wtorek, 2 września 2014

Awarie czyli próba cierpliwości i różowa borta ;)

Zosieńka została gwałtownie i niespodziewanie pozbawiona dostępu do ciepłej wody w kuchni. Podgrzewacz przepływowy, który dotąd ambitnie wykonywał swe obowiązki,  nieoczekiwanie zszedł był w niebyt. Zdarzenie owo nastąpiło raptownie i bez uprzedzenia, toteż zaskoczyło Zosieńkę niezmiernie. A to siurpryza mnie spotkała - rzekła i załamała swe rączęta, pogrążając się w rozpaczy. Ócz swe orzechy... ( pchało się Zosieńce na klawiaturę - ócz swe błękity - ale postanowiła nie mijać się z prawdą)   ... tak więc ócz swe orzechy wzniosła ku niebu a z karminowych usteczek zaczęły spływać wyrazy żalu i dezaprobaty dla wyroków niebieskich, pozbawiających ją ciepłej wody i to kiedy... w przededniu rozpoczynającej się jesieni, która w tym roku nie zapowiadała się na ciepłą, złotą i romantyczną. W stanie owym nie trwała jednak zbyt długo, bowiem życie musi się toczyć dalej. Przystąpiła zatem do działań rozpoznawczych czyli sprawdzenia stanu funduszy. Po przymusowym wygospodarowaniu odpowiedniej kwoty ( czytaj: wydarciu spod serca), dokonała zakupu a Ślubny w czasie natychmiastowym przystąpił do montażu owego luksusu. Myli się jednak ten, kto myśli, że to koniec Zosieńkowych rozrywek. Kiedy już pławiła się w luksusie, który w tym wypadku oznaczał mycie naczyń w ciepłej wodzie, odkryła z przerażeniem, że wypadła jej plomba. Myśl o bezpośrednim spotkaniu z dentystą, była jej wysoce niemiła, acz wydała się jej konieczna, ze względu na niemożność zdalnego uzupełnienia braku w jej uzębieniu. Należy tu wspomnieć, że umówienie się z rzeczonym stomatologiem, okazało się czynnością wymagającą wprost anielskiej cierpliwości. W wyznaczonym dniu i godzinie stawiła się pod gabinetem, który okazał się zamknięty na głucho. Zosieńka jednakowoż posiadała pewne doświadczenia ze służbą zdrowia, toteż nie zniechęcając się zawartymi na cztery spusty drzwiami, aczkolwiek przeklinając siarczyście pod nosem, zasiadła pod gabinetem, postanawiając, że bez plomby stąd jej nie ruszą choćby wołami.   J U Ż   po pól godzinie pojawił się radosny stomatolog ( 1,5 godziny spóźnienia), który ochoczo zabrał się do pracy. Opis tego co zdarzyło się w gabinecie niech pozostanie Zosieńkową tajemnicą.

Teraz należałoby napisać w końcu o tym co miało być głównym tematem posta a co życie brutalnie zepchnęło na dalszy plan. Zosieńka czas jakiś temu weszła w posiadanie zasłonek, które nadzwyczaj jej przypadły do gustu acz nie do końca wpasowały się w rozmiar okna. Szerokość to i owszem, nawet całkiem, całkiem. Można by nawet rzec, że aż nadto, ale... na wysokość wyraźnie brakowało. Zosieńka odpruła to co było podłożone, pracowicie jak mróweczka ręcznie podszyła i ... dalej brakowało. Co było robić, mus był szydełko wziąć do ręki i szeroką bortę uczynić. Co też zostało zrobione i obecnie wygląda tak jak na zdjęciach poniżej uwieczniono dla potomności. Kolor borty tzw. angielski róż, przez innych zwany brudnym różem (nazwa zachęcająca, może prać nie trzeba będzie). Zosieńka jak dotąd nie pałała miłością do koloru różowego w żadnym z jego odcieni, ale wygląda na to, że zasada mówiąca o tym, że każda kobieta musi przejść w swym życiu "okres różowy" w jej wypadku też się sprawdza... i teraz padło na Zosieńkę ;)










40 komentarzy:

  1. Zosiu, pokaż zasłonki w całej okazałości :) 'Koronkę' śliczną wyszydełkowałaś. Ja za różem też nie przepadam ale w tym odcieniu jak najbardziej. Ech! to życie. Za dobrze nie może być ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się jakoś skupiłam na obfoceniu tej borty, że całkiem zapomniałam pstryknąć zdjęcia całości :)Postaram się jak najszybciej zrobić i wrzucić.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. Ale ładna koronka i tez poproszę więcej
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ to misterna koronka! Podziwiam Zosieńkę bardzo, bardzo....cudna po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dłuuugo wzoru szukałam, wybredna byłam aż do obrzydzenia, aż w końcu się zdecydowałam :))

