piątek, 6 grudnia 2013

Niespodzianka czyli Mikołaj w akcji

   Victoria! Mam recepty! Kiedy rano weszłam do przychodni i zobaczyłam za kontuarem moją ulubioną recepcjonistkę, moje szczęście nie miało granic. Okazało się, że po wczorajszym telefonie ona została obarczona ciężarem sporządzenia moich recept, dzięki temu dziś dostałam w swoje łapki upragnione papierki bez problemów. Pozostało tylko skontaktować się z apteką. W aptece obsługa jest szalenie miła i co rzadko się zdarza w dodatku kompetentna. Chciałabym powiedzieć Wam, że to koniec tematu ale niestety... Przychodnia jest w jednej miejscowości a apteka w drugiej, dużo bliższej memu domowi. Okazało się, że dziś wycofano jeden z leków z rejestru "jakiegoś tam" i jest niedostępny. Drugi raz po receptę nie miałam się ochoty wybierać a refundacja była na poziomie ok. 2 zł, więc postanowiłam zaszaleć i wziąć lek pełnopłatnie. Temat na trzy miesiące zamknięty.
         Jednak jak ludzie kiedyś powiadali, Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy. okazało się, że rychliwy także i postanowił wynagrodzić ciężkie chwile związane z lecznictwem. Wzięłam czas jakiś temu udział w candy na blogu SZTUKOTEKA  (Uwierzcie mi autorka bloga, Monika jest wszechstronnie uzdolniona i warto do niej zaglądać. ) Nadziei większych sobie nie robiłam na wygraną, bowiem jak większości mnie odwiedzających już wiadomo szczęścia w grach losowych nie posiadam. Choć z uporem maniaka próbuję usilnie dać szansę tym tam na górze i losy kupuję regularnie. Tak też czynię w temacie candy... biorę udział i na tym się kończy. Robiąc codzienny przegląd blogów, nie robiąc sobie żadnych nadziei (no może malutką) zaczęłam czytać post Moniki o losowaniu. Doszłam do kulminacyjnego momentu... i jak zwykle zobaczyłam, że nic z tego. Czytam dalej (bo ja zawsze wszystko w całości czytam a nie na wyrywki) i co widzę ... dostanę pocieszajkę! Czytałam o tym chyba ze sto razy a potem zaczęłam czekać. Siedziałam sobie w okienku i wyglądałam listonosza... Taka normalnie panienka z okienka byłam tylko wersja odrobinę przechodzona. Czekałam, czekałam aż dziś musiałam jechać do miasta. Po powrocie nie stwierdziwszy śladów bytności listonosza, zabrałam się za sporządzenie posiłku popołudniowego zwanego potocznie obiadem. Nagle dzwonek do drzwi... o tej porze? Lecę na łeb na szyję i kogo widzę ... listonosza!!! Zarzuciłam na siebie jakieś odzienie co by się nie przeziębić i pomknęłam na skrzydłach radości do furtki. Zdziwko strzeliłam od razu bo myślałam, że pocieszajka będzie malutka, a tu...
 Podziwiajcie, jaki pękaty pakunek. Powiem Wam szczerze, że chyba się starzeję, bo tak się ucieszyłam, że ręce mi się trzęsły jak nie przymierzając jakiemu pijakowi i to ubzdryngolonemu w czarnoziem. Robiąc co chwila głębokie wdechy i intensywnie starając się, przypomnieć sobie cokolwiek o szybkich medytacjach czyli samouspakajaniu, zdążałam uparcie do upragnionego  celu czyli rozpakowania prezentu. Łatwo nie było bowiem z wrażenia nie wiadomo dlaczego, nożyczek uparcie szukałam w szafce z talerzami. Kiedy w końcu udało mi się złapać prawidłowy namiar na niezbędne narzędzie moim oczom ukazał się taki widok

