodę piję tylko niegazowaną. Mamy podobne sposoby na zrzucenie wagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margarynie powiedziałam zdecydowane nie! Masło używam, ale w ilości jak widać na zdjęciu śladowej ze względu na witmine A
      Przyznam się, że nie wiem ile kalorii mają twoje "deseczki", moje dwie kromeczki to 40 g pieczywa (półciemne).
      Faktycznie mamy bardzo podobne sposoby na zrzucenie wagi, po prostu zdroworozsądkowe ;))) Ochotę na słodkie to ja miałam na początku, teraz już nie miewam takich napadów. Ważne było by pozbyć się przyzwyczajenia nieustannego pogryzania słodyczy przez cały dzień. Początki jak zwykle do łatwych nie należały, ale teraz już mnie nie ciągnie do zakazanych regałów w sklepach ;))

      Usuń
  6. Ja to poszłam na łatwiznę i wykupiłam sobie dietę u dietetyka. Chciałam zrzucić 8 kilo i się udało. :) To, co napisałaś, zgadza się z tą moją dietą.:) Stwierdzam stanowczo, że schudnąć się da, gorzej utrzymać wagę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję się, że dietetyk odstraszył mnie ceną, ale też wydziwionymi daniami. Wiedziałam, że to u mnie nie wypali. Po wielu trudach opracowałam plan posiłków, który skutkuje spadkiem wagi i przy okazji mam więcej czasu ;))

      Usuń
  7. Czyli pierwsze zmiany muszą być w głowie i konsekwencja. Muszę sobie zrobić taką listę motywacyjną, ale w innym temacie. Życzę wytrwania. :) Walentynki piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bez tego ani rusz i to nie tylko w tematach kulinarnych :))

      Usuń
  8. Nareszcie ktoś pisze z sensem, wyjaśnione jak " krowie na rowie ", ja bym tylko chciała wiedzieć o jakim wagowym problemie mówimy i iloletnim , hmmmm nazwijmy to doświadczeniu , powiedzmy życiowym :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doświadczenie życiowe... znaczy się ile wiosenek już za mną? Pięć krzyżyków na karku dźwigam ;)) Do zrzucenia było 30 kg z czego pozbyłam się już 21,5 kg. Zmiana nawyków żywieniowych zaczęła się 1 lipca 2014 r.
      Pozdrawiam :))

      Usuń
  9. Zosiu ja już swoją dietę zaczęłam w poniedziałek 2 kg mniej!! Jeszcze tylko 20 i będzie dobrze. Czekam z niecierpliwością na kolejny post. A powiedz mi prosze ile tobie zajęło zrzucanie 20kg??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki! Zaczęłam 1 lipca zeszłego roku. Były momenty, że kilogramy leciały w oczach a czasem stawały i ani rusz... by po chwili znów zlecieć na łeb. Bądź cierpliwa i konsekwentna. Na pewno się uda!

      Usuń
  10. Przeczytałam wszystko uważnie, komentarze także.
    W życiu udało mi się poważnie schudnąć dwa razy. Głównym punktem sukcesu, było upór i samokontrola. Obecnie staram się do tego wrócić, bo moja waga nigdy taka wysoka nie była jak teraz.Podobnie jak Ty przemyślałam sprawę, co jest powodem braku powodzenia - wiek, stres, etc. Sniadanie przedstawione na zdjęciach przez Ciebie jest bardzo podobne do mojego, które... jadam lata całe! Nie wychylam się poza dwie kromki chleba. Obiad jest też w normie. Najgorszy jednak czas to?
    Popołudnia i wieczory!
    Wtedy jest nie tylko podżeranie...Ba! wręcz ogólne orgie w lodówce! hehehehe! Myślę, że właśnie ten czas jest krytyczny dla wielu z nas. Dlatego pogrzebałam w pamięci co Ja w t e d y (kiedy tyle schudłam) robiłam w tym czasie, żeby nie myśleć o żarciu.I co? Robiłam to co lubiłam - zamykałam się w sypialni, dreski na tyłek, słuchawki na uszy, MP3...
    ... i tańczyłam (czytaj : wygibasiałam się) przed lustrem. Robiło mi to super frajdę (przynajmniej nikt mnie nie widział...hihi!).
    Dobrą motywacją jest też nie narzucanie sobie, że - ot, i muszę schudnąć 20 kg...
    Jasne, że warto wiedzieć ile się ma nadwyżek, ale... Naprawdę bardziej motywujące są mniejsze zwycięstwa, powiedzmy narzucenie sobie schudnięcie 5 kg na początek. Jeżeli się to uda, to jest to najlepsza motywacja do walki z kilogramami dalej i chęć do sięgnięcia po następne zwycięstwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się Dorotko, że u mnie na początku najlepszą motywacją było zdrowie. Przy moim steranym kręgosłupie to ja już ledwo chodziłam... Postawiłam sobie przede wszystkim za cel by zacząć jeść zdrowo, nie koniecznie smacznie. Z moich doświadczeń wynika, że im coś jest smaczniejsze tym tego więcej zjem a w konsekwencji utyję, nie ma cudów! Nie narzucałam sobie w jakim czasie uda mi się to zrobić. Prawdę mówiąc sama jestem zaskoczona, że poszło tak szybko :)
      Moim największym zwycięstwem jest to, że zaczęłam się zdrowo odżywiać, spadek wagi jest dodatkowym bonusem :))