      Usuń
  4. Moje współczucia- chodzi o spotkanie z dentystą. O podgrzewaczu już nie wspomnę:(.
    Skąd ja to znam, te sposoby na przedłużenie, poszerzenie, naddanie... Śliczna, po prostu rwie oko ta koronka. Różowy jest chyba bardziej taki "indyjski:?:)
    A to cudo jaką nicią robiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam problem z nazewnictwem kolorów, odróżniać je odróżniam ale nazwać... to już inna sprawa ;) Nici to kordonek Altin Basak ok. 560 m w 100 g, szydełko 1,25 Producent zaleca 1,5 ja jednak mam tendencję do rozluźniania robótki i używam najczęściej trochę cieńszych szydełek. Tak się przyzwyczaiłam do tego kombinowania, że chyba byłabym w szoku gdybym miała coś idealnie na wymiar ;))

      Usuń
  5. Hlip...hlip...Zosiu, w kompleksy wpadam...Piękne to wykońćzenie!
    P.S. Dentystów i ja kocham! ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko i córko! Toż już nie masz co robić tylko w kompleksy wpadać i to przy mnie?! W prawdziwe kompleksy to ja wpadam, jak odwiedzam Ciebie, ale nie przestanę, bo uwielbiam oglądać dzieła Twoich rąk :)))

      Usuń
  6. Moja droga, super to ozdobiłaś, ale doznałam rozczarowania, bo...
    ... Ja tu czekałam na końcowe kulminacyjne zdjęcie w ogarnięciu całości, a tu 1,2,3, 4, .....9 !
    ...i nie ma!
    Pokazuj mi tu całość!!!
    Współczuję tych nieszczęść co Cię dopadają, u mnie też nie za różowo... Chociaż za różem też aż tak nie jestem jak Ty...hihi! ;) Ale w niektórych dziedzinach życia, mogłoby to życie być znośniejsze........
    Uściski! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, tak jakoś wyszło, to pewnie przez szok po wizycie u dentysty ;) Obiecuję, że poprawię się i postaram się jak najszybciej obfocić co się da i zamieścić w następnym poście... :))
      A w życiu jak to w życiu, miało być tak pięknie a jest jak zwykle... jak nie urok, to przemarsz wojsk albo sra...ka ;) Trzeba łapać chwile radości gdzie się da :)))
      Ściskam! :))

      Usuń
  7. I pieknie Ci to wyszlo.
    A ja zaraz stworze posta , ktorego inspiracja byla moja wizyta u dentysty, Brr.
    Lacze sie w bolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie też to szczęście dotknęło! Czekam na Twojego posta.... z niecierpliwością ...
      Ściskam! :)

      Usuń
  8. Piękna koroneczka w cudownym odcieniu różu!

    Przygód niemiłych nie zazdroszczę, ale każdy takie przypadki zalicza od czasu do czasu - jeśli Cię to pocieszy;)
    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie to stan przejściowy między jedną chorobą a drugą, parafrazując to powiedzenie można by rzec, że życie toczy się od awarii do awarii... przyzwyczaiłam się ;)
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  9. Piękny byłby z tej koronki abażur na nocną lampkę. Romantyczny i delikatny.Dający sliczne, azurowe prześwity. Ale i zasłonka prezentuje się ładnie.
    Nie jest to przyjemne uczucie myć naczynia w zimnej wodzie. Zwłąszcza jak sie miało normalny, sprawny piecyk i wydawało się, że działać on bedzie bez szwanku lat nieskończenie wiele. Ale na szczęscie, czy na nieszczęście nic na tym świecie nie trwa wiecznie. Żadna plomba ani piecyk. Ani dobry humor ani zły. Ale wiesz Zosiu, najwazniejsze, że jakakolwiek woda jest! Ostatecznie w garnku na piecu mozna podgrzać i w misce umyć naczynia oraz siebie.I dobrze! Po wprowadzeniu sie tu przez trzy miesiące tak się mylismy a wodę nosiliśmy w wiadrach po dwieście metrów ze studni sąsiadki. I przywyklismy wówczas do tego. A jak juz pojawiłą sie ciepła woda w kranie, to czuliśmy sie jakbysmy z epoki Mieszka Pierwszego przeskoczyli nagle do fantastycznych, futurologicznych nawet czasów.
    Niech Ci siejuz nic przed jesienia nie psuje, bo wiadomo - złotówki na drzewach nie rosną!
    Pozdrawiam Cie serdecznie, utalentowana koronkarko, Zosieńko miła!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my na początku myliśmy naczynia przy studni i to piaskiem z wodą ;)) choć muszę się przyznać, że krótko to trwało i na szczęście, bo pewne udogodnienia cywilizacyjne lubię mieć na wyciągnięcie ręki. Mam nadzieję, że życie nigdy nie spłata mi żadnego figla i nie zmusi mnie do rezygnacji z tych "luksusów" ;) Współcześnie robione przedmioty i urządzenia uczą nas pokory, ich "żyją" jak motyle - ledwie chwilę... a potem trzeba kupić następne, by napędzać wzrost gospodarczy... :(
      Wizja drzewa ze złotówkami mnie zauroczyła... może mi się przyśni :)))
      Ściskam Cie mocno i buziaki zasyłam! :)***

      Usuń
  10. Bordiurę bardzo fajnym wzorem zrobiłaś Zosiu i zasłonka wygląda przepięknie. Jeżeli masz schemat, to chętnie skorzystam. Ja lubię róż przydymiony beżem. We francuskich restauracjach króluje ten kolor na stołach, gdyż podobno wzmaga apetyt. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wygląda róż przydymiony beżem? Odpowiedzią zainteresowana jestem podwójnie, raz - to zwykła ciekawość, dwa - jeśli wzmaga apetyt to lepiej żebym go w kuchni nie miała ;)))
      Mam małe zawirowania, więc schemacik postaram się wysłać do niedzieli, muszę przekopać swoje zapasy a trochę tego jest ;))
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
    2. Róż bordiury, którą pokazałaś jest przydymiony beżem, zauważ że różni się od różu pierzynowego lub amarantowego, czy biskupiego, jest najspokojniejszy. Na kursie gastronomicznym we Francji pokazywano mi wiele restauracji, w większości wisiały w nich zasłony w identycznej kolorystyce, jak Twoje, w kwiaty lub owoce, tylko bez bordiury, a na stołach nie widziałam białych obrusów, lecz różowe w odcieniu łososiowym. Fachowcy mi wyjaśnili że taki wystrój wzmaga apetyt. To działa, bo ja mam w sypialni zasłony w różowe kwiaty i właśnie w tym pomieszczeniu obżeram się wieczorami nieprzyzwoicie. Zachowaj Zosiu w kuchni ten wystylizowany francuski wystrój, a posiłki spożywaj w pokoju. Ze schematu chętnie skorzystam, ale spokojnie, nie jest to pilne, pozdrawiam.

      Usuń
    3. U mnie to też okno sypialni :) ale ja wcale nie jem tam, więc mogę bez obaw wyżywać się kolorystycznie ;)

      Usuń
  11. Zasłonki zyskały i mariaż materiału i szydełka - znakomity!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz :)) Długo się zastanawiałam, jaki będzie efekt końcowy... :)

      Usuń
  12. I wszystko się dobrze skończyło bo rewelacyjne zasłonki zawisły w oknach...super miałaś pomysł z ozdobieniem...pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wszystko dobre co się dobrze kończy... :)) Cieszę się, że znowu jesteś!
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  13. różowe Zosi pasuje a cierpliwość i upór jak widac procentują:);Mam nadzieję,że plomba już na stałe:):
    nie znoszę wizyt u dentysty!!!
    Pozdrawiam:):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że na stałe... a kto lubi chodzić do dentysty? :))
      Cierpliwość... powiadają, że kropla drąży skałę :)) Aaa i że dla chcącego nic trudnego :))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  14. Koroneczka CUDNA!!!! Ale i ja dopraszam sie całego okna:) A spóźnialskich nie znoszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnieniem okazujemy brak szacunku dla tych którzy czekają. Oczywiście jakiś "wypadek" może się każdemu zdarzyć, ale u mojego stomatologa to już reguła... :(
      Całe okno będzie, obiecuję solennie! Choć nie wiem czy będzie się czym zachwycać, ot takie sobie okienko...
      Pozdrawiam gorąco! :))

      Usuń
  15. To wykończenie zasłonek koronką bardzo mi się podoba;- i wzór i kolor również.
    Wyobrażam sobie Twoje niezadowolenie z powodu zepsucia się tego podgrzewacza.
    Jak ja nie lubię jak coś nagle i niespodziewanie odmawia współpracy (czyt. psuje się)
    Dentysta brr..., no to konkretnie się spóźnił.
    Serdecznie pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znoszę tych nagłych awarii, nie dość, że rozbijają misternie zbudowany budżet, to jeszcze wywracają plan dnia do góry nogami ;))
      Dentysta faktycznie nader konkretnie się spóźnił, czekając na niego zastanawiałam się w jakim jeszcze zawodzie można się tak bezkarnie spóźniać do pracy?
      Ściskam! :))

      Usuń
  16. Prześliczna koronka!!! Zasłonka prezentuje się wspaniale!!!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takich pochwałach, nabieram odwagi do pokazania całości :)))
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  17. Muszę zrobić takie szydełkowe bordiury na mój ganek:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namawiam, na pewno będą uroczo wyglądały :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  18. etap różowy w takim razie jeszcze przede mną:-) podoba mi się szydełkowe wykończenie materiałów.niestety nie umiem tego.może kiedyś się nauczę:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. To nie jest takie trudne jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Gdybyś chciała zawsze mogę Ci coś podpowiedzieć :)))

    OdpowiedzUsuń