czwartek, 5 grudnia 2013

Przychodnia czyli zawsze pod górkę

   Jak na współczesnego mieszkańca wsi przystało, obudziłam się dziś skoro świt czyli o 10. 20 Dźwignęłam się z wyrka i spojrzałam przez okno, ciekawa szalenie czy przypadkiem aura nie zrobiła mi niespodzianki i nie ubrała świata w biały kożuszek. Niestety było jak zwykle czyli szaro, buro i ponuro. Westchnęłam i podreptałam do kuchni. Śniadanie o dziwo poprawiło mi humor. Ubrałam się szybciutko i razem z mym psem udałam się na podwórko w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza. Jak się okazało to był błąd. Nagłe dotlenienie mego mózgu wspomogło mą zwykle szwankującą pamięć i ... diabli wzięli dobry humor. Przypomniało mi się co miałam zrobić. Zadzwonić do przychodni, bowiem leki mi się kończą a bez nich w trymiga przeniosłabym się na łono Abrahama. Kiedyś wypisanie recepty na stałe leki było banalnie proste. Jechałam do przychodni, wchodziłam do lekarza i dostawałam receptę. Potem było tak samo tylko nie musiałam już wchodzić do lekarza, receptę dostawałam w recepcji. Teraz procedura trwa dwa dni. Jednego dnia zamawiam, rzecz jasna osobiście, drugiego odbieram, też osobiście. Poinformowawszy lekarza pierwszego kontaktu o odległości dzielącej mnie od przychodni, wymogłam na nim otrzymanie dyspensy na pierwszą część procedury. Pierwszą osobistą wizytę miała załatwić rozmowa telefoniczna. Moje wyłamanie się z szeregu karnych pacjentów, zostało jednak szalenie źle przyjęte przez personel recepcyjny i chociaż minął już rok moje rozmowy wyglądają tak:
- Przychodnia - w głosie słychać znudzenie i lekkie poirytowanie
- Moje nazwisko ..... Ja w sprawie recept na stałe leki...
- Osobiście trzeba!
- Wiem, ale moje nazwisko .... , mieszkam 25 km od przychodni i od roku jest ustalone, że mogę dzwonić.- tłumaczę cierpliwie, mając na względzie różnice w poziomie IQ wśród ludzkości.
- Nazwisko! - pada warknięcie.
Oho, pani w recepcji nie w humorze. Teraz już wiem, nie będzie lekko...
- Już mówiłam ...... - powtarzam a w końcu literuję nazwisko
- Czekać! - pada komenda, wydana głosem nie znoszącym sprzeciwu.
No to czekam a impulsy lecą.... Po chwili nasłuchiwania odgłosów przychodni słyszę w telefonie:
- Jakie Pani leki chce?
Mam ochotę powiedzieć, że dla mnie to co zwykle a dla pani coś na lepszy humor...
- No takie jak zwykle chyba, że są jakieś tańsze - próbuję żartować
- To jakie mam pisać?! - zniecierpliwienie pani recepcjonistki wyraźnie wzrosło.
 W strachu, że mi się jeszcze rozłączy (a zdarzało się tak nie raz) skarciłam się w duszy za moje niefrasobliwe żarty i szybko odpowiedziałam.
- Te co są w karcie
- Proszę podać nazwy i dawki! - polecenie zostało wydane głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Co zrobić, wymieniam długą listę i zaznaczam, że końcowa pozycja ostatni raz była wypisywana ponad dwa lata temu, bowiem medykament ten jest stosowany jako lek doraźny i okazało się, że jest już przeterminowany.
W odpowiedzi usłyszałam
- Będzie wypisane tylko to co jest w karcie! Jutro po odbiór po dwunastej - i trzask słuchawki

To w takim razie po co ja dyktowałam tę całą listę?! Wystarczyło zajrzeć do karty i nie naciągać mnie na impulsiki. No, chyba że ma jakieś udziały w koncernach telekomunikacyjnych ;)
    Po rozmowie poczułam się odrobinę zniesmaczona, żeby nie powiedzieć poirytowana ale pomyślałam sobie... nie po to się leczę, żeby się denerwować. Ech życie, życie -żałosne westchnienie wydarło się z mej wątłej piersi... po chwili patrząc na moją wierną psinę, zasmuconą mymi westchnieniami, otrząsnęłam się jak pies po kąpieli i pomyślałam -  Będę ponadto!
Jutro jadę odebrać, ciekawe co będzie w receptach...

