poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Paproć czyli nieodwzajemniona miłość ;)

  Jestem wielbicielką paproci wszelakich. Kocham je wszystkie miłością równie wielką,  co i nieodwzajemnioną.  Nie oszukujmy się,  niebagatelny wpływ na to ma fakt, że w moim domu jest bardzo sucho, zwlaszcza w sezonie grzewczym. Powinnam skupić się na roślinach sucholubnych czyli sukulentach i im podobnych, ale rozum swoje a serce swoje. Ze wszystkich paproci, które przewinęły się przez mój dom,  ocalał jeden nefrolepsis. Najwyraźniej jego wola przeżycia była większa niż poprzedników.  Ba! Nawet się rozmnożył,  korzystając z doniczki jaką  mu usłużnie podsunęłam, zainstalowawszy w niej jeden z paprotkowych rozłogów. 

Faktem jest, że od lat już  nie nabyłam żadnej paproci ... jednak ostatnio mój wzrok padł na phlebodium Blue star i popłynęłam.  Sama nie wiem kiedy byłam przy kasie  i wybiegałam że sklepu, czule tuląc do piersi zielone zawiniątko.  Umościłam ją wygodnie i czekam... jak nam się będzie razem egzystowało...?

Tu potomek mojej jedynej  żyjącej  paproci ;)



A tu mój  nowy nabytek - paproć złocista  phlebodium Blue star.




2 komentarze:

  1. Pierwsza paprotka śliczna, druga przypomina mi grudnik. Zobaczymy, jak będzie się rozwijać. Paprocie chronią nas przed promieniowaniem komputera, więc są potrzebne w domu. Mój mąż hodował je w miejscu nasłonecznionym, tylko nie przestawiał i rosły wielkie. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze paprocie nie lubią przestawiania. Phlebodium trzeba ostrożnie podlewać "po brzegach" doniczki, żeby nie zalać kłącza z którego wyrastają liście. A wiesz, że jak przeczytałam, że kojarzy Ci się z grudnikiem to zdziwiłam się, że wcześniej tego nie zauważyłam ;) Mam grudnika i bardzo go lubię, przede wszystkim ze względu na liście :)
      Pozdrówko!

      Usuń