piątek, 9 stycznia 2015

Sylwester czyli bal na tańce dzikie i pięć lal!

Dzisiejszy post miał być o dobrej passie. która ostatnio spojrzała na mnie łaskawym okiem. Niestety wrzuciwszy zdjęcia z aparatu do komputera doznałam szoku. Możliwości są dwie albo posiadam stan powszechnie znany pod nazwa delirium tremens a którego ubocznym skutkiem są trzęsące się ręce, albo emocje przy rozpakowywaniu przesyłek, które do mnie docierały po świętach, były tak ogromne, że znalazły ujście w telepawce rąk w trakcie pstrykania fotek. Sesję poczynię ponownie a dziś wspomnienie Sylwestra...

Tak się jakoś poukładało, że kolejny raz spędzałam Sylwestra samotnie. Nie żebym zaraz narzekała, po świątecznej zawierusze, przyjęłam ten prezent od losu z zadowoleniem. W sylwestrowy ranek, podjęłam postanowienie, że spędzę ten dzień przy komputerze, a uściślając grzebiąc w przepastnych czeluściach internetu. Zasiadłam przed ekranem "okienka na świat" i już po godzinie wiedziałam, że był to nie najlepszy pomysł. Po następnej godzinie zastanawiałam się jakież to zaćmienie umysłu na mnie spadło, że wpadłam na taki genialny pomysł. Układałam koce i poduszki, mościłam się jak przysłowiowa kura na gnieździe... niestety mój kręgosłup okazał się o wiele bardziej stanowczy niż ja sama i definitywnie odmówił współpracy. Zrezygnowana wyłączyłam komputer i powzięłam decyzję o zmianie planów. Wista wio łatwo powiedzieć, ale co ja mam robić? Po krótkodługiej chwili postanowiłam wyprawić bal sylwestrowy. Zajrzałam do lodówki w celu ustalenia menu na na wieczór. Po chwili zamknęłam drzwi chłodziarki bom przecie nie pingwin, a sprawa okazała się trudniejsza niż myślałam. Cóż powinien zawierać taki wyjątkowy jadłospis? Po namyśle zdecydowałam się na zimne mięsa, luksusową herbatkę, napoje alkoholowe oraz wykwintny deser. Ponownie rzuciłam sie do lodówki. Z zimnych mięs posiadałam wczorajszy filet z kurczaka, który po dwunastu godzinach spędzonych w lodówce na pewno był zimny oraz niezaprzeczalnie był zwierzęcym białkiem. Z luksusową herbatką akurat nie było problemu, bowiem byłam w posiadaniu napitku o nazwie Lady Gray firmy Twinnings co całkowicie zaspokajało moje potrzeby luksusowości w tej dziedzinie. Za wykwintny deser musiały mi wystarczyć trzy herbatniki jakie pozostały po świątecznej rozpasanej uczcie. Z napojami alkoholowymi miałam dylemat. Szampana nie posiadałam nawet w postaci szmpanskoje igristoje. Przegląd barku uświadomił mi, że mam do wyboru brandy, której nie znoszę, piwo - nie tolerowane przeze mnie na poziomie komórkowym oraz wino kalifornijskie rocznik 2012. Z dostępnych mi trunków zakwalifikowane do uczty sylwestrowej zostało jak się domyślacie wino. Zadowolona z kulinarnych wybryków jakie udało mi się zgromadzić, przystąpiłam do zmiany wizerunku na bardziej rozrywkowy. Odzienie posiadałam na sobie zdecydowanie na temat. Na bluzeczce, którą dostałam od Mikołaja pod choinkę widniał buldożek francuski w czerwonej czapeczce na którego nosie wiła się serpentyna czyli jak najbardziej element sylwestrowy. Jedno spojrzenie rzucone na mą fryzurę, utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest wystarczająco rozczochrana, by móc uchodzić za ekstrawagancką fryzurę sylwestrową w postaci artystycznego nieładu. Już miałam zacząć sylwestrowe balety kiedy zaświtała mi myśl, że powinnam mieć makijaż. mało co nie wpadłam w panikę, bowiem utensyliów do malowania nie posiadam, ale zaraz odetchnęłam bowiem przypomniałam sobie, że oczy posiadam naturalnie podkrążone co przy kiepskim oświetleniu spokojnie może robić za makijaż. Zaopatrzona iście po królewsku, umościłam się w moim ulubionym fotelu. Obok na stoliczku położyłam pilota do wieży oraz tacę z rozpustnymi smakołykami... i tak spędziłybyśmy z moją Psicą spokojnie Sylwestra, gdyby nie północ, w którą gawiedź tradycyjnie zabawia się robieniem hałasu. Niestety zwierzęta, które od lat mi towarzyszą nie znajdują w tej rozrywce nijakiej radości a ja zgodnie z powiedzeniem, że pies i właściciel po latach upodabniają się do siebie, patrząc jak zwierzaki potwornie cierpią w ten czas, straciłam upodobanie do tych rozrywek. Toteż północ, która przyniosła nam kanonadę, której nie powstydziłaby się ruska ofensywa z 45 roku, przeczekałyśmy w bólu i rozterce pt. kiedy to się skończy? Na szczęście kryzys ma proste przełożenie na zasobność portfeli, które w tym roku sądząc po długości kanonady nie były najlepiej zaopatrzone. Po sprawdzeniu, że huczna rozrywka okolicy nie pozostawiła po sobie niespodzianki w postaci zaprószonego ognia w obejściu, mogłam w końcu spojrzeć w Nowy Rok, który na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym od poprzedniego...

Świętom i Nowemu Rokowi towarzyszą życzenia, tak też było i w moim przypadku. Rozmawiając z Dorotką z bloga Weniger ist mehr - Mniej jest więcej    na pytanie co chciałabym dostać, rzuciłam radośnie, że gwiazdkę z nieba ;-D Popatrzcie co przed świętami przyniósł mi Mikołaj:)))






25 komentarzy:

  1. Gwiazdka prezentuje się świetnie i cieszę się, że Ci się podoba! :)))
    Niechaj jak najdłużej oczy cieszy... Patrzę, gdzie zawiesiłaś i jakoś nie mogę skorygować tego miejsca u Ciebie w domu, czy to sypialnia?
    Na dworzu widzę śnieg i... sofę? Czy to jakaś złuda optyczna... ;)
    My Sylwestra spędziliśmy też spokojnie. Nie wydawałam żadnych pieniędzy na fajerwerki, jakoś chciwa się ostatnio zrobiłam i wizja pięciu minut radości, na które godzinę musiałabym ostro tyrać, przekonała mnie żeby sobie ten wydatek darować.
    Menu było takie jak i w poprzedniego Sylwestra - grill raclette na stole i każdy sobie sam piekł mięsko, bekon czy pieczarki, bądź zapiekał własne mieszanki z warzyw i sera w mini patelniach. Było to najbardziej wykwintne jedzonko, jakie byłam w stanie uczynić w dzeń, w który jeszcze do południa byłam w pracy. Butelkę Asti Cinzano obaliłam właściwie sama, bo Najdroższy niepijący (ba! więcej dla mnie!).Skutkiem ubocznym trunku był ból głowy, a grillowania - zapach pieczonego mięsa i przypalonego tłuszczu w salonie, przez następne trzy dni... hehe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Gwiazdka zawisła ostatecznie w dużym salonie. W dużym, bo posiadam jeszcze mniejszy, zwanym potocznie pokojem śniadaniowym :))
      Faktycznie sofę widziałaś, najstarszy i najbardziej zniszczony mebel dostał w końcu przed świętami eksmisję z domu ;)) Gabaryty zabierają dopiero na wiosnę więc postoi jeszcze i postraszy ;)) Choć koty zadowolone z tego prezentu, jak nie padało to wylegiwały się na niej całymi dniami ;)) Dziś po śniegu u mnie już ani śladu, na jutro zapowiadają wiosenne temperatury! :) Może i dobrze bo opału coraz mniej... :(
      Porady wnętrzarskiej będę potrzebować, więc za dni kilka wyślę parę zdjęć z prośbą o opinię i doradztwo :)) A co do Sylwestra z wiekiem ponad zabawę coraz częściej przedkładam spokój! :)))

      Usuń
    2. To czekam na te foty. Ciekawa jestem co tam wymyśliłaś... :)
      Nasi znajomi zaprosili nas na Sylwestra. Odmówiłam właśnie z tego samego powodu co Ty - z wiekiem chcę mieć spokój, i jak będę zmęczona to się uwalę na własną sofę. U kogoś już bym tego luksusu nie miała...

      Usuń
  2. Pieknie Ci ta gwiazdka z nieba swieci.
    My tez od kilku lat nie inwestujemy w petardy i przerazacze zwierzat.
    Do Siego Zosienko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak się człowiek patrzy na te przerażone zwierzęta... to nie sposób się cieszyć z tych kolorowych ogni...
      Do Siego Kasieńko!

