Zasadził dziadek rzepkę o w ogrodzie...
Zosieńka nic nie sadziła ani nie siała...
Chodził tę rzepkę oglądać co dzień...
Zosieńka nie chodziła i nie oglądała, bo o niczym nie wiedziała...
Wyrosła rzepka jędrna i krzepka...
I tu się nareszcie coś zgadza, wyrosła i jędrna, i krzepka, ale... nie rzepka tylko ozdobna dynia ;)
Zosieńka ozdobne dynie miała w ogrodzie jakieś trzy lata temu, więc zdumiona była okrutnie, że nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd w ogrodzie na płocie pojawiła się roślinka, która z każdym tygodniem była coraz silniejsza i bardziej zdeterminowana, aby wziąć w wyłączne posiadanie płot. Dyńka co zamierzyła, to uczyniła a w podzięce, że nie przeszkadzano jej w poczynaniach, jesienią obdarzyła Zosieńkę licznymi owocami. Ciemnozielonymi i pasiastymi, gładkimi i guzowatymi...
I tak oto spełniło się Zosinkowe marzenie, co by nie orać, nie siać a zebrać ;))
Τι όμορφες κολοκύθες !!!!
OdpowiedzUsuńΤόσο σκούρο πράσινο δεν έχω ξαναδεί !!!
Έχει πολύ ωραία φύση η χώρα σας !!!
Πολλά χαιρετίσματα !!!
Σας ευχαριστούμε για τόσα πολλά λόγια. Κολοκύθες είναι αυτοφυή. Ήταν μια έκπληξη :)
UsuńΠολλά χαιρετίσματα !!! :)
To ci wysyp! Znaczy czas wyszyć dynię... Z czarownicą? Kotem?;)
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam, że dobrze by było wyszyć, ale z czarownicą to chyba nie... jeszcze mnie posądzą ludziska o wyszycie autoportretu ;) Przeglądałam zasoby, ale nic w tym temacie nie znalazłam. Trzeba będzie wziąć się za szydełko :)
UsuńFajne te dynie . Czas juz na nie , moje maja tylko kwiaty choc.nie dynientyko tykwy zasialam i nie mam plonu , a ty prosze jakie piekne.zbiory,,
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że samosiejki są najsilniejsze. Mnie też nieraz w życiu tak się składało, że im więcej dbałam tym gorzej wychodziło i to nie tylko w ogrodzie...
UsuńBo dobrej ogrodniczce to nawet kij od szczotki zakwitnie, ot co :) Na jesienne ozdabianie domu jak znalazł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Dobrej ogrodniczce takie cuda się zdarzają, ale nie mnie ;) Ja mam ogród rustykalny czyli zaniedbany :)
UsuńPozdrawiam gorąco!
No dynie piękne, a mówią, że kto sieje ten zbiera, jednak zycie jest przewrotne:)
OdpowiedzUsuńOj przewrotne to życie, przewrotne... zawsze na przekór ;)
UsuńŚliczna dynia:)
OdpowiedzUsuńTym śliczniejsza, że zero wysiłku a efekt jest ;)
UsuńCzy to na pewno dynia Zosiu, skoro nie jest żółta ? Nawet jeżeli to coś innego dyniowatego, to pięknie wyrosło, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwonko, jakieś trzy lata temu miałam tam posiane dynie ozdobne. Nazwy nie pamiętam, ale na pewno z rodziny dyniowatych. Jak pewnie wiesz kolory w tej rodzince są od zieleni przez żółcie i pomarańcze aż do białokremowego. Najlepsze, że wyrosło samo ;))
UsuńPozdrawiam :)
No widzisz! jak to samo urosło, a jakbyś chuchała, dmuchała toby się może i "zlisiło"
OdpowiedzUsuńi nic nie było! Pozdrawiam i podziwiam piękny plon :)
Na pewno by się zbiesiło, ale wyrosło samo i chciało za wszelką cenę przeżyć :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuń"...co by nie orać, nie siać a zebrać ;))" I wyszło! Woooow!
