Jesień na przekór tym, którzy na nią już zawczasu psioczyli, zaczynała się w tym roku przepięknie. Słońce grzało jak opętane i tylko smętnie spadające liście przypominały, że lato odeszło, ustępując miejsca jesieni. Zosieńka z ogromnym zainteresowaniem czytała posty traktujące o jesieni, o spokoju, który ogarniał przyrodę i ludzi, którzy nie wiadomo dlaczego buntowali się przeciwko temu. Widocznie człowiek raz opuściwszy świat zwierząt, wziął sobie za punkt honoru negowanie wszelkich naturalnych rytmów przyrody. Zosieńka coś na ten temat wiedziała, w końcu dzień w dzień a właściwie noc w noc łamała naturalny dobowy rytm snu i czuwania.
Przez otwarte okno dochodziły niemrawe ptasie świergoty. Powiew wiatru szeleścił liśćmi, póki jeszcze miał czym... Zosieńka uderzała rytmicznie w klawiaturę. Nagle poczuła chłód bijący od okna, wzdrygnęła się i wstała. Zamknęła okno i założyła sweter, pomyślała, że to kolejny znak jesieni.
Zaczęła się zastanawiać czy powinna się cieszyć z tej jesieni czy nie... Dawnymi czasy, kiedy jesień kojarzyła jej się przede wszystkim ze szkołą i koniecznością zakupu wyprawek szkolnych, podręczników tudzież innych opłat od których uzależniona była edukacja jej pociech, jesień jawiła się jej niczym horror jakiś, ale teraz... Teraz jesień była spokojem. Wioska cichła, zamierały krzyki dzieci, które pochylone nad zeszytami mozolnie zdobywały wiedzę. Zosieńka chodziła na długie spacery, z których wracała z wypchanymi kasztanami kieszeniami. Uwielbiała te małe brązowe kulki. Co roku dawała się ponieść zbieraczej mani i znosiła je w ilościach hurtowych do domu. Nie umiała odpowiedzieć na pytanie - po co jej to? Układała je na parapetach, zapełniała koszyczki. Pracowicie układała pod łóżkiem i koniecznie musiała mieć choć jeden w kieszeni każdej jesiennej i zimowej kurtki. Wierzyła, że dzielą się z nią dobrą energią.
Złota jesień z kolorowymi drzewami i ta płacząca deszczem, który strużkami spływa po oknach... Z latami jesień w życiu Zosieńki stała się nieodłącznym ogniwem spinającym w całość krzykliwą radość lata z rozanieloną gwiazdką zimą. Zosieńka zrozumiała, że bez jesiennego wyciszenia niemożliwe byłoby docenienie sennej zimy, po której następuje wiosenna eksplozja, przeradzająca się w letni dostatek. Odwieczny i różnorodny krąg życia toczył się ku jej wielkiej radości.
Wzięła jabłko i ugryzła. Chciała je zjeść nie komuś na złość ale w hołdzie jesieni obdarowującej nas owocami letniej pracy. Owoc był duży i pięknie wybarwiony, roztaczał wokół siebie pyszny aromat... Zosieńka przełknęła ostatni kęs i wyrzuciła ogryzek na kompost. Mruknęła z zadowoleniem do siebie - A jednak jesień jest piękna. Wzięła głębszy wdech, co przy astmie nie zawsze jest łatwe i wróciła do domu, by skończyć jesienny haft z żołędziami.
Chyba będę pierwsza... jak zdążę zebrać myśli przed czyimś klikiem. Się witam, zajrzałam i wpadłam, masz niesamowity styl pisania i niestety ale muszę tu zaglądać. Chociażby po kolejną dawkę energii wypływającą z każdego wpisu. Swoją dzisiejszą wędrówkę zaczęłam od Złotych Rączek ale do Ciebie to już nie mam pojęcia od kogo trafiłam, Też haftuję, szydełkuję i drutuję... i nawet ostatnio bloguję... właściwie raczkuję blogowo i nawet jeszcze do handmadów nie doszłam u siebie... nic to nie od razu Kraków i tak dalej... Wiec, wiem nie zaczyna się zdania od więc ale więc się witam i zapowiedź swych częstych wizyt zostawiam. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://zkolowrotkiemwsrodzwierzat.blog.pl/
OdpowiedzUsuńWitam, witam! :) Nie omieszkałam zajrzeć do Ciebie :) i wielcem kontenta z tych odwiedzin ;) Szkoda, że nie jesteś na bloggerze i nie da się dołączyć twego bloga do ulubionych :)
UsuńPozdrawiam gorąco!
