Dzień był wyjatkowo ciepły. Słońce świeciło tak intensywnie jakby zapomniało, że to już jesień. Wróble darły się wniebogłosy, korzystając ze sprzyjającej im aury. Na krześle przed domem wylegiwał się kot. Nieopodal leżała Psica, leniwym spojrzeniem lustrując podwórko. Na huśtawce siedziała Zosieńka. Jej niewidzące spojrzenie skierowane gdzieś przed siebie, nadawało jej twarzyczce niezbyt inteligentny wyraz. Jednak nie dajmy się zwieść pozorom! Wewnątrz Zosieńki odbywała się tzw. walka wewnętrzna, za i przeciw biły się ze sobą... Niestety, walka była wyrównana i żadna ze stron w tym wewnętrznym konflikcie nie była w stanie zdobyć przewagi nad przeciwnikiem. Zosieńka ze stęknięciem poderwała kuper i udała się w kierunku d r z w i... W ostatniej chwili cofnęła się i podeszła do płota. Nie znalazwszy przy nim żadnego Kargula ani Pawlaka, smętnie spojrzała na ogród. Trawa wyschła prawie zupełnie, żółtobrązowe plamy, poprzetykane były gdzieniegdzie zielonymi nitkami. Z krzewów zwisały liście... Przykry ów widok nie wplywał na Zosieńkę pozytywnie, toteż odwróciła się szybko i chwyciwszy konewkę, poczęła podlewać to co mogła jeszcze uratowac czyli rośliny doniczkowe. Wędrowała od jednej funkii do drugiej, starając się sprawiedliwie obdzielić spragnione roślinki życiodajnym płynem. W trakcie podlewania nie raz i nie dwa zbliżała się do d r z w i, ale wątpliwości jakie wciąż się w niej kłębiły, sprawiały, że z pochyloną głową szybko się wycofywała. Skończywszy podlewanie, z głębokim westchnięciem, które niespodziwanie się wyrwało z jej cherlawej piersi, odstawiła konewkę i... i nie wiedziała co ze sobą począć. Poczęła ponownie, zbliżać się do d r z w i, ale czy to wewnętrzny dylemat, który od miesięcy ja męczył, czy też może strach co za tymi d r z w i a m i znajdzie, ponownie ją powstrzymał przed ich przekroczeniem. Rada nie rada postanowiła oberwać przekwitniete kwiaty z petunii. Jednak zajęcie owo, nie oszukujmy się, nie wymagające wysiłku umysłowego, umożliwiło jedynie by Zosieńkowe myśli, ruszyły galopem. Napełnila kocie miski i donosnym "kici,kici!", nawoływała swoich podopiecznych. Koty jeden po drugim wyłaziły ze swych kryjówek, by z pospiechem rzucić się na pełne miski. Kociska kłębiły się nad żarciem a w Zosienkowej głowie kłębiły się myśli. Zosieńka zastanawiała się, jakby mogło wyglądać jej życie, gdyby nie towarzyszyły jej ciągłe wątpliwości... gdyby szła przez ten żywot dany jej nie wiadomo dlaczego i po co, ot tak po prostu... bez strachu, bez wątpliwości... gdyby nie musiała się zastanawiać co dobre, co złe, bo prawda byłaby tylko jedna... ale jej życiu, towarzyszyła wciąż i nieodmiennie - "prawda, święta prawda i g..wno prawda". Co gorsza z czasem zauważała, że im dalej w las tym więcej jest tej trzeciej prawdy. Spoglądaniu na d r z w i towarzyszyły motylki w brzuchu i gula w gardle. Czy to dobrze, czy źle? - zadawała sobie kolejne pytanie. A pytań było mnóstwo i żadnych odpowiedzi... Jeno strach i niepewność co zastanie za tymi d r z w i a m i. Podchodziła do nich, by po chwili cofnąć rękę, wiszącą nad klamką. Czasami zaglądała przez dziurkę od klucza, co dzieje się za nimi, ale owo podglądanie tchórzliwe było i nijakiej satysfakcji jej nie przynosiło.
Wejść czy nie wejść oto jest pytanie - takie oto hamletowskie wręcz wątpliwości targały jej duszą. Czas płynął nieubłaganie i Zosieńce intuicja podpowiadala, że z każdym dniem będzie coraz trudniej podjąć decyzję, aż w końcu przekroczy Rubikon, poza którym nie będzie odwrotu...
Wejść czy nie wejść?
Nacisnąć klamkę i otworzyć d r z w i czy juz na zawsze pozostać poza nimi...
Zosieńka wzięła głęboki oddech i drżącą ręką nacisnęła klamkę. Nie wiedziała co znajdzie za d r z w i a m i, czy poza pajęczynami, rozsnutymi przez pracowite pająki jeszcze ktoś tam będzie? Może zastanie tam tylko pustkę i na jej pytanie -"Jest tam kto?"- odpowie jej tylko smutne echo...
Serce łomotało jak szalone, w suchym gardle na dobre zagościła wciąż powiększająca się gula...Zosieńka zacisnęła zęby (od czasu wizyty u protetyka, zdecydowanie liczniejsze) i mrucząc pod nosem - "Raz kozie śmierć" - nacisnęła mocno klamkę.