A niby "pańskie oko konia tuczy"....
A Ja ostatnio mam przemyślenia, co by tu zrobić, żeby się nie narobić, a zarobić! Kto wie, może coś i mnie zaskoczy z nienacka...hihi! ;)
Swietne te Twoje dynie, Ja kupiłam gotowce w sklepie, ale może mają jakieś ziarka w środku, to i posieję na wiosnę....
Zarobić to i ja chciałabym, ale jakoś zawsze pod górkę w tej dziedzinie mam...
UsuńNa pewno mają nasionka, przetrzymać do wiosny i siać, zobaczymy co wyrośnie :)
Niezwykłe te Twoje dynie z wypustkami, na dodateksamosiejki! A zjesz je potem, czy tak sobie będą ozdabiać, póki nie zwiędną? Ja mam troche swoich dyń i często zupki z nich gotuję.I pieczone z pieprzem ziołowym są niezłę. I jeszcze kiszone! To takie sycące a nietuczące, jesienne pychotki!Ja wciąz o jedzeniu...Ale jak chłodek nastaje, to i apetyt rosnie, niestety! Jeszcze nie tyję, ale już nie chudnę. Oby tak zostało jak najdłużej, czego i Tobie oczywiscie zyczę, kochana Zosieńko! Zatem ozdabiaj lepiej domek dyniami a nie degustuj ich. Ozdabianie to bardzo nietuczące zajęcie!:-))***
OdpowiedzUsuńZjeść? Bo ja wiem... one z gatunku ozdobnych, to może lepiej nie będę eksperymentować... ?
UsuńJa jak na razie nadal spadam z wagi, ale powoli, bardzo powoli. Jeśli jednak uda mi się utrzymać nawet powolny spadek wagi to na wiosnę się nie poznam w lustrze ;) Oczywiście zakładając, że przez całą zimę nie spojrzę na swe odbicie w lustrze :))
Przyznam się, że nigdy w życiu nie jadłam dyni. Jedyne co było dyniowatego pochodzenia konsumowane przeze mnie to pestki z dyni ;)
Buźka :)***
P.S. Jak tam kozy, dogadały się już ze sobą?
Trzymam kciuki Zosiu za Twoje schudnięcie - wiem przecież jaka to radośc i satysfakcja, no i ulga dla zmęczonego dźwiganiem zbędnych kilogramów ciała!
UsuńOdkąd przeszłam na wegetarianizm kosztuję prawie wszystkiego, co się do jedzenia nadaje a co moja ziemia urodzi. A jedzenia dyń nauczyłam sie jeszcze w Au. Tam jest bardzo popularna pumpkin soup.
A z kozami coraz lepiej!(Wciąz sie bodą, ale juz nie tak strasznie jak na początku. No i też lubia dynie! A Majka uwielbia jak karmi się ją z ręki!) Pewnie niedługo napiszę o kózkach posta na blogu!
Całusy Zosiu!:-))***
Urocze te Twoje dyniowate. Wspaniała jesienna ozdoba do kuchni. Zwykle takie samosiejki rosną duże i silne.
OdpowiedzUsuńW tym roku nie siałam dyni tylko cukinię. Ale od szwagierki zwykle dostaję inne ozdobne dyniowate, takie w formie grzybków.
Ściskam Dorota
Te grzybkowate szalenie mi się podobają, ale jakoś nigdy nie miałam szczęścia by je kupić, tzn. mam na myśli nasiona. Poszukam w tym roku na wiosnę, fajnie by wyglądały na parapetach :)
UsuńNie ma co się dziwić, że samosiejki są silne, w końcu selekcja naturalna już za nimi :)
Ściskam! :)***
a mówią, że cudów nie ma:) takie niespodzianki to każdy lubi.
OdpowiedzUsuń