Urodziłam się i wychowałam w dużym mieście wojewódzkim. Dla ciekawych nazwa miasta zaczyna się na literę w ;) Z tej racji wyrastałam na zdrowego mieszczucha, żyjącego w przekonaniu, że wie wszystko o wszystkim najlepiej. Uwierzcie mi nie wyobrażałam sobie, że mogę się wyprowadzić. Czułam się w tym miejscu doskonale. Spalinami oddychałam pełną piersią delektując się ich wysublimowanym aromatem a zawiłymi uliczkami i licznymi skrótami podwórkowymi poruszałam się instynktownie i bezbłędnie. Bliższy mi był widok zebry i słonia w ZOO niż krów, koni i pozostałej nierogacizny. Jednak życie spłatało mi figla i jako już dorosła całkiem osóbka z własnej i nieprzymuszonej woli wyprowadziłam się z miasta. Nie, nie na wieś ale do małego miasteczka, potem było drugie małe miasteczko... i decyzja - wyprowadzka na wieś. Jak sobie wyobrażałam wieś?
No, cóż moje wyobrażenia kształtował Kochanowski... a jak to powiada ludowa mądrość" miłe złego początki"... ćśśśś ... zobaczcie sami...
Wsi cicha,wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
może wspomnieć za raz wszytki.
lipiec 1994
Przeprowadziliśmy się! Wszystkie klamoty już na miejscu, nie wiem kiedy to wszystko rozpakuję.
Jaka jestem szczęśliwa!!
...
Dziś obudził mnie świergot ptaków. Jakież czarownie anielskie trele wydobywają się z ich cudnych gardziołek.
...
Poszłam na zakupy do wiejskiego sklepiku. Teraz tu będę robić zakupy. Do sklepu mam dwa kilometry, więc przy okazji odbyłam spacer. Miasto może się schować ze swoimi atrakcjami. Okolica przeurocza !!!
...
Jakich mamy wspaniałych sąsiadów. Wszyscy chcą nam pomóc. Wiedziałam, że przeprowadzka tutaj to dobry pomysł.
...
Zakładam warzywnik, myślę że 30 arów będzie akurat. Kupiłam też od sąsiada króliki na rozmnożenie. Ponoć mnożą się w postępie geometrycznym.
...
Widziałam w moim przyszłym ogródku warzywnym sarenki. Przyglądały mi się i dopiero kiedy podeszłam bliżej spokojnym truchcikiem odbiegły. W ziemi zobaczyłam też ślady, muszę sprawdzić w książce czyje.
październik 1994
Lało całą noc. Droga do sklepu cała w błocie . Kupiłam chleb na dwa dni, nie mam siły w taką pogodę chodzić co dzień taki kawał drogi.
...
Mili sąsiedzi, akurat!!! Wczoraj za całą pomoc wystawił rachunek. Zdzierca!
...
Sarenki, dalej przychodzą na tyły domu. Jakie to wspaniałe zwierzęta! Dziś słyszałam strzały, mam nadzieję, że nikt nie upoluje moich kochanych sarenek.
grudzień 1994
Spadł pierwszy śnieg. Cały świat okryty puszystą białą kołderką. Odśnieżyliśmy podjazd i ścieżkę do domu. Ulepiliśmy wielkiego bałwana. Zima na wsi jest bajkowa.
...
Śnieg dalej pada. Wczoraj odśnieżałam dwa razy. Do sklepu chodzę raz w tygodniu. Ponoć czerstwy chlebek jest zdrowy.
...
Kiedy skończy się ta zima? Nie mogę się już patrzeć na tę biel, która jest wszędzie wokół mnie. Chleb mrożę, wystarczy chodzić do sklepu raz w miesiącu.
kwiecień 1995
Nareszcie wiosna! Po zimie już ani śladu. Zakładanie ogrodu w toku. Praca pali mi się w rękach. Zapomniałabym napisać, moje króliki się rozmnożyły. Jest ich mnóstwo.
...
