Pogrążyłam się w zadumie... w sumie może by i wypadało coś sobie obiecać. W końcu człowiek zwierzę stadne, jak inni to ja też ... Zaczęłam intensywnie myśleć, próbując znaleźć coś, czemu podoła mój słaby charakter. Chciałoby się napisać, że praca szarych komórek nabrała tempa ale powiem wam szczerze, że była to praca na jałowym biegu. Zacznę uprawiać sporty - akurat w to, jakoś nie mogłam uwierzyć. Jak nie sport to może chociaż regularne spacery - niee, przy naszym klimacie, zawsze jest za ciepło, za zimno albo pada deszcz. Wystarczą w zupełności dorywcze wypady do lasu. W związku z tym, że zwiększona dawka ruchu w moim przypadku jest czystą imaginacją, to i utrata wagi jest mało realna. Co by tu jeszcze... Rzucę słodycze, temu postanowieniu towarzyszył głośny chichot. Już oczyma wyobraźni widziałam jak obojętnie mijam regały, wypełnione po brzegi mrocznymi przedmiotami pożądania w postaci batoników, wafelków, cukierków, herbatników i już prawie, prawie mijam strefę zakazaną gdy mój wzrok pada na krówki... Faktycznie śmiechu warte, równie dobrze mogłabym obiecać sobie, że przestanę oddychać. Powinnam zejść na ziemię i zacząć rozpatrywać bardziej realne możliwości... Kombinowałam jak przysłowiowy koń pod górkę, zastanawiałam się... rozważałam dziesiątki możliwości... i tak doszłam do wniosku, że nijak dołączyć do stada podejmujących zobowiązania noworoczne mi się nie uda, albowiem jestem słabego charakteru i z góry wiem, że owe zbożne zamiary spełzną na niczym. W tym momencie mój uśpiony geniusz przecknął się na mikrosekundę i wpadłam na genialny pomysł.
Tak też teraz wszem i wobec oznajmiam, że podejmuje twarde postanowienie, nie podejmowania żadnych postanowień noworocznych. Odetchnęłam z ulgą, udało mi się dołączyć do stada, bez wywoływania u siebie wyrzutów sumienia, które niewątpliwie dopadły by mnie po nie dotrzymaniu obietnic danych samej sobie. Wilk syty i owca cała. A tak na marginesie, jak to jest, że tak łatwo odpuszczamy przyrzeczenia złożone samym sobie?
Powstało w międzyczasie takie oto dziergadełko. |
Potrafisz pieknie pisać, twoje posty czyta sie jak powieść:) Ja tez nie składam sobie żadnych postanowień bo potem sie stresuje,że nic z tego nie wyszło:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie a cała sztuka życia polega na tym, żeby sobie stresu zaoszczędzić a nie jeszcze dołożyć.
UsuńMiło przeczytać takie miłe słowa :))))
Pozdrawiam gorąco!
Piękne posty piszesz Zosiu lubię czytać twe opowieści ja się tu nie nudzę a serwetka śliczna jest buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zapobiegam nudzie ;) Serwetka jeszcze nie uformowana ale kusiło mnie, żeby już pokazać :)
UsuńBuźka!
Zosiu , ja uważam że noworoczne postanowienia to nie walka, umartwianie się , tylko dążenie do obranych celów , przecież życie to podróż , a podróż bez celu jest nijaka . Zawsze są plany i marzenia , a czasami i wyrzeczenia pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńCzłowiek planuje, Pan Bóg krzyżuje. Takie przysłowie mi się przypomniało, Celem samym w sobie jest życie, reszta sama się układa ;)
UsuńPozdrawiam gorąco Dusiu!
Ja postanowiłam rzucić palenie i jak do tej się trzymam, ale chodzę albo nabuzowana albo zrozpaczona non stop od 4 dni.
OdpowiedzUsuńSerwetka śliczna. Też ostatnio jakoś podobają mi się kolorowe dzierganki i próbuję łączyć kolorki.
Rzuć palenie, na pewno się uda!!! Mój Ślubny rzucił pawie 15 lat temu (palił prawie dwadzieścia) i do dziś uważa, że była to jedna z najlepszych decyzji, choć jednocześnie najtrudniejsza. Początek jest ciężki ale będzie tylko lepiej, najważniejsze to ciągle być czymś zajętym. Trzymam kciuki!!! W chwilach słabości pomyśl, że jestem z Tobą!
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ja też nie składam postanowień Noworocznych, bo przyszłość je zwykle weryfikuje, ale w tym roku mam jedno. Chcę sobie wydziergać sukienkę i jest to moje marzenie, więc trzymaj za mnie mocno kciuki.
OdpowiedzUsuńSerwetka jest śliczna, ale i bez niej Twój post byłby ciekawy :)
Wydziergana sukienka, taka mięciutka... już ją widzę i czuję mięciutki dotyk...
UsuńKiedy będziesz wybierać wzór i krój? Podzielisz się swoimi przemyśleniami?
Zdradzę Ci tajemnicę, moje posty powstają w trakcie robótek ;)))
Ściskam!
Przegoń w diabły postanowienia noworoczne! Szkoda zaprzątać sobie nimi głowę. Ja nie postanawiam od lat...i dobrze mi z tym:)))
OdpowiedzUsuńCzłowiek zwierzę stadne, jak ciągle o czymś słyszy wokół siebie, to zaczyna się zastanawiać co z nim nie tak... od razu mi lepiej, jak widzę, że nie tylko ja odpuszczam sobie ten temat ;)
UsuńBuźka!
Gdyby nie to, że na blogach coś o tych postanowieniach pisano, to w ogóle nie przypomniałabym sobie, ze jest taki zwyczaj. Podobnie jak ty nie wymyśliłabym nic takiego, bo nie czuję potrzeby czegoś na siłę realizować. Kiedy coś chcę to robię, jak nie muszę to nie.
OdpowiedzUsuńO, widzisz to jest to! Jak chcę to robię, bez względu na porę roku a nie tak na gwizdek. Ja ogólnie to tak jakoś oporna jestem na ten "gwizdek", zawsze wtedy mam ochotę na przekór zrobić ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Dotrzymuję danych sobie postanowień, ale nigdy nie były one noworoczne, wymyślane na siłę. Z biegiem lat doszłam do wniosku, że plany i postanowienia niepotrzebnie nas stresują, a życie weryfikuje to, co robimy, więc może nie warto tak się nimi przejmować.
OdpowiedzUsuńJednym słowem warto płynąć z prądem rzeki... bezstresowo, co ma być to będzie ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Poczytał i usmiła sie i też nic na nowy rok nie postanowiłam ,,
OdpowiedzUsuńŚliczna serwetka ,,
Dobrze zrobiłaś, po co zaczynać rok od stresu? :))))
UsuńPozdrawiam ciepło!
Oj tam!
OdpowiedzUsuńA co zmiana cyferki zmieni? Jeżeli ktoś ma słaby charakter, to nie wiele na tym zyska. Równie dobrze może się odchudzać od przyszłego poniedziałku, od przyszłego miesiąca...
... albo znowu od przyszłego roku! hihi! ;)
Ja nie składam przyrzeczeń noworocznych. Nie znaczy to jednak, że nie mam marzeń.
Mam!
Jednak to są takie w zasięgu ręki. Dawno już przestałam bujać w obłokach. Przynajmniej jak spadnę, to nie mam daleko do ziemi...
I co? Próbowałaś może już ten mój przepis na sernik pomarańczowy z korzenną nutą?
Buziaki!
Jeśli chodzi o odchudzanie to ja wolę od przyszłego roku ;)))) Wiesz co innego marzenia, co innego przyrzeczenia... mnie to czasem trochę żal tego bujania w obłokach, ale faktycznie upadek bywa tak bolesny, że człowiek potem się zastanawia czy warto?
UsuńPlany wypiekowe zostały przesunięte ze względu, na choróbsko, które się do nas przyczepiło i nijak się go pozbyć nie możemy. Ślubny wyjada zapasy świąteczne z zamrażarki ;)))
Buźka leeeci !
O! Całkowicie podzielam Twoje zdanie - od zawsze! Żadnych postanowień noworocznych, bo i po co stresować się na początku roku? Może koło lutego czy marca, albo przed wakacjami, kiedy trzeba się w strój kąpielowy wcisnąć... ale na początku roku? Tego nie rozumiem ;-P A tak poważnie, to ja mam postanowienie zeszłoroczno-wrześniowe, które mnie ciągle przerasta - uszyć coś w końcu...ale ta moja maszyna tak krzywo na mnie patrzy, tak spod igły ;-P
OdpowiedzUsuńA dziergadełko mi się bardzo podoba i Twój styl pisania :)
Pozdrawiam
Może spróbuj jakoś obłaskawić swoją maszynę, czule do niej przemawiaj, poplotkuj z nią od czasu do czasu... a jak nie podziała, to się jej spytaj czy chce wylądować tam gdzie idą niegrzeczne maszyny czyli na złom. Jednym słowem prośbą albo groźbą ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ tymi postanowieniami to jest różnie w życiu. Ja sobie postanowiłam że zrzucę trochę z wagi i co jest już 6 styczeń a ja ciągle mówię od jutra. Jesteś moją imienniczką. Pozdrawiam i zapraszam do mnie Zosia.
OdpowiedzUsuńŁatwiej rzucić palenie niż jedzenie ;) W końcu można znaleźć ludzi niepalących ale niejedzących?! ;))))
UsuńPewnie, że zajrzę :)))
Nie mam zadnych postanowien, caharakterek slaby, nic by z tego nie wyszlo;)
OdpowiedzUsuńA na dobra herbatke chetnie bym wpadla:)
Sciskam;)
No i co ja pisze??? Wybacz ten charakterek..;)
UsuńMyślę, że w ciągu roku stawiamy sobie tyle celów do osiągnięcia, że plany noworoczne to po prostu zabójstwo. Dlatego te postanowienia nie są najczęściej realizowane. Ja takowych nie popełniam i dobrze mi z tym.:)))
OdpowiedzUsuńA najważniejsze, żeby nam dobrze było :)))
UsuńBuźka!
Już pisałam,że mam postanowienia,ale o nich nie mówię:)Może się spełnią:)
OdpowiedzUsuńA na koniec roku powiesz?
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ja tam mam tylko postanowienia co do robótek. które wykonam w danym roku. A i to w tym roku odpuściłam.:) Po co się samemu katować? Życie i tak wystarczająco daje w kość.
OdpowiedzUsuńAno właśnie życie daje w kość, to po co jeszcze samemu sobie dodawać ;) Ja z robótkami idę na żywioł czyli witaj ułańska fantazjo! U mnie w robótkach ciągle jeszcze gwiazdkowo, zobaczymy kiedy się znudzi i co będzie dalej :))))
UsuńJa nigdy nie robię postanowień noworocznych. Jakieś to rozreklamowane za bardzo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A jak reklama duża to pewnie produkt do kitu ;)))
UsuńPozdrawiam!
Z tymi postanowieniami to jest tak , ze najpierw sa a potem sie o nich zapomina. ja tez zawsze cos sobie postanowie i DPD , czyli dupa panie , dupa :-( . Chce Ci podziekowac za te wszystkie wspaniale skarby , za cudna kartke, za zyczenia. Lyzwami juz sie pochwalilam w pracy, a dziewczyny mowia, ze ktos mial malusie raczki ze udalo mu sie to zrobic i ze jest czarodziejka. Zycze Ci na ten Nowy Rok spokoju ducha , wiadra milosci , szczescia wylewajacego sie oknami i przyjaciol od serca. Oby zdrowie Cie nie opuszczalo , a kazdy nastepny dzien byl lepszy od poprzedniego. Sciskam mocno Ania
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobały :))) Dzięki za wspaniałe życzenia! Dziękuję Ci za kartkę, oczywiście nasza poczta zaszalała i szła tak wolno, że podejrzewałam, że nieśli ją na piechotę ;))))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Lepiej nic nie mow. Zabralismy ze soba wszystkie kartki , bo poadresowane byly juz w Norwegi . napisalam na nich Poland no tak normalnie , zeby norweska poczta to wyslala tam gdzie potrzeba. Ide na poczte w Polsce juz pierwszego dnia i stoje w kolejce do okienka. Prosze znaczlki a paniusia spoglada na koperty i mowi oooo, zagranica to bedzie drogo. A ja na to jaka zagranica ? A ona ,, no przeciez jest napisane POLAND !!! Ja pitole, myslalam ze w jakiejs ukrytej kamerze jestem. Nic dodac nic ujac. wyslane w poniedzialek chyba to byl 16ty, moze sie myle. Do moich rodzicow doszly po swietach, a do Norwegi w ciagu trzech dni-uwierzysz ???
UsuńUwierzę ;) Ja już tyle przeszłam z pocztą, że wysyłam tylko same polecone priorytety. no chyba że są to widokówki ;)
UsuńPostanowienia to nic innego jak - cel , a do celu zawsze zmierzamy , różnica jest w czasie pozdrawiam Anulka
OdpowiedzUsuńWiesz jak to mówią, jak chcesz Boga rozśmieszyć to opowiedz mu o swoich planach ;))))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Zosiu, jak Ty piszesz ładnie i ciekawie, że nie można nie przeczytać. Wiesz, ja już wyrosłam z robienia postanowień. Po prostu nic nie postanawiam ! Pozdrawiam Cię :)))
OdpowiedzUsuńPonoć człowiek z wiekiem się kurczy, coś się w kręgosłupie ściera ale ja po przeczytaniu Twego komentarza urosłam ;)
UsuńPozdrawiam gorąco!
A ja swoje postanowienia ustalam na Trzech Króli, dzięki temu się realizują. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDlaczego na Trzech Króli? Czyżby miało to coś wspólnego z darami, które przynoszą....
UsuńPozdrawiam