A teraz zupełnie z innej beczki. Święta za pasem, dlatego postanowiłam wrzucać częściej i więcej zdjęć, moich prac związanych ze świętami. Zamieszczanie ich po świętach mogłoby mieć podobny sens jak przysłowiowa musztarda po obiedzie. Dziś same hafty :) jutro za to będzie szydełkowo ;)
Do jutra!

Poisencja - mój ulubiony motyw świąteczny. Przyozdobiony złotymi perełkami.


Ptaszęta zimą. U mnie zawsze mają całą zimę co jeść :)))


Kościółek nocą.

Kartki, które popełniłam całkiem niedawno.

Śnieżna kula. Nic dodać nic ująć.

P.S. Zwracam się z gorącą prośbą o trzymanie kciuków za autorkę bloga. O trzymanie kciuków uprasza się w temacie recept wyżej opisanych...

42 komentarze:

  1. Boze miej w swojej opiece sluzbe zdrowia . Powiem Ci jak jest u nas. Ano moj lekarz zawsze o 13tej przez godzine odbiera tel od swoich pacjentow. Jesli jest zajete po prostu wysylam smsa i on oddzwania. Mowie nazwisko, on tam w swoim pokoiku wypisuje recepte, puszcza ja on-line do apteki, a ja juz za 15 minut moge isc i odebrac leki. Malo tego, jesli leki przyjmuje stale to wypisane jest kilka dawek., po ktore moge przychodzic jak skonczy mi sie opakowanie. Nie jest prosciej ? No tak , wiem, ze to Norwegia. Jak ogladam polska TV i widze jak mowia o sluzbie zdrowia, o ZUSie i emeryturach to scyzoryk mi sie w kieszeni otwiera. No a teraz z innej beczki. Piekne te Twoje hafty ale najbardziej zachwycily mnie te kartki swiateczne. No dostac cos takiego to juz max wyroznienia. Jestem pod ogromnym wrazeniem. Pozdrawiam snieznie Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym bajkę czytała... to jest możliwe?! A ja trzy dni przed tym wypisywaniem leków mam skurcze żołądka ze zdenerwowania... Naprawdę tak jest w Norwegii?! To brzmi jak bajka...
      Szukałam u Ciebie na blogu adresu e-mail ale albo go nie ma albo mnie padło na oczy mimo nowych okularów :) Proszę napisz do mnie, mój e-mail górny prawy róg bloga :))))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Twoje obrazki są wyśmienite, śnieg na śnieżnej kuli i światła w kościółku wyglądają jak prawdziwe.
      O lekarzach nawet nie wspominaj, bo dziś mam się właśnie do nich udać. Zdrówka życzę.

      Usuń
    2. Mam nadzieje, że poszło jak z płatka, cóż nam pozostaje innego, niż mieć nadzieję :)))
      Dzięki za miłe słowa:)))
      I ja też Tobie życzę duuużo zdrowia!