 Poczułam jak napływa druga fala euforii. Ciśnienie mi się podniosło a muszę Wam wspomnieć, że ja niskociśnieniowiec jestem i takie radosne podnoszenie ciśnienia jest jak najbardziej wskazane. Tak, więc ciśnienie szło w górę a ja szukałam sposobu jak się dostać do środka nie uszkadzając opakowania. Ja z tych jestem co to każdy papierek ładnie składają i chowają do szafeczki z nadzieją, czasami przeradzającą się w pewność, że na pewno się kiedyś przyda.  Tak więc walcząc na dwóch frontach, z trzęsącymi rękami i podnoszącym się ciśnieniem usiłowałam dobrać się do zawartości nie uszkadzając opakowania. 
I oto co się ukazało moim oczom...
Mowę mi odjęło z radości! Mój Ślubny twierdzi, że to zjawisko w moim przypadku szalenie rzadkie. 
Jakaż to pocieszajka toż to prezent mikołajkowy całą gębą :))) Cudowne zawieszki, jak widzicie pięknie zapakowane. Stałam tak i patrzyłam... i pewnie stałabym tak jeszcze do teraz, gdyby nie to, że Ślubny odrobinę zgłodniawszy, postanowił delikatnie i z wyczuciem przerwać trans, w którym się dokumentnie pogrążyłam. W pośpiechu przygotowałam jakiś posiłek, nawet go zjadłam. Pewna tego na 100% nie jestem ale mam wrażenie, że coś konsumowałam. Myślałam cały czas gdzie wyeksponować te cuda... i już wiem!
Jak będzie gotowe to pokażę zdjęcia a na razie, coby ich z oka nie spuszczać umieściłam je w witrynce na przeciw fotela, w którym gniazduję i robótkuję.


                                                                                                                                                                
Dziękuję Moniko za prezent, może i mnie uda się zrobić Ci niespodziankę  ;)))

Wczoraj obiecałam , że będzie szydełkowo. Dzisiejszy post powstał spontanicznie zupełnie na inny temat niż zamierzałam ale musiałam uzewnętrznić uczucia, które we mnie kipiały. Lubię jednak dotrzymywać słowa, dlatego przedstawiam zrobioną w zeszłym roku taśmę, która teraz została uprana, wykrochmalona i wyprasowana. Jeszcze nie wiem, czy posłuży jako ozdobna plisa na stół czy może kokarda?





       

28 komentarzy:

  1. A wiesz , ze nie wszyscy lubia niespodzianki. To dziwne, ale znam pare osob ktore to mowi otwarcie. No coz, cale szczescie ja ani Ty do nich nie nalezymy . Gratuluje !! Plisa piekna, zdolniacha jestes. A u mnie sniegu napadalo, wiec Swieta bede miala biale. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianka fajna rzecz, to oczekiwanie ... Jak to mówią szczęście jest między ustami a brzegiem pucharu...

      Usuń
  2. Paszcza mi się cieszyła jak czytałam ten wpis. Naprawdę fajnie jest kogoś obdarować i widzieć, że sprawia mu to autentyczną przyjemność:) Cała przyjemność po mojej stronie! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziemy się bawić w "wersal" ;))) bo mnie się jednak wydaje, że cała przyjemność po mojej stronie :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Najważniejsze, że masz wszystkie leki.:) Prezencik super, piękne te zawieszki. A tę krajkę to widzę na obrusie, ale pionowo, tak jak na ostatnim zdjęciu.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ja tej krajki już nie przymierzałam... no chyba tylko na suficie jeszcze nie, ale to tylko dlatego, że mam lęk wysokości i wleźć się boję ;))). Prezencik sprawił, że czuję się jak bym była w siódmym niebie :)))

