Zosieńka stawiając tacę na stoliczku, usłyszała za plecami dyskretne szuranie krzeseł i ciche szepty czytelników.
- Znowu będzie bajki opowiadać...
Zosieńka usiadła wygodnie. Przechyliła imbryk, z dzióbka popłynęła bursztynowa struga. Nad filiżanką zaczęła się unosić para, niosąc ze sobą czarowny aromat... Zosieńka zrobiła głęboki wdech, wciągając do płuc ulubiony zapach. Zerknęła znad okularów, zsuniętych na czubek nosa na czytelników. Odchrząknęła i spytała się:
- Znacie to?
- Znamy, znamy ! - odpowiedział chór głosów.
- To posłuchajcie - ciągnęła niezrażona protestami Zosieńka.
Za siedmioma morzami, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami w wielkim lesie żył drwal. Wiekowy był to już człowiek. Przed laty kiedy był jeszcze młody i żonaty, w jego chacie słychać było tupot małych nóżek. Dom rozbrzmiewał śmiechem, słychać było radosne przekomarzanie się...
Drzewa wiosną zieleniły się a jesienią gubiły liście.... Czas płynął...
Lata mijały, dzieci dorosły i poszły w świat. W domku zrobiło się cicho, ale drwal z żoną nie narzekali, wiedząc że dzieci chowa się dla świata.
Woda w górskim potoku wartko płynęła, ślizgając się na kamieniach... Czas płynął...
Czas płynął coraz szybciej. Drwal z niepokojem spoglądał na coraz bardziej zgarbioną sylwetkę żony. W końcu przyszedł dzień, kiedy usiadł do posiłku sam.
Nie mógł znieść ciszy jaka zapanowała w domu. Co dzień szedł do lasu i ścinał drzewa. Pewnego dnia pod drzewem znalazł małego zziębniętego szczeniaka.
Drzewa latem grzały się w promieniach słońca a zimą uginały się pod ciężarem śniegu... Czas płynął....
Drwal i pies. Pies i drwal. Razem jedli, razem spali.... Razem szli do lasu, gdzie drwal ścinał drzewa. Pewnego wieczoru wracając do domu po skończonej pracy, drwal poślizgnął się na wąskiej ścieżce i zawisł nad przepaścią. Pies złapał drwala za rękaw i z całych sił zaczął ciągnąć. Drwalowi przez moment zaświtała nadzieja, że pies go wyciągnie. Znalazł oparcie dla stopy i powoli zaczął się podciągać. Nadzieja drwala na ratunek z każdą chwilą rosła, kiedy nagle znowu gwałtownie się obsunął... Drwal zrozumiał, że to koniec i zaczął krzyczeć na psa. Nie chciał by pies zginął razem z nim. Krzyczał - " Do domu! Do domu!". Pies trzymał mocno...
Drwal szedł razem z psem przed siebie. Przed nimi pojawiły się drzwi. Były okolone pięknym złoconym ornamentem. Wisiała na nich tabliczka z napisem "Raj. Psom wstęp wzbroniony". Drwal spojrzał pod nogi i popatrzył w oczy psa. Odwrócił się, gwizdnął na psa i poszli dalej. Nagle z mgły wyłoniły się małe drewniane drzwiczki. Obok stała drewniana ławeczka, na której siedział starzec.
- Kim jesteś? - spytał drwal.
- Świętym Piotrem - padła odpowiedź.
- Co jest za tymi drzwiczkami?- nie przestawał pytać drwal.
- Raj - padła odpowiedź.
- A z psem mogę wejść? - dopytywał się drwal.
- Tak, oczywiście!
- W takim razie co było za tamtymi drzwiami? - dociekał zdziwiony drwal.
- Piekło. Do raju dochodzą tylko Ci, którzy nie porzucają przyjaciół - odparł Święty Piotr.
Zosieńka odstawiła pustą filiżankę. Poprawiła się na fotelu i pogładziła łepetynę Psinki, która zwinięta w kłębek spała na jej kolanach.
- Morałów tej bajki jest kilka - ciągnęła Zosieńka dalej.
- Jakie, jakie? - dał się słyszeć chór głosów.
Zosieńka już otwierała usta by odpowiedzieć, ale zmieniła zdanie.
- Może Wy mi powiecie, jakie morały wypływają z tej bajeczki? - zadała pytanie swoim czytelnikom... Oparła się wygodnie i czekała na odpowiedź...
Ilustracją dzisiejszej opowiastki jest kolejny haft krzyżykowy wg Beatrix Potter. Łatwo można sobie wyobrazić, że zmęczony drwal siedzi, czekając na smakołyki przygotowane przez swoją żonę :)