Zosieńka powoli szła za Psinką, która nieśpiesznie obwąchiwała kolejne kamienie, sztachety a nawet źdźbła trawy. W otulającą ich ciszę niespodziewanie wdarł się jazgot piły spalinowej. Odruchowo obydwie obróciły głowy w kierunku , z którego dobiegł je hałas. Psinka szybko powróciła do obwąchiwania terenu, zakwalikowawszy charkot piły jako szum tła, ale Zosieńka stanęła jako ten słup soli, zdruzgotana widokiem rozpościerającym się przed jej oczyma. Młody mężczyzna ścinał jabłonie! Piękne młode drzewka z gałęziami oblepionymi dorodnymi jabłkami ... upadały jedna po drugiej. Zosieńka wspomniała jak sąsiad staruszek sadził te drzewka, jak je pielęgnował, formował korony, chronił przed szkodnikami a one wdzięczne za opiekę rosły. Wiosną obsypywały się kwieciem a jesienią pięknie wybarwionymi owocami. Staruszek miał nadzieję, że kiedy jego już nie będzie, jabłonie nadal będą a ludzie, którzy bedą zrywać owoce pomyślą z wdzięcznością o człowieku, który je zasadził... Staruszka już nie było a Zosieńka ze zgrozą i niedowierzaniem patrzyła jak jego ostatni wysiłek obracał się w nicość... Chciała biec i przerwać to świętokradztwo, ale wciąż stała w miejscu. W końcu powoli ruszyła ze spuszczoną głową przed siebie aby dalej od jazgotu, który niemal fizycznie wbijał się tysiącem igieł w ciało. Rozmyślała o tym jak bardzo zmienił się świat. Gdzie podział się kraj, w którym upuszczony chleb podnoszono z szacunkiem i całowano? Kiedy w niebyt odeszło przekonanie, że wycięcie owocującego drzewa to grzech? No tak, przecież nie ma już grzechów... mleko jest z kartonów a jedzenie z marketów. A tam mamy śliwki z Argentyny, ziemniaki z Afryki, jabłka z Holandii, czosnek z Chin, pomidory z Hiszpanii... Wygoda i dostatek... tylko Zosieńka miała wrażenie, że za te "wygody" przyjdzie kiedyś zapłacić i cena będzie gorzka.
Zosieńka nadłożyła drogi aby tylko wracając do domu, nie przechodzić obok sadu, który stał się cmentarzem ... Cmentarzem na którym pochowano cnoty, które kiedyś wyróżniały nas Polaków. Po głowie tłukły jej się słowa Norwida:
"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...
Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie... "
Z żalem pomyślała, że poeta tęsknił będąc na obczyźnie... Zosieńka tęskniła będąc na miejscu...