      Usuń
  4. Gratuluję sukcesu recepturowego:) Równie gorąco gratuluję prezentu!
    Taśma cudna i z pewnością doskonale ją wyeksponujesz:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wierzysz w moje możliwości ekspozycyjne ;) Recepty to ulga, że już po wszystkim a prezent to czysta radość :)))
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jak na pocieszajkę to naprawdę okazały prezent. Gdybym coś takiego dostała też bym się cieszyła jak dziecko. Śliczne te zawieszki. Krajka bardzo mi się podoba i rzeczywiście można ją wykorzystać na kilka sposobów. Ostatnio coś takiego potrzebowałam na wąską długą półkę. Okazało się, że mama u siebie coś takiego znalazła i mi podrzuciła.
    Cieplutko pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie na kilka sposobów a im więcej możliwości tym trudniej się na którąś z nich zdecydować ;))) Dobrze mieć mamę, która coś podrzuci :)))
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Znam, znam Sztukoteke, i lubie bardzo:))
    Piekne prezenta i nie dziw, ze Ci sie serducho raduje.
    A do tego leki zobyte:)

    Usciaski mkna;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, raduje, raduje nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo :)))
      Ściskam "niedźwiadkiem" ;)

      Usuń
  7. Niespodziewany Mikołaj sprawia najwięcej przyjemności. Pięknie wyeksponowałaś sympatyczne prezenty. Podziwiam również szydełkową serwetkę i krajkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się miałam zdziwić jaką serwetkę, ale sobie uświadomiłam, że na półce leży serwetka. Najwyraźniej robiąc zdjęcie byłam tak podekscytowana, że jej nie zauważyłam :)))
      Całe życie jesteśmy po trosze dziećmi i lubimy dostawać prezenty :)))

      Usuń
  8. A może kokarda do wieńca świątecznego? Jest przepiękna.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizja wieńca z taką kokardą chyba do mnie przemawia... Czyżbym podjęła wiekopomną decyzję?!
      :)))

      Usuń
  9. gratuluje sukcesu z receptami :) zawieszki są zjawiskowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre słowo, faktycznie zjawiskowe są... a jak ja się cieszę z sukcesu recepturowego :)))

      Usuń
  10. Niespodzianki są miłe.. no, chyba, że jacyś niezapowiedzeni goście nawiedzają i to całymi tabunami, to czasami takie akurat niespodzianki trochę działają na nerwa! hihi! ;)
    Ale powiem Ci, że miałaś farta z tą nagrodą pocieszenia! To naprawdę bardzo sympatyczny gest ze strony Sztukoteki.... :)
    Gratuluję sukcesu z receptami, u nas w Niemczech nie mamy z tym problemu. Idę do lekarza, dostaję receptę. Idę do apteki i też dostaję to co chcę. Chyba, że akurat nie ma na stanie potrzebnego lekarstwa to idę do domu i....
    ...przywożą mi to do domu z apteki i nic na dodatek za to nie płacę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci powiem tak Polacy mają dwa przysłowia o gościach. Jedno to "Gość w dom, Bóg w dom" a drugie "Gość nie w porę, gorszy od Tatarzyna" ;)))) ale jednak niespodzianki są miłe, mimo ryzyka jakie niosą ze sobą :))))
      Farciara ze mnie, nie? Zastanawiam się czy jak już tak się do mnie szczęście uśmiechnęło, to nie puścić lotka przy okazji... a nóż, widelec uda się ;)))
      Luuuudzie kochani ,jak tak czytam o tych luksusach receptowych to zaczynam być w szoku, takie fanaberie to by mi nie wpadły do głowy nawet za sto lat. ;)

      Usuń
  11. Piękna taśma szydełkowa:) Pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze że Ci serducho nie stanęło przy takich wspaniałościach :) Gdybym ja coś takiego dostała to zawał byłby murowany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym miała wyższe ciśnienie, to kto wie... ale że ja niskociśnieniowiec jestem to można mi robić niespodzianki bez obaw ;)) przeżyję ... ;))))

      Usuń
  13. Na stół , bardzo piękna ozdoba na stół kochana , pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi się już pojawiła wizja kokardy na wieńcu, to Ty opowiadasz się za opcją stołową ;) A ja jak ten osiołek, co mu w żłoby dano...
      Pozdrawiam Cię gorąco, Dusiu kochana!

      Usuń
  14. Krásná krajka !! Zdravím z Čech. Lenka

    OdpowiedzUsuń
  15. Díky za dobré slovo.Miluji tě navštívit.
    S pozdravem!!!

    OdpowiedzUsuń