Sąsiad dalej się nie odzywa., obraził się jak skorygowałam jego wyliczenia. Okazało się, że wliczył mi do rachunku faktury na materiały, które trafiły na całkiem inne podwórko.
maj 1995
Wredne sarenki, zjadły świeżo posadzone krzaczki truskawek i zdeptały właśnie wschodzące siewki.
....
Ludzie jak te ptaszydła się drą. Od świtu do nocy. Rozwiązał się problem z chodzeniem do sklepu, bo go zamknęli. Gdzie ja będę robić zakupy?!
...
Króliki rosną jak na drożdżach. Zasiałam jeszcze raz w ogrodzie warzywa. Problem z zakupami rozwiązany. jeździ sklep obwoźny. Całkiem niezły asortyment.
czerwiec 1995
Ogród znowu zrujnowany. Zastanawiam się dlaczego tych cholernych bambi nie wystrzelał jakiś myśliwy. Nie wiem czy mam siać trzeci raz.
lipiec 1995
W końcu pozbyłam się tych zakichanych sarenek. Piękna pogoda ale ja nic nie robię tylko odchwaszczam. Jak dojdę do końca to akurat trzeba zaczynać od początku... i tak w kółko.
Dziś chleba nie ma, ten koszmarny sklepik cichaczem wjechał i wyjechał. Cholera, cichociemny czy co? Jak go miałam zauważyć, cały czas jestem schylona w pół przy tym pieleniu. Pięknie rosną buraki i marchewka.
...
no i po królikach, jakieś bydlę w nocy wlazło i wydusiło wszystkie jak leci...
...
Zabiję, jak mi Bóg miły, zabiję te parszywe ptaszyska... w końcu zamkną te swoje dzioby...
październik 1995
Już wiem czyje to były ślady w zeszłym roku. Dziki... zryły wszystko, czego nie zjadły to zdeptały.
listopad 1995
Ptaki w końcu odleciały... jaka błoga cisza! Koniec hakania, ogród skopany, czeka na następny rok. W końcu odpoczywam.
...
Koniec odpoczynku. Spadł śnieg i to od razu 20 cm. Na jutro zapowiadają dalsze opady... ja się chyba zastrzelę...
I tak to mniej więcej wyglądało. Jednak jak to mówią co cię nie złamie to cię wzmocni. Oczywiście miewałam chwile, kiedy chciałam to wszystko rzucić w diabły i iść gdzie oczy poniosą, ale... nie umiałam tego zrobić. Wiecie, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma ;)))
Zaczęłam gwiazdkowe robótki. Ta gwiazda świeżo zeszła z szydełka, jeszcze dobrze nie uformowana. |
Takie wieszadełka uczyniłam. Sama przyjemność była, tak je dziergać. |
Janiołek jak się patrzy :) |
I taki stroiczek maleńki jeszcze zszedł był z mego szydełka. |
Świetne posty! Gratuluję talentu pisarskiego. A ja ze wsi do miasta i mam ochotę wracać tam jak najszybciej :) Gwiazdki śliczne :)
OdpowiedzUsuńDzięki, staram się skrobać jak najlepiej :) Ja teraz po prawie dwudziestu latach już nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać gdzie indziej... chociaż nigdy nie mów nigdy ;)
UsuńJa chcę na wieś i już :) no a najprędzej pod miasto:)
OdpowiedzUsuńŚliczne dekoracje tez by mi pasowało się za nie zabrać.
Pozdrawiam
Mnie się często zdarza zachorować przed świętami ;) i dlatego wolę wcześniej przygotować co się da. Mam nadzieję, że uda Ci się zrealizować marzenia związane z przeprowadzką :)))
UsuńPozdrawiam!
...ale się naśmiałam!!! Nie ma to jak na "dzień dobry" przeczytać jakiegoś Twojego posta, od razu dzień przyjemniej się zapowiada. Piszesz w sposób jaki lubię, dowcipinie, nieskomplikawanie....
