czwartek, 5 sierpnia 2021

Łatwy deser czyli ciacho palce lizać!

 Dziś najłatwiejszy deser na świecie.  Prosty i szybki w przygotowaniu :)

Zaczynamy od tego, że informujemy rodzinę, iż opuszczamy pielesze domowe w celu uczynienia zakupów spożywczych.  Rzucamy coś od niechcenia o zdrowym odżywianiu , szpinaku, selerze i pozostawiając domowników w trwodze,  trzaskamy drzwiami na wyjściu.  Następnie udajemy się  do marketu, gdzie przechodzimy beznamiętnie obok warzywek, wzruszamy ramionami mijając regały ze zdrową żywnością, zmierzając konsekwentnie w kierunku półek z budyniami, kisielami i ... kremami w proszku. Tu nie namyślając się długo wrzucamy do koszyka krem do karpatki bez gotowania! Wszak ma być szybko. Zmierzając do kasy dokładamy ciasto francuskie i łapiemy w locie mleko 3,2 % oraz cukier puder. Zaopatrzone w niezbędne składniki powracamy na łono strwożonej rodziny. Zamykamy się w kuchni i włączamy piekarnik 175 °C góra +dół.  Mleko wstawiamy do lodówki. Ciasto rozwijamy z rulonu i kroimy w kwadraty. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia załączonym do ciasta francuskiego. Wstawiamy do piekarnika na ok. 15-20 minut i mamy czas by zajrzeć na ulubione blogi. Dobijającą się do kuchni rodzinę mrozimy wzrokiem i kontynujemy przeglądanie blogowiska. Wyjmujemy upieczone na złoto ciasto i odstawiamy do wystygnięcia.  Parzymy herbatkę i  sięgamy po ulubioną książkę,  tudzież robótkę.  Kiedy napięcie w członkach rodziny sięga  zenitu, udajemy się  nazad do kuchni. Kwadraty ciasta dzielimy na pół (równolegle do blatu ;)) . Do miski wlewamy 400 ml mleka 3,2% i używając robota kuchennego,  ubijamy pyszny kremik w ciągu trzech minut.  Następnie wyrzucamy z kuchni domowników,  próbujących ukradkiem uszczknąć coś z miski. Wypychając ich z  kuchni perorujemy głośno i dobitnie o ich nagannym i niekulturalnym zachowaniu. Kiedy zostaniemy już same za zamkniętymi drzwiami ( jakie to ważne by kuchnię można było zamknąć! ), nakładamy krem na ciastka i przykrywamy je górnymi częściami.  Nastepnie bierzemy miskę po kremie i w ciszy,  i spokoju dokladnie ją wylizujemy, pomagając sobie w tym palcami. Zaspokoiwszy pierwszy głód,  posypujemy ciacha cukrem pudrem i wstawiamy do lodówki.  Zaś rodzince patrzącej na  nas wygłodniałym wzrokiem, ze spokojem oświadczamy,  że deser jest na jutro :)

*  Ja osobiście używam kremu do karpatki Delecta,  ale co kto lubi ;)












11 komentarzy:

  1. Ależ to apetycznie wygląda! I w tym momencie pojawiła się u mnie ochota na coś słodkiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna powieść. Swoja drogą sprytny deser, chyba go podkradne.Smacznego .Faktycznie musi stać w lodówce przez noc
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musi się dobrze schłodzić! Wredy zyskuje na smaku :)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Przepisu w tak znakomitej formie jeszcze nie czytałam. Mogłabyś pisać książki.:) Wspaniały deser, aż żal że nie mogę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla każdego coś dobrego, jeden zje a drugi poczyta ;))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Wytrawny z Ciebie cukiernik Zosiu. Deser wygląda obłędnie. Jeżeli rodziny nie sprowokowałaś do spróbowania tego wcześniej, niż zapowiedziałaś, to gratuluję zdyscyplinowania rodziny. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deser z półproduktów w stylu minimum wysiłku maksimum efektu ;) Rodzina wie, że domowy cukiernik kapryśny i pamiętliwy, obraziwszy się gotów długimi tygodniami omijać obojętnie piekarnik... dlatego przezornie spełniają moje zalecenia. Jak jutro do jedzenia to jutro :) Dyscyplina działa niestety tylko w dziedzinie piekarnictwa i cukiernictwa :(
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  5. Rewelacja przepis, jutro wyprobuje!!! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego ja lubię robić desery jak nikogo nie ma w domu:)))))))

    OdpowiedzUsuń