piątek, 23 lipca 2021

Mialy być eklery czyli przekuwanie klęski!

 Ciasto ptysiowe to jedne z moich ulubionych, bo zawsze było bezproblemowe. Jakimi drogami biegły moje myśli, kiedy postanowiłam wypróbować nowy przepis, tego nie wie nikt - nawet ja ;)  Zaczelo się od tego, że kartkowałam książkę kucharską Cukiernia Lidla. Moje oko utknęło na eklerach kawowych a mój żołądek zaczął skandować - "Robimy to, robimy to!". Nie będę się przecież opierać moim własnym integralnie ze mną połączonym organom. Robimy to robimy ! ;) W pierwszej chwili z przepisu książkowego miał być tylko krem, ale jak szaleć to szaleć, podjęłam decyzję - jak się później okazało brzemienną w skutki - by ciasto zrobić też z nowego przepisu. Przygotowałam składniki ( mleko, wodę, masło oraz szczyptę soli), zagotowałam i dodałam mąkę.  Trzymając garnek na gazie energicznie mieszałam około minuty, może trochę krócej.  Garnek z zawartością odstawiłam do przestudzenia a w tym czasie wybiłam do szklanki trzy jajka i postawiłam w stan gotowości mikser ręczny. Ciasto się studziło a do mnie docierało,  że  coś jest nie tak z proporcjami... że tych jajek jest za dużo.  Jednak wątpliwości zdusiłam w zarodku , ba nawet sama siebie zbeształam w myślach. Oj, Zośka Zośka mistrzów cukiernictwa zachciało ci się poprawiać! Przepis jest, działaj  zgodnie z nim! Toteż pokornie pochyliwszy głowę do ucieranego mikserem ciasta zaczęłam po jednym dodawać jajka. Jedno jajko wszystko dobrze, drugie jajko jest ok... i tu w głowie zaczęła wyć syrena, bowiem ciasto wyglądało idealnie, ale przepis bezwzględnie nakazywał dodać trzecie. I co zrobiłam?  Miast zaufać własnemu doświadczeniu i poprzestać na dwóch,  dodałam trzecie. Niestety wierność instrukcji skończyła się klapą.  Ciasto było zdecydowanie zbyt rzadkie by dało się szprycą wycisnąć eklerki. Wypadałoby wyrzucić i zrobić drugie, ale lata oszczędnego gospodarowania odcisnęły na mej duszy nieodwracalne piętno. Wyrzucić?  Jedzenie?! Toż to grzech! Wylałam na papier do pieczenia takie placuszki i  wstawiłam do piekarnika175°C termoobieg na około 25 minut (do zrumienienia). Potem placuszki ostrożnie przekroiłam, ubiłam  śmietanę,  zrobiłam polewę kakaową i przystroiła tą klęskę jak umiałam;))

Oto przepis na eklerki

45 ml mleka 3,2 %

45 ml wody

20 g masła 

50 g mąki pszennej tortowej

10 g mąki ziemniaczanej

3 jajka ( jeśli chcecie by wyszły wam takie placki, jeśli mają być eklerki weźcie 2)

szczypta soli 

Po tym wszystkim sprawdziłam w internecie, że przy tym przepisie wiele osób pisało,  że ilość jajek jest zawyżona. Mogłam wcześniej sprawdzić opinie, ale jak to pisał setki lat temu Kochanowski  - "Mądr Polak po szkodzie, lecz jeśli i z tego życie nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie glupi." Pozostaje mi żywić nadzieję, że  nie wpiszę się w proroctwa Mistrza Kochanowskiego ;)







13 komentarzy:

  1. Ważne, że się nie zmarnowało . Ja takie łakocie to sobie mogę tylko pooglądać. Mam wewnętrzne embargo na słodkości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie robię embarga na żadne produkty. Staram się jeść podług zasady ŻP czyli żryj połowę ;))

      Usuń
  2. Mniam ,jakie apetyczne,tylko podziwiać.Ja ograniczam się do ucieranych rozmaitych babek i prostych ciast drożdżowych.Jestes Wielka.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię eksperymentować :) Choć eksperymenty z ciastami mocno ograniczyłam, bo efekty były dotkliwie widoczne ;))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Wyglądają naprawdę bardzo apetycznie, oj aż ślinka leci! :) Ja niestety całkiem zaprzestałam pieczenia słodkości. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie ograniczyłam ale ciągle jeszcze coś piekę ;)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Apetytu narobiłaś, eklerki wyglądają bajecznie. Jak miałam pełen dom ludzi, to piekłam dużo różności, ale ciasto ptysiowe raz mi nie wyszło, więc dalej nie próbowałam i tym bardziej podziwiam Twoje. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej nie eklerki, tylko takie dziwne placuszki ;) ale w smaku ok :)
      Ciasto ptysiowe zawsze mi wychodziło, ale na biszkopt i babkę piaskową poświęciłam sporo czasu, zaś rodzina musiała spożyć sporo zakalców :)
      Pozdrówko!

      Usuń
    2. Biszkopt jest najłatwiejszym, najszybszym ciastem, jakie może być. Na 1 jajko dajesz 3 dkg. cukru i 3 dkg. mąki. Zaczynasz od ubijania piany z białek. Jak jest już sztywna, dodajesz cienką strużką cukier ubijając dalej i na końcu dodajesz mąkę, mieszasz i wlewasz do foremki. Pieczesz w temperaturze 180 stopni ok. 30 min. Powodzenia!

      Usuń
    3. Między cukrem i mąką dodaję żółtka. Przyczyną nieudanego biszkoptu może być przerwa w ubijaniu, zbyt późne włożenie ciasta do piekarnika, nierozgrzany lub źle działający piekarnik. Jeżeli chcę,żeby biszkopt urósł wysoki, to stosuję makę klrupczatkę i piekę dłużej (45 min.) w niższej temperaturze 150-160 st.Na małą tortownicę daję 5 jajek, na dużą 8-9.

      Usuń
    4. Dzięki za tyle informacji! Przyczyną moich niepowodzeń (w xzasie przeszlym na szczęście) był gazowy piekarnik. Ponad 20 lat temu przeszłam na elektryczny piekarnik i problemy się skończyły :))
      Dziękuję za pomoc, myku z krupczatką nie znałam. Ja dodaję w takiej sytuacji mąkę ziemniaczaną. Na pewno przy najbliższej okazji wypróbuję krupczatkę :))
      Ściskam mocno!

      Usuń
  5. to moje ulubione ciastka:))))ptysie,eklerki nie ważne jak zwał,ale żeby miały w środku bitą śmietanę:)))

    OdpowiedzUsuń