sobota, 29 maja 2021

Jesienny domek czyli praca zakończona!

 Skończyłam w niedzielę,  ale dopiero dziś znalazłam chwilę by pstryknąć parę zdjęć.  

Dziś minimum słów maksimum zdjęć  :))










czwartek, 27 maja 2021

Rolada jabłkowa z bitą śmietaną- przepis

  Biszkopt

 mąka  125 g

cukier 125 g

 jajka 5 (L)

 proszek do pieczenia  1 łyżeczka (do herbaty)

Żółtka oddzielić od białek. Do białek ubitych na sztywno ze szczyptą soli, dodawać cukier ( nie naraz, po trochu). Następnie po jednym żółtka.  Do masy jajecznej dodajemy mąkę i mieszamy łyżką.  Mąkę  sypiemy porcjami , nie naraz ale też nie po łyżce.  Ja odmierzoną mąkę dzielę mniej wiecej na trzy  ;) i mieszam dokładnie,  żeby na dnie nie została nierozmieszana mąka.  Blachę- półkę z piekarnika wykladam papierem do pieczenia. Wylewam ciasto i wyrównuję.  Piekarnik nagrzany do temperatury 200 °C . Czas pieczenia 10-12 minut. U mnie 11 minut.  Wyjmuję blachę i ściągam z blachy biszkopt razem z papierem.  Teraz trzeba ciasto zwinąć razem z papierem w ciasną roladę i zostawić  do wystygnięcia.  Kiedy biszkopt jest już chlodny rozwijam go odrywając papier od ciasta.  Nigdy odwrotnie! Zawsze odrywamy papier od ciasta!  Biszkopt nawilżam  -  syropem z brzoskwiń,  ale można też użyć herbaty,  wody z sokiem z cytryny... co kto lubi :) Na ciasto wykladam równą warstwą uprażone jabłka.  Ja poszłam na łatwiznę i użyłam gotowych jabłek ze słoika  ;)   Biszkopt razem z jabłkami zwijam . 

Bita śmietana 

Śmietana kremówka 30% lub 36%  400g

Cukier puder 4 łyżeczki ( do herbaty)

Jeśli rolada ma być przechowywana dłużej niż 24 godziny, dodaję  fix do śmietany z Delecty. 

Śmietana musi być zimna (co najmniej 12 godzin w lodówce).

Jeśli to śmietanka w kartoniku, to najlepiej karton rozciąć i dobrze wygarnąć zawartość.  

Miska do ubijania najlepsza jest metalowa.  Dobrze jest przed ubijaniem  miskę włożyć do lodówki na minimum 15 minut, to przyspieszy proces ubijania.  Ubijam trzepakami na sztywno, wtedy dodaję cukier,  mieszam przez moment i gotowe.  

Smaruję roladę,  część nakładam do worka cukierniczego z tylką i dekoruję. 

Smacznego!  :)

środa, 26 maja 2021

Dzień Matki czyli zaskakująca przesyłka :)

  Dzwonek do drzwi... kurier... zaskoczenie(?!)... przecież nic nie zamawiałam... telegram?! Choco telegram?!

Takie oto słodkie życzenia  dostałam od kochanej córci! 

Coś dla oka,  coś dla duszy i pysznie słodziutkie! 





niedziela, 23 maja 2021

A przy niedzieli - szarlotka inaczej :)

  Do gorącej herbatki a jak kto woli to kawy... rolada jabłkowa.  Biszkopt z 5 jajek, nasączony syropem brzoskwiniowym.  Nadzienie to uprażone jabłka, wierzch rolady posmarowany i udekorowany bitą śmietaną  30% 

Jeśli będzie zapotrzebowanie wstawię dokładny przepis  :)

Smacznego! 













sobota, 22 maja 2021

Odmiana czyli coś szydelkowego :)

  Jesienny dom już na ukończeniu, ale by nie być zbyt monotematyczna dziś szydełkowce.  Nie łapią się na dział  - po trochu wyciągane z lochu - bowiem powstały całkiem niedawno około  Wielkanocy. Wyrabiałam wtedy na siłę końcówki kordonka  ;)








środa, 19 maja 2021

Porównanie kolorów czyli mulin ciąg dalszy :)

  Na prośbę  Zainspirowanej zamieszczam zdjęcia porównawcze oryginalnej dmc i chińskiej muliny.  Z góry zaznaczam,  że kupując wiedziałam, że to nie oryginalna paleta a czynnikiem decydującym była cena -  niecałe 23 grosze za pasmo/motek. 

















wtorek, 18 maja 2021

Muliny czyli ryzyk fizyk ;)

Gdzieś tam kiedyś,  w zamierzchłej przeszłości zaczynałam moją przygodę z haftem  z dużymi aspiracjami i małymi możliwościami.  Schematy były wypasione a nici w moim posiadaniu marniutkie.  Dobierając mozolnie kolory, by choć trochę zbliżyć się do ideału,  marzyłam by chociaż raz kupić muliny wg klucza i po prostu haftować.  Wiecie jak to jest w bibli napisane - proście a otrzymacie.  Widocznie moja prośba była na tyle upierdliwa,  że w końcu przebiła się gdzieś tam na górze i  zbiegiem wielu sprzyjających okoliczności,  miałam przed sobą komplet mulin zgodny co do joty z kluczem- rozpiską do haftu. Zaczynałam haft z błogim uśmiechem,  który niestety szybko spełzł z mej twarzy. Okazało się, że fantazja moja przez lata całe puszczana samopas, nijak nie ma zamiaru wędzidła założyć i w zaprzęgu grzecznie chodzić.  Oryginalna paleta kolorów wcale mi się nie podobała!  Skończyłam haft dobierając kolory po swojemu.  Zrozumiałam,  że czym skorupka za młodu nasiąknie,  tym na starość trąci ;)  By móc dalej swobodnie szaleć przy haftach, zaczęłam kupować muliny jak leci. Po jakimś półtora roku skompletowałam pełną paletę Ariadny co szalenie ułatwiło  machlaczenie kolorami.  To jednak było za mało i zaczęłam kompletować mulinę  Madeira i DMC. Tu niestety ceny okazały się zaporowe i pełnych palet kolorów do dziś nie uzbierałam.  Cały czas jednak szukałam możliwości jak by tu zdobyć dodatkowe kolorki ;) I w końcu zdecydowałam się na zakup mulin na Aliexpress.  Obawy miałam ogromne, ale muliny dotarły do mnie szybko i bez przygód.  Nici okazały się mięciutkie i z bardzo ładnym połyskiem.  Ledwo doczekałam wieczora,  by wybebeszyć opakowania i niczym Sknerus MacKwacz, pławić się w zawrotnej ilości moteczków mulin. Teraz dopiero będę mogła poszaleć przy haftowaniu!
     Tak przy okazji przekonałam się, że  spełnienie marzeń nie zawsze nas uszczęśliwia... zastanawiam się czy bolejąc w skrytości ducha  nad niespełnionymi marzeniami,  nie lekceważymy tego co mamy?  Zarzynamy się by spełnić marzenie a szczęście jest tuż obok na wyciągnięcie ręki...
Jak widać na zdjęciach muliny były ślicznie ułożone,  ale po moich harcach już tak ładnie nie jest  :))