OdpowiedzUsuńAkurat Ja bym mogła coś w ten deseń także napisać, tylko w odwrotnym kierunku.Małą wieś zabitą dechami zamieniłam na dość spore miasto, przy okazji jeszcze kraj, stan cywilny i do tego doszło w bardzo szybkim czasie dziecko... Wszystko to w przeciągu paru miesięcy! hihi1
Oj, mogłabym też książkę napisać na temat moich odczuć... I zapewniam Cię, nie wszystkie były pozytywne... :)
Może dasz się namówić na takie wspomnienia! Jestem ciekawa jak to wyglądało w drugą stronę, a u Ciebie jeszcze takie skumulowanie zmian, że ho ho... czasem dobrze dowiedzieć się, że nie tylko my mamy pod górkę ;) więc warto podzielić się wszelakimi odczuciami jakie towarzyszą nam w życiu... :)))
Usuń:))))) Wsi spokojna, wsi wesoła, tak?;)))
OdpowiedzUsuńPiękne szydełkowe ozdoby!
Ozdób dopiero początek ;)
Usuń... no dobra może nie taka wesoła, no chyba że sąsiad akurat imprezę przy ognisku wyprawia :) ale jak już wyprawia to nie jest spokojna ... ;)))
Kawałek niezłej historii. ja kocham wieś chociaz mieszkam w mieście ale latem wypoczywam u rodziny na wsi i wiem,ze zycie tam to nie sa same piekne dni... Pieknie przygotowujesz sie do świąt:))
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to nie szukać sielanki, tylko brać życie takim jakie jest...
UsuńJeśli chodzi o święta, to mam na ich punkcie kręćka ;) samych choinek będzie trzy, w tym dwie dwumetrowe :)))
Zosiu mozesz dac zwykłą mąkę nic sie nie stanie. Ciasteczka na drugi dzień sa jeszcze lepsze (pod warunkiem,że doczekają).
UsuńDzięki :)))) Widzę, że z tym "doczekaniem" to nie tylko ja mam problem ;)))
UsuńWspaniale się czytało:) Szydełkowe ozdoby świetne!
OdpowiedzUsuńSerdecznie i ciepło pozdrawiam oraz dziękuję za odwiedziny i miłe słowa - Peninia*
Cieszę się, że się spodobało :) Robótki w toku :) będą jeszcze hafty.
UsuńPozdrawiam gorąco!
Na ten chleb to sie trzeba naczekac i nikt nie powiedzial,ze tylko dzien.a kiedy juz uslyszysz,ze jedzie pan z pieczywem,to potem pies nie chce Cie wpuscic do domu,bo uwaza Cie za obca babe
OdpowiedzUsuńDo tego szczeka na cala wies,a jak jeden zacznie to potem trzeba sluchac wszystkich,o wygladajacych przy tym sasiadach zza firanek nie wspomne.Ale widoki za to wspaniale... moje poczatki:)
bardzo mi sie podoba ta gwiazdka.przygotowania widze ida pelna para.
pozdrawiam
Widzę, że nie tylko ja mam super wspomnienia ;) Tyyyle minusów ale... te widoki, to powietrze, ta cisza (pod warunkiem, że sąsiadowi popsuła się kosiarka ;))
UsuńJeśli masz ochotę na schemat to daj znać :)))
Pozdrawiam gorąco!
sąsiad ma kosiarkę, my mamy psa, który szczeka i to zazwyczaj w nocy, więc jesteśmy kwita:)
UsuńJeśli możesz podesłać schemat, to bardzo chętnie. mój e-mail: mlenaszym@gmail.com
Mam nadzieję, że w tym roku jeszcze zdążę.
Czytałam kiedyś podobną relację z Bieszczad, ale piszący nie dał rady i wyjechał.:)
OdpowiedzUsuńJa jestem ze wsi, przeprowadziłam się jedną wieś od rodzinnej dalej i na wsi zostaję. Choć czasami ciągnie mnie do miasta, zwłaszcza na zakupy.;)))
Ja Ci powiem, że masz szczęście. Jak człowiek pomieszka kilka lat tu i tu, to potem już dożywotnio się ma rozterki, gdzie lepiej ... Ja rytmicznie co parę lat mam napad "przeprowadzki" do miasta. Jednak jak już pojadę do tego miasta, to przechodzi mi i chcę wracać na moją wieś ;)))
Usuń... a do zakupów to w dzisiejszych czasach wystarczy internet ;))))
Jakby jeszcze Almę otworzyli bliżej mnie, to spożywkę też bym zamawiała i nie traciłabym czasu na łażenie po marketach :)))) Wszystko by mi przywieźli pod nos ;)
Świetne ozdoby, a masz może schemacik na tą serwetko - gwiazdkę.
OdpowiedzUsuńJa kocham wieś, ale powrót już chyba nierealny.
Pozdrawiam:)
Póki życia, póty nadziei :)))) Schemat już wysłany.
UsuńPozdrawiam!
Kocham Cię!!!! A właściwie to Twoje pisanie :) Ja też z w na wieś poszłam (tylko że irlandzką). Dzięki Bogu sklep pod nosem, śniegu tu nie uświadczysz,a o sarenkach i dzikach też nie muszę myśleć :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili to się ździebko spłoszyłam... takie wyznania... i do tego tak publicznie ;))) w moim wieku to już człowiek odwykł od tak gwałtownej adoracji ...ale drugie zdanie mnie uspokoiło... ufff ;)))) jak mnie kochasz za pisanie to spoko :) ja Cię kocham za cierpliwość jaką okazujesz moim wypocinom :)))
UsuńŚniegu na gwiazdkę też nie ma?! Aczkolwiek ja tu się dziwuję a nie wiadomo czy u nas będzie śnieg :) na święta, bo po nowym roku to na pewno spadnie, choćby po to żebym miała co odśnieżać :)))
Pozdrawiam gorąco!
Twoje posty są super!!! Jak ja bym chciała umieć tak pisać, lekko i z humorem:-) Niestety umysł ścisły, więc nic z tego:-/ Ozdoby super!
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania o rozmiar blaszki do ciasta z mojego ostatniego posta to jest ona o wymiarach 24x39 cm. Zachęcam do zrobienia i smacznego:-)))
Ano widzisz w życiu zawsze coś za coś ;) Ja za to moją matematyczkę w liceum przyprawiłam o wiele bezsennych nocy i do dziś podziwiam cierpliwość jaką miała do mnie :)))) a i tak pomimo obopólnych wysiłków pewne działy matematyki pozostały dla mnie niepojęte i niedostępne ;))))
UsuńDzięki za rozmiar blaszki, nie lubię robić ciasta jak nie wiem chociaż mniej więcej jaka blachę mam przygotować :))))
Pozdrawiam gorąco!
Ty przechodzisz dramat a ja pękam ze śmiechu czytając to wszystko:))) Podziwiam Twoje lekkie pióro... A cuda szydełkowe godne pochwalenia, gwiazda mnie rozwaliła...cudna!
OdpowiedzUsuńGwiazda powinna rozwalać, w końcu to gwiazda, nie? ;))) No, po latach to ja sama śmieję się z własnej metamorfozy. Wtedy na bieżąco to ze śmiechem różnie bywało... ale wraz z latami przyszły nie tylko zmarszczki ale także dystans do własnego życia i... nagle... zrobiło się śmiesznie ;)))
UsuńJestem z rewizytą :)
OdpowiedzUsuńSpostrzeżenia i emocje związane z mieszkaniem na wsi - rewelacja!
Ja mam podobne, ale odwrotnie. Mieszkałam i wychowywałam się na wsi, ale uwielbiam mieszkać w mieście. Do czasu rozgrzania betonu przez temperaturę w lecie :)))
... czyli wędrówka ludów ciągle trwa :))) Biegamy jak te mróweczki tam i z powrotem aż znajdziemy swoje ulubione miejsce pod liściem ;)))
Usuń
OdpowiedzUsuńObrigado pela visita! Eu estive no seu blog maravilhoso! Saudações
Piekna proza..czyta sie milo. wspaniale uczucie zamieszkac na wsi..a robotki wyszly swietnie.Pozdrawiam milo.)