      Usuń
  3. A ja się tylko przywitam, kochana moja, żebyś wiedziała, że tu byłam, przeczytałam, że pamiętam i ... trwam. Ach, Zosieńko...
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko nie wątpię w to ani przez chwilę! :))) ****

      Usuń
  4. Piękna -swojego czasu miałam podobną raichowską gwiazdę:P Mój psiak miał dziwne zainteresowania-bardzo lubiał oglądać sztuczne ognie. gdy tylko słyszał odgłos petard leciał do okna i merdając ogonem oglądał kolorowe niebo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaprawdę nietypowe miał zamiłowanie Twój psiak! Wszystkie zwierzaki, które były razem ze mną w życiu reagowały i reaguję skrajnym przerażeniem na huk. Kot w zeszłym roku przesiedział na strychu 3 dni...
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  5. Piękna gwiazdka, zobacz jak łatwo marzenia się spełniają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej spełniają się wtedy, kiedy na to nie liczymy ;)))

      Usuń
  6. Ja także , że tak powiem sylwestrową zabawę spędziłam na Białej Sali(sypialni - dla niewtajemniczonych) Także od jakiegoś czasu przedkładam spokój nad zmęczenie po sylwestrowe...Dobrze, że moj małżonek podziela to zdanie ze mną. A gwiazda pięknie się prezentuje i w świetle dziennym , jak i nocną porą! Pozdrawiam cieplutko i dzeszczowo!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mój też woli fotel w domu niż salę balową, na szczęście dla mnie! :))
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  7. Przepiękna ta gwiazda!!!! szczęściara jesteś ... więcej takich spełnionych marzeń na ten rok życze:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się spełniło! ;)) Ja Tobie także spełnienia marzeń życzę :))

      Usuń
  8. Piękna gwiazdka z nieba, marzenia czasem się spełniają, trzeba w nie mocno wierzyć :) Życzę Ci aby w Nowym Roku spełniło Ci się jak najwięcej marzeń. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż by wart był ten nasz nędzny żywot, gdyby nie marzenia? To one nadają pęd naszemu życiu! :)
      Dziękuję za tak piękne życzenia noworoczne i z głębi serca życzę tego samego!!! :))
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  9. Oryginalna gwiazdka :)
    U mnie sylwek pod gwiazdką miliona zabawek rozsypanych po całym mieszkaniu- brat ze swoimi chłopakami (5 i 4 lata) u nas stacjonował. DO tego moje półtoraroczne zbójostwo i ...możesz sobie wyobrazić co się działo :)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, wyobrażam sobie dokładnie Twoje sylwestrowe atrakcje ;)) Wszystkie bale mogą się schować! Mieszkanie po tej rozrywce nadaje się jeszcze do mieszkania czy tylko do generalnego remontu? ;)))
      Buźka! ;)

      Usuń
  10. Gwiazda jest przepiękna, a podświetlona wygląda bajecznie.Zabawa sylwestrowa była podobna,tyle że bezalkoholowa. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latka lecą, kto wie jak długo jeszcze będę mogła się raczyć alkoholem... mus było mieć jakiś alkohol ;))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  11. No popatrz; mówisz i masz. Śliczna ta gwiazdka i podoba mi się w każdym ujęciu zarówno podświetlonym jak i niepodświetlonym.
    Mój sylwester bardzo przypominał ten Twój z taką małą różnicą, że o północy wyszliśmy z mężem podziwiać sztuczne ognie.
    Od kilku lat wolę go spędzać w domu, odwykłam nieco od wszelkich bali i imprez.
    I jest mi z tym dobrze.
    Pozdrawiam Dorota


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz masz - coby tak z Lotto działało ;)) Na tle tej gwiazdki dostałam lekkiego fisia i latałam z nią po całym domu, szukając miejsca w którym najlepiej by się prezentowała ;))
      Najwyraźniej z wiekiem coraz bardziej ceni się spokój :))
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  12. Co za magiczną masz moc, że wystarczy słowo,a spełniają się Twoje marzenia?:)
    świetna gwiazdka, w tym roku wydaje mi się, że było ich bardzo dużo wśród bożonarodzeniowych dekoracji. Może za rok i mnie się poszczęści:)
    sylwester domowo, mąż już spał, o 22 złożyliśmy sobie życzenia, a o północy małego i mnie obudziły petardy. Popatrzeliśmi i poszliśmy do łożek.
    pozdrawiam
    lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moc - żebyż tej mocy starczyło na Lotto, choćby drugiego stopnia... Najważniejsze, że spokojnie było :))
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń