czwartek, 30 września 2021

Jesienna zaduma czyli post dla Uli :)



 Ciemność ukradkiem otulała wioskę... niespodziewanie wpełzając między domy... wciskając się w każdy zakamarek. Zosieńka nasłuchiwała  melodyjnego poszczekiwania psów, które strzegły swych domostw. 

Jeszcze w kalendarzu lato, ale  wieczory i ranki już  zimne...

Jeszcze  niedawno  były wakacje, ale już jesień za progiem...

Jeszcze żyjemy urlopem,  ale praca ponownie już włada naszym życiem...

Radosna i beztroska zabawa ustępuje miejsca melancholii i zadumie...

Zosieńka z wiekiem polubiła szarówki,  które co dnia szybciej przychodziły, dając pretekst do "nicnierobienia". Czekała z niecierpliwością na sterty liści,  w których będzie można spacerując, szurać bez końca. Przyjdą słoty i pluchy, nocami w kominie będzie wyć wiatr, ale wszystko to przybliza nas do grudnia... Grudnia, który przyniesie Boże Narodzenie!  :)

Post powstał z końcem sierpnia, ale czasem dzieje się zbyt wiele ...  był pożar w wiosce (na szczęście dom  sąsiadów uratowany a szkody niewielkie), była woda płynąca rurami, która nadawała się tylko do spłukania toalety, były niedyspozycje zdrowotne, do których najwyższy czas się przyzwyczaić,  były też zdarzenia w bliższej i dalszej rodzinie, które trosk przysporzyły...  Czas płynął a ja odkładałam blogowanie z dnia na dzień i pewnie nadal bym tak robiła,  gdyby nie Urszula :) Kilka słów,  które słodkim miodem spływają na serce i człowiekowi znowu się chce ;)  Dziękuję Ulu!