wtorek, 30 grudnia 2014

Opowiadanie czyli kryminał tango ;))

W związku ze zmianą nawyków żywieniowych oraz decyzją by w tym roku miast na pysk w kuchni padać, skorzystać z gotowych wyrobów garmażeryjnych oraz cukierniczych miałam całe mnóstwo czasu przed świętami. Dziergałam, hafciłam, stroiłam dom i napawałam się świąteczną atmosferą.  Czasu było tyyyle, że zachęcona przez Olgę z bloga Pod tym samym niebem, postanowiłam zaszaleć i wziąć udział w konkursie na kryminał u Panterki. Kryminałek miał być krótki co wbrew pozorom raczej utrudniło niż ułatwiło zadanie.  Usiadłam wygodnie w fotelu, zaopatrzywszy się wcześniej w ołówek oraz odpowiednią ilość papieru i... nic. Mimo wytężonych wysiłków umysłowych jakie czyniłam efektu nijakiego nie było.  Minął dzień, minął drugi i zaczęłam dochodzić do wniosku, że ubić mi będzie kogoś mus, bo inaczej żadnego kryminałaka nie będzie.  W kolejnym dniu wpadł mi do głowy pomysł, który postanowiłam jak najszybciej przerzucić na papier. Chwyciwszy w dłoń ołówek zamaszyście napisałam:

                                                     A M N E Z J A

"Powrotowi do przytomności towarzyszył przeszywający na wskroś ból. Uchyliła powieki i rozejrzała się wokół. Krajobraz ścielący się przed jej oczyma był zaiste księżycowy. Z trudem wstała, walcząc z nudnościami, które nagle się pojawiły, urozmaicając jej niebywale powrót do rzeczywistości. Dreszcz, który wstrząsnął jej ciałem, zwrócił jej uwagę na ewidentne braki w garderobie.Podniosła z podłogi koc i okryła nim wyziębione ciało."

Zrobiłam przerwę w pisaniu, by wziąć głęboki oddech. Pomyślałam nie jest źle, oby tak dalej. Ołówek zaczął sunąć po kartce...

 "Spojrzała na pokój, krzesła były poprzewracane a obrus przekrzywiony, smętnie zwisał sięgając z jednej strony aż do podłogi."

Oczyma wyobraźni widziałam ten pokój a obraz przekrzywionego obrusa doprowadzał mnie do rozpaczy. Wizja zdemolowanego stołu z   k r z y w o  ułożonym obrusem wyraźnie wytrącał mnie z równowagi, uniemożliwiając dalszą twórczość. Próbowałam wyrzucić ten wątek, ale nic z tego nie wyszło. Obrus tkwił na swoim miejscu i wywoływał cierpienie  u małego pedanta, który tkwi gdzieś na dnie mojej duszy. Wydawałoby się, że nic łatwiejszego jak pokierować wzrok bohaterki w inny kąt pokoju, ale bohaterka okazała się charakterna i i ilekroć próbowałam popchnąć ją w innym kierunku, ta i tak spoglądała na stół, z którego nadal zwisał obrus ściągnięty z jednej strony aż do podłogi. Nie było rady, nie mogąc się pozbyć upierdliwej wizji trza ją było zlikwidować.

"Magda podeszła i odruchowo go wyrównała. Teraz dostrzegła szafę, której otwarte drzwi ukazywały puste wnętrze. Zawartość w nieładzie poniewierała się po całym pokoju." 

Zawartość szafy rozrzucona w nieładzie odrobinę mnie przytchnęła, ale mając już doświadczenie w tej dziedzinie, nie próbowałam nic zmieniać, tylko szybko popchnęłam bohaterkę dalej...

 "Magda oszołomiona, nie wiadomo czym bardziej, bólem głowy czy widokiem własnej garderoby malowniczo rozwleczonej po zdemolowanym wnętrzu, skierowała się w stronę okna, chcąc wpuścić trochę świeżego powietrza. Otwierając je zauważyła oberwaną do połowy zasłonę. Usilnie próbowała przypomnieć sobie wydarzenia, które tu się rozegrały... niestety na próżno. Podniosła krzesło i usiadła na nim, próbując zrozumieć co się z nią działo w ostatnich godzinach."

No właśnie co się z nią działo? Byłam tego równie ciekawa jak ona. Ciszę pełną napięcia, rosnącego wraz z każdym napisanym słowem przerwał dźwięk dzwonka...

"Głośny dźwięk dzwonka telefonu, spowodował, że świat wokół niej zawirował. W pośpiechu szukała źródła hałasu, by położyć kres katuszom jakie powodował. Głos w słuchawce zbolałym acz wyraźnie radosnym tonem intensywnie o czymś opowiadał."

Radosny ton w kryminale?!

"- No kochana, ależ ten wieczór panieński był udany! Szkoda, że po północy uparłaś się, że musisz się przebrać. Trzymając się zasłony, machałaś do nas z okna, ale kiedy osunęłaś się razem z nią, to wiadomo było, że dalej bawimy się bez ciebie...
Magda uśmiechnęła się do wspomnień wczorajszego wieczora, które na dźwięk głosu z telefonu, stanęły jej przed oczyma jak żywe. Dokuczliwa amnezja odpłynęła. Nadal jednak nie wszystko było jasne. Zapragnąwszy nagle uzupełnić denerwujące braki w swej pamięci rzuciła natarczywe pytanie.
- A czyj to był wieczór panieński?
Z drugiej strony zapadła cisza, a po chwili usłyszała zdumienie w tonie swej rozmówczyni
- No co ty Magda, nie wygłupiaj się... No przecież, że twój!"

Postawiłam przysłowiową kropkę i jednocześnie doszłam do wniosku, że mój kryminał jest mało kryminalny.  Wysłałam go wprawdzie do Panterki, ale dwa dni później podmieniłam go na inny ;)

ciąg dalszy nastąpi...

Zdjęcia mało kryminalne, ale innych akurat na stanie nie posiadam ;))) 






21 komentarzy:

  1. Kryminał mało może kryminalny (zreszta tak jak mój), ale za to pełen Twojego specyficznego poczucia humoru Zosieńko!:-)) Najciekawsze są moim zdaniem takie utwory literackie, które łączą w sobie cechy wielu gatunków. Żeby każdy mógł znaleśc tam coś dla siebie. A purysci literaccy jak niezadowoleni, to niech czytają Agatkę Christie czy innych Chandlerów. Zosieńko! Namawiam Cie abys pisała nadal bo nieźle Ci to wychodzi. Nawet pomysł na ten post miałaś świetny - to przeplatanie Twoich uwag z akcją opowiadania. Przenikanie się wzajemnie wątków.
    Kochana moja! Pozdrawiam Cię gorąco po świętach z bardzo mroźnego Podkarpacia (musze czym prędzej napalic w kuchni i sie tam schronić!)
    Całusów moc zasyłam!:-))****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroźnie zrobiło się także u mnie :) i śnieg popadał! jednym słowem spełniło się moje marzenie o białych świętach. ciekawe czy spełni się także moje drugie życzenie mające nierozerwalny związek z topniejącym opałem w komórce ;)))
      Staram się skrobać ile mogę, ale pisanie na temat jak widać nie było nigdy moją mocną stroną ;)))
      Ściskam i buziaki zasyłam! :))****

      Usuń
  2. To ja czekam Zosiu na ciąg dalszy. Kocham Twoje opowiadania i żałuję, że ostatnio mam tak mało czasu, by się nimi delektować. Ten Rok tak szybko mi zleciał i wiem, że kolejny nie będzie "wolniejszy". Moc buziaków i wszystkiego naj w 2015 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy zgodnie z obietnicą już jest ;) Tak to już czasem jest, że życie nas wciąga w wir, nie pytając nas o zdanie :)) Mogę Ci zdradzić tajemnicę, że z latami czas płynie coraz szybciej ;)
      Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń
  3. Dlaczego ty nie piszesz powieści? A może pod pseudonimem Zosieńki ukrywa się jakaś znana polska powieściopisarka, a my nic o tym nie wiemy? Skarpety są boskie, też takie chcę.:) Udanego Sylwestra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dementuję... jestem zwykłą kurą domową, przez niektórych zwaną pasożytem, bo przecież kobieta w domu nic nie robi tylko kawkę albo herbatkę pije ;))
      A jeśli chodzi o skarpety to uprzedzam, że nadzienie już dawno zostało pochłonięte (słowo "zjedzone" nie oddaje istoty owego pożerania) a niebieska skarpetka powędrowała w świat... Jeśli mimo tego jesteś chętna na te czerwone, to napisz do mnie na e-maila (adres), przy najbliższej bytności w okolicy urzędu pocztowego wyślę... :)))) Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń
    2. Na czerwone to ja zawsze jestem chętna...;) Odezwę się niezawodnie, dzięki!:)

      Usuń
  4. Więcej poproszę:))) Jesteś nieoceniona w pisaniu historii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie fajne skarpeciochy:)
    Czy kryminalki, czy posty do bloga, zawsze to Twoje pisanie, ma to cos;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się mnie wydaje, że cóś w sobie mam... oczywiście oprócz układu sercowo - naczyniowego, trawiennego i oddechowego, który coś szwankuje... ;)))

      Usuń
  6. Kochana, opowieść mnie wciągnęła! A że nie czysto kryminalna? Mnie się podobała.
    Ja kryminał, to dzisiaj w Netto przeżyłam!
    Z racji, że nie chcę jutro gotować, bo komu by się chciało w ostatni dzień roku, to poczyniłam zakupy do raklette, bo chcemy sobie zrobić grillowanie na stole.
    Latając po sklepie z listą i przeciskając się przez ludzi, udało mi się wszystko skompletować co miałam zapisane i szczęśliwa zaczęłam wyładowywać wszelkie dobro na taśmę, i z zadowoleniem w oczach patrzyłam jak produkty jechały sobie w kierunku pani kasjerki.Przedemną stała jesze jedna klijentka, która była właściwie już gotowa.Nie miała sklepowego wózka, tylko potężnie wypchaną torbę na kółkach, do której dokładała resztę zakupów.Przy kasie leżało coś tam jeszcze od niej, czego nie wpakowała do tej swojej "walizy".Popatrzała na mnie i powiedziała, że jeszcze musi skoczyć po gazetę, bo zapomniała. Pomyślałam sobie, no baba zgłupiała, tyle nakupywała i jeszcze gazetki jej się zachciewa, nie widzi jakie kolejki? Chcąc nie chcąc wciągnęłam powietrze, żeby się uszczuplić i przepuścić "różową kurteczkę",która do najszczuplejszych też nie należała... i wyładowywuję dalej swoje zakupy. Kobieta ta za chwilę wraca z gazetką i znowu procedura - wciągnięcie powietrza, brzucha i uszczuplenie się, żeby babsko mogło przeleźć do kasy i zapłacić za upragnioną prasę. Rzuciłam jej niechętne spojrzenie, ta też na mnie łypnęła i coś w tym jej spojrzeniu było.Później się okazało co..........
    Zahaczyłam jeszcze o toaletę w piekarni, Kodi i Tchibo. Doczłapałam jakoś do domu i zaczęłam rozpakowywanie.
    Zakupy pomagał rozpakowywać Niklas (zawsze nadzieja jest, że Matka coś słodkiego kupi i nie zdąży schować!).Taaaaaak... Cebula do szafki, mięso do lodówki, bekon też, śmietana też, ser...... ????
    Kurde, gdzie jest ser?!!!
    I się zaczęło! Okazało się, że brakuje mi trzech opakowań Goudy w ćwiartkach, czterech opakowań mozarelli, czterech opakowań szynki, słoniny, trzykolorowej papryki i barwników do ciast.
    Pomysł mojego Najdroższego - pewnie zostawiłaś torbę gdzieś w sklepie!
    Opcja ta jednak się szybko rozwiała, bo miałam trzy torby i wszystkie trzy przyniosłam.
    I tu przypomniało mi się spojrzenie "różowekj kurteczki"....
    Pierdzielona, rąbnęła mi moje zakupy!!!
    Kryminał kochana w żywe oczy!



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ludzie! Faktycznie kryminał, jak ona to zrobiła?! Popatrz człowiek uważa, stara się mieć oczy naokoło głowy i jak co do czego dochodzi i tak nie ma pojęcia jak to się stało i kiedy...?!
      Jestem pod wrażeniem Twojej przygody i to w spożywczym... okazuje się, że życie przerasta fantazję...
      Buźka!

      Usuń
    2. Kochana, po prostu kasjerka nie przyuważyła jak taśmą jechała część moich zakupów i "dobiły" do tego co jeszcze "różowa kurteczka" pakowała... A ta nie chrzaniąc się wiele, po prostu capnęła do swojej torby! Nie myślę, żeby miała wszystkie podobne produkty i się pomyliła. W końcu nie każdy na codzień kupuje barwniki do ciast, czy słoninę....

      Usuń
    3. Mowę mi odbiera... znaczy się człowiek musi być czujny...

      Usuń
  7. Kryminałów jakoś nie czytam ale ten Twój niekryminalny mi się spodobał, a już najbardziej przejścia autorki w temacie krzywego obrusa :)) czekam niecierpliwie na cd. Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejście w temacie krzywego obrusa okazało się karkołomnym ... ;)))
      Ciąg dalszy już opublikowany :))
      Szczęśliwego Nowego Roku!!!

      Usuń
  8. Łoooo..zainteresowałaś.....
    Skarpety super!
    Zosiu- zatem w Nowym Roku setek takich kryminałów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ludzie a skąd ja wezmę setki takich kryminałów?! Te dwa rodziły się w bólach i rozpaczy ;))))
      Do siego Roku! :)

      Usuń
  9. Ciekawość mnie rozsadza , co dalej!!!!! pędzę dalej czytać :)))))

    OdpowiedzUsuń