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za leki i recepty, zycze Ci zdrowka, piekna ta kula cudowna.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki nie ma to jak wsparcie silnej grupy pod wezwaniem blogowym :))))
      Pochwała z Twoich ust liczy się co najmniej dubeltowo :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Zosiu, ja jestem sluzba zdrowia i nawet nie wiesz, jak mnie boli, gdy ktos tak traktuje chorych. Masz powyzej opis z Norwegii, ja bylam ostatnio w Polsce, w szpitalu onkologicznym i wyc mi sie chcialo. Z bezsilnosci! Mialam tu weVrancji robiony nieduzy zabieg, to doslownie co godzine, ktos z personelu przylazil pytac, czy mnie nie boli..Nic mnie nie bolalo, tylko nie irytowalo, ze mnie budza..Zupelnie odwrotnie niz w mojej ojczyznie, czlowiek wyje z bolu , a udaja, ze nie slysza:((( Hafty Zosienko-cudne. I trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bosz, co ja pisze," tu we Francji" i "mnie irytowalo";) Przepraszam..

      Usuń
    2. Tak mi się jakoś wewnętrznie czuło, żeś Ty Pani Katarzynko służba zdrowia :))) A u nas jak to u nas, ludzie i ludziska a tych drugich jakby czasem więcej...Na szczęście perełki też się zdarzają.
      A życie piękne jest, to uczę się być ponadto. :))))
      O receptach w następnym poście.
      Buźka Katarzynko!

      Usuń
  5. Trzymam mocno kciuki!:) Hafty cudne - zwłaszcza gwiazda betlejemska i bombka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogło!
      Dzięki za pochwałę, tego nigdy nie za wiele ;))))

      Usuń
  6. Najwyraźniej z Madzią mamy taki sam gust: te chcę pochwalić wszystkie hafty, ale przede wszystkim gwiazdę i śnieżną kulę - są rewelacyjne. Daj znać, co tam wyszło z tą receptą.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż sama wybierałam i sama haftowałam, to patrząc teraz zgadzam się z Wami :))) Te dwa w cuglach wygrywają ;)
      W następnym poście c.d. następuje...

      Usuń
  7. Przepiękne hafty. Co do służby zdrowia, to masakra jakaś, teraz nawet z dzieckiem do lekarza ciężko się dostać, "bo nie ma już wolnych miejsc".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma lekko... pamiętam jeszcze jak ja przeżywałam, że nie mogę się dostać do lekarza z dzieckiem...
      Może trzymajmy kciuki za zmiany na lepsze w służbie zdrowia? A nóż, widelec pomoże ;)))

      Usuń
  8. ta recepcjonistka zachowuje się sie jak lokalny bóg... czasem zadziwiajace co robi z ludzi władza cgoćny w recepcji lekarskiej... Trzymam kciuki za prawidłowe wypisanie recept :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj kurze grzędę, jeszcze wyżej siędę.
      Przysłowia mądrością narodu, jak to powiadają.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  9. Wiesz, Ty powinnaś zorganizować wystawę swoich prac w Domu Kultury czy czymś podobnym co działa blisko Twojego miejsca zamieszkania. Obiecaj, ze pomyślisz.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśleć to ja mogę, ale przyznam się, że działanie to już mnie chyba przerośnie ;))))

      Usuń
  10. Oby jak najdłużej dopisało mi zdrowie!!!
    Hafciki śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szlachetne zdrowie!
      Nikt się nie dowie,
      Jako smakujesz aż się zepsujesz..."
      Nic dodać, nic ująć. Kochanowski wiedział co pisze... ;)))

      Usuń
  11. Cudne hafty poczyniłaś, świąteczna kula jest niesamowita. Niestety nie tylko w Twojej przychodni recepcjonistka warczy na pacjentki, zamiast uprzejmie rozmawiać, czasami warto zwrócić uwagę na niewłaściwy ton, bo nie zasłużyłyśmy sobie na to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś zwracałam uwagę ale efekt był mikry a moje nerwy w strzępach. Teraz staram się wznieść ponadto ;)))
      Cieszę się, że podoba Ci się kula, to moja ulubienica :)))

      Usuń
  12. Uwielbiam zimowe widoki , pierwszy prześliczny m, choć nie lubię czerwonego to w święta jest go u mnie dość dużo ,,
    Cóż mogę napisać na obsługę , u mnie jest podobnie , zawsze wszystko z łaska ,, ,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się kocham w zimowych pejzażach :)))
      Pamiętam, jutro wysyłam :)))

