Ostatnie piknięcie za mną, znaczy się pikować skończyłam. Jeszcze przyciąć równiutko, zrobić lamówkę, obszyć... i zacząć korzystać :)) Pokazywać na razie nie ma co, więc dziś haft, który powstał w styczniu i był przyczyną opóźnienia procesu twórczego podłokietników patchworkowych;)
Sporo było myszek Beatrix Potter, więc nie mogło zabraknąć kotów.
Takie dwa kociaki rozrabiaki na wiosennej łączce.
Za wiosną mi się ckni...
Kurczę te koty są śliczne, cala ta seria jest niezwykle urokliwa, ciekawe co zrobisz z kotkami :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki,one się już bawią z motylkowym, bratki już kwitną, mają wiosnę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHafcik cudny, bardzo wiosenny i za oknem dzisiaj prawie wiosna. Słońce świeci mocno, można bardziej optymistycznie spojrzeć na świat. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPrzesłodkie! A zdradź tajemnicę, co potem robisz z haftami?
OdpowiedzUsuńGenialny ten hafcik, ciekawa jestem jak go zagospodarujesz. W sumie to też mi już tęskno za wiosną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kociaki słodziaki. Z przyjemnością się na nie patrzy.
OdpowiedzUsuńŚliczne wiosenne kotki :-) Też wiosny już chcę ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
O, coś dla mnie!;) Ale tak patrzę na tego pierwszego kota i się zastanawiam usilnie, co on ma na głowie?!
OdpowiedzUsuńPrzesłodkie są te kociaki :) Chyba już każdy zaczyna wypatrywać wiosny, mimo że zimę w tym roku mieliśmy prześliną
OdpowiedzUsuńLubię wszystkie koty- żywe, haftowane, malowane. Nie dziwne więc, że i tymi jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńPiękne! Uwielbiam koty :)
OdpowiedzUsuń