D r z w i otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.... Zosieńka nieśmiało wsunęła się do środka.
Psica leżąca nieopodal, patrzyła jak za jej Pańcią pomału zamykają się tajemnicze podwoja, na których wisiała tabliczka z napisem:
B L O G
Hura wróciłaś, brakowało mi Ciebie w blogowym świecie. Pustawo się zrobiło bez Twoich tekstów i widoku robótek wychodzących z Twojej pracowni. A drzwi za sobą zatrzasnęłaś tak mocno, że nie można było powspominać ani pozdrowień w komentarzu zostawić. Pozdrawiam i czekam na więcej : )
OdpowiedzUsuńŻycie mię zmusilo by drzwi zamknąć i to tak szczelnie... Czasem te drzwi trzeba zamknąć, żeby przetrwać... Jednak cieszę się, że nie tylko echo mi odpowiedziało :))))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze tak myślisz :)))
UsuńNareszcie jesteś! Już myślałam, że się na s obraziłaś;)
OdpowiedzUsuńAni mi w głowie było i jest obrażanie się... ot życie i tyle... jednak cieszę się, że znowu jestem :))
UsuńZniknęłaś na tak długo, bez uprzedzenia Zosiu, że się martwiłam o Ciebie. Cieszę się, że wróciłaś, serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRaz na wozie, raz pod wozem... czasem lecimy za wozem a czasami uciekamy przed wozem... ;)
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Zosiu! Jak miło poczytać Twoje wpisy:) Długo Cię nie było, ale styl pisania zachowałaś... tak trzymaj
OdpowiedzUsuńPostaram się ;)) Cieszę się, że znowu wróciłam a jeszcze bardziej cieszę się z tego, że nie jestem tu sama!!! :-D
UsuńZastanwaiałm się, co się z Tobą działo, bo ani widu, ani słychu. Ja przez ten czas zdążyłam zamknąć stare blogi (Sztukoteka i Tasty Variations, jeśli pamiętasz) i otworzyć nowego. Fajnie, że znowu jesteś;)
OdpowiedzUsuńBiednemu zawsze wiatr w oczy ;) - jakże często mam w życiu okazję przekonaywać się, że przysłowia są mądrością narodu...
UsuńPewnie, że pamiętam Twoje blogi! A nowego już znalazłam :-D
Miło mi (a tam miło, cieszę się jak nie wiem co!), że wpadłaś do mnie :))))
Najważniejsze, że drzwi dało się ponownie otworzyć - witaj z powrotem i już nie gub kluczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKlucz na sznurku powiesiłam na szyi ;)))
UsuńCieszę się Promyczku, że Cię widzę! :))
No, nareszcie !! :)) Witamy ponownie !!!!
OdpowiedzUsuńJak to ludziska powiadają, lepiej późno niż wcale ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!!!
Ależ ja Cię dawno nie czytałam. Bardzo się cieszę, że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żebyś już nie musiała zatrzaskiwać drzwi przed blogowym światem.
Gorąco pozdrawiam Dorota
I ja takąż nadzieję posiadam, że takich "urlopów" więcej nie będzie...
UsuńŚciskam!!! :-D
No patrz!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJaka miła niespodzianka! Cieszę się bardzo, że TY znowu jesteś i TWOJE POSTY!
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Dorotko! Dobra Duszyczko! Cieszę się, że i Ty się cieszysz! :)))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńTelepatia jakas?? Powiedzialam sobie, ze jak sie nie odezwiesz do konca tygodnia, bede pisac petycje na priwa, zebys wrocila:))
OdpowiedzUsuńPusto bylo bez Ciebie:)))
Śmiej się, śmiej a ja w telepatię wierzę... zdarzalo mi się w życiu nie raz i nie dwa ;))) Naprawdę było pusto?
UsuńŚciskam!
Pewnie, że było pusto. A ja nadganiam zaległości:)
Usuńpozdrawiam
lena
Najważniejsze, że drzwi otworzyłaś ku naszemu zadowoleniu i jesteś. Pozdrawiam cieplutko.:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie jak się teraz cieszę, że znowu jestem z Wami!
UsuńPozdrawiam gorąco!!! :)
Zosiu kochana, przepieknie napisałaś ten tekst. Witaj serdecznie za tymi drzwiami.Niech Cię już nigdy nic przykrego tutaj nie spotka. Rozwijaj skrzydła swobodnie i leć, bo cudnie latasz!:-))***
OdpowiedzUsuńLeeeeecęęęęę bo chcęęęęę! ;))
UsuńOleńko samej nudno latać, dołącz! ;))) ****
Zosiu! jak miło znowu zagłębić się w Twoje wywody! Cudnie, że wróciłaś do nas ! Buziaki :)
OdpowiedzUsuńA jak miło przeczytać, że te wywody dadzą się czytać ;))
UsuńBuźka!
Zosiu kochana , dobrze ze jestes . Nie zdawalam sobie sama sprawy ze tak bardzo brakowaki mi twoich opowiadan, a raczej tak lekkiej reki w pisaniu , pozdrawiam i lece dalej czytac,,,
OdpowiedzUsuńViolu, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo czuję się wzruszona, czytając Twój komentarz! :))
OdpowiedzUsuńŚciskam!