      Usuń
  13. kartki mi się bardzo podobają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ja strasznie łasa na pochwały jestem ;)))

      Usuń
  14. Kochana cudne te hafciki :)
    Co do pani z przychodni to bez komentarza... Chyba ją tam na siłę posadzili...
    Dla otuchy zapraszam na moje Świąteczne Candy
    handmadebyevi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otucha wspaniała, żebym tak jeszcze wygrała... Na razie to wyglądało tak: Przybyłam, zobaczyłam i ... mowę mi odjęło a w oczach pojawiła się z trudem skrywana żądza posiadania...
      Pozdrawiam gorąco! :)))

      Usuń
  15. Hafty śliczne--aż czuć nadchodzące święta. Ponoć na naukę nigdy nie jest za późno, może kiedyś spróbuję coś wyhaftować.
    Temat ,,służby zdrowia,, to temat rzeka. Książkę by można o tym napisać. Póki co powinni nazwę zmienić. Bo niby komu służą i co wspólnego mają ze zdrowiem ?
    Chyba się zbyt często na nich zawiodłam.
    Życzę duuuużo zdrowia do "służby zdrowia" również
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest w życiu, że jak się człowiek sparzy to potem na zimne dmucha.
      Dzięki za życzenia zdrowia, przyda się na pewno :)
      Spróbuj haftowania, jak wszystkie robótki niesamowicie wciąga :))) jakby była potrzebna jakaś porada to wal do mnie ;)))

      Usuń
  16. Przepiękne te hafty! Trafiłam tu przypadkiem i teraz czytam Twojego bloga od jego "narodzin". Wspaniale piszesz i pięknie tworzysz - zostaję tutaj na dłużej, jeśli pozwolisz :) Dodałam Twojego bloga na pasek szpiegowanych - więc czuj się obserwowana :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja już od dłuższego czasu miałam jakieś takie wrażenie, że mnie ktoś obserwuje... a to byłaś Ty! I jeszcze się publicznie do tego przyznajesz?!
      No nie wiem co powiedzieć...
      A tak serio, cieszę się, że zostajesz :) i gratuluję cierpliwości w przetrawianiu moich wypocin :)

      Usuń
  17. A jeszcze dodam, że u nas jest tak, że w drodze z pracy zostawiam w recepcji kartkę z wypisanymi lekami, które są potrzebne (też brane ciągle) i na drugi dzień znowu idąc z pracy w tej samej recepcji odbieram gotowe recepty. To co piszesz, to jakiś koszmar i zaścianek, i chyba komuś choremu na władzę woda sodowa do głowy uderzyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to jest tak po drodze to pół biedy, ale jak mam jechać 25 km (w jedną stronę), żeby zostawić karteczkę a na drugi dzień wrócić żeby odebrać z kolei karteczkę, to zaczynam mieć wrażenie, że jednak coś jest nie tak ...

      Usuń
  18. Ta pani z recepcji na prawdę tak bezosobowo z Tobą rozmawiała?
    Rany boskie!!!
    Jakby z jakiegoś KGB się urwała! hahahahaha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dorotko! Życie przerasta satyrę ;))) Jak się tak zastanowić to u nas w kraju najłatwiej zostać satyrykiem, po prostu opisujesz co widzisz i tyle... ;)))

      Usuń
  19. Przepiekne hafty , najbardziej podoba mi sie kula w koszyku . Wspaniala :) Do mojego lekarza moge sie rejestrowac dzien wczesniej a numeru telefonu to nikt nie ma do niego . Dwa dni temu wrocilam od specjalisty i rece mi opadly , mam wrazenie , ze lecza i diagnozuja tylko rodziny lekarzy albo udaja ze lecza . Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć... wiem coś o tym i trzymam za Ciebie kciuki :)))
      Ja tez mam słabość ogromną do tej śnieżnej kuli :))
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń