Wyszedłszy za mąż zapragnęłam zostać perfekcyjną panią domu. Przedsięwzięcie nie należało do łatwych, bowiem nie zostałam obdarzona talentami, które by to ułatwiały. Sprzątałam często, ale w trakcie miałam tendencję do zamyślania, wskutek czego jedno okno umyte było dwa razy a drugie wcale. Takich perełek bywało więcej... Mimo wielu porażek uparcie dążyłam do celu
Moja żądza perfekcjonizmu nasilała się corocznie w grudniu. Nadchodzące święta powodowały wzmożenie uciążliwych dla otocznia objawów. Myłam okna przy 20
Obudziło mnie światło... było tak silne, że jego łuna wystarczała do oświetlenia sypialni. Spojrzałam na zegarek, była pierwsza w nocy. Ciarki przeleciały mi po krzyżu. Pierwsza myśl - włamywacze a ja sama z dziećmi! To niemożliwe, uspokoiłam sama siebie, przecież włamywacze raczej nie posługiwaliby się taką iluminacją, poza tym u mnie nie ma co ukraść... Ciekawość zwyciężyła strach. Wstałam i po cichutku na paluszkach, zakradłam się pod drzwi.
- Wejdź, wejdź - usłyszałam. Zdębiałam i ani drgnęłam.
-Wejdź, nie będę tu czekał na ciebie całą noc!- głos brzmiał dobrotliwie i to dodało mi odwagi. Zarzuciłam szlafrok i wsunęłam się boczkiem do pokoju. Przy stole siedział jegomość w czerwonym kubraczku i bawił się pomponem przy swojej czapce.Spojrzał na mnie i westchnął.
- Jak ty wyglądasz? - zadał pytanie i nie czekając, odpowiedział sam sobie pod nosem -Jak półtora nieszczęścia.
Tego było już za wiele, siedzi w moim salonie i jeszcze mnie krytykuje. Krew w żyłach mi się zburzyła, co zaowocowało natychmiast wzmożoną odwagą.
- A ty kim jesteś i co tu robisz?! -wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
Stary westchnął jeszcze raz, pokiwał głową i gestem wskazał krzesło naprzeciw siebie. Usiadłam, strach gdzieś w międzyczasie wyparował.
-Przyszedłem żeby ci pomóc.
Już się ucieszyłam, że umyje okna ale szybko się zreflektowałam. Na pomoc domową to on nie wyglądał.
Dżentelmen w czapce z pomponem sięgnął po pilota do telewizora i zanim zdążyłam zaprotestować, włączył telewizor. Najwyraźniej mimo późnej pory leciał jakiś film. Zobaczyłam małą dziewczynkę... ale zaraz, momencik... ja ją przecież znam!
c.d.n.
Haft na czarnej kanwie. Rosyjskie klimaty. |
A ja mam dzisiaj całą chatę do posprzątania. Czekam na c.d. może mnie też ktoś uratuje.
OdpowiedzUsuńŚliczne serwetki i haft. Lubię te światła w oknach na haftach. Dają taki klimat, który mi przypomina dzieciństwo u babci na wsi. Pozdrawiam, miłego dnia.
Światełka w oknach to mój ulubiony motyw :) Bije z nich ciepło domowego ogniska...
UsuńKto wie może znajdziesz ratunek od sprzątania ;)))
Pozdrawiam gorąco!
A kiedy drugi cdn ??? Bo już byś mogła opublikować. Ciekawość mnie zżera! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ciekawość coś zostawiła ;)
UsuńCdn w piątek do śniadanka :)))
Cudna opowieść i jestem ciekawa dalszego ciągu. Jako dziecko marzyłam o tym, żeby pisać opowiadania dla dzieci (mama sprowadziła mnie na ziemię, że drugim Sienkiewiczem raczej nie zostanę). Uwielbiam Twoje opowieści :)
OdpowiedzUsuńPopraw mnie jeśli się mylę. Sienkiewicz to chyba bajek nie pisał ;) a Ty nie o trylogii pisaniu marzyłaś.
UsuńTo może ja Cię popchnę w stronę obłoczków i powiem: pisz, próbuj,potykaj się ale przyj do przodu... trzeba próbować realizować swoje marzenia.
Obiecaj mi, że spróbujesz napisać, choćby jedno krótkie opowiadanko...Taki prezent dla mnie pod choinkę. Proooszę!
Sienkiewicz nie pisał baśni to fakt, ale jakiś sentyment do niego miałam, nawet prace magisterską pisałam o rycerzach w Trylogii Sienkiewicza, a opowiadanie spróbuję naskrobać specjalnie dla Ciebie. Pozdrawiam i dzięki za motywację :)
UsuńNo to teraz będę myśleć jaki jest ciąg dalszy Twojej historii,ciekawa jestem okrutnie !
OdpowiedzUsuńCiekawość Twoja zostanie zaspokojona :) Już napisałam i zaraz wrzucam ...
UsuńA już myślałam, że to duch - rozumiesz, opowieść wigilijna w nowej odsłonie.;) Haft na czarnej kanwie podoba mi się.:)
OdpowiedzUsuńTak jakby, tak jakby... Widzę, że rozumiemy się w pół słowa :)))
UsuńUwielbiam haft na czarnej kanwie.
Buźka!
