Zosieńka z zadowoleniem przeczytała komentarze, jednak pochłonięta wiosennymi porządkami nie miała czasu by indywidualnie na nie odpowiedzieć. Porządki bardzo szybko przekształciły się w grzebanie po wszystkich zakamarkach w poszukiwaniu czegoś co można przerobić na coś innego a dokładniej na fartuszek pasujący do kuchni, która w związku z wiosenną przemianą nie jest już gwiazdkowoczerwona tylko granatowoniebieskożółta. Fartuszek na razie pozostaje w sferze marzeń i planów, za to z licznych resztek nabytych kiedyśtam u krawcowej, powstały poduszki. Poduszki pachną wielkim światem a konkretnie Paryżem! Czujecie jak to brzmi?! PARYŻ! Wszystkie te montmartry, ajfle i takie tam inne... wszak ponoć w Paryżu perfumy z helikoptera rozpylają ;))) Ot wielki świat, nie to co Zosieńkowa prowincja w której jedynym aromatem darmowo rozpylanym jest zapach gnojówki, którą akurat sąsiad użyźnia pole ;)) Na zewnątrz swojskie zapachy a wewnątrz ... wielki świat ;)))
Tkaniny było jak na lekarstwo, więc Zosieńka poratowała się kremowym materiałem, który ozdobiła amatorsko wykonanym transferem ;))
Zosiu Ty te wszystkie podusie ręcznie uszyłaś? : )
OdpowiedzUsuńNo wielki świat.
Tymi ręcyma ;))) dokładnie wszystkie ;)
Usuńprzecudne poduszeczki i faktycznie powiało wielkim światem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI po co się pchać do Paryża jak w domu wygodniej ;)))
UsuńWowwwwwwwwwwwwww!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięęęęęęki!
UsuńOj, powiało wielkim światem, paryskie klimaty zawsze są mi bliskie, poduchy śliczne.:)
OdpowiedzUsuńKlimaty lubię, ale u siebie na kanapie ;)))
UsuńChyba dobrze wypatrzyłam, poszewki są dwustronne?
OdpowiedzUsuńTo teraz masz poduch, a poduch na sofie i to z wielkiego świata motywami... ;)
...a Ja nadal tkwię w motylkach i letniej łące! ;)
Bezbłędnie wypatrzyłaś! Jedna strona paryska a druga... też paryska, ale transferowa ;)))
UsuńI mnie ckni się już za motylkami i letnią łąką! Mus coś kwiatowego uczynić :)))
Zosieńko,poduszki są cudne i tak dużo ich uszyłaś, wspaniale wyglądają na błękitnej kanapie. Wieża Ajfla ładniej prezentuje się na zdjęciach, niż w naturze,to kupa złomu i ulubione miejsce samobójców. Perfumy faktycznie we Francji są wszechobecne. Wchodzisz do sklepu i od progu jesteś spryskana mocnymi perfumami, a potem jeszcze przy każdym stoisku, po krótkim czasie masz męczącą mieszankę zapachową na sobie.Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, dlatego ja wolę podróżować robótkowo ;) Bezpiecznie, spokojnie siedzę na ulubionym fotelu przy aromatycznej herbatce... i z igiełką w ręku podróżuję ;)))
UsuńNiby prowincja, a tu z poduszek powiało wielkim światem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I gdzie tu prowincja? Przytulnie się zrobiło od razu od tych poduszek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
przepiękne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne poduszki poszyłaś. Jak ja dawno nic nie szyłam. Człowiek oducza się takich umiejętności, a potem już tylko kupuje gotowe. Pomyśleć, że jako młoda osoba szyłam chętnie i często przedmioty domowego użytku. Kołdrę dla córci, a to obszywałam zasłony i firanki, trudniejszych rzeczy już niekoniecznie, ale ostatnio znów mi się zamarzyła maszyna do szycia. Tylko czasu jakby coraz mniej. Póki co pooglądam Twoje poduszki, bo takie właśnie by mi pasowały na kanapie, jak mi Kicia podrapie już moje do reszty :).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
:D
OdpowiedzUsuń