      Usuń
  11. Brazwo za samozaparcie. Najgorzej utrzymac wagę. Dobrze wypić przed posiłkami szklankę wody ,wtedy zje się mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypicie wody wypełni żołądek, ale po krótkim czasie spowoduje głód. Bardzo skuteczne jest powolne, spokojne jedzenie. Często jedzone małe porcje jedzenia, długofalowo powodują zmniejszenie się objętości żołądka, co z kolei pozwala nam się szybciej zasycać po zjedzeniu mniejszych porcji ;)))

      Usuń
  12. Zosiu,ja od dłuższego czasu jem mniej i myślę co jem.Zajrzyj do mnie,pokazałam kilka śniadań o niewielkiej ilości kalorii a są bardzo zdrowe i smaczne:http://smakzycia1.blogspot.com/2014/03/pomysy-na-zdrowe-sniadania.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana u Ciebie takie frykasy, że szybko znów bym przytyła ;))) Stawiam na jedzenie nie urozmaicone smakowo aby nie pobudzać apetytu ;)
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  13. No ja nie wiem czy w obliczy takich słodkości- nawet haftowanych- byłabym w stanie utrzymać dietkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się skupiam na hafcie to nie mam czasu na myślenie o jedzeniu :)))

      Usuń
  14. Fajnie poczytać, jak ktoś to robi! niby robię to samo, chociaż i złapie mnie chętka na słodycz trującą, a mimo to jakoś trudno zrzucić tę nadwyżkę.....ja to "zwalam" na geny i wiek niestety...Pozdrawiam Zosiu i będę z uwagą śledzić Twoje kolejne wpisy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basieńko jakbym siebie słyszała ;) Wydawało mi się, że jadam jako ten ptaszek, tu dziubnę, tam dziubnę... faktycznie dziubałam od rana do wieczora ;) Na początku przydaje się waga w kuchni, która pozwala nam ocenić wagę tego co jemy. ;)

      Usuń
  15. Z ogromną przyjemnością przeczytałam Twoje teksty, uwielbiam ludzi z poczuciem humoru i taką pozytywną energią. Wyrazy uznania dietowego. Ja co prawda nie muszę, ale trzymam się kilku zasad, jeśli słodycze to tylko rano, 4 posiłki, żadnego podjadania, jeśli czuję, że mam więcej, chodzę pieszo i na razie wystarcza.
    Zostaję u Ciebie i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymasz się zdrowych zasad i bardzo dobrze! Ja zbłądziłam i stąd mój post ;) Nie patrząc na to co ludzie powiedzą, postanowiłam podzielić się swoimi doświadczeniami ;)) Jeśli mnie się udało to każdemu może się udać!
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  16. No tak, wszystko się zgadza.Niby wszystko wiadome a jakoś mi nie wychodzi. To racja że odchudzanie trzeba zacząć od głowy;) Tylko okazuje się że ja mam "słabą głowę"do jedzenia no i co z tym fantem począć???Jakoś moja motywacja jest zbyt krótkotrwała a i wymówek mam bez liku. Do popijania nie przywiązywałam jakoś do tej pory wagi, teraz będę mądrzejsza.No i Zosiu jak często zaglądasz na wagę łazienkową? Czy to jest raz na tydzień czy częściej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wagę zaglądam tak jakoś raz w tygodniu, kontrolnie rano po przebudzeniu. Częściej tego nie robię, by uniknąć popadania w obsesję śledzenia każdego dekagrama. Wart też czasem, kiedy waga stoi wziąć centymetr i zmierzyć się. Tkana mięśniowa zajmuje mniej miejsca ale więcej waży od tłuszczowej. Czasem waga stoi ale sylwetka nabiera ładniejszego kształtu :))

      Usuń
  17. Zosiu Kochana brawo! Pomysl z lista -swietny.I trzymam kciuki za utrzymanie wagi.
    A wiesz, ze lody tez sa dobre na odchudzanie?;) serio:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O lodach wiem :) a wszystko dlatego, że organizm musi zużyć więcej energii na ogrzanie pokarmu do temperatury ciała, niż dostaje go z lodów ;))
      Buźka! :))

      Usuń