Zamyślona Zosieńka małymi łyczkami sączyła herbatkę. Na jej czole malował się intensywny wysiłek. Myślała a to jak wiadomo, białogłowie łatwo nie przychodzi. Pod siwopłową czupryną toczyła się ciężka praca, co gorsze bez nijakich efektów. Od dni kilku już, rozmyślała intensywnie nad opowiadaniem na Panterkowy konkurs. Niestety jak dotąd jej wszelkie wysiłki czynione w tym kierunku spełzły na niczym. Myśli hasały bez ładu i składu, za nic mając jej starania. Unosząc po raz kolejny do ust filiżankę z niebiańskim napojem, Zosieńka zerknęła na choinkę. Po chwili spojrzała po raz drugi i trzeci. Przyjrzała się jej dokładnie i skonstatowała, że nie znajduje już nijakiej przyjemności w zawieszaniu wzroku na ozdobach licznie na choince występujących. Najwyraźniej nadszedł czas, by plastikowy chojaczek zapadł w sen letni na strychu a ozdoby powędrowały do pudeł. Z Zosieńkowej piersi wyrwało się głośne westchnięcie... wraz z rozebraną choinką, kolejna gwiazdka przejdzie do przeszłości... Zerknęła na rosnącą melancholię i dała jej po łbie. Jest jak jest, nie ma co się roztkliwiać nad rozlanym mlekiem - mruknęła do siebie. Wzięła następny łyk herbaty a w jej głowie pojawiły się liczby, całe kolumny i wiersze cyferek. Układała budżet domowy usilnie starając się znaleźć wolne środki na farbę. Farba była konieczna by zaspokoić jej kolejną fanaberię. Otóż Zosieńka postanowiła zaszaleć w nowym roku i pomalować na początek pokój zwany gościnnym. Farba była niezbędna do spełnienia owej zachcianki i pieniądze na nią znaleźć się musiały . Zosieńka brała pod uwagę różne możliwości, łącznie ze skokiem na bankomat, ale intuicja jej podpowiadała, że skończy się jak zwykle na oszczędzaniu na żarciu. W sumie może i dobrze, bo do wymarzonej wagi jeszcze jej sporo brakowało, a tak byłyby dwie pieczenie przy jednym ogniu. Farb potrzebowała w dwóch rodzajach. jednej do ścian a drugiej do pomalowania sprzętów meblarskich, bowiem zakup nowych nie wchodził w rachubę. Coś tam jednak jeść musiała... Zerknęła ze smutkiem do pustej filiżanki. Pośpiesznie wstała i nastawiła wodę na następną herbatę. Spojrzała za okno, krajobraz za nim przeczył kalendarzowi. Ze zdumieniem zobaczyła, że w donicy ustawionej pod oknem kiełkują tulipany. Kłęby pary wydobywające się z czajnika przerwały jej rozmyślania nad aurą. Zalała herbatę, ustawiła czas i po raz kolejny rozłożyła na stole prezenty jakie dostała ze świata blogowego. Planowała co z czego zrobi i co gdzie zawiśnie. Co wydzierga i co uszyje... Dotykając wszystkiego kolejno, czuła dobrą energię jaka sączyła się z tych cudeniek. Poczuła nagle jak wypełnia ją optymizm, Wyprostowała się i już wiedziała, że znajdzie pieniądze na farbę. Świat nie jest taki zły, świat nie jest taki zły, niech no tylko zakwitną jabłonieeee - zanuciła radośnie i i wyjęła zaparzacz z filiżanki.
Dziś dwa hafty, które zostały ukończone dokładnie na dzień przed Wigilią a na następny post zapraszam wielbicieli serc Vautier!
|
Bez lampy i... |
|
... z lampą. |
|
Z boku i... |
|
... od dołu ;)) |
No to czekam na efekty malarskie:))) Hafty przepiekne:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to jeszcze trochę potrwa. Miejmy nadzieję, że będzie się czym chwalić ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Niech no tylko zakwitna jabłonie...Niech w sercach kwitną stale...Trzeba znajdować w sobie tę iskrę optymizmu a znalazłszy nie zagubić, nie zasypać zwątpieniami, troskami i rozterkami.
OdpowiedzUsuńA wiesz Zosieńko, że wiekszosc drzwi w moim domu jest taka sama, jak w Twoim? Stare, solidne, drewniane.Podeschłe juz troche, ze szparami tu i ówdzie, ale dają oparcie. tak i w nas jest oparcie dla nas. Trzeba je tylko widziec. Drzemiacą w nas siłe, któa jest mimo chwilowych smutków, marazmów i zwatpień. Nasze dzisiaj jest drzwiami do naszej przyszłosci.Otwieramy je ze skrzypieniem, z niepewnoscia, a tam...?
Ściskam Cię mocno, kochana moja!:-))***
O ludzie! U mnie drzwi jest sporo i prawie każde inne... Pewnie kiedyś w życiu marzyłam o urozmaiceniu... no i mam ;))) Najciekawsze jest to, że coś w tych starych drzwiach jest... tyyle widziały :) Jeden feler mają nie skrzypią wcale, nic a nic ;)))
UsuńŚciskam Cię mocno! :)*****
Piękne hafty. Sama nie wiem, który bardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTak też i mnie oba urzekły i w wielkim pospiechu haftowałam, by na święta zdążyć :))
UsuńAleż prześliczne te hafty zrobiłaś! Szczególnie podobają mi się bombki. Powodzenia w remoncie, wierzę w ciebie.:)
OdpowiedzUsuńMnie zauroczyły zawijasy i śnieżynki :) Trzymaj kciuki za mnie :))
UsuńHafciki piękności. u mnie te same wzorki czekają na wyszycie ale terminu nie określono:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Obawiałam się, że jak odłożę ich haftowanie, to przeciągnie się to w nieskończoność, dlatego zaparłam się się skończyć je przed świętami :)
UsuńPozdrawiam gorąco!