OdpowiedzUsuńNo właśnie jak się przeprowadzałam to miało być tak poetycko jak w malinowym chruśniaku .... a wyszła proza życia ;)))
UsuńMiło mi, że zajrzałaś do mnie :)
Pozdrawiam gorąco!
śliczne szydełkowe robótki:) ja także się przeprowadziłam na wieś, widoki mam piękne tylko komary dokuczają mieszkam nad stawem.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię szydełko, ale zaczynam tęsknić za haftem... Ja nie mieszkam nad stawem a komarów jak mrówków, tych ostatnich też zresztą nie brakuje ;))) więc z dwojga złego lepiej mieć komary ze stawem niż bez :)))
UsuńPozdrawiam!
Zosiu, jak ja Cię rozumiem, najlepszym rozwiązaniem jest mieszkać latem na wsi, a zimą w mieście. Ozdóbki świąteczne fajne, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO widzisz i tu trafiłaś w sedno sprawy. Latem dworek na wsi, zimą apartament w mieście. Gwiazdka w górach (ośnieżonych), Wielkanoc nad jeziorem, wakacje nad morzem... chyba znowu zacznę się zastanawiać nad tym skokiem na bank ;)))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Doprowadziłaś do tego, że z niecierpliwością czekam na twoje posty.;) Ozdoby świąteczne śliczne, a szczególnie ujął mnie stroik.:)
OdpowiedzUsuńI vice versa :))) ja czekam z niecierpliwością na Twoje komentarze :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Zosiu, piekne robotki:)
OdpowiedzUsuńNo coz, mojej mamie najbardziej doskwiera na tej mojej wsi, brak prawdziwej kawiarni, do ktorej moglaby zajsc, najpierw uformowawszy sobie pokazny tapir, potem robiac "manikir", zeby atrakcyjnie wygladac. A tu co, trzy knajpy, ale raczej zadna z nich nie jest elegancka kawiarnia, no i gdzie tu sie pokazac...?;)
U mnie nie ma nawet knajp, gdzie w przypływie desperacji mogłabym ukoić smutki czymś mocniejszym niż oranżada ;) W moim siole jest około 30 domów z czego spora część nie zamieszkana, nie ma sklepu ani szkoły a przystanek autobusowy zaczyna pełnić rolę zdecydowanie li tylko ozdobną :)))
OdpowiedzUsuńJest za to mnóstwo lasów i cisza, no chyba, że kombajn kosi kukurydzę ;)
Jak widzisz, żebym nie wiem jak chciała to niestety także nie mam gdzie się pokazać... :)))
Ciesze się, że już jesteś i pozdrawiam gorąco!
Nie wiem jak mogłam przegapić taki świetny wpis.
OdpowiedzUsuńJa do 24-go roku życia mieszkałam w bloku na sporym osiedlu, obecnie na obrzeżach miasta w domku. Twoje wspomnienia z lat 90-tych co najmniej w połowie pokrywają się z moimi. Też uprawiam działkę, kiedyś hodowałam zwierzątka itd..
Dziergadełka świąteczne śliczne. Oj kiedy ja się za takowe wezmę.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Życie potrafi nas zaskoczyć ;))) dlatego nigdy nie mów nigdy :)
UsuńMnie też czasem zdarzy się coś przegapić, człowiek żeby chciał to wszystkiego nie ogarnie, czasem coś mu umknie :))))
Ściskam mocno!
Och, a ja bym chciała na wieś... Och...
