sobota, 30 listopada 2013

Resztki kordonka czyli syzyfowe prace

  Dziś krótko o robótkach a właściwie o wykańczaniu resztek. Posiadałam w swoich niezliczonych zapasach sporą resztkę kremowego kordonka. Mając w pamięci niedawne postanowienie o "uwolnieniu" leżakujących materiałów w tym kordonka, wzięłam się za konsekwentną realizację planów. Najpierw długo i namiętnie szukałam wzoru. W końcu poskramiając rozbuchaną wybredność, wybrałam jeden z nich. Dłuugo liczyłam (z matematyki nigdy nie byłam mocna) czy wystarczy nici. Obliczenia wypadły szalenie optymistycznie, więc długo się nie zastanawiając, wzięłam się do roboty. Po połowie robótki zaczęłam mieć niejasne przeczucia, że coś jest nie tak. Po trzech czwartych przeczucia zaczęły się przeradzać w pewność. Jeszcze parę rzędów i... zabrakło nici. Spojrzałam na wykonaną pracę i żal mi było już spruć... Obrazek bowiem wyłonił się wielkiej urody. Myśl o jego unicestwieniu wydała się wręcz profanacją. Westchnęłam i podjęłam męską decyzję o dokupieniu  brakującego kordonka. W najbliższym możliwym terminie udałam się do miasta, gdzie przeżywszy niezapomnianą przygodę ze złośliwym a może dowcipnym bankomatem ( o tym kiedy indziej), podążyłam radosnym truchcikiem do pasmanterii. Okazało się, że szczęście niedokończonej robótce sprzyja, bowiem nici o odpowiednim odcieniu znalazły się na półce bez problemu. Niestety była kolejka... Stałam w ogonku na moje nieszczęście zaraz przy kordonkach. Stałam i patrzyłam... Najpierw wzięłam z nudy jeden z nich do ręki i pomyślałam, że ma kolor idealnie pasujący do tkaniny, którą nabyłam jakiś czas temu. W sumie parę małych moteczków mogę wziąć. Tuląc do siebie czule jeden duży kremowy kordonek oraz cztery małe zielone, udało mi się jeszcze wygrzebać trzy małe w pięknym odcieniu świątecznej zieleni. Dzięki Bogu przyszła moja kolej do płacenia bo już zaczęłam się z błyskiem w oku i rosnącą chęcią posiadania przyglądać odcieniom czerwieni. Wzięłam jeszcze trzy metry zielonej wąziutkiej wstążki, a nóż, widelec się przyda, w końcu święta za pasem i zapłaciłam. Wybiegłam ze sklepu z wzrokiem skierowanym pod nogi, żeby nie daj Boże czegoś jeszcze nie zobaczyć.
  W domu pijąc herbatkę, przyglądałam się wypełnionemu po brzegi kordonkami koszykowi. Coś z tym uwalnianiem kordonków nie wyszło... Jakby na to nie patrzeć jest ich więcej niż przed rozpoczęciem akcji.
Westchnęłam i wzięłam się za dokończenie robótki. Powstał obrazek - makatka, którą powiesiłam w oknie.Najlepsze jest to, że po jego skończeniu została resztka, większa niż ta poprzednia. Jeszcze nie wiem co z niej zrobię, ale konsekwencji wykańczania resztek już się boję... Z kordonka w świątecznym odcieniu zieleni powstała serwetka w choinki  i oczywiście zostały resztki, z którymi trzeba będzie coś zrobić. Z drugiej zieleni robię bortę do serwety z tkaniny. Ciekawe zostanie czy zabraknie... jeśli to drugie to trzeba będzie znów wybrać się do pasmanterii...












24 komentarze:

  1. Piękny obrazek ci wyszedł, a wzór jest rzeczywiście cudny, potwierdzam, że w hafcie również pięknie wychodzi... Właśnie go wyszywam na kartkę...:)) Podoba mi się serwetka, zwłaszcza ta czerwona gwiazdka na środku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, dobrze że mi pomysł podsunęłaś :))) Trzeba mi będzie go jeszcze wyhaftować. Jak go haftujesz, jednym kolorem?
      Bez gwiazdki czegoś mi brakowało :)))
      Buźka!