No tak jakoś mi się zaczęło na onecie... nie ma tego złego będę się przypominać ;) Właśnie udało mi się pochwalić moim rękodziełem, Zapraszam serdecznie
UsuńPrzypominaj, przypominaj :))) bo ja czasami jestem zapominalska ;))
UsuńZosieńko u mnie to co lubisz najbardziej w jeszcze troszkę letnim wydaniu, chociaż dzisiejsze to już jesień... zapraszam :)
UsuńJesień to moja ulubiona pora roku, zwłaszcza ta złota polska...
OdpowiedzUsuńPrześliczny jest ten haft!
Złota polska jesień to jest to co Zosieńka lubi najbardziej... :)
UsuńKocham jesien!!!! A Ty pieknie piszesz i cudnie haftujesz:) Polaczenie jak dla mnie rewelacyjne:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że tak uważasz :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Piękny haft. Muszę namówić rodzinkę na wyprawę do parku po kasztany.
OdpowiedzUsuńNa kasztany warto się wybrać... ja jak zacznę już zbierać to przestać nie mogę ;)
UsuńTak to prawda Jesień jest piękna...Uwielbiam te jakże mądre Zosieńkowe przemyślenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zosieńka była wielce uradowana przymiotnikiem (przy okazji Zosieńka postanowiła się pochwalić, że pamięta ze szkoły co to jest przymiotnik), którego użyłaś - mądre :)))
UsuńA tak przy okazji ostrzegam, że Zosieńka takowych rozważań ma więcej w zanadrzu i jak będzie czytać takie słowa zachęty to gotowa jest częściej zamieszczać swe przemyślenia ;))
Pozdrawiam gorąco! :)
Oj kochana, widzę że bawisz się w aranżacje! Swietnie przypasowałaś te naturalne żołędzie...
OdpowiedzUsuńTak trzymaj!
Staraj się robić jednak zdjęcia przy świetle dziennym, i nie pod światło, tylko ze światłem...
...a Ja za jesienią nie przepadam! Kiedyś, jak nie pracowałam latała mi ona koło nosa, dni pędziły jak szalone. Jednak teraz jak mam jechać rowerem do pracy kiedy pada co drugi dzień, to sympatii do tej pory roku nie wykazuję...
...i dni się dłużą! Echhhhh............
Dzięki za słowa zachęty :) choć posiadam nieodparte wrażenie, że słowo aranżacja w moim wypadku są odrobinę na wyrost ;) Jak na razie to ledwie nieudolne próby są naśladowania mistrzów :))
UsuńNo kochana, jak ja szłam 3 kilometry przez las do autobusu to też nie pałałam miłością do chłodnych pór roku ;) Teraz mogę sobie pozwolić na bardziej przychylne opinie na temat jesieni bo siedzę w domu ;) A dłuższe dni to sygnał zbliżającej się gwiazdki!
Buźka! :)
Cudne xxxx , A z kasztanami to coś musi być , kiedyś jakiś tam znachor kazał mi nosić zawsze w kieszeni , jak mam okazje to też je zbieram ,,Wysłałam wzorki na @ daj znać czy cos doszło ,,
OdpowiedzUsuńTo od mojej mamy nauczyłam się nosić po kieszeniach kasztany... coś w tym jednak jest :)
UsuńWzorki doszły moja radość nie ma granic :))
Haft przesliczny!!!! Cieply i jesienny, az mam wspomnienie z dziecinstwa, gdy zawsze zbieralam kilogramy kasztanow, aby pozniej w domu bawi sie nimi na milion sposobow.... Raz nawet probowalam klej z nich zrobic :) Pozdrawiam jesiennie i czas na ... cieple skarpetki :P
OdpowiedzUsuńInformuję wszem i wobec, że jako pierwszorzędny zmarźluch już odziałam me stópki w ciepłe skarpetki ;))
UsuńBardzo ładnie i prawdziwie napisałaś o jesieni, Ona rzeczywiście zmienia swoje znaczenie i nastrój w zależności od naszego nastroju, momentu w jakim jesteśmy w życiu, nastawienia do tej pory roku. Ona musi być, bo jest częścią natury, kolejną jej odsłoną, przygotowaniem do tego, co po niej.
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku zbierałam kasztany. W tym jeszcze nie i nie wiem czy na to nie za późno, bo dziki w okolicy buszuą a one zdaje się ogromnie lubią kasztany i żołędzie.
A haft Twój Zosieńko jest tak prawdziwie oddający piękno dębowych liści i zołędzi, że aż oczy przetarłam wzruszone i zachwycone, zdumiewając się jak można tak udatnie oddać ich piekno za pomocą nici.Niesamowicie cudne są te liście żyłkowane i te pobrużdżone zołędzie!!!
Mam nadzieję, że nadal ta końcówka lata i początek jesieni będą nas darzyć cudną pogodą. Tak dobrze posiedzieć po południu na ławeczce w ogrodzie i twarz ku życzliwemu słonku wystawiać...
Mnóstwo serdeczności zasyłam Ci kochana Zosiu o poranku!:-))***
No niestety u mnie już po ciepłej jesieni i deszczyk padał i chłodno się zrobiło...
UsuńOleńko koniecznie poszukaj kasztanów, ja myślę (a co! i Zosieńce zdarza się od czasu do czasu pomyśleć ;), że one coś w sobie mają...
Ściskam Cię mocno i buziaki zasyłam :)***
HAft jesienny to jest to, mało gdzie widzialam takie, a żołędzie pięknie wyszły, a kasztany podobno odpromienniki więc zbierajmy dalej:))
OdpowiedzUsuńKasztany zbierać warto! Jak się okazuje, nie jest to bezwartościowe hobby :)
UsuńCieszę się, że spodobał Ci się hafcik :))
Twój jesienny haft jest cudny. Początek jesieni jest zawsze piękny i na dodatek bogaty. Dzisiaj nawet byłam z rodziną na Święcie Kwiatów Owoców i Warzyw, jeżeli pogoda się nie zmieni to jutro też będziemy świętować jesień. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńJesień coś w sobie ma... Mam nadzieję, że rodzinna wycieczka była udana :))
UsuńPozdrówka!
Jesienny , cieplutki ten haft. A ja bardzo lubię jesień. Niesie uspokojenie, jest kolorowa, bogata. Nawet tę późną lubię. Czy Ty bierzesz coś na tę astmę?
OdpowiedzUsuńJaskółeczko droga na astmę to ja mam pełną szufladkę leków i uwierz mi biorę je regularnie, stąd zresztą te moje wizyty ciągłe w gabinetach lekarskich...
UsuńHafcik taki właśnie miał być - ciepły, nawet kolory w nim trochę pozmieniałam co by bardziej po mojej myśli był :))
Haftowane zoledzie jak zywe! Przepiekny haft. Juz sie nie moge doczekac az go oprawisz!
OdpowiedzUsuńMilej niedzieli!
Z oprawianiem to u mnie ciężka sprawa, jakoś głowy do tego nie mam nigdy i większość dzieł trzymam w dużym wiklinowym koszu... ale postaram się ten oprawić :)))
UsuńJak pięknie piszesz o jesieni! roztkliwiłam się trochę! dziękuję , a hafcik cudny. Te kolory i sam obrazek rewelacja. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Zosieńko, już wiem,że zanim tu zaglądnę, to najpierw muszę się w chusteczki zaopatrzyć, bo łzy muszę wycierać ze śmiechu. Ciebie kobieto to w aptekach bez recepty powinni sprzedawać.:)
OdpowiedzUsuńHaft ci cudeńko prawdziwe wyszedł. A kasztany u mnie pod łóżkiem leżały co roku i też nie wiem, po co, ale musiały być. W tym roku czas ze mną wygrywa, bo jeszcze nie przywlekłam, chociaż mam niedaleko. Pozdrawiam serdecznie.:)
Nie mam nic przeciwko temu cobyś zagłębiała się w lekturę w towarzystwie chusteczki, ale jeden warunek daję! Chusteczka musi być w stylu retro z koronkowym wykończeniem... dlaczego? Bowiem Zosieńka jest kapryśną istotą a zawsze marzyła jej się taka czytelniczka ;))))
UsuńPozdrawiam gorąco! ;))
Przepiękny haft, żołędzie jak prawdziwe! Z kasztanami też tak mam, zawsze zbieram i noszę w kieszeniach, układam w drewnianych miseczkach. Lubię dotyk świeżych kasztanów, ich miękką, lśniącą skórkę. Mają w sobie jakiś takie przyjemne ciepło, są jak małe słoneczka w kieszeni :)
OdpowiedzUsuńO to, to! Ja też uwielbiam trzymać w dłoni kasztany, choć rzadko mam na to czas bo zawsze mam jakąś robótkę w rekach... :))
UsuńJa zawsze idąc z psem na spacer czy do weta ściskam w dłoni kasztan lub dwa, tak przez całą jesień :)))
UsuńOpowieść piękna i jak na jesień przystało nieco nostalgiczna, ale haft bije wszystko na głowę. Jest rewelacyjny, niesamowicie realistyczny i taki ciepły...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że udało mi się z tym ciepłem trafić... bo kolory dobierałam na "oko" :)))
UsuńPobyt mojego dziecięcia w szpitalu ( jak się okazało nieco się wydłużył) i jakoś zupełnie mnie wybił z regularnego blogowania. Niby próbowałam coś komentować, ale myśli uciekały gdzie indziej;- i po chwili odchodziłam od komputera.
OdpowiedzUsuńSerwetka z poprzedniego wpisu wygląda bardzo wdzięcznie. Twoje poszukiwanie wymarzonej tapety wygląda podobnie jak moje poszukiwanie drewnianej stylowej ławy (odpowiednia wielkość, kolor, itd).
Kocham tą porę roku, zwłaszcza tą słoneczną złotą polską jesień.
Żołędziowy hafcik jest śliczny, przywołuje (przynajmniej u mnie) same ciepłe wspomnienia.
Kasztany goszczą u mnie każdej jesieni i w każdym pomieszczeniu. Umieszczam je w wiklinowych koszyczkach. Dawniej, jak dzieci były mniejsze zawsze miałam pełno porozstawianych po domu prac plastycznych w postaci ludzików i zwierzątek z kasztanów i żołędzi.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Myślałam o Tobie i Twym dziecięciu... miałam nadzieję, że powiesz, że już jest w domu i wszystko jest w porządku... Trzymam kciuki za happy end!
UsuńJa też mam wszędzie kasztany, na parapetach, w łóżku, w kieszeniach, w koszyczkach i w misach...
Pozdrawiam gorąco! :))
Cudny hafcik! i jakieś piękne zdjęcia z tą już martwą naturą :D
OdpowiedzUsuńPochwała z Twoich ust, bardzo cenna dla mnie jest! :)))
UsuńPrzepiękny jesienny haft!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Dzięki :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Zgadzam się - jesień jest piękna! Szczególnie w lesie na grzybach!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny haft :) Pozdrawiam
Nie zbieram grzybów, bo ich nie znam i boję się, ale oglądać rosnące grzyby lubię ;))
UsuńPozdrawiam :)
Kochana, jak spokoj u Ciebie. Miloooo.
OdpowiedzUsuńPiekny haft i przemyslenia.
Jakos nie potrafie sobie wyobrazic, ze sa kraje bez por roku. I w takim Singapurze na przyklad wiecznie cieplo i podobna temperatura. Nudaaaa. Buziaki:)
Bloger doprowadza mnie do szalu.
Kasieńko, ja też mam problemy z komentowaniem, raz bez problemu a za chwilę nie mogę opublikować, a z czym Ty masz problem?
UsuńKiedyś narzekałam na pory roku ale teraz nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej... Spokój u mnie pozorny, w tle ciągle coś się dzieje.
Buźka! ***
Żołędziowo i kasztanowo. Oj idzie jesień
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj, idzie idzie...a za nią zima ;)
Usuńja też bardzo lubię jesień Zosiu! a tę podaną przez Ciebie biorę w ciemno!!! pozdrawiam cieplutko i słonecznie:))
OdpowiedzUsuńKażda pora roku coś w sobie ma :) trzeba tylko to znaleźć :)
UsuńPozdrawiam gorąco!
Piękna jesień u Ciebie gości :) Hafcik wspaniały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miło mi, że Ci się spodobał :)))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Haft oddaje klimat jesieni
OdpowiedzUsuń