OdpowiedzUsuńPowiadają, że jak bogowie chcą być złośliwi, to spełniają nasze marzenia... ;)))
Usuńzachciało sie mieszczuchowi wsi ... :)
OdpowiedzUsuńAno dokładnie, nie miała baba kłopotu to sobie prosie kupiła ;)))
Usuńpěkné háčkování. Lenka
OdpowiedzUsuńDěkuji vám :)))
Usuńmiastowa wciąż kobieta pozdrawia Cie
OdpowiedzUsuńZosiu dawni Cie u mnie nie było..a ja czekam na swej chmurce z herbatką:):): Czy pijasz ziółka?? Bo ja już tak:):):)
Jolu kochana, jestem u Ciebie regularnie ale czasem słów mi brak a czasem jest ich zbyt dużo... wtedy milknę i przycupnięta w kąciku, chłonę Twoje posty całą sobą...nie mogąc z siebie wydusić ni słowa.
UsuńZiołowe herbatki pijam od zawsze ;) a miastowa to ja chciałabym być :)
Ściskam Cię Kochana mocno!
To mnie cieszy bo mi Ciebie brakowało:):)
UsuńTak w ogóle to mieszkamy gzdieś pewnie niedaleko siebie:):)ha, ha
Ja teraz planuję wakacje, wyjazd z mężem..siedzę i rozplanowuję wszystko gzdie i co zobaczyć..wyjeżżamy dokładnie za tydzień:):):Hura!!
Dobrego dnia Zosiu:):)
Ja też lubię planować, choć czasem skok na główkę (oby nie do wody) też bywa fascynujący :)))
UsuńCudownych wakacji Ci życzę ! :))
Bardzo dziękuję za ten post. Bo ja właśnie rozważam ucieczkę od SMOGU.
OdpowiedzUsuńWarto pójść na wieś. co prawdę to już nie taka wieś jak kiedyś, ale i tak jest przyjemnie.
OdpowiedzUsuńMoja babcia robiła taka same aniołki <3 teraz wiszą u mnie co roku na choince. Pamiętam jak co roku jeździłam do babci na wieś co dziennie rano jadłam najpyszniejsze śniadania potem dziadek wyprowadzał z szopy rozrzutnik do obornika jednoosiowy i jechaliśmy razem nawozić ziemię.
OdpowiedzUsuńNo i taki pomysł to mi się podoba! Ja sama zmieniłam tak mieszkanie na dom. Mega pomogły mi gdańsk przeprowadzki. Przewóz mebli, agd to nic prostego co nie.
OdpowiedzUsuńsuper
UsuńMy dzisiaj w końcu znaleźlismy transport pianin gdynia i bedziemy zabierać nasze pianino od teściów. Rok na to czekałam! Nie mogłam znaleźć nikogo kto by się tym zajął. W końcu znajomy polecił nam firmę Trsnport Plus z Trójmiasta.
OdpowiedzUsuńSam długo marzyłem o budowie domu na wsi. W końcu udało mi się przewieźć tam wszystkie moje rzeczy i teraz mogę cieszyć się spokojem i kontaktem z naturą.
OdpowiedzUsuńSama z ogromną chęcią chciałabym wyprowadzić się na wieś, jednak nie wiem od czego zacząć
OdpowiedzUsuńLepiej zostań tam gdzie jesteś :) Wieś jest cudna kiedy jest lato a my jesteśmy młodzi i zdrowi. Kiedy jest zimno, pada deszcz, emerytura puka do drzwi a czlowiek potrzebuje dostępu do służby zdrowia częściej niż by chciał to okazuje się, że wieś staje się pułapką. Lepiej zafundować sobie wczasy w agroturystyce a na codzień mieć dostęp do dobrodziejstw cywilizacji!
UsuńPozdrawiam!
Wiesz co, Twoje doświadczenia z przeprowadzką brzmią jak prawdziwa podróż! Z dużego miasta na wieś - to musiało być spore zmierzenie się ze zmianą. Ale z tego co piszesz, Twoja historia pokazuje, że czasem największe przekonania mogą ulec zmianie, gdy tylko dajesz nowym miejscom szansę. Ciekawe, jak Twoje wyobrażenia o życiu na wsi ewoluowały od momentu przeprowadzki?
OdpowiedzUsuń