Nooo, mnie została jeszcze kuchnia i okna chyba jeszcze raz umyję, bo Ksawery zawiał piaskiem, a potem oddam się błogiemu leniuchowaniu, bo wigilia w tym roku u mamy.:) Chociaż nie, ciasta muszę upiec, sałatki zrobić, leczo, mięso, chatę udekorować, a potem oddam się... mężowi.;)))
OdpowiedzUsuńSkarbie czyżbyś zeszła do podziemia?! Konspiracja przedświąteczna, czy jak?
UsuńJa myślę, że mężowi wystarczyłby ostatni punkt ... hihihihihi!
Kurcze... Ja mam tyle sprzątania, że na samą myśl ręce opadają....
OdpowiedzUsuńOstatnio robię przemyślenia w tym kierunku, co by zrobić, żeby pracy nieco sobie odjąć. No cóż, na moich męskich członków rodziny raczej nie ma co liczyć...
Ba! Raczej mi dowalą roboty iż jej ujmną.Dlatego na ten przykład przestałam większość rzeczy prasować. Zciągam zl inek suche i od razu składam. A kiedyś stałam przy żelazku czasami i do północy...
Stwierdziłam też, że trzeba szafy "przewietrzyć", czyli powychrzaniać rzeczy w których nie chodzę, bo... "wyrosłam".Zresztą zrobiłam sobie ostatnio przemyślenia, co tak naprawdę potrzebuję i doszłam do wniosków dość ciekawych.Chodzę w sumie tylko w paru rzeczach, które jakoś tam kombinuję razem, no to po co mi ta cała reszta?
Coraz częściej też przyglądam sią krytycznie moim czterem kątom. Przychodzę z pracy zmęczona, a tu w domu czeka mnie "druga zmiana" sprzątania.... A Ja już coraz mniej mam na ten nasz chaos sił... Ze porozrzucane rzeczy, to jeszcze pół biedy, ale kurz! Dlatego zaczęłam wdrażać powoli znikanie durnostójek, czyli rzeczy w sumie które tylko są dla oka , no i dla kurzu.Ciężko mi się z niektórymi przedmiotami rozstać na stałe, dlatego pakuję najpierw w pudełka i do piwnicy... Czas pokaże, co z tego wyjdzie.
Pisz kochana drugą część tej powieści, bo się wczułam. Jak można tak przerywać w połowie?!
Wietrzenie szaf zrobiłam jakieś dwa lata temu. I to takie gruntowne. W domu łazikuję i tak w dresach a do miasta wystarczy jeden ancug. Żelazko u mnie hula najczęściej na robótkach... najgorsza sprawa z tymi durnostojkami. Kocham je miłością zachłanną i nijak nie mogę się z nimi rozstać :) Kiedyś też je popakowałam i wyniosłam ale nie do piwnicy tylko na strych... niestety po jakimś czasie zniosłam z powrotem ;)
UsuńPiszę, piszę a tak w ogóle to nie połowa ;)
Czekam na ciag dalszy;)) Sciskam:)
OdpowiedzUsuńJuż za chwileczkę, już za momencik... :)))
UsuńBuziole lecą!
Zaintrygowałaś:) Czekam na dalszy ciąg podziwiając rosyjskie klimaty haftu:)
OdpowiedzUsuńI o to chodziło ;)
UsuńRosyjskie klimaty coś w sobie mają... ale trudno coś znaleźć w tym stylu. Marzy mi się trojka zimą...
Ej tak sie nie robi , kiedy ciąg dalszy ,
OdpowiedzUsuńPodziaiam za xxx na czarnej kanwie , teraz bym juz chyba nie dała rady ,,
W piątek do śniadanka :)))
UsuńUwielbiam czarna kanwę i haftuje póki mogę ;)
Bardzo wciągająca opowieść, z niecierpliwością oczekuję na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o porządki świąteczne staram się nie zostawiać wszystkiego na ostatni tydzień. Gruntowne sprzątania kącików, różnych zakamarków, szufladek i szaf przeprowadzam tuż po mikołajkach. Mycie okien przewidziałam na najbliższą sobotę. Lecę kontynuować sprzątanie.
Pozdrawiam Dorota
O moim sprzątaniu dowiesz się z następnych postów :))))
UsuńPozdrawiam gorąco !
Czyżbyś zobaczyła to, w jaki sposób zapamiętałaś święta z dzieciństwa? I oczywiście nie miały one nic wspólnego z perfekcjonizmem w sprzątaniu, tylko najważniejsze okazało się towarzystwo bliskich? Mimo że to początek daje do myślenia, moja wybujała wyobraźnia pracuje i każe się na chwilkę zatrzymać w tej całej bieganinie. Czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej jesteśmy z podobnej gliny ulepione bo Twoja wybujała wyobraźnia dobrze Ci podpowiada :))) Zatrzymać się na chwilę naprawdę warto!
UsuńZapomniałam dodać--haft na czarnej kanwie cudny, rzeczywiście oddaje rosyjski klimat.
OdpowiedzUsuńWracam do porządków (jestem na etapie kuchennych szufladek)
Duża buźka
Cieszę się, że haft się podoba. Nici dobierałam sama, bo oryginały były dla mnie niedostępne. Jak ogólnie wiadomo potrzeba matką wynalazku, tak też i mnie udało się w końcu wyhaftować tym co miałam.
UsuńMoje szufladki zaliczyłam pół roku temu ;)))
Bużka!
Proszę szybciutko o drugą część opowieści......Śliczne prace;)
OdpowiedzUsuńMówisz masz ;) Na piątkowe śniadanie będzie już gotowe.
UsuńŚciskam!