      Usuń
    2. Białą muliną na zielonej kanwie.:)

      Usuń
  2. Taki obrazek ja haftowałam krzyżykami. W obu wersjach wygląda cudnie.
    Serwetka jest urocza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednym kolorze czy w wielu? Ciekawa jestem jak wygląda wyhaftowany :)))

      Usuń
  3. No cóż. Następnym razem idź do pasmanetrii z zasłoniętymi oczami :) Szarfę z oczu możesz zdjąć za pierwszym rogiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihihi... najbezpieczniej by było w ogóle do miasta nie jeździć :)))
      No nie mogę już oczyma wyobraźni widzę jak idę przez miasto z zawiązanymi oczami... ależ to by był widok wielce ucieszny :))))

      Usuń
  4. Obrazek śliczny- też byłoby mi szkoda pruć. Zielona serwetka idealna na święta.
    A z tymi zakupami w pasmanterii też mam podobny problem, tyle, że mój dotyczy włóczki. Dla swojego dobra pasmanterię powinnam omijać szerokim łukiem.
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dla "swojego dobra" tylko naszych domowych budżetów powinnyśmy omijać pasmanterie :)))
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  5. Najważniejsze Zosiu, że prace są udane. Nie tylko Tobie tak się zdarza z dokupywaniem materiałów i zaleganiem ich w szufladach. Jeżeli pozwolisz, że coś zasugeruję, to naszyj koraliki na choinki, jeżeli masz w zapasach, a z kwadratowej serwetki zrób poduszkę. Na gęsty spód możesz wykorzystać wszystkie świąteczne kolory kordonka, które Ci zostały, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł z naszyciem koralików przedni! Dzięki za sugestię i coby sprawę wyjaśnić raz na zawsze każda sugestia jest mile widziana, naprawdę! Nie ma to jak burza mózgów... Z poduszki jednak nic nie będzie, rozmiar 52 na 52. Nie posiadam w swych zasobach takiego jasia a do swoich poduszek jesteśmy przywiązani, zarówno ja jak i mój Ślubny ;)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  6. Oj tam....... Wypraw do "ulubionych punktów" nigdy nie za dużo!hihihi!
    Czy coś się kochana stało???
    Patrzę na zdjęcia i oczom nie wierzę - bardzo dobrze wyszły Ci te zdjęcia!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :)))) Jak to mawiała moja mama - "a co człowiek z tego życia ma? tyle ile sam weźmie" ;)))
      Nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że zauważyłaś !!!
      Aparat stary, nic nie poprzestawiane a ten efekt zawdzięczam Tobie!!! Po prostu odrobiłam "zadane lekcje" ;))) Jak widać masz zdolności pedagogiczne i voila!!!
      Buźka Kochanie!!!!

      Usuń
  7. Zielona serweta jest świetna, zgadzam się z Iwoną, żebyś z tej kwadratowej zrobiła poduszkę, będzie świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z poduszki nici, bo nie mam odpowiedniej wielkości wsadu a poza tym moja psina pazurkami się zaczepia o szydełkowe poszewki... jak się zaczepi, to stoi i płacze, bo szarpnąć się boi a nie zawsze od razu ktoś to zobaczy, żeby ją zaraz uwolnić ;)))

      Usuń
  8. Piękny szydełkowy obrazek , widzę poduchę z wkomponowanym obrazeczkiem pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazeczek ma 52 na 52 cm i gdybym chciała go wkomponować to byłoby poduszysko :)))))
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Zosiu, obrazek jest magiczny!
    Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez miłam ochotę na tą serwetkę z choinek , ale zwontpiłam ,
    ŚLiczne wszystko ,,

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem Ci, że też bardzo długo się zastanawiałam, ale jestem bardzo zadowolona z efektu. Muszę jeszcze w wolnej chwili z godnie z radą Iwony naszyć koraliki, perełki jako bombki :)))) Gwiazdka już jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. choinkowa serwetka jest przepiekna... masz może zapisany wzór?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi podasz swój e-mail to ruszę swój szanowny tyłeczek, poszukam i wyślę Ci ;)))

      Usuń
    2. już podaję : nicka1@gazeta.pl
      przepiękna serweta, może jeszcze zdążę ją zrobić :)

      Usuń