Zosiu piękne są Twoje hafty, a Twój kiełkujący optymizm daje nadzieję na przyszłość. Czekam na następnego posta. :)
OdpowiedzUsuńO optymizm trzeba dbać, chuchać i dmuchać, bo z nim łatwiej w życiu :))
UsuńWspaniałe prace oba hafciki są na mojej liście must have. Nowy rok,czas na zmiany ja też postanowiłam zmienić kolor i ....przefarbowałam włosy;P
OdpowiedzUsuńHihihi... myślę, że mój Ślubny będzie wolał pomalować pokój niż moje włosy ;))
Usuń:) Zośka, jeść trzeba! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne dekoracje przygotowałaś.
No i czekam na kolejne serducho! :)
No co Ty! Coś tam jem i to całkiem nie tak mało ;) Serducho już czeka na prasowanie oraz sesję foto :))
UsuńPrzekonana jestem ,że Zosi mądra główka coś wymyśli i kasiorka na farby znajdzie się z pewnością :):)
OdpowiedzUsuńPiękne prace .szczególnie podoba mi się pierwsza z tymi wywijasami ,jakoś mam do nich słabość :)
Pozdrawiam gorąco
U białogłowy włos długi a rozum krótki, ale coś wymyślę... zawsze jest plan awaryjny czyli skok na bankomat. Ciągnik pożyczę od sąsiada i wyrwę drania z korzeniami oraz słodką zwartością ;)))
UsuńDo zawijasów ja też posiadam słabość ogromną :)) dlatego musiałam go wyhaftować!
Pozdrawiam gorąco!
Obydwie prace piękne! Zachwycający szczególnie pierwszy motyw... :)
OdpowiedzUsuńMnie ten pierwszy też rzucił na kolana... :)))
UsuńPrześliczne hafciki! tak sobie na nie popatrzyłam i zaleciało mnie jeszcze świątecznym klimatem, bo choinkę już kilka dni temu rozbroiłam i przeszłam do codzienności. Pozdrawiam cieplutko i wiosennie w zimie :)
OdpowiedzUsuńJa dziś już też rozebrałam choinki, ale jeszcze reszta dekoracji została i czeka aż się za nie wezmę :))
UsuńPozdrawiam gorąco! :))
Hafty są prześliczne,co za różnorodność wzorów.Bombki,tp chyba najładniejszy haft i jeśli kiedyś pisałam,że już najpiękniejszy widziałam,to się myliłam.Kobieta zmienną jest:-)To kiedy malowanie?u nas też powstają plany.Choinka również już nie sprawia takiej radości,ot święta się skończyły.Trzeba ją schować,by za rok znów się nią cieszyć.
OdpowiedzUsuńI jak tu wierzyć,że nie masz mocy:-)Moja córka by Ci od razu zaśpiewała:"mam tę moc,mam tę moc i zamiast lez jest śmiech"
pozdrowionka
lena
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Kobieta zmienną jest i już! ;)) Malowanie odbędzie się zaraz po zdobyciu środków na farbę... nie wiadomo dokładnie kiedy ale jak najszybciej ;)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Mnie już słów do chwalenia brakuje:)Szczerze chciałabym, ale nie chce powielać przedmówczyń. Może tak? Beautiful.... wonderful...very nice....lovely....pretty...och! ach!
OdpowiedzUsuńKurcze, kiedy Ty takie fajne rzeczy zdążyłaś zrobić?
A remont i mnie czeka- malowanie stolarki. Nie chciało się w zeszłym roku, będę zaiwaniać z pędzlem w tym.
No i ze słownika mus był skorzystać... ;)) Zmuszasz moje szare komórki do pracy, a mówią, że starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek ;)))
UsuńMówią, że robota nie zając - nie ucieknie. Faktycznie zawsze na nas czeka ;)))
Piękne prace, zachwycił mnie szczególnie pierwszy haft :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTaak, te bombki coś w sobie mają. Ja nie mogę przestać na nie patrzeć :))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Sliczne Malgosiu!
OdpowiedzUsuńDzięki Kasieńko! :))
UsuńŚliczne hafty.... pozdrawiam ciepło i dobrych chwil życzę :))
OdpowiedzUsuńDzięki :)))
UsuńPozdrawiam gorąco!
Piękne obydwa, choć te bombki skradły moje serce!
OdpowiedzUsuńDrzewko powstało pierwsze, a potem, zobaczyłam bombki z zawijasami! I wiedziałam, że spać nie będę mogła jeśli ich nie wyszyję ;)))
UsuńJak zwykle u Ciebie śliczne hafciki. Ten z bombkami wyjątkowo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńU mnie choinka jeszcze stoi;- jakoś żal mi jej rozbierać. I tak mam co roku, dlatego zwykle rozstaję się z nią dopiero ostatniego stycznia.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Ja też jeszcze nie "odgwiazdkowałam" całego domu, ale choinki rozebrałam, jakoś przeszkadzać mi zaczęły... ale na wiosenne myślenie jeszcze się nie przestawiłam ;))
UsuńPozdrawiam gorąco! :)
Oj cudności:) Bombkowo zawijaskowy hafcik mnie zachwycił wręcz. Trzymam kciuki za środki na farbki!
OdpowiedzUsuńTrzymaj, trzymaj! Każde kciuki na wagę złota ;)))
UsuńPrzepiękne!!!
OdpowiedzUsuń