- To teraz idziemy do pasmanterii?
- Nie, wszystko mam, idziemy do auta- odpowiedziałam pragnąc dostać się jak najszybciej do domu.
Po paru krokach, pada kolejne pytanie.
- Na pewno nic nie potrzebujesz z pasmanterii? - Ślubny nie odpuszczał.
- Nie, na razie haftuję i wszystko co mi do szczęścia potrzebne posiadam w domu - odpowiedziałam akcentując wyrazy "domu" i "szczęścia" coby tą misterną aluzją, dać do zrozumienia, że w tej chwili szczytem mych marzeń jest szybki zakup artykułów niezbędnych do życia, potocznie zwanych spożywczymi a następnie wraz z nimi udanie się do naszego domostwa.
Myli się ten co myśli, że to koniec rozmowy, po chwili nastąpił ciąg dalszy.
- Ja cię proszę, idź do pasmanterii! - wyrzucił z siebie jednym tchem Ślubny.
- ??????? - przedziwne pragnienie mej drugiej połówki spowodowało chwilowy zanik funkcji artykulacyjnych - Na Boga, dlaczego?! - wykrztusiłam w końcu z siebie.
-Bo zawsze chodzisz a jak nie idziesz, to człowieka strach bierze, co się dzieje, źle się czujesz, czy co - wyrzucił z siebie jednym tchem.
- W takim razie, zrobię to dla ciebie, chodźmy do pasmanterii - łaskawie dałam się namówić.
Tak mnie tym rozśmieszył, że pozostałą drogę do pasmanterii, odbyliśmy chichocząc i szczebiocąc jak dwa wróbelki, dając tym samym wiele do myślenia mijającym nas przechodniom. Z przybytku wyszłam z jednym kłębkiem kordonka, co wywołało komentarz.
- Tylko jeden? Myślałem, że weźmiesz sobie więcej...
No i jak tu nie wierzyć przysłowiom, ludziska od dawna powiadali, że przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Po takim wstępie, reszta zakupów przebiegła śpiewająco. Oprócz produktów powszechnie zwanych spożywką, zakupiłam jeszcze foremkę do ciast w kształcie muszelek. Bez dalszego namawiania, dając się ponieść "wiosennej" aurze, nabyłam także dwa "zielone", które wyraźnie emanowały w moją stronę - weź mnie, weź mnie... to wzięłam. Ślubny rzuciwszy okiem na nowy nabytek, mruknął pod nosem - Czyżby naprawdę już nadchodziła wiosna?
Oto kociaki zaczęte jeszcze przed świętami. Plastikowa kanwa, dobór nici fantazja ułańska na podstawie fotki. |
Nowy nabytek foremkowy - muszelki. |
"Zielone", które zapragnęły zamieszkać wraz ze mną ;) |
Oj ja też wczoraj poszalałam , miałam kupić sobie buty a kupiłam torebkę , niebieską ,,przechodziłam koło niej chyba ze trzy razy i też do mnie wołała ,weź mnie i nawet tak powiedziałam do pani sprzedającej , Krzywo się uśmiała ,,,Pasmanteria też była po drodze , parę mulinek i nici Maxi ..
OdpowiedzUsuńJak tu się oprzeć zakupowi, jak się słyszy takie błagalne wołanie ;))))
UsuńPozazdrościć ślubnego. Gdyby mój tak powiedział to ja bym uznała, że się rozchorował. Hihi...
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, ja mam tak na co dzień :)))))
UsuńOpowieść super, kocha Cię Twój mężowy. Hafty przesłodkie. Ja nie potrafię zaplanować jadłospisu na dłużej i robić zakupy raz na tydzień. :(
OdpowiedzUsuńBywały lata, kiedy musiałam zaplanować zakupy dla 4-osobowej rodziny na miesiąc czasu. Teraz kiedy jest nas tylko dwoje i jedziemy średnio 3 razy w miesiącu to betka :))))
UsuńCo do Ślubnego, myślę, że masz rację :))))
Te nasze połówki mają ze sobą dużo wspólnego. Mój mąż zmusza mnie do zakupów żywnościowych według swojego apetytu, wszystkie sklepowe w pas się nam kłaniają już przy wejściu. Kiedyś wpychał mi na siłę motki i druty do rąk, bo był przerażony stanem mojego zdrowia.
OdpowiedzUsuńU mnie jest dokładnie tak samo! Pięć minut bez robótki w rękach i już widzę jego spłoszony wzrok, w którym czai się panika ;) Prawda jednak jest taka, że nie "robótkuję" tylko wtedy, kiedy bardzo źle się czuję to i nie dziwota, że takie ma reakcje.
UsuńKociaczki są boskie:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, kociaczki mają to do siebie, że są zawsze słodkie :)))
UsuńŚwietny mąż! Uważam, że wykazałaś się wielką mądrością, poddając się jego woli...;) Trzeba było jeszcze wykorzystać tę doniosłą chwilę i kupić coś więcej.;) Kociaki kocham, więc twoje podobają mi się szalenie.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że kobieta powinna być posłuszna swemu panu i władcy i jak mówi - idź do pasmanterii, to powinna pokornie wykonać polecenie :))) Budżet domowy rozliczam ja, więc wiem na ile mogę sobie pozwolić bez zbytniego uszczerbku...
UsuńEch Ci nasi Slubni.ciagle by z maczeta za mamutami biegali, byle pelna spizarnia byla;)
OdpowiedzUsuńLadne te zielone:)
Sciskam:)
Cywilizacje powstają i upadają, rozwój technologiczny galopuje a my jesteśmy tak naprawdę cały czas tacy sami...
UsuńUwielbiam zielone, choć nie zawsze z wzajemnością ;)))
Ściskam mocno!
Moja droga!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mój Najdroższy z Twoim Slubnym, mogliby sobie rączkę podać...
Mój też podobnej budowy jak Twój ( podpatrzone w miejscu wiadomym .... hihi!;) )
Jak lodówka pustoszeje, to od razu jest niepokój, ale gorzej jest jak pustoszeje szafka ze słodyczami! Wtedy atak paniki i okrzyk - nie mamy w domu nic do jedzenia!!!
Znowu Tim to całkiem inna inszość. Z lodówki wypada, a pysk drze, że nie ma NIC do jedzenia... Bo Dziecię chodzi na siłownię i... liczy kalorie!
Mówię Ci, bardziej dba o te swoje body, niż nie jedna baba.... ;)))
Użciski! :)
No popatrz, kto by pomyślał, że tacy podobni :)))) Przy pustoszeniu szafki ze słodyczami to napad paniki mamy oboje ;) Nie wiadomo kto jest bardziej przerażony. Ja oczywiście robię dobrą minę do złej gry i udaję, że nie ma problemu, ale kiedy przyjdzie noc i Ślubny już dawno słodko śpi, ja po cichutku ... robię zalecany przez Ciebie na trudne chwile ...
Usuńkogel - mogiel ! ! ! :))))))
Buźka leeeeci!
Kogel-mogel jest dobry na wszystko!
UsuńWłaśnie wcinam! ;)
Ja też! :)))))
UsuńZnaczy się ja też jem teraz kogel mogiel :))))
UsuńNie śpisz? O tej porze?
Długo kazałaś się Ślubnemu namawiać. Jakby mój mnie tak namawiał to za pierwszym razem bym pobiegła, tylko spanie byłoby słychać (z powodu nadwagi znaczy).:)))
OdpowiedzUsuńDo domu chciałam bardzo, to mnie odrobinę zaćmiło ;)))
UsuńZnaczy ,,sapanie" miało być.:)
OdpowiedzUsuńTe twoje haftowane kociaczki są takie słodkie.
OdpowiedzUsuńZupełnie jakbym o swoim małżonku czytała. Też lubi dobrze zjeść. Gdy zapasy z lodówki są na wyczerpaniu to najpierw zwraca mi delikatnie uwagę, mówiąc ,,otwieram lodówkę a tam światło,, , - a gdy to nie skutkuje rzuca ,,ja się już ubrałem ,... jeszcze nie gotowa--jedziemy na zakupy,,. Nie przepadam za zakupami zwłaszcza w sklepach mięsnych, mam nieodparte wrażenie, że coraz mniej towaru nadaje się do konsumpcji. Pasmanteria to co innego, sama przyjemność.
Tyle, że do pasmanterii to raczej by mnie nie zabrał, stwierdzając ,, no ile tej włóczki można kupować,, Niestety muszę przyznać, że ma trochę racji.
Serdecznie pozdrawiam Dorota
Ale tylko trochę :))) Jedni poprawiają sobie humor jedzeniem inni włóczką.
UsuńTekst - "otwieram lodówkę a tam światło" - powalił mnie na kolana, dawno się tak nie uśmiałam :))))) Ja we wszystkich spożywczych mam wrażenie, że coraz mniej nadaje się do jedzenia, dlatego wolę chodzić do pasmanterii :))))
Ściskam!
Zosiu my to chyba mamy jednakowych panów zawsze jest panika bo nie ma co jeść - a gzdie są jakieś ciasteczka etc. chwilami to nawet staje się nudne - natomiast twoje hafciki są boskie a i zakupy to bardzo lubię robić zaraz jadę na giełdę może tam cos wypatrzę powiem szczerze że pierwszy raz po wielu wielu latach - śliczne zieleńce masz buziaki slę Marii
OdpowiedzUsuńJak widać Panowie bywają podobni do siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o gromadzenie zapasów :))))
UsuńOj widze Malgosiu, ze obie palamy podbna miloscia do zakupow. Ja uwielbiam spisywac liste i dawac ja mojemu Tomaszkowi. jemu zakupy zajmuja polowe mojego czasu i zawsze kupi to co potrzeba hihi . Co do Twoich zakupow to kupilas wspaniala foremke . Ja od jakiegos czasu napalam sie na robienie mydelek metoda domowa i owa foremka idealnie pasuje do wyrobu mydelek w ksztalcie muszli . Kurka wodna, a ja bede uzywac dzieciecej foremki, bo sobie akurat przypomnialam, ze moje wnusie maja takowa . Pozdrowienia gorace, bo u nas zimno, przed chwila sprawdzalam jest 16 na minusie. Buziole Ania
OdpowiedzUsuńU nas nadal powyżej zera :( Foremkę zakupiłam w Kauflandzie z poświątecznej wyprzedaży. Ciastka w niej pieczone wyglądają bosko.
UsuńSama robisz mydełka? Toś mnie zaciekawiła!
Buźka!